tag:blogger.com,1999:blog-11541211065137818932024-03-14T09:13:33.932+01:00Pamiętnik księżniczkiКаттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.comBlogger74125tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-61833092337762793172021-03-28T21:40:00.007+02:002021-03-28T22:25:17.767+02:00#2<div style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: left;"><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.<span><a name='more'></a></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Nie, nie jest pełna blasku. Myślałam, że tak będzie wcześniej. Ale boję się, boję się okropnie. Funkcjonowałam w stabilnej sobie rzeczywistości. Miałam zaplanowaną przyszłość po same gwoździe w trumnie. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do wygód, że przebywanie w bogatej społeczności weszło mi w krew. A teraz uciekłam.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white;"><br /></span></div></span></div><span id="docs-internal-guid-5e0aa2a1-7fff-328d-640c-2fe64ef68b75" style="background-color: white;"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czy jestem tchórzem? Cóż, to bardzo prawdopodobne. Czy zaszkodzi mi impulsywność? Odpowiedź jest taka, jakiej udzielam na pierwsze pytanie. Do licha, gdzież uciekła moja niezachwiana pewność siebie!? Zostaję z całym strachem i niepokojem o przyszłość. Sama. Sama jak palec.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ile razy jeszcze pomyślę, że się boję, będąc skuloną w kącie pokoju i dusząc się od płaczu? Cholerny Brandon! Cholerna Bloom! Dlaczego to wszystko się stało? Dlaczego oni mi to zrobili? Na Solarię, nie mogę przestać płakać. Nie mogę przestać, tak bardzo boli mnie serce, a minęło już wiele czasu. Czuję się tak, jakby ktoś dosłownie mi je wyjął i podarł je na strzępy. Nie rozumiem tego, dlaczego to się stało...</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wstaję, podchodzę do okna i je otwieram, po czym znowu odpalam papierosa, już po wszystkich kolejnych, których filtry leżą w popielniczce. I patrzę w niebo przekrwionymi oczami, pragnąc z całych sił, by koszmar w mojej głowie się skończył. Chciałabym wymazać swoją pamięć, widziałam to w jakimś filmie, chciałabym to zrobić i nie przejmować się już tymi osobami, które zrobiły mi krzywdę. Czy boli mnie to, że zostałam skrzywdzona, czy to, że wcześniej tego nie zauważyłam?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie mam siły i źle się z tym czuję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wypuszczam dym po raz ostatni i kładę się do łóżka, choć wiem, że nie zmrużę oka. Tak, minęło dużo czasu, a ja wciąż jestem bezsenna. Nie wzięłam swoich leków z Solarii, muszę do nich wrócić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chciałabym tam wrócić, ale momentalnie przypominam sobie ich razem, mam ten obraz w pamięci, on jest niszczący. Dwoje najbliższych mi ludzi. Moja miłość.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie mogę, wpadam w mętlik, nie umiem się wyciszyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trwa noc, ale wychodzę na ulicę. Ubrałam się lekko, ale jest wystarczająco ciepło, nawet parno. Krążę uliczkami, których kompletnie nie znam. Nie wiem, czy będę umiała wrócić. Prawie cały czas spędzam w mieszkaniu, śpię i płaczę na zmianę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czy to noc wyrwania się z marazmu? Możliwe.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Choć w grę wchodzi jeszcze coś </span><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">nie chcę zostać znaleziona. Uciekłam. Zostawiłam kartkę nabazgraną na szybko, ale... rany, jakie to egoistyczne z mojej strony. Zostawiłam wszystko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z drugiej strony, myśl o egoizmie sprawia, że spoglądam w witrynę sklepową. Widzę zwykłą dziewczynę z podkrążonymi oczami. Gdybym założyła okulary przeciwsłoneczne, mój smutek mógłby być niewidoczny. Nagle robię niespodziewany dla siebie gest<i style="font-family: sans-serif; white-space: normal;"> –</i> składam palce w dłoniach, imitując wystrzelające pistolety, i przybieram na twarz zawadiacki uśmiech. I patrzę na siebie znów jako na tę, która mogłaby przyciągnąć miliony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wierzę, że udawanie mogłoby ukoić mój ból. Coś jednak jest w tym, co wykonuję w tej chwili. Czuję się dawną sobą. Tylko w tym momencie. Pierwszy raz od dwóch miesięcy. Wpadam w euforyczny stan, ale nie na długo; przypominam sobie o wszystkim, co doprowadziło mnie do obecnego momentu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pierwszy raz chcę z tym walczyć.</span></p><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Drogi dyktafonie, nie wspomniałam o czymś. Wiem, że to mój przywilej. Choć czuję się zupełnie sama, nie jestem tu sama. To mieszkanie mojej dobrej znajomej, które mi udostępnia, znając moją sytuację. Dawniej kursowałam pomiędzy Solarią a Gardenią. Nigdzie nie było tak dobrych imprez jak tutaj, na Ziemi. Faktycznie Lara jest jedyną osobą, do której mogę się zwrócić o pomoc, tylko ona została mi z dawnego imprezowego grona. Reszta to znajomi moi i Brandona; trudno się pozbyć wspomnień z osobą, z którą spędziło się wiele życia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dużą rolę odgrywa tu fakt, że znajoma miała u mnie dług. Dość spory, pomogłam jej kiedyś w kryzysowej sytuacji, ale to stare dzieje. Miała okazję na rewanż i wykorzystała ją. Szczęśliwy zbieg okoliczności! Kapitał społeczny działa w najlepsze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W każdym razie, naprawdę czuję się już lepiej. Odrobinę, to nie jest świetny stan. Doskwiera mi chroniczny brak snu, ale przynajmniej nie płaczę. Przeglądam za to Internet, który wciąż jest dla mnie czymś zaskakującym. Szczerze mówiąc, w Magixie zostaliśmy przy podstawowej technologii, dopracowanej magią. Internet... jest nieskończony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lara podsuwa mi strony z wyszukiwaniem pracy, ale to niestety czarna magia dla mnie. Posada kelnerki? Sprzątaczki? Recepcjonistki? Żołnierki? Nie zajmowałam się niczym takim. Przez całe życie uczyłam się magii i interesowałam się modą, prawdopodobnie żadne moje zainteresowanie nie było osiągalne w Gardenii, dla takiego laika jak ja.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wzdycham. Wyłączam laptop, po czym patrzę na swoje o</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">dbicie w ekranie. Dziś wyglądam tak, jak się czuję</span><i style="font-family: sans-serif;"> –</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> lepiej. Wcześniej rozczesałam umyte włosy, a po pielęgnacji twarzy nałożyłam korektor pod oczy i pomalowałam rzęsy. Zmiana mało zauważalna, ale wyglądam, jakbym żyła. Jakoś.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wzdycham ponownie, bo przecież to przyjemnie romantyczna czynność, po czym sięgam kolejny raz do pliku wymiętoszonych zdjęć. Widok dawnych projektów podtrzymuje mnie przy życiu. To te najwspanialsze, moje ulubione. Nieraz niedocenione przez solarijskich projektantów, ale to nieważne. Moje w stu procentach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trzymam w dłoni swój absolutny faworyt. Przyciąga uwagę, jednak wydaje się nieskomplikowany, dopiero przy bliższym spojrzeniu można dostrzec detale. Suknia wykonana w całości z jedwabiu, mojego ukochanego materiału, w kolorze różowego cappuccino na prawie całej długości. Idealnie przylega do ciała i sięga aż do samej ziemi, tworząc niedługi ogon. Jest obszyta srebrną, połyskującą nicią. Opiera się na jednym, srebrnym ramiączku, które tworzy element elipsy na dekolcie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nieskończony projekt, właściwie nigdy niezrealizowany. Patrzę jedynie na zdjęcie szybkiej wizualizacji. Miałam wrażenie, że stworzenie tej sukni odbierze jej całą magię marzenia. Myślałam, że jestem niegodna stworzenia czegoś tak pięknego. Choć z całego serca kochałam jedwab, unikałam go, czując, że jest dla mnie zbyt luksusowy. Nie w kontekście bogactwa, skoro zawsze byłam bogata </span><i style="font-family: sans-serif;">–</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> powinnam dostąpić zaszczytu noszenia go w chwili, gdy będę na to zasługiwać. Możliwe, że nigdy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kładę się na łóżku w marzeniu i trwam w bezruchu, kiedy nagle otwierają się drzwi. Odgłos przypomina mi ten, który poprzedził moje wtargnięcie do sypialni i dostrzeżenie zdrady. Momentalnie krzywię się, szybko jednak poprawiam mimikę</span><i style="font-family: sans-serif;"> –</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> to tylko Lara, nikt obcy, nie muszę obawiać się ewentualnej zdrady ani czegokolwiek takiego. Choć jeśli zrobili to najbliżsi mi ludzie, dlaczego nie kumpela? Nie, stop, przestań się nakręcać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">—</i> Hej, Cole, słuchaj... -</span><i style="font-family: sans-serif;">— </i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">zaczyna, wchodząc obładowana zakupami. Od razu podchodzę do niej, by przejąć część rzeczy. </span><i style="font-family: sans-serif;">—</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> Skoro czujesz się już lepiej, co ty na to, żebym zajęła drugi pokój w końcu? Chyba muszę przymusić cię znowu do życia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">—</i> To, że jednego dnia czuję się lepiej, nie znaczy, że to stan permanentny </span><i style="font-family: sans-serif;">—</i><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> uśmiechnęłam się krzywo, o ile można to jakkolwiek pokazać </span><i style="font-family: sans-serif;">— </i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">ale nie rozumiem, dlaczego pytasz mnie o zgodę. Czy to nie jest twoje mieszkanie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">—</i> Dbam o twój komfort, koleżanko! </span><i style="font-family: sans-serif;">— </i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">pstryka mnie w nos, a ja odsuwam się z niesmakiem i lekkim bólem. Nie przepadam za dotykiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">—</i> Śmiało, śmiało, to będzie wygodniejsze... </span><i style="font-family: sans-serif;">— </i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">biorę głęboki wdech, po czym zmuszam się do zadania najważniejszego w tej chwili pytania dla mnie: </span><i style="font-family: sans-serif;">—</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> Czy moje... dokumenty już dotarły?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lara natychmiast poważnieje, po czym kiwa głową twierdząco i zaczyna szukać ich w torebce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">O tej kwestii też zapomniałam wspomnieć, ale... nie jestem tutaj legalnie. Lara nazwała mnie "nielegalną imigrantką", bo prawda jest taka, że nie mam karty stałego pobytu, żadnego aktu urodzenia, niczego. Na Solarii zupełnie inaczej się to honoruje, wszystko jest zapisane w magii. Tutaj wydaję się nikim.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Stresuję się, bo oto za chwilę mam zobaczyć, jak wyglądają moje dokumenty i nigdy nie trzymałam w dłoniach czegoś takiego. Certyfikaty, nie certyfikaty, czuję szok poznawczy. Ogólnie czuję dużo emocji w tym momencie - tak dużo, że jestem tym przytłoczona.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">—</i> Okej, mam </span><i style="font-family: sans-serif;">—</i><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> wyciąga plik z ulgą. </span><i style="font-family: sans-serif;">—</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> Akt urodzenia, dowód osobisty, prawo jazdy, ale mam nadzieję, że nie będziesz musiała nigdy jeździć, jakieś tam ważne badania i coś tam jeszcze, kto by zwracał na to uwagę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ostrożnie je przejmuję, tak jakbym bała się, że przy upuszczeniu ich na podłogę mogą się rozsypać w drobny mak. Patrzę na swoje zdjęcie z niedowierzaniem. Czy ja naprawdę tak wyglądam? I akt urodzenia... jak to wszystko poważnie wygląda.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">—</i> Aha, zapomniałam </span><i style="font-family: sans-serif;">— </i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">wskazuje na moje zdjęcie w dowodzie </span><i style="font-family: sans-serif;">—</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> przerobiliśmy twoje zdjęcie w Photoshopie, będzie spoko, jak zetniesz włosy do tej długości. Blondyny z długimi włosami są rozpoznawalne, serio. A jak przefarbujesz to już w ogóle luz. Sugeruję jasny kolor, może się spłucze szybko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A więc to jest to.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A żeby zmian stało się zadość, podaję nożyczki Larze. Jedno spojrzenie i doskonale wie, co robić. Przez chwilę zastanawiam się, czy moje moce działają również tutaj i czy tym samym wpłynęłam na nią manipulacyjnie, czy to po prostu efekt chwili. Zakłada cienkie gumki na kosmyki włosów, lekko mnie za nie ciągnie przy tej czynności, po czym tnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nigdy wcześniej nie czułam lekkości i to chyba właśnie to uczucie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie chcę nawet patrzeć na siebie w lustrze, wystarczy mi ta lekkość. Piękny wyraz, piękny stan. Kręcę się w piruecie i czuję, jak krótkie włosy dotykają moich policzków. Lara się śmieje, pakując włosy do plastikowego woreczka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">— </i>Ale chyba ich nie sprzedajesz, nie? </span><i style="font-family: sans-serif;">—</i><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"> czuję lekkie przerażenie, w końcu to włosy, nie mam pojęcia, czy nie mają w sobie krzty magii i tak naprawdę jak to działa…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i style="font-family: sans-serif;">— </i>Nie, chowam je do szuflady. Mogą ci się przydać. Na blacie zostawiam zgłoszenia, z których możesz skorzystać. Ale Cole, proszę, zrób coś z nimi. Czas ruszyć z miejsca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wychodzi, zostawiając mnie z dokumentami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jeśli jakakolwiek kolejna wersja mnie odsłucha te wszystkie nagrania, niech wie, że Lara wie, kim jestem. To za długa historia, ale doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Już podczas imprez posługiwałam się i</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">nnym imieniem i właśnie na jego podstawie razem ze swoimi ludźmi stworzyła moją </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">fałszywą tożsamość.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;"></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">Nie byłam typem świętej osoby i nie będę, patrząc na fakt, że łamię odgórnie ustalone zasady. W jakiś sposób to pociągająca wizja. O tym myślę, gdy obracam w palcach najważniejszy w życiu kawałek plastiku.</span></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;"></p><div style="text-align: center;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">______________</span></div><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i><div style="text-align: center;">Hej, to ja po ponad trzech latach. Zmieniło się dużo, blog zdążył się zakurzyć, choć starałam się ów kurz zbierać regularnie.</div><div style="text-align: center;">Widać ogromny przeskok pomiędzy rozdziałami, prawda? No cóż... ponad trzy lata. Pomyślałam, że lepsze będzie pisanie "Pamiętnika" w tej, nie innej formie. Pomyślę nad zredagowaniem tamtej, choć pewnie zostawię starą wersję i tak.</div><div style="text-align: center;">Stella nie będzie ultrapozytywną postacią, jest po ciężkim i szokującym rozstaniu. A reszta bohaterek wskoczy za jakiś czas. Planowałam nieco odnowić opowiadanie pisane lata temu, widzę jednak, że dawna wizja była szkodliwa i powinnam zrobić inaczej. Naprawię to!</div><div style="text-align: center;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Mam nadzieję, że nie zabraknie mi weny. Tworzenie tego rozdziału, choć nieco na szybko, było dla mnie prawdziwą odskocznią od myśli i tęskniłam za pisaniem </span><span face="sans-serif">–</span> zdałam sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy do niego wróciłam.</div></i></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><i><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Hope you en</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">joyed it!</span></i></p></span>Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-83738813076097814572017-10-14T20:31:00.002+02:002021-03-29T12:56:23.791+02:00#1<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Czarodziejka
Słońca i Księżyca powoli zaczęła się przebudzać. Kiedy już
podniosła się i usiadła na łóżku spojrzała w okno. Pogoda
wskazywała na to, że dzisiaj będzie nieprzyjemnie. Można było
powiedzieć, że zanosiło się na burzę.</span></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Westchnęła.
Źle znosiła tę pogodę jako księżniczka Solarii przyzwyczajona
do upałów.</span></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zaczęła
przypominać sobie sen, w którym nawiedziła ją tajemnicza postać.
Nie miała pojęcia, kto to może być - być może wróżka, a może jasnowidz.</span></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
"Szczęście
okaże się domkiem z kart, a w Twoim sercu wypali się ostatnia
iskierka nadziei".</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
OSTATNIA.
ISKIERKA. NADZIEI.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
Czarodziejce
zachciało się śmiać, w końcu miała wręcz idealne życie.
Rodzice, którzy znów postanowili się ze sobą zejść,
przystojnego i kochającego chłopaka oraz wspaniałe przyjaciółki.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
"To
był jedynie zły sen, o którym powinnam zapomnieć", uznała i
sięgnęła po swój notes, w którym zapisała sobie przemyślenia,
tak jak to zawsze robiła. Ot tak, gdyby nagle tego wszystkiego
zapomniała.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
Usłyszała głośne pukanie do drzwi.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
-
Otwarte! - krzyknęła i odruchowo schowała notes do szuflady.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
Do
pokoju weszła Aisha, jedna z jej przyjaciółek. Miała ciemną
karnację i jeszcze ciemniejsze włosy, co sprawiało, że była
jedyną osobą o takim wyglądzie w Alfei. Nie przeszkadzało jej to,
wręcz przeciwnie, dzięki temu zdobyła sławę i kiedy już
dorównała Winx, mogła do nich dołączyć.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
-
Stella, no chodź! - ciemnowłosa zmarszczyła brwi. - Śniadanie już
czeka, a ciebie nie ma, no halo.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
-
Okay, będę za jakiś kwadrans - blondynka wywróciła oczami. -
Chyba nie pójdę w piżamie na oficjalne śniadanie!</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
Kiedy
czarodziejka Morfixu wychodziła, Stella rzuciła w drzwi butem,
zamykając je. Po chwili otworzyła szafę i kucnęła przed nią.
Właśnie przechodziła kompleks zakupoholiczki - mam tyle ubrań,
ale żadne nie jest odpowiednie.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
Nagle
w oczy rzucił się jej dres do joggingu. Dziewczyna pomyślała, jak
dawno nie biegała i postanowiła go założyć.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
Upewniła
się, że nikt jej nie widzi i teleportowała się na Ziemię.</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
-
Gdzie ta Stella? - Tecna zaczynała się denerwować. - Powinna już
być!</div>
</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Byłam u niej jakieś dwadzieścia minut temu i powiedziała, że
niedługo przyjdzie - Aisha spojrzała na zegarek. Przyjaciółki
spojrzały po sobie. Księżniczka zazwyczaj pojawiała się jako
pierwsza z n</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">ajświeższymi ploteczkami o uczniach magicznego wymiaru.</span></div>
</span><br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Dobra... - mruknęła Musa. - Niedługo przyjdzie, a jak nie, to
trudno. Może po prostu źle się poczuła i została w pokoju.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
W końcu dzisiaj jest nie najlepsza pogoda - dodała Flora.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Ale... - nagle Aisha się zająknęła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Co? - odezwały się pozostałe trzy dziewczyny.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie widzicie, co robi Bloom z Brandonem? - wyjąkała dziewczyna.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Obróciły
się.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W
tej chwili życie Stelli runęło w gruzach, tyle że ta, beztrosko
biegając po ziemskich ulicach, jeszcze o tym nie wiedziała.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W
Magixie powoli zaczynał zapadać zmrok, który wyglądał
nadzwyczajnie. Można było podziwiać zachodzące słońce, zmierzch
na zewnątrz. Wszyscy zgodnie mówili, że to było wręcz
niesamowite. Bo było.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Cztery
dziewczyny nie mogły pogodzić się z faktem, że ich rudowłosa
przyjaciółka zdradziła Sky'a z chłopakiem księżniczki, jej
najlepszej przyjaciółki. Przecież ich związek był, a
przynajmniej wydawał się być idealny. Było to dla nich wręcz
niemożliwe.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Z
tymi myślami wciąż krążyły po salonie, zastanawiając się co
będzie, kiedy się wszyscy o tym dowiedzą.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nieoczekiwanie
drzwi otworzyła czarodziejka Smoczego Płomienia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Jak mogłaś to zrobić? - Flora i Musa od razu na nią naskoczyły,
nie pozwalając się wrócić. Zamknęły drzwi i wlepiły wzrok w
liderkę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie bardzo rozumiem o co wam chodzi... - odparła rudowłosa.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Widziałyśmy was - syknęła Aisha. - Zdradziłaś nas wszystkich.
Może jest jeszcze coś, o czym nie wiemy?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Ale... ale to był tylko jeden pocałunek - Bloom zająknęła się
przerażona faktem, że jej największy sekret właśnie wyszedł na
jaw.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Taak, tylko jeden? - Tecna nie wytrzymała. - I może jeszcze
powiesz, że graliście w butelkę i tak wyszło? Nie okłamuj nas,
kiedy znamy już prawdę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dziewczyna
zaczęła się wycofywać i miała wychodzić, gdy usłyszała
szyderczy szept Musy:</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Możesz zacząć się powoli pakować... nie chcemy cię tutaj,
przynajmniej nie w naszym pokoju. Ciężko będzie myśleć, że
niedaleko ciebie śpi zdrajczynia. A może wbijałaś nam jeszcze
wiele innych noży w plecy?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Księżniczka
Domino nie wytrzymała i ze łzami w oczach wybiegła z pokoju.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Trzeba
było przyznać, że były zaskoczone zachowaniem pozostałych. Nigdy
dotąd nie były aż tak niegrzeczne... tyle, że tym razem sytuacja
wymagała użycia większych środków.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tylko
co ze Stellą? Przecież to ona była tą najbardziej poszkodowaną.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">I
tą, która o niczym nie wiedziała.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Równocześnie
wyciągnęły telefony, tak jakby czytały sobie w myślach. Zaczęły
dzwonić do przyjaciółki, ale wciąż włączała się poczta
głosowa.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zrezygnowane
rozeszły się do swoich pokoi i zasnęły.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dziwne
jest to, że czasem jest ciężko pospacerować przez kilka minut, a
innym razem można przebiegać dużo czasu, wcale nie czując
zmęczenia. Tym odczuciem kierowała się blondwłosa księżniczka
Solarii, która spoglądając na ogromny zegar zauważyła, że tym
razem stanowczo przesadziła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Była
już druga w nocy. Dopiero teraz zauważyła, jak jest już ciemno.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Włączyła
telefon i od razu pojawiły się wiadomości o nieodebranych
połączeniach od przyjaciółek. Jedynie Bloom nie dzwoniła, czym
bardzo się zdziwiła. "Pewnie zasnęła, a ja myślę o takich
głupich rzeczach", pokręciła głową i wróciła do Alfei.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dopiero
teleportacja uświadomiła jej, jak bardzo jest zmęczona. Nie do
wiary, na Ziemi była pełna życia, a tutaj prawie padła ze
zmęczenia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Miała
ogromne szczęście, że były jakieś prace nad zabezpieczeniem
Alfei i mogła swobodnie się prześlizgnąć nie bojąc się, że
zostanie przyłapana za łamanie regulaminu szkoły.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ostatkiem
sił wyjęła klucze z kieszeni i ledwo zdołała przekręcić zamek,
zemdlała ze zmęczenia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Winx
usłyszały czyjeś padanie na podłogę i szybko otworzyły drzwi.
Ich oczom ukazała się znajoma postać z kluczami i telefonem w
dłoni.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Chodźcie, przeniesiemy ją - czarodziejka technologii jako jedyna
zachowała zdolność logicznego myślenia. Podniosły ją i położyły
na kanapie.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Flora - powiedziała nieco głośniej.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Szatynka
bez problemu odczytała jej intencje. Położyła dłoń na czole
blondynki, jakby wchłaniając jej odczucia i stan w jakim się
znajdowała.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
W takim razie co się stało? - zapytała Musa.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
To nic takiego, jedynie przemęczenie - uśmiechnęła się
dziewczyna. - Ułóżmy ją wygodnie na łóżku, niech sobie odeśpi
stracony dzień.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Stracony? - wyrwało się Aishy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Flora
położyła jedynie palec na ustach, po czym znów uniosły blondynkę
do góry, tym razem kładąc ją na jej łóżku.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
I co niby teraz będziemy robić? - Musa skrzyżowała ręce. - Na co
my wstawałyśmy? Ktoś na pewno by się nią zajął.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Tak, i dostałaby naganę za łamanie regulaminu - odparła Tecna.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Czy to byłaby nasza wina? Nie. Gdzieś zniknęła, a my nawet nie
wiemy gdzie, co robiła. Może też nie jest taka święta jak Bloom
- odpyskowała.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
O co ci chodzi? - wtrąciła się Aisha. - To tak jakbyś miała
wydać przyjaciółkę, nie rozumiesz? Ona na miejscu Tecny na pewno
postąpiłaby tak samo.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Raczej zajęłaby się piłowaniem paznokci - powiedziała. - Czemu
wy jej tak bronicie? Niby mówiłyście, że ona jest taka
zarozumiała, a sytuacja z Brandonem nagle zmienia wszystko? Może
jeszcze zrobimy z niej liderkę, posadzimy na tronie i będziemy
czyścić jej buty?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Dosyć! - przerwała Flora. - Jest noc, a wy sobie kłótnie
urządzacie, jakbyście nie mogły znaleźć na to lepszej pory?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Każda pora do kłótni jest dobra - zauważyła Tecna.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Najpierw Bloom traktuje nas jak poddanych, to teraz zacznie nasza
Stellcia, tak? - Musa coraz bardziej się nakręcała.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Przynajmniej nie zdradza nikogo jak Bloom - Aisha nie wytrzymała.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
A skąd my mamy to wiedzieć? Niby gdzie znika całymi dniami?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Tak, jestem pewna, że przez zdrady staje się coraz bardziej chuda -
niespodziewanie odezwała się Flora.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Aha? - czarodziejka muzyki uniosła brwi.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Jak to?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie widzicie, jak marnieje w oczach? To po prostu... uh. - szatynka
chyba nie miała ochoty mówić, więc poszła do swojego pokoju i
zamknęła się w nim. Równocześnie zerknęła na zdjęcie Helii,
swojego narzeczonego. "Co byłoby, gdyby okazało się, że
zdradza mnie z którąś z nich?", pomyślała i westchnęła.
"Nawet nie umiem sobie tego wyobrazić. To jest straszne".</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bloom
spacerowała sobie po szkole, nieco dotknięta słowami przyjaciółek.
Tak, miały rację, ale nie sądziła, że okaże się to aż tak
bolesne. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że to kiedyś wyjdzie na
jaw. Jej największy sekret.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Jak
mogła być aż tak bezmyślna?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Skarbie... - usłyszała szept i poczuła ręce kochanka na swojej
talii. Mimowolnie przegryzła wargę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Tak? - powiedziała cicho, obracając się w jego stronę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Kocham cię, wiesz? - oparł swoje czoło o jej, po czym zamknął
oczy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Ja też cię kocham... - lekko uniosła kąciki ust. - I bardzo się
cieszę, że mi o tym mówisz.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie wiem, co do tej pory widziałem w Stelli, wiesz? - pociągnął
ją za rękę i nie minęło dużo czasu, wylądowali na łóżku w jednym z pokoi gościnnych.
W wakacje często odbywały się wymiany między uczennicami Alfei a
uczniami Czerwonej Fontanny, jednak nierzadko były ustawiane.
Pierwszeństwo miała szóstka Specjalistów związanych z elitą
Alfei, dopiero później wylosowywano losowe osoby.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Jest ładna - mruknęła rudowłosa.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
I tylko tyle? - zapytał Brandon. - Jest głupia, dziecinna i naiwna.
A, i przemądrzała. A ty jesteś wspaniałą liderką, kobietą...
moją kobietą.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Dziękuję, że mi to mówisz! - pocałowała go lekko w nos.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Zasługujesz na to, by codziennie ci to powtarzać - uśmiechnął
się zawadiacko.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie bardzo - uśmiechnęła się i spłonęła rumieńcem, tak jak
zawsze robiła w takich chwilach.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Znowu się rumienisz! - zauważył.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
No łał - wywróciła oczami. - Chyba trudno było tego nie
zauważyć.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Tak właściwie, chyba czas zrobić to, po co tu przyszliśmy - dodał
chłopak, pochylając się ku czarodziejce.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Co?! - zachłysnęła się powietrzem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Jak myślisz, w jakim celu mogliśmy się udać do sypialni? Może
dlatego, by sobie pomarzyć o niebieskich migdałach? - Brandon udał,
że głęboko się nad czymś zastanawia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bloom
nie mogła przestać się śmiać i uciszył ją dopiero namiętny
pocałunek.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W
tym samym czasie blondynka wyszła z pokoju. Czując się lepiej, ba!
o wiele lepiej, postanowiła pójść do swojego chłopaka. Przez to,
że była zajęta załatwianiem wymarzonych wakacji, nie miała czasu
się z nim widywać. A tęskniła za nim. To było normalne, skoro
bardzo go kochała. Z tymi myślami - nadal nieco chwiejnym krokiem -
poszła do pokoju Brandona.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Na
początku wszystko wydawało się być normalne. No dobra, wiadomo,
że takie nie było. Przede wszystkim drzwi były lekko uchylone, a
jemu baardzo rzadko zdarzało się zostawiać otwarte drzwi.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Później
zobaczyła jednego buta z pary damskich szpilek. Niebieskie. Były
naprawdę ładne, uznała, że dziewczyna musi mieć gust.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dziewczyna...</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dziewczyna!</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">U
niego jest jakaś dziewczyna!</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Szybkim
krokiem podeszła do drzwi sypialni i otworzyła je.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zaniemówiła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Właśnie
widziała przed sobą Brandona całującego jej najlepszą
przyjaciółkę. Nieświadomi jej obecności zaczęli posuwać się
do czegoś więcej. Dłonie chłopaka zaczęły rozpinać guziki
koszuli rudowłosej, a jego pocałunki wychodzące z jego schodziły
coraz niżej.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Co tu się, kurwa, dzieje?! - wrzasnęła. Natychmiast od siebie
odskoczyli, zapewne rozpoznając głos księżniczki.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bloom,
odwróciwszy się, zaczęła zapinać guziki koszuli. Twarz paliła
ją ze wstydu. Wyczuwała, że to nie jest najlepszy moment, więc po
złapaniu szpilek wycofała się do drzwi.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
A ty gdzie się wybierasz, szmato? - Stella złapała dziewczynę za
nadgarstek. - Nie wstyd ci? Jak mogłaś mi to zrobić?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Stella, uspokój się... - chłopak próbował powstrzymać blondynkę
przed wybuchem gniewu.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Ja mam się uspokoić? - krzyknęła, wciąż będąc wściekłą. -
Jak mogliście mi to zrobić? Na co liczyliście? Że uda się wam to
wszystko ukryć?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Momentalnie
spoważniała, szybko przeskakując w myśli z jednego tematu do
drugiego.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Dobrze - odparła i w tym momencie łzy zaczęły jej płynąć z
oczu. - Z nami koniec, Brandon.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Szybko
opuściła pokój i zaczęła biec na wyższe piętra, szlochając.
Nie tego się spodziewała, marząc o jakiejś niespodziance.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Co teraz będzie, kochanie? - Bloom wtuliła się w zaskoczoną
postać.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie wiem, skarbie - odparł, całując ją w czubek głowy. - Jeśli
ktoś się o tym dowie, będziemy skończeni.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>"Czasami
prawda tak boli, że nie warto jej znać."</i></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Ta
cała sytuacja jest chora.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To
wcale nie powinno się zdarzyć.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dlaczego
akurat wtedy musiałam wyjść z pokoju?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To...
to niemożliwe.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To
nie powinno się stać.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">A
się stało.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">I
nie mogę cofnąć czasu.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Kurwa."</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Szybkim
ruchem zapaliła papierosa, po czym oparła się na barierce balkonu.
Zimne powietrze nocy mieszało się z nikotynowym dymem wydmuchiwanym
przez kobietę. I tak w kółko.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Myślami
krążyła wokół opuszczenia szkoły. Wydawało jej się wręcz
niemożliwe, by mogła tu pozostać. Ale z drugiej strony nie miałaby
gdzie pójść. Na Solarii czuła napięcie, które potęgowało się
z każdym miesiącem. Wiedziała, że rodzice starali się o kolejne
dziecko.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Rozumiem,
że jestem dorosła, ale przez nich czuję się taka...
niepotrzebna."</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Na
dodatek poza dziewczynami z klubu nie miała nikogo znajomego. Bo na
kogo mogła liczyć? Na osoby, które wiele razy ją zawiodły?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Mimowolnie
łezka popłynęła jej z oczu, którą szybko otarła. "Nie, to
się tak nie skończy. Nie dam im tej satysfakcji."</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zgasiła
papierosa i weszła do pokoju, zamykając balkonowe drzwi. Kiedy
położyła się do łóżka, nakryła się kołdrą i wtuliła się
w misia, po czym zaczęła płakać. Brakowało jej teraz słów
"wszystko będzie dobrze, kochanie, po prostu musisz to
przeczekać".</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">A
najgorsze było to, że chciała usłyszeć te słowa właśnie od
Brandona.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tłumiła
w sobie szloch nie chcąc, by ktokolwiek go usłyszał. Nie miała
siły się przed nikim tłumaczyć, nawet przed samą sobą.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sięgnęła
po pudełeczko z tabletkami nasennymi, wyjmując sobie dwie i
połykając. Zapłakana coraz bardziej ściskała swojego misia.
Nigdy się tak nie zachowywała, była przecież taka... niezależna.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Była
świetną, idealną księżniczką. Ta, od siedmiu boleści.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Po
chwili na dobre zasnęła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Hej - księżniczka odezwała się do koleżanek bez zbędnych
emocji. Zapłakane oczy przykryła chyba toną makijażu, której
używała chyba zawsze. Dla Brandona. I teraz to też się tyczyło
jego. Fakt, nie musiała płakać, ale smutny wyraz twarzy pod
makijażem jakoś staje się bardziej radosny, przynajmniej w jej
przekonaniu.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sztucznie
się uśmiechnęła, stawiając przed sobą tacę ze śniadaniem.
Dwie kanapki, sałatka i jakiś sok. Zwykle jadała więcej, ale tym
razem nie miała apetytu.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Wiesz już? - odważyła się zapytać Aisha.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
A o czym niby mam wiedzieć? - parsknęła blondynka, odruchowo
odrzucając włosy do tyłu. Niby przypadkiem walnęła nożem w
tacę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
O niczym. Tak tylko zapytałam - wycofała się czarodziejka.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
To czemu pytałaś? Nie rozumiem cię. Pewnie chcesz zapytać, jak
tam z Brandonem, bo pewnie to o to ci chodzi. Droga, hmm,
przyjaciółko - podkreśliła ostatnie słowo - pragnę wyjaśnić,
iż mój chłopak zdradzał mnie od dawna i dzisiaj się o tym
dowiedziałam. Szczerze mówiąc, oczekiwałam po tobie większego
taktu, ale jak widać, na Androsie wszyscy są tacy sami.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wyglądała,
jakby chciała coś dodać, ale powstrzymała się i jedynie
wybiegła, hamując napływające do oczu łzy. Teraz chciała się
tylko wtulić w chłopaka i usłyszeć, że to wszystko jest
nieprawdą i nic nie czuje do rudowłosej, a jego jedyną miłością
jest ona.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Kiedy
znów usiadła na łóżku, objęła rękami nogi i schowała twarz w
kolanach.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Mogła
go przy sobie zatrzymać. Wciąż udowadniać, jak bardzo go kocha.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To
dlatego, że przez ostatnie miesiące nie miała dla niego czasu?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Only
know you love her when you let her go.</i>*</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nagle
usłyszała pisk mikrofonu i tłumione słowa. Otworzyła okno i
nieśmiało się z niego wychyliła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Chciałam oznajmić, że trzy uczennice zostają wydalone z Alfei.
Anjelica, Emmica i Bariel. Możecie się pożegnać ze szkołą, w
końcu nigdy nie będziecie się mogły do niej zbliżyć - ostrym
tonem oznajmiła Griselda.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nikt
nie chciał się do nich zbliżyć. "To było smutne",
przemknęło przez myśl Stelli. "Pewnie chodzi o jakieś
głupstwo."</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Teraz oddajcie swoje moce - dodała nauczycielka.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie! - wyrwało się Bariel. - Rodzice mnie wytępią!</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Trzeba było myśleć o tym wcześniej - oznajmiła Faragonda, po
czym przyłożyła dłoń do czoła dziewczyny, wysysając z niej
całą magię. Zrobiła to samo z pozostałymi dwiema uczennicami.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ochroniarze
szkoły wyrzucili je poza bramę, po czym została ona zamknięta.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Księżniczka
była wstrząśnięta. Pierwszy raz widziała taką scenę. To, co
zobaczyła, było wręcz niemożliwe. Nie miało prawa się wydarzyć.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Nie
tępią mnie tylko dlatego, że należę do królewskiego rodu. W
przeciwnym razie zrobiliby ze mną to samo co z nimi..."</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
A teraz przedstawiamy materiał nadesłany przez anonima -
kompromitujące zdjęcia. W normalnym przypadku zachowałabym to dla
siebie, ale... jest mi za ciebie wstyd, Bloom. I to bardzo -
powiedziała Faragonda.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Oczom
uczennic ukazały się fotki udowadniające, że pomiędzy Bloom a
Brandonem działo się coś więcej.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dla
blondynki to było zbyt wiele. Po raz kolejny rozpłakała się. Nie
była w stanie znieść tego wszystkiego. Myśli rozsadzały jej
głowę. W tamtym momencie chciała pozbyć się tego wszystkiego, a
najlepiej stracić pamięć. Szkoda, że wtedy było to takie
niewykonalne.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"A
teraz? A teraz przedstawiamy wam płaczącą księżniczkę. Kobietę,
która nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami. Nie, jaką tam
kobietę. Małą, zagubioną dziewczynkę ze zniszczonym życiem na
starcie. Emocje właśnie lądują. Ciekawe, kiedy odlecą i znów
księżniczka będzie mogła udawać zimną sukę z ukrytymi
uczuciami pod płaszczem obojętności".</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="en-GB">Jaki</span><span lang="en-GB">ś
czas później Winx zostały zgromadzone w jednej z klas. Stella
praktycznie cały czas patrzyła w okno z zamyśleniem. Nie miała
nawet odwagi spojrzeć w stronę przyjaciółki, jedynej, która
kiedyś ją rozumiała. Zresztą, nie wiedziałaby, o czym z nią
rozmawiać. Bo chyba nie o chłopakach. Pochyliła głowę w dół,
by ukryć napływające do oczu łzy.</span></span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Stella! Czy słuchałaś o czym mówię? - nagle popatrzyła w górę
i ujrzała karcący wzrok nauczycielki.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Tak, oczywiście. Mówiła pani o nowej, wyjątkowej transformacji,
Devotixie - strzeliła blondynka, sztucznie się uśmiechając. Nie
miała pojęcia, czy to akurat był ten temat.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
A co o niej mówiłam? - zdziwiła się dyrektor.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Tylko jedna z nas może ją zdobyć, nic więcej pani nie
powiedziała.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ku
zdziwieniu czarodziejki Faragonda oddaliła się w stronę
nauczycielskiego biurka.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Stello, cieszę się, że uważasz, ale proszę, na następny raz
chociaż okaż zainteresowanie lekcją.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Co?"</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Możecie zdobyć tę moc tylko w jeden sposób. Musicie uwierzyć w
to, że jesteście gotowe bezinteresownie się poświęcić - zaczęła
wyjaśniać. - Brzmi banalnie, ale wcale takie banalne nie jest. Nikt
dotąd nawet nie zdołał zbliżyć się do otrzymania tej mocy. Mogę
przygotować was do zdobycia Devotixu jedynie w bardzo niewielkim
stopniu, reszta to trening duchowy.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Musimy ją zdobyć same? Zupełnie same? - Tecna wytrzeszczyła oczy.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Tak. Nadszedł ten rok, kiedy to wy pokazujecie, czego nauczyłyście
się w Alfei - oznajmiła nauczycielka.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
No to Stella jej na pewno nie zdobędzie, bo niczego się nie
nauczyła - zaśmiała się Musa. Jedynie Bloom dołączyła do niej
chwilowym, cichym chichotem.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Blondynka
zaczęła patrzeć w jej stronę obojętnym, pustym wzrokiem.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Po
skończonych zajęciach szóstka czarodziejek wyszła z klasy.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Chciałabym,
żeby to Stella zdobyła tę moc, bo ma ogromny potencjał",
usłyszała głos Flory.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Flora, mówiłaś coś? - wyrwało się księżniczce.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie, teraz byłam cicho - szatynka popatrzyła na towarzyszkę
dziwnym wzrokiem.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dla
księżniczki Solarii pierwszy raz urodziny nie były ważne. Nie
obchodziły jej żadne uroczystości, miała wrażenie, że ta cała
sprawa jej nie dotyczy.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dwudzieste
trzecie urodziny miały być wyjątkowe. Według tradycji księżniczka
musiała się wtedy - przynajmniej nieoficjalnie - zaręczyć.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Rok
później zaręczyny musiały być potwierdzone.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Po
ćwierćwieczu istnienia musiała wyjść za mąż.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Ciekawe,
czy wszędzie tradycje muszą być aż tak idiotyczne",
skrzywiła się, wstając z łóżka. Jak na nią było to dosyć
wcześnie, pozostałe współlokatorki jeszcze spały.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ale
to było dziwne. Czas się zatrzymał?</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Była
już jedenasta.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To
niemożliwe.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Chciała
obudzić dziewczyny, ale uznała, że tego nie zrobi.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wyjęła
z szafy losową bluzkę i dżinsy. "Nie jest źle",
pomyślała, patrząc na swoje odbicie w lustrze po założeniu
ubrań. Dodatkowo nałożyła koturny i sięgnęła po torebkę.
Zmyła cały makijaż z poprzedniego dnia, uznając, że nie jest jej
potrzebny - nie chciała, żeby jej się rozpłynął. Na nosie miała
dosyć duże okulary przeciwsłoneczne, które zakrywały ślady po
płaczu.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Włożyła
klucze do torebki i uznała, że jest gotowa. Wyszła z pokoju i
skierowała się w stronę tarasu. Wiedziała, że stamtąd może się
spokojnie teleportować i nikt jej nie zauważy.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Kierunek
- Solaria".</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Rudowłosa
strażniczka obudziła się jako ostatnia. Właśnie odsypiała
nieprzespaną noc, którą spędziła z Brandonem. Większość czasu
spędzili wtuleni w siebie, nic nie mówiąc ani nic nie robiąc.
Najważniejsza była dla nich obecność drugiej osoby, tego właśnie
potrzebowali.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ani
razu nie postawiła się na miejscu Stelli. Nie umiała wyobrazić
sobie, jak czuje się jej przyjaciółka... dawna przyjaciółka. Na
zajęciach ani razu nie spojrzała w jej stronę, jakby bała się
widoku rywalki.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Ale
przecież miłość nie wybiera. Gdybym mogła, nigdy nie
zakochałabym się w Brandonie. A kocham go tak mocno, jak nikogo
innego".</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Postanowiła,
że wyjaśni tę sprawę raz na zawsze.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Kierunek
- Czerwona Fontanna".</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Będąc
na miejscu zobaczyła wielu specjalistów, którzy trenowali jakieś
drobne sztuczki lub ćwiczyli. A, tak, Brandon wspominał jej coś o
zawodach sportowych. Skierowała się na górę do jego pokoju. Nie
sztuką było trafić do odpowiedniego. Szkoła była bardzo
wyposażona technologicznie i na każdym piętrze był wykaz imion
uczniów, którzy tam mieszkali.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nieśmiało
zapukała do drzwi.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Otwarte! - usłyszała lekko drżący głos. Otworzyła. Na łóżku
siedział Sky, który układał sobie na nim zdjęcia z ukochaną
kobietą. Przełknęła ślinę.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Witaj, Bloom - powiedział już bardziej opanowanym tonem. - Miło
cię tu widzieć. Wiedziałem, że tutaj przyjdziesz.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
No, tak - potwierdziła trochę nieśmiało.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="en-GB">-
</span><span lang="en-GB"><i>Old
friend, why are you so shy?</i></span><span lang="en-GB">**
- zanucił. - Nie byłaś taka na tych zdjęciach z Brandonem.</span></span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pobladła.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Liczyłaś, że o niczym nie wiem?</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">On
wpatrywał się w nią, ona stała w bezruchu. Po długiej chwili
kiwnęła głową.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Parsknął
śmiechem.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Pomyliłaś się. I wiesz co? Potraktowałaś mnie jak śmiecia.
Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej? Dlaczego nie
powiedziałaś mi, że mnie nie kochasz?</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nie
odpowiedziała.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sięgnął
po jakiś bileciki.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
"Będę zaszczycona, jeśli wybierzesz się ze mną na bal"
- zaśmiał się, wspominając dawne czasy.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Kolejnym
elementem były zdjęcia. Setki ich wspólnych zdjęć, może nawet
tysiące. Ciężko było je policzyć. W każdym razie, dokumentowały
ich szczęście. Pierwsze lata były naprawdę udane.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pozostałe
elementy to było dosłownie wszystko. Listy, pamiątki, drobiazgi.
Rudowłosa wiedziała już, dlaczego zrobił to wszystko.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zebrał
te pamiątki, wszystkie wspomnienia związane z nią. I nagle zaczął
je niszczyć. Ciął je na najdrobniejsze kawałeczki, które powoli
znikały.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bloom
stanęły łzy w oczach. Uświadomiła sobie, że to ona zniszczyła
ich cały związek. Tyle się o siebie starali, tyle byli gotowi się
poświęcić, ale musiała to zniszczyć. "Spieprzyłam to,
kurwa", pomyślała, kiedy łzy spływały jej po twarzy.
"Straciłam wszystko, co dla mnie cenne. Tylko pomyśleć, kiedy
to wszystko zacznie się walić."</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
To jest to, co ze mną zrobiłaś. Tak się czułem, kiedy
dowiedziałem się o zdradzie dwóch najbliższych mi osób -
powiedział, kiedy już był naprzeciwko niej. Byli tak blisko
siebie, że czuli swoje oddechy. I to sprawiało, że poczuła się
niepewnie.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Przepraszam cię, Sky... - wyszeptała.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
To sobie przepraszaj - odszedł od niej o kilka kroków i podniósł
z podłogi ocalały list.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Masz, na przyszłość będziesz wiedziała, jakie listy będziesz
pisać do swojego kochasia - podał go dawnej narzeczonej. Nie
wytrzymała jego tonu. Chwyciła go i wybiegła z pokoju blondyna.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"I
teraz tak czuję się przez siebie.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Właśnie
przez siebie.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">I
nikogo innego."</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W
tym samym czasie zamknął drzwi i usiadł na łóżku.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="en-GB">"Do
tej pory myślałem, że takie historie dzieją się jedynie w
słabych programach telewizyjnych", westchnął.</span></span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Spojrzał
na plakat z ulubionym zespołem Bloom. Pamiętał, kiedy kiedyś
bardzo go namawiała, by z nią poszedł.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">I
zrobił to. Było świetnie, jasne. Naprawdę dobrze się bawił,
choć wcale nie myślał, że tak będzie.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ale
teraz on tylko przypominał mu to wszystko.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zerwał
go ze ściany i jego oczom ukazał się napis, który wyraźnie go
zaskoczył. Był już wyblakły, co świadczyło o tym, że już
długo tam jest. Mimo to wyraźnie były napisane wszystkie litery.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">"Kocham
Cię, Sky.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tak
bardzo, że nigdy nie przestanę tego robić."</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W
Alfei życie zaczęło powoli toczyć się swoim rytmem. Winx zaczęły
się rozsypywać. Ciągle doprowadzały do kłótni między sobą,
przez co traciły swoje zaufanie.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Stella
miała wrażenie, że zaczęła żyć obok wszystkiego. Całymi
godzinami zamykała się w swoim pokoju, słuchając muzyki, rysując,
myśląc. Z wesołej, pociesznej czarodziejki stawała się zamkniętą
w sobie księżniczką.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nie
przeszkadzało to czwórce dziewczyn, które doprowadzały do awantur
przez jedną małą rzecz, którą był pilot.</span></div>
<div lang="en-GB" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tym
razem z pozoru zwyczajna awantura przerodziła się w coś
poważniejszego.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="en-GB">...Jak
zawsze, </span>była
ustawiona kolejka. Jednego dnia jedna z Winx miała do dyspozycji
pilot, innego dnia druga, i tak dalej. Niestety często dochodziło
do pomyłek w planie czy nawet inna była tak zachłanna na pilot, że
nie mogła wytrzymać.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tym
razem był dzień Bloom. Teoretycznie już wyrzuciły ją z pokoju za
to, co zrobiła, więc nie mogła brać w tym udziału.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Okay, no to teraz ja sobie obejrzę powtórkę serialu - Flora
sięgnęła po pilot i włączyła swoją ulubioną stację
telewizyjną.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Hola, hola, teraz to ja chciałam posłuchać muzyki! - pisnęła
Aisha.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Od tego masz magiczne urządzenie zwane telefonem - odparowała
szatynka.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
No chyba sobie żartujecie? Dzisiaj jest mój serial - fi-na-ło-wy
od-ci-nek - syknęła Musa.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Aha, właśnie leci program o elektronice - powiedziała niby
spokojnie Tecna, później rzucając się na Florę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Co ty robisz?! - krzyknęła, broniąc pilota jak najdroższego
skarbu.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Raczej co ty robisz? Mnie się oddaje pilot, suko - powiedziała
czarodziejka.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Niby czemu?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Bo to ja jestem księżniczką, a ty jesteś z nędznej, biednej
rodziny - Flora słysząc te słowa spoliczkowała przyjaciółkę i
popchnęła na podłogę, bijąc ją po całym ciele.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">-
Nie mówi się tak o mojej rodzinie! - odparła, nie interesując się
już pilotem. Była wściekła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tymczasem
Musa i Tecna wyrywały sobie pilota, aż jedna drugą popchnęła na
kant stołu. Dopiero kiedy Tecna straciła przytomność, uświadomiły
sobie, że przesadziły. Nie dość, że mieszkanie wyglądało jak
po huraganie, to jeszcze dosyć ciężko ranna Tecna.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zawołały
Stellę, która pomogła Florze przenieść nieprzytomną Tecnę do
szkolnej pielęgniarki, a Aisha pilnowała wściekłej Musy.
Unieruchomiła ją zaklęciami, z których czarodziejka muzyki nie
mogła się wyplątać.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Kilka
dni później życie Winx wyglądało nieco inaczej. Bloom zakończyła
naukę w Alfei i razem z walizkami odeszła na planetę Domino. Musa
została zawieszona w nauce i wróciła do ojca na Melodię. Tecna
wciąż się nie wybudzała. Przyjaciółka popchnęła ją tak
mocno, że doszło do poważnych obrażeń.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">A
Stella stała się wrakiem człowieka. Obojętny wyraz twarzy,
nieruchome spojrzenie. Przestała się odzywać, na jakiekolwiek
pytania albo nie odpowiadała, albo mówiła zdawkowo. Bolało ją
mówienie czegokolwiek. Bolał ją fakt, że nie może się z niczego
cieszyć, bo jej największe szczęście zostało odebrane.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dwie
bliskie osoby z dnia na dzień zniknęły z jej życia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Czuła,
że nic nie mogło być tak jak dawniej. Ich klub się rozpadał.
Jedynie Flora i Aisha próbowały go podtrzymać, ale to się nie
udawało.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Podczas
jednego z wieczorów podjęła decyzję.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ucieknie.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">I
to na Ziemię.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wiele
razy myślała nad tym, jak tam może być jej ciężko. Życie bez
magicznych mocy na pewno nie będzie łatwe.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ale
decyzję i tak podjęła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Od
dzisiaj będzie kimś zupełnie innym.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Od
dzisiaj...</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Przeszła
przez portal, mając nadzieję, że już nigdy nie wróci do
magicznego wymiaru.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">*Passenger
- "Let her go"</span></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">**Adele
- "Someone like you"</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">_________</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Przepraszam za tyle dywizów, ale tak bardzo chciałam wrzucić ten rozdział, że nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem go w niedokończonej formie (edytuję to, kiedy tylko będę mogła).</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Oficjalnie wracam do Pamiętnika! Nie mam pojęcia, czy zostawię ten tytuł, czy nie - zastanowię się nad tym w wolnej chwili.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Mam nadzieję, że się spodobało, możecie zostawić jakiś komentarz, napisać opinię czy coś takiego :)</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">A, i jeszcze coś. Rozdział pisałam w długich odstępach czasu, więc style mogą być różne. Myślę, że zasługuje to na kolejne przeprosiny z mojej strony. (przepraszam, przepraszam, przepraszam!)</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Powodzenia wszystkim w szkole! W końcu minęło dopiero półtora miesiąca, to chyba nie jest zbyt późno na życzenia, nie? ;)</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-58929171480480296982017-08-05T00:31:00.007+02:002017-08-05T00:31:52.327+02:00hold the line!<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wpatrywałam się w szybę autobusu.
Może nawet "wpatrywałam się" to za mało powiedziane, po
prostu wbijałam w nią wzrok. To nie tak, że chciałam podziwiać
widok za oknem – w Anglii o tej porze roku cały czas deszcz.
Jedyne, o czym marzyłam, to moment, w którym będę mogła wysiąść.
Nawet jeśli miałabym wracać do domu w tej ulewie, co byłoby dla
mnie utrapieniem, bo nie znosiłam deszczu. Wszystko jednak było
lepsze od spędzania czasu w tym autobusie.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wiedziałam, że niechęć, którą
czułam do swojej klasy, była dziwna pod niemalże każdym względem.
Mogłam to krótko podsumować: nie znosiłam faktu, że istnieli.
Denerwowali mnie swoją arogancją nie tylko wobec nauczycieli, ale i
rówieśników. Irytowało mnie to, że ich wartości były inne od
moich – mnie zależało na tym, by zostać kimś, a ich, żeby
mieć. A kiedy przekręcali moje imię i wyzywali przez moje
pochodzenie, miałam już dosyć. Moim największym marzeniem – no,
może niekoniecznie największym, ale bardzo ważnym w moim życiu –
było nałożenie wszystkich koszy na śmieci tym bałwanom.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zwłaszcza tych, w których co raz
lądowały moje rzeczy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Teraz oni wszyscy siedzieli na
fotelach, dobrze się bawili i śpiewali różne piosenki. W takich
chwilach myślałam, że fajnie byłoby zintegrować się i bawić
razem z nimi. Czasami pragnęłam tego, by wszyscy mnie
zaakceptowali.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ale to było niemożliwe. Tak jak
niemożliwe było to, bym nagle straciła tę azjatycką urodę,
azjatyckie imię i wszystko, co było z Azją związane.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Głosik w mojej głowie szepczał "tak,
Sooyeon, to jest twoja wina, to ty nie umiesz się zgrać z resztą –
popatrz chociażby na tamtego idiotę, który też nie jest
Anglikiem, a jakoś wszyscy go lubią".</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wtedy popatrzyłam na Yifana –
Chińczyka, który angielskim władał biegle. Opowiadał jakiś żart
swoim kolegom, podkreślając niektóre słowa gestami. Śmiali się
do rozpuku, dopóki ten zabawny chłopak nie spojrzał w moją
stronę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zmarszczył brwi, a ja tylko odwróciłam
głowę, od razu udając, że za oknem jest coś interesującego. Nie
chciałam, żeby znowu ktoś zażartował sobie ze mnie w ten głupi
sposób. Uch, to było naprawdę denerwujące.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Autobus stanął w chwilowym korku,
dlatego wypatrywałam rzeczy, na której mogłabym zawiesić swoją
uwagę.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zobaczyłam ją.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zobaczyłam dziewczynę, która
wspinała się na barierkę mostu.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Niewiele myśląc, po prostu podbiegłam
do drzwi, naciskając odpowiedni przycisk. Kiedy już się otworzyły,
niemalże od razu wybiegłam na ulicę, próbując do niej pobiec.
Przeciskałam się pomiędzy samochodami, równocześnie patrząc też
na nią, by nie stracić jej z pola widzenia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Stała już na barierce.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wpatrywała się we mnie tak
intensywnym wzrokiem, że aż zakręciło mi się w głowie. Czy to
możliwe, żeby ktokolwiek tak umiał?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Nie rób tego! – chciałam
krzyknąć, ale nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. Zamiast
tego zaczęłam wymachiwać rękami, pokazując, żeby do mnie
podeszła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nic z tego.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ona po prostu położyła palec na
ustach, po chwili wymownie patrząc na niebo.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Sprawiała wrażenie, jakby jednak
chciała do mnie podejść, jednak już po chwili poślizgnęła się
i spadła.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dopiero teraz zdołałam krzyknąć i
zwyczajnie się rozpłakałam, słysząc, że coś nielekkiego wpadło
do rzeki.</span></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę,
że można zadać sobie pytanie, co wyglądało bardziej żałośnie
– rozpłakana dziewczyna stojąca na środku ulicy i wpatrująca
się w barierkę mostu, tabuny kierowców nawet niestarający się
jej wyminąć czy może uczniowie, którzy nie potrafili zrobić
niczego, a jedynie przyglądać się zaistniałej sytuacji?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">_____</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Tytuł jest roboczy, bo może go zmienię, może nie.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Możliwe też (lub nie) jest to, że powracam. Nie było mnie tu długo, wiem. Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek wrócę do PK – na pewno musiałabym zacząć wszystko od nowa. Ostatnio zaczęłam to czytać i, szczerze mówiąc, sama gubię się w tej całej akcji.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Postaram się mimo wszystko wpadać tu częściej i zapełniać bloga swoimi pomysłami.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Do zobaczenia ;)</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-67810107463201024322016-06-07T20:27:00.000+02:002016-06-07T20:27:07.750+02:00Ciemność<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Rozsiadłam się wygodnie w fotelu. Nawet nie wiedziałam, do kogo należał ten pokój, nie interesowało mnie to. Tak właściwie już tutaj nie mieszkałam, jedynie przychodziłam w odwiedziny czy coś - co jak co, ale to Suza była prawowitą dziedziczką tronu i to ona zasługiwała na luksusy. A ja? Byłam po prostu nikim. Wyrzekłam się wszelkich mocy i nawet, jeśli siedziała we mnie jakaś część Magicalix'u, ta moc nie była zbyt potężna. Wręcz przeciwnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Pogrążając się w myślach nie zauważyłam, że już zrobiło się ciemno.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chwila--</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ciemno?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Na Solarii nigdy nie było nocy!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">"A no tak", uświadomiłam sobie. "Przecież nawet Solaria sama nie umie się obronić przed atakami."</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wstałam z fotelu i odruchowo otrzepałam sobie spodnie, po czym podeszłam do stolika, by napić się jakiegoś gazowanego napoju.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">I tak jakby wywołałam wilka z lasu...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przez plac skradali się jacyś osobnicy. Byli ubrani w stroje maskujące, przez co prawie w ogóle nie dało się ich zauważyć. Szybko, ale i cicho dawali sobie jakieś rozkazy. Człowiek stojący na przodzie zrobił gest, który zapewne miał przywoływać ludzi z tyłu. Nieśli oni jakieś niewielkie pudełko, zapewne ciężkie, bo ledwo je utrzymywali.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ładuj! - usłyszałam jakiś nieznany głos, to zapewne był ten, który mówił, jednak przypadkowo powiedział coś trochę głośno.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nagle usłyszałam huk i na chwilę utraciłam słuch. Dlaczego nie zorientowałam się, że niosą coś takiego, co spowodowało, że... brama do zamku już nie istniała?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Co?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Że-że-co?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nagle usłyszałam głośne "wszyscy niech wyjdą z pokojów, inaczej nie będzie zbyt przyjemnie". Lekko wyjrzałam przez szparę w drzwiach, gdzie zauważyłam sporą grupkę mężczyzn. Byli ubrani w ciemne kolory, a na twarzach mieli kominiarki. Dobijali się do drzwi, za którymi płakała jakaś kobieta. W końcu ktoś je wyważył, a oni przyłożyli jej pistolet do głowy i strzelili.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Osunęła się na podłogę, a wokół niej coraz bardziej powiększała się plama krwi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Szybko zamknęłam drzwi na wszystkie zamki, później opierając się o nie przerażona.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Usłyszałam gwałtowne pukanie do jakichś bocznych drzwi. Ocknęłam się z transu i otworzyłam, szykując się na śmierć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Za drzwiami stała zdyszana jak nigdy Flora.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Chodź, schowamy się za szafą - powiedziała cicho, ale z dziwnym wzrokiem, bardzo przestraszonym, i uporem, którego jeszcze chyba nigdy nie miała. Odsunęłyśmy razem szafę, wchodząc w jakiś schowek, po czym zasunęłyśmy ją znowu. Spojrzałam na nią pytająco, jednak ona położyła tylko palec na ustach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Usłyszałyśmy wołania, byśmy otworzyły drzwi, ale żadna z nas nawet nie drgnęła. Flora jakby spazmatycznie złapała oddech.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Drzwi zostały wyważone. Dało się usłyszeć jakieś szuranie, charakterystyczne dla ciężkich butów - w końcu wiedza zdobyta na studiach mogła się w jakimś stopniu przydać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jeśli nie wyjdziecie stamtąd, gdzie się ukrywacie, zostaniecie zabici - oznajmił donośny głos, zapewne informujący o tym po raz n-ty.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Tutaj biegła ta pyskata, co zabiła kilku naszych. Musi się gdzieś ukrywać - warknął kolejny.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ale nigdzie jej tu nie ma! - powiedział inny. - Możemy przeszukać cały pałac, ale później się wycofamy. Musimy ją zabić. I musimy zniszczyć Solarię, czyż nie?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nikt nie odpowiedział, tylko można było usłyszeć oddalające się kroki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Cisza. Cały czas panowała ta śmiertelna cisza. Od czasu naszego wyjścia ze zniszczonego zamku Flora nie odzywała się. Szczerze mówiąc martwiłam się o nią, i to bardzo. Wyglądała dosyć mizernie, poza tym w głowie dźwięczały mi słowa "tutaj biegła ta pyskata, co zabiła kilku naszych".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chodziło o nią? Byłaby zdolna, by zabić kogokolwiek?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nigdy nie sądziłam, że znam ją bardzo dobrze, jednak myślałam, że chociaż po części mogłabym stwierdzić, jaka jest.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nagle się odezwała, znowu cicho:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Stella. Nie patrz w lewo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dlaczego? - popatrzyłam prosto na nią.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- To są ludzie, którzy nie zasłynęli niczym dobrym - zaśmiała się gorzko. - A jeśli przyciągniesz ich uwagę, nie będziesz miała spokoju przez długi czas.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Skąd wiesz? - do głowy nie przychodziło mi nic innego poza pytaniami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Bo wiem - odpowiedziała spokojnie. - Chodź ze mną, przeteleportujemy się na Ziemię. Musimy spotkać się z dziewczynami i ustalić dalszy plan działania.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">"Jaki dalszy plan, Flora? Może być jakiś dalszy plan? Nie, żebym nie wierzyła w Solarię... ale cholera, jak mnie irytuje przemieszczanie się pomiędzy wymiarami. Wydaje mi się, że wolałabym prowadzić życie na Ziemi jako zwyczajna dziewczyna, po prostu sobie studiować i..i.."</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jakoś nie chciałam kończyć tej myśli, bo czułam, że w przeciwnym wypadku nie mogłabym powstrzymać łez.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie zgodziłam się na to spotkanie. Poszłam do lasu na spacer - tak, wiem, że w każdej chwili mogło czyhać na mnie niebezpieczeństwo. Ale nie obchodziło mnie to, nawet nie wiedziałam czy cokolwiek mnie teraz obchodzi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">To nie ma sensu. Nic z tego nie ma sensu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Powinnam prowadzić takie życie jak dwa lata temu, prawda? Może do niczego by wtedy nie doszło?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie, jestem idiotką, że się tak zadręczam. To nie moja wina.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie, jednak moja. (#typicalwoman)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przerwałam te rozważania ze świstem nadchodzącej kuli. Panicznie zaczęłam szukać jakichś krzaków, za którymi mogłabym się ukryć, co udało mi się znaleźć. Schowałam się za nimi i przyłożyłam ucho do ziemi. Usłyszałam jakiś szybki bieg i strzał, który go przerwał.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Skuliłam się. Tak nienawidziłam tego dźwięku pociągania za spust i wystrzału.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Poza tym cała ta wojna była taka nierealna.. a może tak mi się jedynie wydawało?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Zabiliśmy sukę - usłyszałam. - Jeszcze cztery i pozbędziemy się problemu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Po całej wieczności, a może tylko po krótkiej chwili, upewniłam się, że odeszli i wyszłam zza krzaków, prawie potykając się o trupa. Mimowolnie spojrzałam w dół.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zamarłam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">To nie jest jawa, tylko jakiś koszmar, błagam, chcę się obudzić...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">"Nie, Stello, to jest jedynie zły sen, spokojnie", uspokajałam się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie mogłam jakoś wymazać z pamięci widoku zabitej Tecny.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jesteś pewna, że to była ona? Widziałaś jej znak szczególny na ramieniu? Miała różowe włosy? Wiesz, gdzie ją zastrzelili, w którym miejscu?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Na wszystkie pytania kiwałam twierdząco głową, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Z każdym kiwnięciem głową łzy coraz bardziej napływały mi do oczu. Nigdy nie byłam w bliskich relacjach z Tecną, jednak nie zmieniało to faktu, że coś tam o sobie wiedziałyśmy, no i byłyśmy razem w jednym klubie. Wiadomo, współpraca była nieodłącznym elementem naszych kontaktów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Cholera, to wszystko komplikuje.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Moja rozmówczyni zaciągnęła się i po chwili wypuściła dym z ust. Nie powiem, bym przepadała za zapachem papierosów, jednak nie zwracałam na to wtedy większej uwagi. Ważne jest to, że znalazła dla mnie czas i mnie wysłuchała. Nie musiała tego robić, za co byłam jej bardzo wdzięczna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Co? - odparłam nieco nieprzytomnym głosem, jakbym jej w ogóle nie słuchała. A przecież to robiłam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Mówiłaś mi przecież o tym, że chcesz dostać się na Domino... wiesz... - zaczęła ostrożnie, a ja poczułam, jakby ktoś wbił mi garść szpilek w serce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nienawidziłam, gdy ktoś przypominał mi o jego postaci. Jego włosach, uśmiechu. Nienawidziłam siebie samej za to, że jestem niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu, by go odnaleźć. Jestem nikim, zdradziłam ukochaną osobę. Kto wie, czy właśnie teraz nie czeka na moją pomoc, gdziekolwiek jest?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dalej chcę - powiedziałam przez zaciśnięte gardło.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- To dlaczego tego nie zrobisz? - białowłosa wlepiła we mnie swój wzrok. Nie wytrzymałam, przegrałam tę bitwę wzrokową kierując go na ścianę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- On jest naprawdę ważny... - szepnęłam. - ...ale nie mogę ot tak zostawić Solarii...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Ale wiesz, że prędzej czy później będziesz musiała wybrać? - zapytała. W końcu odważyłam się odwrócić wzrok na nią. Kiwnęłam głową.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Zrozumiałaś, suko? - usłyszałam, jak ktoś syknął mi do ucha. Inna osoba trzymała mnie za ręce, bym nie mogła się wyrwać. Zresztą, i tak bym tego nie zrobiła, byłam bezsilna. Poddałam się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- A co bym miała zrozumieć? - słabym głosem odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Szybko tego pożałowałam. Ten, który syknął, uderzył mnie w twarz. Tak po prostu. Młodą dziewczynę. Później znowu oberwałam, tym razem w brzuch, aż skuliłam z bólu. To uczucie było nie do opisania. Myślałam, że mnie rozerwie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Zła odpowiedź - odparł z sarkastycznym uśmieszkiem, po czym dostałam klapsa w tyłek. Pisnęłam. Kto tak mnie traktował?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W końcu dotarliśmy na miejsce, do jakiegoś starego, odrapanego budynku. Szybko zorientowałam się, iż to tylko pozory, ponieważ wnętrze było dosyć zadbane. Zeszliśmy do piwnicy, która z wyglądu nieco mi przypominała więzienie - chociaż może to było tylko takie wrażenie. Zamiast krat stała niezliczona ilość drzwi. Osoba trzymająca moje ręce ścisnęła je jeszcze mocniej. Po decyzji, gdzie mam trafić, wepchnięto mnie do pomieszczenia prosto na podłogę, gdzie leżał tylko materac i wisiała lampka ze słabym światłem. Czułam się strasznie, byłam cała obolała. Nawet nie wiedziałam, kto mnie tutaj zabrał i za co.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Po kilku minutach do pokoju wszedł jakiś mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Zamknął drzwi na klucz i włożył go do kieszeni. Przykucnął naprzeciwko mnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Jesteś bardzo ładna, wiesz? - powiedział. Zamarłam. To ten sam mężczyzna, który kazał mnie zabrać z ulicy. Ot tak.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Odsunęłam się od niego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Dalej nie rozumiesz? - chwycił mnie za rękę, tym samym blokując moje ruchy. Usiadł na moich nogach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- Nie możesz się ode mnie odsunąć? - odparłam najdelikatniej jak potrafiłam, próbując ukryć obrzydzenie. Dlaczego dobiera się do mnie obcy facet i to jeszcze taki, który mnie przed chwilą wyzywał?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- A co się stało? Czyżbym się tobie nie podobał?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiwnęłam twierdząco głową.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">- To masz problem, bo ty podobasz mi się. I to bardzo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Popatrzył na mnie uśmiechem, który chyba miał być seksowny, ale dla mnie był obleśny.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Rany.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Co się właśnie dzieje?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zaczął mnie całować, a ja miałam ochotę wymiotować. Nie miałam ochoty na to, chciałam, by to Valtor mnie całował, nie on. Pocałunkami zsuwał się coraz niżej, co mnie obrzydziło do tego stopnia, że najzwyczajniej w świecie go odepchnęłam. Ja, bezsilna w tamtej chwili istotka.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wiedziałam, że to nie skończy się dobrze.</span></div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">__________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><i>Znowu długa przerwa, tak jakoś nie mogłam sobie znaleźć chęci do napisania tego rozdziału. Zresztą, i tak wyszło mi dosyć marnie, niecałe 1600 słów... ale musiałam to już dzisiaj dodać.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><i>Ktoś jest ciekawy dalszego ciągu i o co tu w ogóle chodzi? Polecam czekać na następny rozdział. Tak, wiem, ostatnio ciągle słyszę, że jestem wredna.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><i>No i - o czym zorientowałam się dopiero teraz, nah - No-Ideal w połowie marca miało swoje drugie urodziny! Naprawdę wytrwałam tak długo? <span style="background-color: white; color: #666666; line-height: 16.5px;">♡</span></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;"><i>PS. Jessica wróciła do kariery piosenkarki! W połowie maja wydała nowy album, który jest świetny, uwielbiam jej oryginalny głos! *-*</i></span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-17176728184305321302016-02-22T19:18:00.002+01:002016-02-22T19:19:38.191+01:00Nie ufaj nikomu.<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Patrzyłam na karteczkę jak oniemiała. Jaki plan A? Istniały jeszcze inne możliwości? Najbardziej bałam się, że chodziło o mnie lub kogoś ze mną powiązanego. Chyba nic innego nie przychodziło mi do głowy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wiedząc, że i tak nie uniknę spotkania z Hanką, postanowiłam zostać w mieszkaniu. Pomyślałam o tajemniczej kopercie ze zdjęciami. Zaczęłam układać je chronologicznie. Młoda dziewczyna z przyjaciółmi, z rodziną, prawdopodobnie z chłopakiem. Zaczęły się pojawiać zdjęcia, na których imprezuje. A później zdjęcia ze szpitala, było ich coraz mniej. Na ostatnim dziewczyna miała całą twarz oklejoną bandażami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wciąż zastanawiało mnie kto to jest, bo na pewno nie Hanka. Wyglądała zupełnie inaczej, tak jakby nie z tego świata. Jedno zdjęcie szczególnie mi się spodobało - wyglądała na nim zupełnie jak księżniczka. Piękna, jasnoniebieska suknia wyglądała jak typowa ślubna, sięgała do podłogi. Jej ręce zakryte były białymi rękawiczkami ponad łokieć. Jej twarz wydawała się być bez grama makijażu, poza kreskami eyelinerem i delikatnym błyszczykiem. Miała bardzo jasne włosy rozwiewające się na wszystkie strony, jednak to tylko dodawało efektu zdjęciu. Śmiałymi, szarymi oczami patrzyła wprost w obiektyw. Unosiła się lekko nad ziemią.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ale bardzo mi kogoś przypominała. Nie mogłam sobie tylko przypomnieć kogo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"Piękna", pomyślałam i odłożyłam zdjęcie na bok.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Znalazłam jeszcze jedno, które mi się spodobało. Siedziała na oknie najwidoczniej pogrążona w myślach. Ale coś innego przykuło moją uwagę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zrobiłam zdjęcie elementu, który mnie zainteresował, i przybliżyłam je do granic możliwości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Na jej małym tatuażu widniały literki D-I-S.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Darcy, Icy, Stormy. Trix.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Czyli pewnie trzymała z nimi jakiś sojusz lub robiła coś podobnego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"Nie do wiary", przemknęło mi przez myśl. "W końcu... wszystkie niepozornie wyglądające osoby są szpiegami lub osobami powiązanymi z czarną magią. Aż dziwne".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Te dwa zdjęcia ukryłam w szufladzie, pod jakimiś gazetami - resztę schowałam do koperty i zostawiłam ją pod bałaganem pod łóżkiem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Czując, że dzisiejszy dzień jest w stanie wiele zmienić, potrzebowałam małego odprężenia. Zagranie w internetową gierkę na pewno zdołałoby mnie odprężyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Włączyłam sobie internetowe radio, po chwili grę. Nagle stało się coś, czego się zupełnie nie spodziewałam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">To był przypadek... nie tego typu, kiedy śpiewają syreny.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W moich oczach pojawiły się łzy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nawet nie zauważyliśmy, gdy zaczęliśmy się kruszyć.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Odruchowo odwróciłam głowę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Powiedz mi, czy nigdy nie czułaś się delikatna i niewinna?</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Czy wciąż wątpisz, że nasza wiara ma jakiś sens?</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Uwielbiałam śpiewać tę piosenkę razem z Valtorem. Spędzaliśmy całe popołudnia, a nawet i dnie, na magicznej łące, gdzie nikt nas nie słyszał ani nie widział. Oboje fałszowaliśmy, ale nikomu to nie przeszkadzało. Zaś kiedy ściszaliśmy swoje głosy i śpiewaliśmy cicho, ciężko było fałszować. Chłopak nie lubił tego, wtedy nierzadko był w stanie zasnąć. Lubiłam go w ten sposób drażnić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Powiedz mi, czy mają sens niekończące się kłótnie, by się przełamać?</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">U nas miały. Wprawdzie nie zdołaliśmy się poznać tak dobrze, wystarczająco dobrze. Rozdzielenie nas wystarczająco to utrudniło. Gdybym chociaż miała z nim kontakt, gdybym mogła... nie wiem, jakoś z nim rozmawiać, może nie tęskniłabym aż tak bardzo...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Gdyby... jakie to puste słowo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ciągle ktoś przegrywa, bo nie ma drogi powrotu.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Chciałabym wrócić do tamtych wakacji. Mimo że moje szczęście trwało niedługo, było wspaniale. Zaczęłam inaczej patrzeć na świat. Przecież wcześniej byłam stereotypową blondynką.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zniszczyłam laboratorium chemiczne w szkole i przez to nie zdałam. Przez to, a raczej dzięki temu poznałam świetne dziewczyny, które stały się moimi pierwszymi prawdziwymi przyjaciółkami. Założyliśmy Klub Winx i poznałam Brandona... kiedy go widziałam, mocniej biło mi serce. Jednak nikomu nie chciałam się przyznać, że po historii z księżniczką Amentią coś zaczęło się walić. Nie czułam do niego tego samego co kiedyś. A może nigdy nie byłam w nim zakochana? W końcu tyle okłamywałam nawet samą siebie, że zaczęłam wierzyć w swoje kłamstwa i może to mnie zgubiło.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Liczyły się dla mnie tylko ciuchy i bycie na topie. Miałam wszystko to, czego wtedy pragnęłam. Umiałam być chłodną suką bez uczuć. Wyśmiewać się ze wszystkiego i ze wszystkich. Żałowałam, że nie zostawiłam sobie tej umiejętności. Uczucia mnie osłabiły.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Patrząc na Twoje zdjęcie zdaję sobie sprawę, że wszystko jest w przeszłości.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Bo takie było. Wszystko. Dwa lata temu nie pomyślałabym, że mogę żyć inaczej. Nie widziałam tego wszystkiego, co odkryłam później. Pozwalałam Bloom nieudolnie rządzić w Klubie, pozwalałam pozostałym przegrywać walki. Bycie tą najładniejszą, jedną z największych gwiazd Winx zupełnie mi wystarczało.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Nigdy nie czułam się aż tak samotna... Chciałabym, żebyś wyznał mi miłość.</i>*</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Koniec. Nie wytrzymam więcej. Nie zdołam. Wyłączyłam internetowe radio i zamknęłam klapę laptopa. Zsunęłam się po łóżku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dlaczego jestem taka słaba myśląc o uczuciach? Dlaczego ciągle myślę o Valtorze?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mogłam nie wydawać tamtej imprezy urodzinowej, wtedy może do teraz byłabym z nim..</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Rany, Stella, dosyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Usiadłam po turecku na łóżku i zastanawiałam się, co dalej, jak to dalej będzie wyglądało. Nie miałam pojęcia co się dzieje, wszystko przemykało obok mnie, toczyło się beze mnie. Miałam wrażenie, że tylko ja jestem zagubiona w wirze wydarzeń.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Chciałam się komuś zwierzyć i kiedy już miałam ochotę zdusić tę chęć w sobie, odszukałam pewną osobę w kontaktach i zadzwoniłam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tu Liv...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Po prostu mam wrażenie, że wszystko się sypie. Bloom została królową Domino i wypowiedziała nam wojnę... a ja mam wrażenie, że to wszystko mnie przerasta i nie umiem sobie z tym poradzić... - mówiłam siedząc na wygodnej kanapie Olivii.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Kurczę, tak jakby wszystko się obracało. Kiedy ja byłam nieszczęśliwa, ty wprost promieniałaś - powiedziała po chwili namysłu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nad czymś jeszcze się zastanawiała, w czym nie chciałam jej przerywać. Po chwili odezwała się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- No ale dlaczego odrzucasz Liama? W końcu jest opiekuńczy, sympatyczny, no i przede wszystkim przystojny. Gdyby nie Jason, sama bym się za niego wzięła.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zaśmiałam się, jednak trwało to tylko chwilę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Ale jest Valtor - odparłam, czym chyba ją zdenerwowałam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Dziewczyno! - zbulwersowała się. - Nawet nie wiesz czy żyje! Sama wiesz jak traktują więźniów na Solarii. Równie dobrze może leżeć w bezimiennym grobie, a ty czujesz, że żyje, bo tak. Proszę, żyjmy teraźniejszością, nie przeszłością.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- I dlatego mam zamiar go odnaleźć - palnęłam bez chwili zastanowienia. Tak naprawdę wcale nie byłam tego pewna. W końcu mogłam odnaleźć jego grób, tak jak wspomniała Olivia. Mimo to nie chciałam tego do siebie dopuścić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami. Wyglądała komicznie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Żartujesz, prawda? - zapytała szczerze zdziwiona. - Jak masz zamiar to zrobić?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nie mam pojęcia - odparłam. - Prawdopodobnie będę musiała cofnąć się w czasie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Ale ja nie chcę cię stracić - wyznała. - Jesteś dla mnie naprawdę ważna, jeszcze nikomu nie zaufałam tak jak tobie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Wiesz... Gdybym mogła cofnąć czas, wyjechałabym z Valtorem i prawdopodobnie nigdy byśmy się nie spotkały. Chcę cofnąć się w czasie, ale w umyśle. Nie będę mogła zmienić biegu wydarzeń, ale przynajmniej to zobaczyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- I... gdzie to zrobisz?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Popatrzyłam na nią smutno.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Te zaklęcie istnieje tylko w księdze na Domino.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zakryła usta ręką.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Chyba nie chcesz wybrać się na samobójczą misję? Od razu rozpoznają w tobie księżniczkę!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Przecież to nie ja jestem księżniczką - uśmiechnęłam się sarkastycznie - tylko Suzanne. Wejdę tam jako cywil. Nie bój się, dam sobie radę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Powodzenia - powiedziała cicho i w końcu zdecydowałam się wyjść z jej mieszkania.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wróciłam na Solarię. Zabawne. W ostatnich miesiącach wręcz podróżowałam między nią a Ziemią, tak jakbym nie umiała wybrać jednego miejsca zamieszkania.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak jakbym nie umiała się zdecydować.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wiedziałam, że nie umiałabym wybrać żadnego z tych światów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Na Solarii miałam wszystkie wspomnienia, Florę, Roxę, Suzanne i chcąc nie chcąc, królewski tron.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">A na Ziemi miałam Liv, beztroskie życie i Liama, który coraz bardziej przypominał mi kogoś.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Stanęłam odważnie przed drzwiami zamku. Cholera, zaczęłam coraz bardziej panikować. W końcu byłam tchórzem. Nie umiałam ot tak wszystkiego załatwić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zwłaszcza, że przed drzwiami zobaczyłam Brandona. No, gorzej nie mogło być.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Co ty tu robisz? - próbowałam sprawić, aby mój głos był jak najmniej piskliwy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Załatwiam swoje sprawy na Solarii - uśmiechnął się krzywo. Nie miałam pojęcia jak ten uśmiech mógł kiedyś na mnie działać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Co, może to wiąże się z podłożeniem bomby? - odparowałam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Jeśli miałbym was zabijać, zrobiłbym coś o wiele gorszego - zaśmiał się sarkastycznie. - Nie, w imieniu mojej narzeczonej podpisywałem warunki zawieszenia broni.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Y, jak to? Do kiedy? - zasypałam go pytaniami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Specjalnie dałaś mi taki traktat i nie pamiętasz do kiedy? - nie mógł powstrzymać śmiechu. - To prawda, że blondynki są głupie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Sorry not sorry, ale przez cały czas przebywałam na Ziemi - uśmiechnęłam się złośliwie. - Najwyraźniej zapomniałeś, że mam siostrę bliźniaczkę - prychnęłam i otworzyłam drzwi zamku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I jeśli wystarczająco dobrze się skupiłam, to właśnie przemknęło mu przez myśl zdanie "to wszystko by wyjaśniało...". Ale co?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Powoli zaczynałam się w tym wszystkim gubić i nie, wcale nie były temu winne moje blond włosy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Hello, it's me.. - usłyszałam nucenie Suzanne, co trochę mnie zdziwiło. Czyżby wróciła już do pałacu? Przecież jeszcze wczoraj Flora powiadomiła mnie, że wyjechała ze swoim narzeczonym. To było... dziwne.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Suza? - zdziwiłam się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Co się dziwisz? - odparła, obracając się w moją stronę. Nie wyglądała w tej chwili na zdrową psychicznie osobę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Podobno wyjechałaś... - zająknęłam się, równocześnie cofając się w stronę drzwi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Teraz tak łatwo mi się nie wymkniesz, suko - syknęła. - Randix!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zobaczyłam, jak przemienia się we wróżkę. Miała na sobie krótką, czarną sukienkę, czarne botki i szare skrzydła, zaś rękawiczki były białe. Krótkie włosy okalały jej twarz, na której znajdował się makijaż. W dłoni trzymała niewielką różdżkę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Magicalix - szepnęłam, w duchu modląc się, aby moc zadziałała. Co prawda niby się jej wyrzekłam... ale planowałam zacząć nowe życie na Ziemi, zrywając wszelkie kontakty z magicznym wymiarem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nagle poczułam obejmujące mnie silne siły i szybką zmianę wyglądu. Tak, udało się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Co ja ci zrobiłam? - powiedziałam do Suzy, jednocześnie broniąc się przypadkowym zaklęciem obronnym.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Ty jeszcze się pytasz co mi zrobiłaś?! - krzyknęła. - Odbiłaś mi narzeczonego!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Co?!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Cisnęłam w nią potężne zaklęcie i nie mogąc się już utrzymać po prostu upadła na ziemię.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Jakiego narzeczonego?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Widziałam was razem, widziałam, oboje mnie zdradziliście - zaczęła szepczeć jakby w gorączce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"Szkoda, że akurat nie ma Flory."</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Położyłam dłoń na jej czole i wtedy odkryłam, że jest pod wpływem silnego zaklęcia. Pewnie znowu Trix, nie wierzę. Tak bardzo potrafiły namieszać w życiu Winx. W sumie pod pewnym względem byłam im bardzo wdzięczna, ale nie potrafiłam zapomnieć im, ile razy próbowały nas po prostu zniszczyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Podniosłam siostrę do góry i położyłam ją na fotelu. Było widać, że zasnęła.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Uh, chyba bardziej muszę przygotować się na wtargnięcie do pałacu na Domino.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Księżniczko? - usłyszałam. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Może to było dziwne, ale lubiłam na niego patrzeć. Sprawiało mi przyjemność patrzenie na jego złagodniałe rysy, na mocne spojrzenie, na jakieś drobne detale, które pozornie nie miały ze sobą związku.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tak? - spytałam, wciąż się w niego wpatrując. Teraz nasze twarze dzieliły jedynie centymetry.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Jak myślisz, co będzie, jeśli musielibyśmy stąd uciec?</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zupełnie zbił mnie z tropu tym pytaniem. To było jakoś ponad wszystko. Musieliśmy? Nie. Wszystko układało się jak najlepiej. Udało nam się zakończyć wojnę, która skończyła się naszą wygraną. Teraz brzmiało to tak banalnie, ale tyle łez i krwi wylała Solaria, że wydawało się to wręcz niemożliwe. Poza tym mój związek się układał, a Klub znów zaczął istnieć. Mogło być coś piękniejszego?</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A musielibyśmy? Przecież wszystko jest dobrze... - wyszeptałam. Podsunął się do mnie jeszcze bliżej i zaczął mówić tak cicho, że gdyby nie mówił wprost do mojego ucha, mogłabym to czytać tylko z ruchu jego warg.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Pamiętaj, że nawet gdyby próbowano nas rozdzielić, zawsze będę o tobie pamiętał, nigdy nie pokocham kogoś innego niż ciebie.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nagle poczułam się nieswojo. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą, aż oboje zaczęliśmy biec. W końcu, gdy poczułam się bezpiecznie, krzyknęłam "Teleportacja!".</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Przenieśliśmy się do tej jakby jaskini, tej samej, w której wyznał mi ten straszny sekret... Kolaboracja z wrogiem... Spróbowałam o tym nie myśleć i po prostu usiadłam na jego kolanach, równocześnie obejmując jego szyję.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Dlaczego to powiedziałeś? - zapytałam. Oboje wiedzieliśmy, że jesteśmy tu bezpieczni i nikt nie ma możliwości nas zobaczyć, a tym bardziej podsłuchać.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Mam nieodparte wrażenie, że ktoś nas śledzi - wyjaśnił. - I szczerze, wcale bym się temu nie dziwił. To byłaby niezła sensacja - dawny antagonista w związku ze znaną księżniczką.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Trudno jest się oprzeć złemu mężczyźnie, kiedy jest się dobrym człowiekiem - zachichotałam. - Nie to, żebym była taka dobra, ale ten cytat utknął mi w umyśle.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Ale ty przecież nie byłaś taka łatwa, zapomniałaś? - uśmiechnął się. - Byłaś dla mnie wyzwaniem. Pierwszą osobą, która nie przylgnęła do mnie od razu. - chwilę jakby się zastanawiał. - I fakt, dla mnie nie jesteś dobra... tylko najlepsza.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Po chwili zaczęliśmy całować się tak zachłannie, jakby nie było jutra.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I dobrze, że to zrobiliśmy, bo tego jutra już nie było.</span></i></div>
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">*Tatu - 'Show me love'</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">________________</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_____</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Witajcie!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zdaję sobie sprawę, że No-Ideal świeci pustkami od kilku miesięcy. Ostatnie dwie notki nawet nie były rozdziałami. Zawaliłam, wiem. Mam bloga po to, by go prowadzić, a nie wrzucać coś trzy razy w roku.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dzisiaj taki rozdział, dosyć krótki, ale myślę, że jak na razie jest wystarczający. Może ktoś się domyśli, o co chodzi w ostatniej części?</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">To tyle, do zobaczenia.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-21510718078290926972015-12-31T20:31:00.002+01:002017-01-24T11:29:56.190+01:00Happy New Year!<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Raczej i tak nikt tego nie przeczyta, no ale dla mnie liczy się chociaż to, że to zrobiłam.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak więc.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku, wiadome. Spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych najbardziej niemożliwych. Zdrowia, bo bez tego jest ciężko żyć. I szczęścia. :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń, ale... huh, dobre i to.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Niestety nie znalazłam nic do wstawienia, więc ta notka chyba będzie jedną z najkrótszych na tym blogu. Przynajmniej się odezwałam.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Do zobaczenia! x</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">01.2017: A teraz zła Kati nawet znaku życia nie daje.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-65391166112260721312015-10-29T16:52:00.005+01:002015-10-29T16:52:55.341+01:00Info etc.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://orig09.deviantart.net/a08e/f/2015/063/e/f/av1_by_rossattiee-d8kdibw.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://orig09.deviantart.net/a08e/f/2015/063/e/f/av1_by_rossattiee-d8kdibw.png" /></a><a href="http://orig06.deviantart.net/47a4/f/2015/063/6/a/av6_by_rossattiee-d8kdibd.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://orig06.deviantart.net/47a4/f/2015/063/6/a/av6_by_rossattiee-d8kdibd.png" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">(c) rossattiee</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Witajcie. Uh, w sumie kogo miałabym tutaj powitać? Zdaję sobie sprawę, że przez moje wolne pisanie rozdziałów i ciągłe braki weny prawie nikt tutaj nie zagląda. No cóż.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">To o czym chciałam poinformować? A, już wiem. Właśnie rozdziały będą się pojawiały rzadko. Zresztą, gdziekolwiek. Mimo tego, że w realu nie za bardzo mi się wszystko układa, muszę poświęcić trochę czasu wszystkiemu. A wzięłam na siebie tyle obowiązków i zajęć, że muszę podołać. Poza tym jestem w drugiej gimnazjalnej, czyli mam projekt, wypadałoby - a raczej byłoby konieczne poświęcenie jemu nieco więcej czasu. Również trochę doskwierają mi przedmioty ścisłe, z którymi przestaję sobie radzić.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Ogólnie to co u mnie? Właściwie nic, to co zwykle. Masa nauki, tygodnie zawalone kartkówkami/sprawdzianami/itp., poza tym przestaję się wysypiać (nah, to chyba przez weekendy, bo wtedy lubię sobie poleżeć w łóżku i poczytać książkę - w tygodniu raczej nie ma takiej możliwości ;)).</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Trochę zdarza mi się pomyśleć nad klasą, wcale nie jest tak idealnie jak myślałam na początku roku. Jedyny plus drugiej klasy to to, że jesteśmy bardziej zgrani niż w tamtym roku. No a w mojej klasie rozwija się rasizm, może i nawet neonazizm. Ciągle lecą szykany w stronę osób, które mają inne korzenie niż polskie (na przykład zaczęto wyzywać mojego kolegę, którego matka jest Ukrainką) i przykre jest to, że sama nie mogę stanąć w jego obronie. Również moi koledzy zaczęli wymyślać wspaniałe "kawały" o Żydach i osobach innych narodowości, nie spodziewałam się, że będę tak boleśnie to odczuwać. Wiadomo, humanistce tak zaangażowanej w historię Polski nie podoba się coś takiego - zresztą, to i tak delikatne określenie. Boję się, co będzie w następnym roku. I co będzie z mojej klasy, bo poza rasistami wychodzi z nich stado typowych gimbusów.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Czasami też czytam swoje stare opowiadania i widzę, że nieco zmienił mi się styl pisania. Myślę, że na lepsze. :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">A, i kiedy zostaną mi ostatnie rozdziały "Pamiętnika księżniczki" (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zostało mi jeszcze siedemnaście rozdziałów - chciałam iść zgodnie z serialem) wystartuję z nowym pomysłem powiązanym z moją OCką, Cat. Szczerze mówiąc chciałabym jak najszybciej zakończyć PK, jednak zdaję sobie sprawę, że koniec serii powinien być efektowny.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">To w sumie tyle, wydaje mi się, że napisałam tę notkę, by nie było zbyt pusto.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Cya, dzięki za przeczytanie! :></span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-75804169868247238692015-10-10T22:37:00.000+02:002015-10-10T22:37:00.859+02:00Wierzysz w przeznaczenie?<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Przede mną stał Liam. Wyglądał jeszcze lepiej niż wtedy, kiedy ostatni raz go widziałam. Blond grzywkę miał lekko podniesioną do góry, był niewiele wyższy i bardziej, hm, umięśniony.<br />Chwilę patrzyłam na niego wielkimi oczami, ale zdałam sobie sprawę, jak głupio musi to wyglądać.<br />Zaczęłam iść wymijając go.<br />- Mycha! Nic mi nie powiesz? - zapytał, zabrzmiało to trochę dziwnie.<br />- Po pierwsze, nie jestem Mycha, tylko Vera. Po drugie, nie wiem, co miałabym ci mówić - odparłam, nie odwracając się w jego stronę.<br />Zaczął za mną iść.<br />- Chciałem zaprosić cię na ten bal walentynkowy... ostatnio rozstałem się z dziewczyną...<br />- I co, szukasz sobie kolejnej? - znowu ostry ton, nie miałam zamiaru nim mówić, ale rozsądek podpowiadał mi, że powinnam trzymać go na dystans.<br />- Nie, rozstałem się z nią, bo jej nie kocham - odpowiedział. - Zresztą, myślałem, że mówimy o balu, a nie o podbojach miłosnych.<br />- No i dobrze, ale i tak nie zamierzam z tobą iść.<br />- Masz już partnera? - zrobił minę przygnębionego szczeniaczka. Chcąc nie chcąc, odruchowo dwa kąciki ust delikatnie podniosły mi się do góry.<br />- Nie, nie chcę na niego iść, naprawdę. I z nikim innym nie idę. Walentynki trochę źle mi się kojarzę i wolę je przeczekać - odparłam już normalnym głosem. - Poza tym nie trzyma mnie tu wiele rzeczy, więc chciałabym wrócić do domu.<br />- Do domu? - był zaskoczony. - Myślałem, że jesteś z domu dziecka czy coś...<br />Westchnęłam.<br />- Eh... długo by opowiadać.<br />- No to opowiesz - powiedział i nie zdążyłam się zorientować, kiedy wciągnął mnie do pobliskiej kawiarni.<br />We wnętrzu było bardzo ciepło, prawie natychmiast zdjęłam grube ubrania. Musiałam przyznać, że podobało mi się tutaj. Ściany w jednej części pomalowano na pastelowe kolory, a z drugiej na takie jesienne. Dostrzegłam wolny stolik w kącie i poszłam zająć miejsce.<br />- Chciałabyś coś zjeść albo się napić? - spytał.<br />- Hm, mogłabym w sumie zjeść jakieś ciacho, a z napojów poproszę gorącą czekoladę - odparłam uśmiechając się, chyba pozytywna atmosfera podziałała i na mnie.<br />Usiadłam i wyjęłam telefon. Zobaczyłam w powiadomieniach trzy nieodebrane połączenia od Flory i jedno od Roxy oraz jedną wiadomość. Kliknęłam.<br /><i>Stella, co się stało? Nie ma Cię na Solarii, a toczy się wojna. Domino coraz bardziej zaczyna atakować. Rozumiem, że musisz odpoczywać, ale naprawdę jesteś nam potrzebna!</i> - pisała Florka.<br /><i>Jedna księżniczka Solarii nie wystarczy?</i> - zapytałam ironicznie.<br />Odpisała niemalże natychmiast.<br /><i>Suzanne pojechała na trochę z narzeczonym, prawdę mówiąc przepadła, nie odbiera od nas telefonu. Ale nie stało się nic złego, inaczej któraś z nas by to odczuła.<br />Proszę, wracaj.</i><br />Nie chciałam się do tego przyznać, ale przyjaciółka nieco mnie zdenerwowała. Nie obchodziło ich to, że to ja trafiłam do szpitala, że nie jestem prawowitą księżniczką Solarii i zrzekłam się swoich mocy. Nawet jeśli by powróciły, to prawdopodobnie nie byłabym tak potężna jak kiedyś. Flora dobrze o tym wiedziała.<br /><i>Nie mogę się wyrwać, nadal jestem osłabiona, o czym dobrze wiesz. Raczej przeszkadzałabym w wcale niż pomagała. Poza tym mam randkę, odezwę się później, cya.</i><br />Na to już nie odpisała.<br />Do stolika przyszedł Liam.<br />- No i jak, może zaczniesz mi opowiadać o swoim domu?<br />- Nie mam ochoty, zresztą nie wiem czemu o to pytasz - fuknęłam. Mój nastrój zmienił się momentalnie.<br />- Widzę, że cię nie przekonam - odparł spokojnie. - Może powiesz mi chociaż, kto sprawił, że nienawidzisz walentynek?<br />Na chwilę odebrało mi mowę.<br />- Kiedyś miałam chłopaka - zaczęłam ostrożnie - byliśmy ze sobą długo, później mi się oświadczył. Okazało się, że mnie zdradził i uciekłam z domu, zakochałam się w niegrzecznym chłopaku i... pewnie domyślasz się, co się stało. Niestety wydaliśmy się przypadkiem i rozdzielono nas, a mnie znowu "związano" z narzeczonym. Znowu uciekłam i zaczęłam chodzić na studia, dziwna historia, wiem.<br />- A ja miałem dużo dziewczyn - błysnął uśmiechem - ale raczej nie ma się czym chwalić. Wieki temu zalecała się do mnie grupka dziewczyn, które uczyłem. Później poznałem pewną dziewczynę, ale musiałem się z nią rozstać. Dawno to było. Nigdy więcej jej nie zobaczyłem, może tylko na okładkach gazet, bo jest bardzo sławna.<br />- Czyli widzę, że oboje za dobrze nie mamy - powiedziałam i podeszła do nas kelnerka, wręczając zamówienia.<br />- Zapłacę za siebie - dodałam, ale Liam był szybszy i uregulował rachunek za nas oboje.<br />- Nie mamy. Ciągle próbuję o niej zapomnieć, ale nie mogę, może kiedyś stracę pamięć i wyleci mi z głowy - zaśmiał się smutno.<br />- Nie wiedziałam, że kiedyś zakochałeś się tak bez pamięci.<br />- A co, nie wyglądam na takiego? - uśmiechnął się.<br />- Wyglądasz raczej na kobieciarza, a nie na romantycznego typka.<br />- No cóż - błysnął zębami, a ja zaśmiałam się. - Może to i dobrze. Podobno kobiety lecą na takich macho.<br />- Ty! - podniosłam głos, jednocześnie szturchając go w ramię. - Nie mów, że będziesz podrywać taką Liv czy Hankę.<br />- Nie wspomniałem o nich - uśmiechnął się, a ja lekko się speszyłam.<br />- Może... pójdziemy już? Mimo wszystko chciałabym troszkę odpocząć przed wyjazdem - powiedziałam. "Przecież i tak się w tobie nie zakocham", dodałam w myśli.<br />- Okay - odparł i odnieślimy talerzyki we wskazane miejsce, a ja wzięłam ze sobą gorącą czekoladę, której jeszcze nie dopiłam do końca.<br />Szliśmy zaśnieżonymi ulicami, coraz się śmiejąc z jakichś żartów rzucanych przez Liama. Polubiłam go. Na szczęście okazało się, że nie jest idiotą, za jakiego go brałam. Takim kobieciarzem.<br />- Wierzysz w przeznaczenie? - spytał, nieco wytrącając mnie z równowagi.<br />- Nie... - odparłam trochę niepewnie. - To są brednie, sami tworzymy swój los.<br />- Nah. Bo tak sobie myślałem, że to wcale nie był przypadek, że się dzisiaj spotkaliśmy.<br />Przypomniałam sobie swoją rozmowę z Liv.<br />- To był zwyczajny przypadek, nie mam pojęcia co masz na myśli. Tak się stało i tyle.<br />W końcu doszłam pod swoją kamienicę. Znajomy uparł się, że koniecznie mnie odprowadzi, a ja nie miałam ochoty protestować.<br />Nagle złapał mnie za dłoń i trzymał ją dosyć długo.<br />- Aaa, masz ciepłe ręce od trzymania tej czekolady - powiedział żartem. Kiedy patrzyliśmy na siebie, spojrzałam w jego oczy, pierwszy raz patrzyłam na nie dokładniej.<br />Nie.<br />- Dzięki za wszystko i do zobaczenia - wyrwałam się, otworzyłam drzwi i pobiegłam do mieszkania.<br /><br />Na szczęście nie było w nim Hanki. Cóż, jej obecność od tamtego wydarzenia sprawiała, że nie czułam się bezpiecznie. Rozsądek ciągle podpowiadał mi, żebym jak najszybciej stąd uciekła. Nie posłuchałam go. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Jak to możliwe, żeby...<br />Usłyszałam brzęk klucza i jakąś rozmowę, więc schowałam się za drzwi... nie wiem, dlaczego to zrobiłam, chyba z jakiegoś odruchu. Chyba bałam się, że Hanka znowu będzie fałszywa wobec mnie, a ja naprawdę tego nie lubiłam.<br />- No więc, skarbie, wiesz co masz robić - powiedziała do rozmówcy.<br />- Oczywiście. Mam zarządzać królestwem - zaśmiał się mężczyzna. Zmroziło mnie. Ten głos był dla mnie zbyt znajomy.<br />Miałam ochotę rzucić się z pięściami na jego posiadacza.<br />- No i masz opiekować się Bloom, wiesz, ile wycierpiała w ostatnim czasie... chcę, żebyś jej to wynagrodził.<br />- Kocham ją i przede wszystkim dlatego będę to robił.<br />- Ale, w każdym razie, co ze Stellą? Przecież byliście zaręczeni, a tu nagle jesteś z Bloom.<br />- Nie kochałem Stelli, nigdy. Zawsze czułem coś do Bloom, czasami była silna, a innym razem bezbronna. Stellcia i tak znalazła sobie jakiegoś kochasia, który ją rzucił, bo kto chciałby być z takim kimś jak ona - zaśmiał się.<br />- Podobno się zmieniła. Mimo wszystko nie powinieneś mieć o niej złego zdania, chyba nie jest wredna.<br />- Niby tak, ale... zniszczyła mnie. Publikowała wszystkie wywiady, w których udzielała szczegółów mojego romansu z Bloom, kompromitowała mnie na każdym kroku. Przez to nie mogę się powstrzymać, żeby nie mówić o niej źle... rozumiesz?<br />Zakryłam usta dłonią. Jakim cudem? Przecież nigdy nie udzielałam żadnych informacji dziennikarzom, zresztą sama unikałam ich, jak tylko mogłam. Zmyślił to sobie? Przecież to niemożliwe, niemożliwe i jeszcze raz niemożliwe.<br />Kłamał. Musiał kłamać, nie było innej opcji.<br />- No rozumiem. Dobra, mam coś do załatwienia. Pamiętaj, że cię kocham, braciszku.<br />- Ja ciebie też, siostrzyczko. Rób swoje - odparł Brandon, a we mnie aż się gotowało. Wolałabym nie usłyszeć tej rozmowy. Wolałabym żyć w całkowitej niewiedzy, co, jak i dlaczego się stało. Dowiedziałam się, że dokonałam niemożliwego, czegoś, czego nigdy nie mogłam zrobić i wiedziałam, iż teraz... nie odpuszczę sobie, dopóki nie dowiem się, co jest grane.<br />Kiedy już oboje wyszli, ja także wyszłam z mieszkania, żeby się przespacerować. Miałam odpocząć, ale wiedziałam, że i tak nie zamknęłabym oczu.<br /><br />Nie miałam pojęcia, gdzie iść. Spotkanie z kimkolwiek z ziemskich znajomych odpadało. Pozostał mi Frutti Bar. Mimo to te miejsce źle mi się kojarzyło, Brandon tyle razy wyznawał mi tam miłość, a teraz dowiedziałam się, iż to były takie dziecinne obiecanki, że zawsze będziemy razem, że nigdy mnie nie opuści. Nigdy.<br />Nigdy mnie nie kochał.<br />Ku swojemu zaskoczeniu zobaczyłam, że jest jeszcze zamknięty. Spojrzałam na zegarek. Było dosyć wcześnie, a teraz opłacało się otwierać lokal późniejszymi godzinami, kiedy nie było weekendów. W końcu większość ludzi pracowała lub uczyła się.<br />Chodziłam po plaży zasypanej śniegiem. Kopałam go, rozrzucając go na wszystkie strony, kiedy znowu natknęłam się na kogoś.<br />- Sky? - zapytałam. Obrócił się w moją stronę. Wyglądał trochę mizernie z niewielkimi sińcami pod oczami. Ściął swoje długie włosy, dzięki czemu wyglądał trochę doroślej, a nie jak jakiś surfer. Nagle zdałam sobie sprawę, że naprawdę dawno go nie widziałam.<br />- Stella? Hej, miło cię widzieć - odparł zmienionym głosem. Kucał sobie na śniegu, patrząc na mnie.<br />- Ja właśnie dawno cię nie widziałam - powiedziałam.<br />- Któregoś dnia nakryłem Brandona i Bloom, wtedy poprosiłem o przyspieszone nauczanie w Czerwonej Fontannie. Kiedy już je kończyłem, wydał się ich romans, ty uciekłaś, ja zaszyłem się w Heraklionie i nawiązałem kontakt z Diaspro, może dlatego mnie nie widziałaś.<br />- Jesteście razem? - spytałam i trochę mi się głupio zrobiło.<br />- Tak, wprawdzie nadal czuję coś do Bloom, ale nie mógłbym z nią być po tym wszystkim - nagle załamał się. - Boże, przecież Brandon był moim najlepszym przyjacielem...<br />- A Bloom była moją najlepszą przyjaciółką, a teraz już nią nie będzie. Przynajmniej to mamy ze sobą wspólnego.<br />Spojrzał na mnie z zaskoczeniem.<br />- Nie znalazłaś sobie nikogo? Myślałem, że jesteś z...<br />- Nie, nie jestem - urwałam mu i przymknęłam na chwilę oczy, bo zaczęły napływać mi do nich łzy. - I pewnie nie będę, znając moje szczęście.<br />- Wiesz, chciałbym, żebyś była z kimś. Zasługujesz na to - popatrzył w dal.<br />- Hm, naprawdę tak myślisz?<br />- Tak. Jesteś bystra i ładna, na pewno to zrobisz. Ale mam do ciebie prośbę. Nie odrzucaj czyichś uczuć, ktokolwiek by to nie był. Jesteś w stanie mi to obiecać?<br />Byłam wytrącona z równowagi jego prośbą, nie wiedziałam w jakim celu to zadał. Mimo to kiwnęłam głową.<br />- Nie wiem o co ci chodzi, ale jestem w stanie to obiecać - odparłam niepewnie.<br />- To dobrze.<br />I kucaliśmy sobie przy wodzie, zatapiając się we własnych myślach.<br /><br />Obudziłam się zlana potem. Jakieś głosy szumiały w mojej głowie.<br /><i>Dlaczego nas zostawiłaś?</i><br />Kogo?<br /><i>Czemu uciekłaś?</i><br />Miałam ich wszystkich dosyć.<br /><i>Nie zachowuj się jak idiotka.</i><br />Nie zachowuję się tak...<br /><i>Jesteś rozpieszczonym bachorem.</i><br />Może kiedyś taka byłam, ale...<br /><i>Dlaczego nie możesz raz w życiu być odpowiedzialna?<br />Nie jesteś dorosła.<br />Przyjaciółki o Ciebie nie dbają.</i><br />Mój umysł nie potrafił dalej odpowiadać na niekończące się pytania. Wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak. Nie chciałam tak dalej, miałam ochotę uciec stąd, pozbyć się myśli. Zdałam sobie sprawę, że to był mój kolejny atak. Musiałam to wytrzymać.<br /><i>Jesteś tchórzem.<br />Nikim.<br />Zerem.<br />Czemu nas zawiodłaś?<br />Co zrobiliśmy nie tak?<br />Schowaj się, ucieknij, to na pewno pomoże.<br />Masz odwagę, by żyć?</i><br />Nie.<br /><br />Wstałam czując się jakbym była na kacu. Moje myśli krążyły w różnych kierunkach, nie mogłam skupić się na jednej rzeczy. Chodziłam obijając się po ścianach. Usłyszałam chrobot zamka, tak jakby ktoś go wyłamywał.<br />Stanęłam w drzwiach.<br />- Dzień dobry - powiedziałam jakby bełkocząc. Co się ze mną działo? Nic nie wypiłam. Po spotkaniu ze Sky'em wróciłam do mieszkania i zasnęłam, tyle.<br />- Dobry, przyszłam do Hanki, czy jest w mieszkaniu?<br />- Nie ma, wyszła do pracy.<br />- To przekaż jej tę kartkę. I co się z tobą stało? Masz kaca?<br />- Wczoraj byłam na imprezie i... no - okłamałam kobietę, ale nie widziałam innego wyjścia, nie zrozumiałaby mnie.<br />Wręczyła mi karteczkę i pożegnała się, po czym wyszła.<br />Kierowała mną ciekawość, więc postanowiłam ją rozłożyć.<br /><i>Plan A się nie powiódł.</i></span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Jestem beznadziejna, nawet rozdziału nie potrafię porządnie napisać.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Pytanie Sky'a lekko nawiązuje do mojego ostatniego snu. </span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-6577357924814820012015-09-16T16:37:00.002+02:002021-03-28T21:56:33.865+02:00List<br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><em>Nie. Nie. Nie.</em></span><br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Dziewczyna jeszcze bardziej skuliła się na podłodze. List pisany do
narzeczonego wypadł jej z ręki. Łzy spływające jej po twarzy zamazały
kilka drobnych literek. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do lustra.
Zobaczyła w nim swoje odbicie. Sukienka była poszarpana, w kilku
miejscach było widać strzępy, zaś czerwone oczy i łzy nieustannie
kapiące z twarzy wskazywały na to, że musiała płakać bardzo długo. Nagle
zobaczyła twarz Rivena, wydawało się, że nachylił się nad nią i
wyszeptał kilka miłych słów. Tych słów, od których zaczął się ich
romans. Tych słów, które zaczęły powoli ją wykańczać. Tych słów, przez
które chciała zerwać ze swoją prawdziwą miłością, jak dotąd myślała.</span><br />
<br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><em>Przestań o nim myśleć...</em></span><br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Odwróciła się, jednak nikt za nią nie stał. Znów pomyślała o
narzeczonym, którego chciała zostawić. Wiedziała, że gdyby ktoś
dowiedział się o jej romansie z chłopakiem Musy, od razu by ją wytępił.
Tak, wiedziała o tym aż za dobrze. Na początku Riven był tylko
odskocznią od jej idealnego związku. Teraz nie mogła przestać o nim
myśleć. Miała wrażenie, że stał się jej obsesją. Obsesją, która ją
niszczyła. Tyle razy obiecywała sobie, że to zakończy, ale kiedy tylko
znów go widziała, odsuwała od siebie ten zamiar. Dla niego była gotowa
skoczyć w ogień. Była gotowa wyrzec się rodziny, pragnień, nawet siebie.</span><br />
<br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><em>...bo to kompletnie bez sensu. </em></span><br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">O tym też wiedziała. Spodziewała się, że Riven nie będzie gotów
rozstać się z Musą dla niej. Musa miała przyjaciółki, ojca, była
inteligentna i miała wiele talentów, a ona... ona była nikim. Zwykłą
szmatą, która gotowa była rzucić narzeczonego i na stałe związać się z
chłopakiem, dla którego zawsze będzie "tą drugą".</span><br />
<br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><em>Beznadziejna sprawa.</em></span><br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Wyjrzała przez okno. Właśnie szedł w stronę jej mieszkania. Znowu do
niej przyjdzie, zaczną się namiętne wyznania i zdrady poglądów. Skuliła
się na łóżku, odwracając głowę. To co robiła było bez znaczenia.
Wiedziała, że on nie zerwie ze swoją dziewczyną. Wiedziała, że ją
traktuje jak zabawkę, którą porzuci i nikt się o tym nie dowie. Musa
dużo dla niego znaczyła, a ona nie wiedziała, czy kiedykolwiek o niej
pomyślał jako o kobiecie. Tak naprawdę była zagubionym dzieckiem, które
nie wiedziało, czego chce.</span><br />
<br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><em>Idź spać.</em></span><br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Wpuściła go. Nie była w stanie się jemu oprzeć. Nawet nie rozmawiali,
tylko od progu zaczęli się całować, szybko przenosząc się na łóżku.
Czuła, że tym razem było to co innego niż kiedyś. Szybko odepchnęła go,
kiedy całując ją zsuwał się coraz niżej. Zaskoczony wstał z łóżka i
usiadł na krześle, opierając łokcie o kolana. Przyglądał się jej.
Pojedyncza łza spłynęła po jej twarzy. Miał się nigdy nie dowiedzieć, co
pisała w liście. Jednak stało się inaczej - zasnęła. Riven wyciągnął
jej list z dłoni. Zaskoczył się nim, mógł go nigdy nie przeczytać.
Dowiedział się, jakie uczucia żywiła do niego. Ostatnie zdanie zapadło
mu w pamięci.</span><br />
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><em>Kiedyś Cię kochałam, Helia...</em></span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">________________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Moja pierwsza miniaturka, zachęcona postanowiłam ją dodać.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Mam nadzieję, że nie jest źle jak na pierwszy raz. ^^ </span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-91206803526617924002015-09-09T21:54:00.001+02:002021-03-28T21:58:34.358+02:00Uważaj, księżniczko.<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Miałam wrażenie, że w moich oczach zaświeciły się iskierki. Spojrzałam w lustro. To była prawda tylko po części. Moje brązowe, jak dotąd spokojne oczy płonęły ogniem.<br />Chciałam się zemścić za to, że Bloom chciała z nami walczyć w ten sposób.<br />- Musimy działać - powiedziałam, nie wiedząc jednak, co konkretnie mamy robić.<br />- Ale jak? Zatarli wszystkie ślady. Miele przepadła... - odparła Flora najspokojniej jak tylko potrafiła.<br />- Nie wiem, ale na pewno musimy coś zrobić. Przez Bloom rozpadłyśmy się. Teraz ona jest naszym wrogiem. Najlepiej byłoby ją pokonać, tak po prostu - wiedziałam, że to nie jest możliwe, ale chciałam jakoś pocieszyć przyjaciółkę.<br />- Niemożliwe, dlaczego niczego nie zauważyłam? Spędzałam czas tylko z Helią i rodziną w pięknych luksusach. Dopiero kilka dni temu dowiedziałyśmy się, że Bloom ma romans z Brandonem, oświadczył się jej - mówiła nie na temat. Jakoś mnie to nie zdziwiło, że pewnie wezmą niedługo ślub. Są siebie warci.<br />- Nie dziwi mnie to - odparłam i nie odzywałyśmy się do siebie. Żadna z nas nie wiedziała co mogłybyśmy jeszcze powiedzieć.<br />Nagle usłyszałyśmy kroki i głośną rozmowę, po czym pukanie do drzwi. Najwyraźniej było odruchowe, bo Suza i tak wparowała do pokoju - no tak, przecież on należał do niej, nawet jeśli rzadko tu przyjeżdżała. Za nią przyszła Roxy. W tej chwili przypominała mi cień. Cień zarówno Suzanne, jak i samej siebie.<br />- To jak z tym klubem? - zapytała. Tętniła życiem, wyglądała, jakby odrodziła się na nowo. Widziałam w niej siebie sprzed lat, kiedy byłam szczęśliwa. Kiedy miałam wszystko, czego chciałam. A teraz to traciłam. Tak jakby Bloom chciała mi wymazać wspomnienia.<br />Nie słyszałam o czym rozmawiały. Straciłam nad sobą kontrolę. Silne wspomnienie napłynęło do mojej pamięci. Miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie i to teraz rozstawałam się z Valtorem. Ból głowy był coraz mocniejszy, aż w końcu wybiegłam z pokoju. Niestety przez ból nie dostrzegłam schodów i runęłam na nich jak długa. Próbowałam się zatrzymać chwytając się poręczy, ale ta wpijała mi się w skórę i wykręcała mi ręce. Stoczyłam się na dół. Wokół mnie pojawiła się krew, dużo krwi. Tylko to zapamiętałam przed utratą przytomności.<br /><br />Obudziłam się otoczona kroplówkami. Moje ciało było owinięte bandażami. Jednak ja czułam się jakoś silniej. Wiedziałam, że ktoś to zrobił jedynie dlatego, by zagłuszyć moje myśli. I wiedziałam kto.<br />Do pokoju weszła Roxy. Nie była już cieniem, wydawała się być bardziej szczęśliwa niż wcześniej.<br />- Cześć, Roxy - powiedziałam.<br />- Witaj, Stello. Jak się czujesz?<br />- Dobrze, najchętniej wyszłabym ze szpitala. Dlaczego mnie tutaj trzymają? Właściwie co się stało?<br />- No wiesz... spadłaś ze schodów i straciłaś przytomność. Później ktoś cię zaatakował i zostawił kartkę "Jeszcze cię dopadniemy, suko".<br />- Kto mnie tak nienawidzi?! - ukryłam twarz w dłoniach. Nie miałam pojęcia co się działo. Czy tylko Bloom mogła to zrobić? Miała wszystko, koronę, narzeczonego, liczną armię. Jej celem było tylko to, żeby mnie zniszczyć?<br />A może to jednak nie ona?<br />- Nie wiadomo, może to wcale nie była Bloom - Roxy chciała mnie uspokoić, ale sama była zdenerwowana. Jeszcze nie tak dawno królowa Domino była dla niej wzorem do naśladowania.<br />- Może... - odpowiedziałam i nagle coś przyszło mi do głowy. Nie, nie mogłabym zmartwić różowowłosej. Sama w to nie wierzyłam. Mimo wszystko miałam cichą nadzieję, że to dawna liderka Winx podesłała mi ten anonim i spowodowała mój wypadek.<br />Nie chciałam wierzyć, że wróciły. Że to zrobiły one. To nie było możliwe, nie.<br />A jednak.<br /><br />W szpitalu nudziłam się, tak naprawdę nie miałam co robić. Najchętniej ciągle spałabym, żeby o niczym nie myśleć, niestety nie było takiej możliwości. Najweselsze momenty były wtedy, kiedy odwiedzały mnie przyjaciółki. Na szczęście okazało się, że nie byłam sama, mogły mi pomóc, pocieszyć.<br />Nie chciałam się do tego przyznać, ale cieszyło mnie to, że Klub Winx się rozpadł. Tylko żyłyśmy obok siebie udając, że nadal łączy nas ta sama przyjaźń co kilka lat temu. Wszystkie czułyśmy, że ślub siostry Bloom I kuzyna Sky'a coś zmienił. Żadna z nas nie miała pojęcia co konkretnie. Może Bloom odczuła, że ona nie chce wyjść za księcia Eraklionu? A może to któraś z nas się zmieniła co spowodowało, że już nie czułyśmy tej więzi?<br />W tej sytuacji znów nieoceniona była Florka. Miałam wrażenie, że tylko ona się starała, by Klub się nie rozpadł. Była gotowa oddać za niego życie. Wieczorami planowała co robić, abyśmy nie udawały wszystkiego, aby Winx nie były tylko fikcją zapisaną w historii. Zapuchnięte oczy po płaczu wywołanym przez kłótnie starannie zakrywała makijażem. Nie była świetną czarodziejką, która zdobywała puchary za walkę na polu magicznej bitwy czy czegoś podobnego, ale była wprost idealną przyjaciółką. Taką po prostu chciało się mieć.<br />I myśli o przyjaciółce spowodowały, że przypomniałam sobie wydarzenia sprzed roku. Tym razem nie szumiały mi w głowie. Miałam wrażenie, że chcą mi coś przekazać.<br />“Uważaj, księżniczko.”<br /><br />W końcu wyszłam ze szpitala. Szczerze mówiąc cieszyłam się jak dziecko. Zrozumiałam, że nie chcę tuta j spędzać więcej czasu. Wyszłabym stąd wcześniej, gdyby nie to, że nie byłoby eliksiru na zaklęcie, który zastosowano w moim kierunku.<br />Dowiedziałam się, że to było śmiertelne zaklęcie i gdyby nie mój silny organizm, zginęłabym na miejscu.<br />Udawałam, że o niczym nie wiem. Nie powiedziałam o tym pozostałym, nawet Florze. Za bardzo się bałam. Strach był ode mnie silniejszy.<br />Niestety ciągle byłam słaba. Czar nieco osłabił mój organizm. Nie było to przyjemnym uczuciem. Miałam wrażenie, że zatajono przede mną prawdę i te zaklęcie było wyniszczające, nie śmiertelne. Wolałabym zostać trafiona i umrzeć, a nie cierpieć.<br />Całymi dniami leżałam w łóżku rozmyślając. Wprawdzie co jakiś czas wpadała któraś z dziewczyn, ale nie siedziały przy mnie cały czas. Bo co można było ze mną robić? Nie mówiłam specjalnie dużo, nawet moje skromne poczucie humoru gdzieś się ulotniło.<br />Przez to ciągle towarzyszyło mi poczucie, że wykluczyły mnie z klubu, że obgadują mnie za plecami i śmieją się, że jestem słaba oraz niezdolna do walki. Może trochę przesadziłam, ale z tym pierwszym miałam rację. Wszystko planowały beze mnie.<br />Kiedy po kilkunastu godzinach nagle stałam się trochę silniejsza, od razu pobiegłam do Flory i poinformowałam ją o swoim wyjeździe na Ziemię. Wiedziałam, że jeśli będzie coś się działo, od razu mnie powiadomi. Musiałam odpocząć od tego wszystkiego. I tak dużo się wydarzyło.<br /><br />Zgodnie z planami godzinę po tym byłam już w mieszkaniu dzielonym z Hanką. Odetchnęłam z ulgą, kiedy mogłam rzucić się na swoje łóżko. Nie mogłam ukryć swojego szczęścia, że nareszcie znalazłam się w miejscu, w którym mogłam przestać myśleć o Solarii.<br />Nagle usłyszałam chrobot zamka. Stanęłam w drzwiach pokoju. Tak, okazało się, że to Hanka. I całe szczęście.<br />- Hanka! - krzyknęłam.<br />- Vera? - zapytała ze zdziwieniem. Przytuliłyśmy się. - Jak dobrze, że wróciłaś!<br />Jeden ułamek sekundy zaniepokoił mnie. Wyczułam w jej nastroju fałszywość.<br />Po chwili wszystko pozornie się unormowało. Nadal się do mnie uśmiechała, tylko jej uśmiech był lekko nieszczery. Usiadłam w kuchni, a ona zaczęła gotować wodę na herbatę. Niby nic specjalnego, ale przez gwizdanie czajnika mogłam chociaż na chwilę oderwać się od swoich myśli. Zastanawiałam się, czy czajnikowi zawsze chce się tak gwizdać, czy robi to z obowiązku pracy.<br />- Jaką chcesz herbatę?<br />- Czarną poproszę - odparłam i nagle poczułam się słabo. Znowu coś mnie osłabiało. Myślę, że to niewyspanie, powinnam odpocząć od tego wszystkiego.<br />- Dwie łyżeczki? - zadała kolejne pytanie.<br />- Skąd wiedziałaś? - uśmiechnęłam się mimowolnie.<br />- Za dobrze cię znam - odparła. W jej oku dojrzałam błysk nienawiści. Odwróciła się, a ja zszokowana oparłam się o stoliczek. Właściwie dlaczego tak się zachowywała? Jak nie ona.<br />Haustem wypiłam herbatę, podziękowałam i skierowałam się do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym wyszłam na balkon. Z niego miałam piękny widok na Gardenii. Nie kuliłam się z zimna mimo padającego śniegu. W końcu byłam czarodziejką słonecznej planety czy tego chciałam, czy nie.<br />Cicho wróciłam do pokoju zamykając drzwi. Usłyszałam jak zdenerwowana Hanka rozmawiała z kimś przez telefon.<br />- Czy ty nie rozumiesz, że teraz nasze plany mogą się spieprzyć? - mówiła podniesionym głosem, pewnie myśląc, że nie wróciłam do pokoju. - Wróciła i teraz wszystko pójdzie na marne, cholera! Wcale mi nie pomagasz!<br />Zamarłam. O czym konkretnie mówiła? Nie znałam powodu ani tym bardziej osoby, z którą rozmawiała. Przez chwilę było zupełnie cicho, starałam się nawet cicho oddychać. Niczego nie było słychać.<br />- Dobra, muszę zrobić obiad i iść do pracy - powiedziała w końcu Hanka. - Tak, ja też cię kocham.<br />Stukot butów oddalił się, zrozumiałam, że naprawdę musiała pójść do kuchni I tym razem nie kłamała.<br />Ale kiedy to robiła, a kiedy nie? I czy znałam tę prawdziwą Hankę?<br /><br />Spacerowałam po mieście, kiedy usłyszałam aż za bardzo znajomy głos.<br />- Vera! - krzyknęła postać. Odwróciłam się, w moim kierunku biegła blondwłosa postać. Uśmiechnęłam się szczerze, nie mogłam uwierzyć, że spotkałam ją akurat teraz.<br />- Liv! - odparłam i od razu się przytuliłyśmy, zdałam sobie sprawę, że nie widziałam jej dosyć długo.<br />- Kurczę, jak ja się cieszę, że w końcu się widzimy - wypuściła mnie z objęć.<br />- Ja też - przytaknęłam, dalej się promiennie uśmiechając. Przy niej nie musiałam niczego udawać.<br />- Wiesz, że sobie kogoś znalazłam? - powiedziała, spoglądając na mnie i moją zdziwioną minę. Roześmiała się. - Tak, ja! W sumie dlatego jestem taka szczęśliwa, staram się zapomnieć o tym co się dzieje w domu. No I wiesz, nie wiem jak u was, ale na Ziemi za miesiąc obchodzimy walentynki.<br />- Tak, wiem, co to - uśmiechnęłam się smutno. Pamiętałam, że podczas naszych misji przeciwko Czarownikom Roxy zapoznawała nas z ziemskimi zwyczajami I jednym z nich były właśnie walentynki. Przypomniałam sobie, że minęło już pięć lat od tego czasu. Aż zrobiło mi się smutno, że wtedy jeszcze wszystko się układało, a od ponad roku to się rozpada.<br />- Wiem, że nie uczęszczasz już na studia, ale może zechcesz wpaść na naszą walentynkową imprezę? Wejść mogą praktycznie wszyscy - puściła do mnie oko.<br />- Nie, raczej zostanę w domu - powiedziałam cicho i spuściłam wzrok.<br />Nie chciałam jej mówić wszystkiego. O tych czarach i pozostałych rzeczach. Nie byłam stuprocentowo pewna czy mogę jej zaufać.<br />A tęsknota za Valtorem rozdzierała mnie coraz bardziej, powoli wyniszczałam się psychicznie. Wolałabym nawet wiedzieć, że nie żyje, płakać nad jego grobem. Jednak czułam, że żyje. Tylko wykańczało mnie to, że nie mogę go znaleźć.<br />- A Liam? - zapytała równie cicho.<br />- Przecież ma dziewczynę... - odparłam pewnie, nagle prawie potknęłam się czyjś but. “Przepraszam”, odmruknęłam cicho, a Liv zachichotała.<br />- Nie, zerwał z nią jakiś tydzień temu.<br />Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Chyba dzisiaj dowiedziałam się naprawdę za wielu rzeczy. Mogłabym teraz pójść do domu i zasnąć, a i tak mówić, że miałam dzień przepełniony wrażeniami.<br />- Dzisiaj zdecydowanie mnie spotyka za dużo rzeczy - powiedziałam, ale chyba mówiłam to do siebie. Olivia gdzieś się ulotniła.<br />- Tak, zdecydowanie.<br />Przeniosłam wzrok z chodnika na osobę stojącą przede mną.<br />Dzisiaj miałam dobry dzień czy los chciał mi wynagrodzić ostatnie miesiące?</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">___________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Wiem, że beznadziejny i dodatkowo krótki rozdział, ale chciałam już go dodać.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Dla Nory - za to, że potrafisz naprawdę mnie zmotywować - i dla Akali... bo tak. ^^ </span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-75919837082968517552015-09-01T17:51:00.002+02:002015-09-01T17:51:18.269+02:00#o65. Rozmyślania
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>#Rebekah
#1</b></span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
</div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ale mnie ta Elena
zdenerwowała. Jakby była zdziwiona, że związałam się z Damonem.
Pewnie nie mogła znieść myśli, że miał taką idealną
dziewczynę jak ja. Przecież mnie kochał. Dawał mi prezenty,
zabierał na wycieczki. Przy czymś takim mówienie tych prostych,
beznadziejnych słów "kocham cię" było zbędne. O wiele
zbędne.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tego dnia nie
przyszedł do mnie, a miał zabrać mnie nad rzekę płynącą przy
Mystic Falls. Taki mały piknik. No to się wściekłam i poszłam do
niego.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Damon siedział na
krześle. Na stole było rozłożonych mnóstwo papierów, większość
pogniecionych. On sam palił papierosa i patrzył w stronę okna
nieobecnym wzrokiem.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Sięgnęłam po
jedną z kartek. "Wybierz właściwie, Damonie."</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Przestań palić!
- powiedziałam ostro.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Nie możesz mi
mówić, co mam robić, Rebeko. - odparł równie nieobecnym głosem.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Ile razy mam
powtarzać, żebyś mówił do mnie Reb! - chciałam warknąć, ale
zabrzmiało to jak piśnięcie. Damon uderzył ręką w blat stołu.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Dość tego! -
wrzasnął. - Myślałem, że dopóki nie jesteśmy małżeństwem,
mogę spędzać trochę czasu samotnie. Ale nie, ty musisz się
rządzić. Wiesz co? Nie chcę takiej żony. Nie chcę żony, która
będzie się cały czas wtrącała w moje życie. A teraz wyjdź z
łaski swojej, chyba że masz do mnie jakieś bardzo, bardzo ważne
pytanie. - zakpił.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Oszołomiona jego
wybuchem szybko podeszłam do drzwi i po chwili szczęknęłam
zamkiem.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zanim ruszyłam w
stronę domu, popatrzyłam w okno, przy którym stał Damon. Teraz go
nie było. Miałam wrażenie, że tylko czekał na moment, by znów
stanąć przy nim i się zamyślić.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">W końcu wróciłam
do domu. Żal do ukochanego mieszał się ze wściekłością na
niego. Postanowiłam, że kiedy się spotkamy, musi mi to wyjaśnić.
Ten niespodziewany wybuch i ostre słowa. Nawet nie zauważyłam,
kiedy do pokoju wszedł mój brat.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Co, siostrzyczko?
- powiedział wesołym głosem, miałam wrażenie, że trochę
sztucznym. - Rozmyśla się o tych przykrych, niewesołych sprawach
naszego miasteczka?</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Odwal się. -
syknęłam. - Właściwie to dlaczego jesteś taki wesoły?</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Natychmiast
spoważniał, na jego twarzy natychmiast pojawił się smutek.
Zdziwiłam się. Czyżby Klaus miał o wiele więcej twarzy niż
początkowo sądziłam?</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Straciłem pracę.
- powiedział cicho. - Straciłem pracę, bo powiedziałem szefowej,
żeby się ode mnie odpieprzyła, bo według niej wszystko robię
źle. Ale nie to mnie martwi. Chciałem spłacić swoje długi, które
zaciągnąłem. A teraz? Co będzie? Jak ja to zrobię?</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">"Nie martw
się", chciałam powiedzieć, ale sama się martwiłam. Nie
chciałam źle dla brata. Nie sądziłam, że jest w poważnych
kłopotach. Dużo poważniejszych niż moich.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nasi rodzice mieli
dużo pieniędzy, ale wszyscy wiedzieliśmy, że nie wystarczy na
spłatę długów nawet gdyby oddali jemu swoje dwie pensje. Starali
się jak mogli, ale to było trochę z dystansem. Klaus był starszy
ode mnie, ale nie miał takiej samodzielności jaką by chciał.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wyszedł z pokoju, a
ja znowu, znowu zaczęłam myśleć o narzeczonym. Zastanawiałam się
co stoi za jego zachowaniem. Nowa kobieta?</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie, nie zrobiłby
mi tego. Przecież go znam.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
</div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>#Elena
#2</b></span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
</div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Uwielbiałam to.
Mimo wszystko uwielbiałam adrenalinę, która towarzyszyła mi przy
wymykaniu się z domu. Uczucie strachu, że opiekunowie mogliby mnie
przyłapać było silniejsze ode mnie. A teraz... teraz miałam
powód. Mogłabym spotkać Damona, choć i tak nasza miłość byłaby
zakazana. Mimo wszystko. Był chłopakiem jednej z najważniejszych
osób w Mystic Falls.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ubrałam się na
czarno i odruchowo zaczęłam układać poduszki. Na dyktafonie
odtworzyłam nagranie, kiedy spałam, żeby ciotka niczego się nie
domyśliła. Zamknęłam drzwi na klucz.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wychyliłam się
przez okno. Kiedy zauważyłam, że nikogo nie ma, delikatnie
zaczęłam zsuwać się po rynnie.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Bingo. Udało się.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dawno tego nie
robiłam.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Odsunęłam schowek
na narzędzie i wyszłam przez dziurę, którą kiedyś wykułam.
Przesunęłam go na dawne miejsce, a dziurę od strony ulicy
zatuszowałam jakimiś chwastami.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zdjęłam kaptur
będąc już w dobrej odległości od domu. Odetchnęłam z ulgą.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Było już ciemno,
chyba dochodziła północ. Ulice pozornie pozostawały spokojnie jak
na tę porę przystało.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nagle usłyszałam
jakieś krzyki. Podbiegłam bliżej. Pewnie jakaś para, pomyślałam.
Chłopak wyżywał się na dziewczynie, groził jej nożem.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Ej, chłopaku,
uspokój się! - krzyknęłam.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ten tylko zamachnął
się na mnie ręką, nie zdążyłam zrobić uniku. Uderzył mnie w
twarz, konkretniej w nos. Chyba mi go złamał.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jęknęłam z bólu,
ale próbowałam ustać na nogach. Taak, próbowałam to na pewno
dobre określenie. Po prostu nie wychodziło mi to. Usiadłam na
chodniku próbując zatamować krwawienie.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Usłyszałam łomot
i jęk chłopaka. I jakieś kroki. Miałam wrażenie, że dziewczyna
stamtąd uciekła i ani na trochę się nie pomyliłam. Ten, który
mnie uderzył, po kogoś dzwonił.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Nic ci się nie
stało? - ktoś do mnie przemówił. Całe szczęście, że
siedziałam, bo teraz na pewno nie potrafiłabym usiedzieć.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie widziałam go
dobrze, ale ten głos rozpoznałabym nawet na końcu świata. Przede
mną kucnął Damon i oglądał moje złamanie.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Chyba złamał mi
nos. - powiedziałam, nawet nie próbowałam udawać silnej. Może
naprawdę wiłam się z bólu, a może chciałam, żeby wziął mnie
do swojego mieszkania i się mną zajął, jak w tych romansidłach.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- W takim razie
chyba zjawiłem się w odpowiedniej porze, nie? - odparł. Chciałam
się zaśmiać, ale ogromny ból dał o sobie znać. Znowu jęknęłam.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Chodź, opatrzę
cię w mieszkaniu. - powiedział i lekko kulejąc, oparłam się na
jego ramieniu.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
</div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>#Damon
#3</b></span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
</div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jakimś cudem
dotarliśmy do mojego mieszkania. Elena udawała, że nie boli jej
złamany nos. Lekko mi to zaimponowało, że nie robi z siebie takiej
ofiary losu jak Rebekah.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Usiadła w fotelu,
trochę zdenerwowana. I ja byłem zdenerwowany. Miałem opatrzyć
dziewczynę, której nie dało się oprzeć. Wprost wodziłem za nią
wzrokiem i byłem wdzięczny tamtemu zbirowi, że się tam wtedy
pojawił. Dzięki temu miałem ją na wyłączność.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Sięgnąłem po
apteczkę i poprosiłem dziewczynę, żeby się położyła.
Pochyliłem się nad nią i delikatnie zacząłem przemywać jej
twarz. Założyłem opatrunek i chwilę jej się przyglądałem, ona
też patrzyła prosto w moje oczy.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po chwili wstała.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Dziękuję. -
szepnęła.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie mogłem się jej
oprzeć. Pochyliłem się nad nią i nasze usta miały się złączyć,
kiedy ona się obróciła.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Dzięki za
wszystko, Damon. Zajmij się Rebeką. - powiedziała ostro i wyszła
z mojego mieszkania. Poczułem się jak debil, ale nie żałowałem
tego momentu. Wiedziałem już, że każda taka uwaga będzie
stosowana tylko z powinności.</span></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">
</span><div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zacząłem myśleć
o jej oczach i z taką myślą zasnąłem.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">_____________________________</span></span></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie ma to jak pisać jakieś opowiadanie nie znając fabuły. ;)</span></span></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Na wszelki wypadek przypominam, że moje opowiadanie jest tylko oparte na "Pamiętnikach wampirów", nie ma z nim nic wspólnego. Dziwne, że dodałam je tylko dlatego, że mi zalegało na pulpicie i kusiło, żeby wstawić. I ogólnie dziwnie wyszło. W innym opowiadaniu nie wezmę się za opisywanie uczuć faceta. Za ciężko to idzie.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><strike>Nikt nie skomentuje, ja to wiem.</strike></span></span></span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-18855280879837357702015-08-21T23:22:00.001+02:002017-01-24T11:27:53.747+01:00#o64. Ona nie jest księżniczką!<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">...-
Że co? - z wrażenia zachłysnęłam się powietrzem i zsunęłam
się po poduszkach.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
No tak - zaczęła wyjaśniać. - Cały czas kłamali, nigdy... nigdy
nie chcieli powiedzieć prawdy. Luna dosyć długo próbowała zajść
w ciążę, oczywiście z królem. Ale nie mogła. Pewnego razu nagle
się udało. Niestety, wykryto, że Suza może mieć jakąś poważną
wadę. Nie chcieli usuwać dziecka, więc postanowili, że je porzucą
i wśród "niczyich" dzieci poszukają kogoś podobnego do
niej. Znaleźli małą...</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W
głowie kłębiły mi się miliony myśli. Przez cały czas perfidnie
mnie oszukiwali, kręcili intrygi, bym nie dowiedziała się prawdy.
Niewiarygodne, ile jest w stanie poświęcić się człowiek, by
zataić niewygodne fakty z przeszłości.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Byłam
ciekawa jednej rzeczy - jeśli Flora nie odkryłaby prawdy, to nigdy
nie zostałaby ujawniona?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Schowałam
twarz w dłoniach.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Ja w to nie wierzę, nie... - powiedziałam.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
W to, że nie jesteś księżniczką? - zażartowała.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Nie. - zgromiłam ją wzrokiem. - Tylko w to, że przez cały czas
mnie oszukiwali. Zresztą nie tylko mnie.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Milczałyśmy
przez jakiś czas, później opadły mi powieki i zasnęłam.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Obudziłam
się, będąc już w lepszym stanie. Czułam tylko zmęczenie, gdzieś
ulotnił się stres i ból. Mimo to zasłoniłam twarz dłonią,
kiedy przez firankę zaczęły wpadać promienie słoneczne. Dziwne,
nigdy wcześniej tego nie robiłam.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Może
to skutek uboczny eliksiru przygotowanego przez Florę... albo nie,
coś się stało na Solarii.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wyjrzałam
przez okno i zorientowałam się, że była to ta druga opcja. Na
plac zamkowy w równych rzędach wbiegały setki, tysiące, a może
nawet i miliony żołnierzy. Mieszkańcy w popłochu uciekali do
domu. Na środek placu wyszli król i królowa. Nie potrafiłam
myśleć o nich jako rodzice. W końcu i tak Suzanne się dla nich
liczyła, nie ja, ta bezczelna i agresywna uciekinierka.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zeszłam
do jednego w pomieszczeń pałacowych, zastając tam Florę i Roxy. Z
niepokojem przeglądały gazety, rozmawiały o czymś. W normalnym
dniu zapewne wyszłabym z pokoju, ale nie mogłam oderwać wzroku od
jednego z wielkich, czarnych nagłówków.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">„SOLARIA
ZOSTAŁA ZAATAKOWANA PRZEZ PLANETĘ DOMINO”.</span></span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Przez
chwilę pomyślałam, że to był zwykły żart, ale później
odtworzyłam sobie słowa Brandona - „Musimy zająć się czymś
innym”. To o to chodziło?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Cześć, dziewczyny. - powiedziałam niepewnie. - Roxy, jak się
tutaj znalazłaś? Myślałam, że nie przylecisz na Solarię w
najbliższym czasie.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Tak miało być, ale ją wezwałam. - odezwała się Flora.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
To prawda, że zaatakowano Solarię? - spytałam.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
No a jak. - odparła Roxy, gorzko się uśmiechając. - Nie słyszałaś
o ostatnich wydarzeniach?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Jakich?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Bloom przejęła tron na Domino, oficjalnie jest już królową.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Z
wrażenia wywinęłam orła na podłodze. Kiedy już doprowadziłam
się do jako takiego stanu, zauważyłam, że zaczęły mi się
przyglądać z zainteresowaniem.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
O co wam chodzi? - spytałam trochę nieadekwatnie do sytuacji.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Zachowujesz się inaczej niż zwykle. - odpowiedziała Roxy.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Nie jak ty... - dodała Flora i chyba chciała jeszcze coś dodać,
ale urwała.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Trudno. - machnęłam ręką. - Musimy działać, skoro nie chcemy
zniszczenia Solarii.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">“Znaczy,
nie zależy mi na niej”, pomyślałam, szybko odpychając od siebie
te myśli. Nie przejęłam się zbytnio faktem, że Solaria znów
została zaatakowana. Jednak obeszło mnie to, że to zrobiła Bloom.
Jeszcze miesiąc temu się z nią przyjaźniłam. Teraz była moim
wrogiem. O ile mogłam znieść to, że sypiała z moim ówczesnym
narzeczonym, to dobiła mnie porażka. Ona była królową, a ja?
Nikim.</span></span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Obróciłam
się na pięcie, kiedy usłyszałam:</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Stell, wiesz, że Klub Winx się rozwiązał po twojej ucieczce?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zaskoczona
spojrzałam na Florę, która wypowiedziała te słowa. Ta, która
gotowa była oddać za nas życie bez chwili wahania wypowiedziała
te słowa? Nie była tak poruszona jak ja.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Jak to? - zapytałam lekko zdziwiona.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Sama wiedziałaś, że było ciężko. Każda z nas zajęła się
swoją rodziną, swoim życiem. Nie jest tak, jak chciałyśmy. Nie
tak planowałyśmy naszą przyszłość. Nie tak miało to wyglądać.
Miałyśmy być szczęśliwe razem, spędzać razem czas na zakupach
i stawać za sobą murem. Ale Klub zaczął się rozpadać po wieści
o romansie Brandona i Bloom. A później zajęcie się swoimi
sprawami, żadna z nas nie miała czasu. Tylko ty i Bloom naprawdę
się przyjaźniłyście, do czasu. Kiedy uciekłaś z Solarii
podjęłyśmy decyzję o rozwiązaniu Klubu. Nie było sensu tego
ciągnąć.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Patrzyłam
na nią z zaskoczeniem nie wierząc w to, co mówi. Kawałek mojego
życia został zakończony. To dzięki Winx poznałam prawdziwą
przyjaźń. Nauczyłam się przegrywać, poświęcać się dla
bliskich osób. I poznałam Valtora.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Potrząsnęłam
głową.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
I co teraz? - zapytałam. - Jak będziemy walczyć? W pojedynkę?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Nie. - odpowiedziała Roxy z uśmiechem. - Założymy klub.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Spojrzałam
na nią ze zdumieniem.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Już byłam w jednym klubie, który się rozpadł.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Ale ten założymy do pokonania Bloom! - wyszczerzyła zęby w
uśmiechu. - Musimy coś zdziałać.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Dlaczego się tak szczerzysz? Z czego jesteś zadowolona? - nie
chciałam tego mówić, ale musiałam. Denerwował mnie jej uśmiech,
przecież wcale wesoło nie było.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Momentalnie
spoważniała, uśmiech zniknął z twarzy osiemnastolatki.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Chciałam, żebyście były w miarę zadowolone. - zaczęła
wyjaśniać. - Mi się układa z Tonym, ale to wiecie. No i wiem, że
jesteście przygnębione, bo rozpad waszego klubu... Myślałam, że
was jakoś pocieszę.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Mi podoba się pomysł ze stworzeniem jakiegoś klubu. - Flora
poparła Roxy. - Przecież nikt nie powiedział, że musimy ten klub
prowadzić w nieskończoność.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
I co? Jaka niby będzie nazwa? - zaśmiałam się sarkastycznie. -
Jest nas trzy, to może Trix?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Roxy
popatrzyła na mnie z urazą tak, jakbym uznała jej pomysł za
dziecinny.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nagle
otworzyły się drzwi. Stanęła w nich zdyszana Suzanne. Miała
trochę rozczochrane włosy i ledwo trzymała się na nogach, co
znaczyło, że biegła tutaj dosyć długo.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Słyszałam o problemach i... - wysapała. - Czy jestem w stanie wam
pomóc?</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Nie, Stella, nie będzie Trix. - Flora obróciła się do mnie z
uśmiechem. - Będziemy Fourix.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Leżąc
na materacu rozłożonym w pokoju Suzy zastanawiałam się nad
wydarzeniami ostatnich dni. Zdałam sobie sprawę, że Klub Fourix ma
szansę przetrwać. Ja, Flo, Roxy i Su nieźle się dogadywałyśmy.
Wiedziałam, że może być dobrze. Nie, musi być.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dopiero
wojna się zaczęła, a my możemy już ją zakończyć. Wiedziałam,
że to nigdy dobrze nie wróżyło, że królowa Domino może nas
zaskoczyć.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Na
dodatek zdałam sobie sprawę, że tęsknię za Hanką, Olivią i
Liamem. Chciałabym wrócić na Ziemię, dalej studiować oraz
rozmawiać z nimi.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jednak
nic nie przewyższało tęsknoty za Valtorem. Wiedziałam, że on
gdzieś musi być, nie mógł zupełnie zapaść się pod ziemię.
Przecież mnie znalazł rok temu, znajdzie mnie teraz.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">...choć
rozdzielono nas siłą i wątpiłam w to, nie przestawałam wierzyć.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I
nie przestawałam o nim myśleć. Kiedy zamykałam oczy, myślałam o
nim, o drobnych gestach, o jego słodkim “księżniczko”.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Obróciłam
się na drugi bok. Nagle przypomniały mi się jego słowa, kiedy
razem z Winx z nim walczyłyśmy.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">“Stello,
jesteś jedyną osobą, której nie zamierzam pokonywać. Naprawdę.
Tylko nie chcę, żebyś uczestniczyła ze mną w ostatniej walce.
Nie chcę, żebyś była pokonana lub patrzyła na moją przegraną.”</span></span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie
spełniłam jego prośby.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Sięgnęłam
po książkę i chciałam spróbować czytać, zająć sobie czymś
myśli. Niestety nie udawało mi się, cały czas myślałam o czym
innym. Wyglądało to tak, jakbym tylko przewracała kartki w
książce.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Od
niechcenia wyjrzałam przez okno. Prawie nic się nie zmieniło poza
tym, że plac był jakby wyludniony. Tak jakby wszyscy wyjechali na
wakacje lub na innej planety. Wszyscy wiedzieliśmy, jaka jest
prawda. Mieszkańcy siedzieli w domach, szczelnie zasłaniając okna.
Bali się kolejnej tak okrutnej wojny jak ta z Helarią. Wtedy
Solaria była niemalże zrównana z ziemią, nawet teraz nie
odbudowano jej całej.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Usłyszałam
pukanie do drzwi.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Proszę! - powiedziałam. W drzwiach ukazała się Flora.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Hej, Stell. - szepnęła. Jej oczy były napełnione łzami, sama
dziewczyna trzęsła się ze strachu.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Co się stało? Coś z Helią? - spytałam. Po zdradach byłam
przygotowana głównie na pocieszanie po nich, oczywiście odruchowo.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Nie... z nim jest wszystko w porządku... - odpowiedziała i wybuchła
płaczem.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
W takim razie co się stało, Flo? - zapytałam, kiedy w miarę się
uspokoiła.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Porwali Miele... moją siostrzyczkę... - znowu się rozpłakała.
Byłam zszokowana, nie chciałam w to uwierzyć. Myślałam, że nic
złego nie może się zdarzyć, że ostatnie wydarzenia to tylko
zwykły zbieg okoliczności. Wstrząśnięta usiadłam na łóżku,
na którym położyła się czarodziejka.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
A wiesz, kto to zrobił? - zadałam kolejne pytanie, ale bardzo
chciałam jej pomóc.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Nie. - pokręciła głową, na chwilę powstrzymując płacz. - Ale
wiem, kto to może być.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Spojrzałam
na nią z zainteresowaniem.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Na ciemnych bluzach mieli mały, czerwony płomień, znak planety
Domino.</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_________________</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Krótko wyszedł mi ten rozdział, ale chciałam dodać go już dzisiaj. Wiem, że mogłabym to przeciągać w nieskończoność, ale ktoś mnie zmotywował i postanowiłam dodać go dzisiaj.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak, Nora, rozdział dla Ciebie. c:</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: black; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Btw. mam wrażenie, że akcja dzieje się za szybko jak go tak sobie czytałam. No cóż. Nie można mieć wszystkiego.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dobranoc.~</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">01.2017: Znowu format, grr.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-46186856308927041552015-07-01T19:50:00.001+02:002021-03-28T21:57:50.540+02:00#o63. Powrót<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Cześć.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Niby zawiesiłam działalność bloga, bo miałam pewne problemy i jakoś nie sądziłam, że będę miała więcej czasu na pisanie. A może właśnie pisanie oderwie mnie od tych problemów, których ciągle jest więcej?</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">W każdym razie oficjalnie wracam do bloga, zacznę regularnie (a przynajmniej postaram się..) dodawać jakieś posty, opowiadania.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">No i mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto ucieszy się z mojego powrotu. :)</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Planowałam dodać dzisiaj nowy rozdział "Pamiętnika księżniczki", ale wiadomo, jak wychodzi z planami. Postanowiłam skorzystać z okazji - niedawno Viczka poprosiła mnie, żebym napisała opowiadanie powiązane z TVD. A że nie oglądałam tego serialu ani razu, trochę kiepsko mi to wyszło, bo całkowicie niezgodne z fabułą... w każdym razie, wstawię.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><strike><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Co z tego, że to miało być krótkie opowiadanie, a teraz wychodzi na to, że będzie przynajmniej w kilku częściach. xD'</span></strike></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">*******</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><b>#Damon </b></span></span></div>
</div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Pewnego
dnia Elena wybrała się na spacer. Udawała, że chciała się
odprężyć, odgonić od siebie złe myśli, ale wciąż zerkała na
mnie. Czułem na sobie jej niewinne spojrzenia, krótkie uśmiechy,
miałem wrażenie, że chciała ze mną poflirtować. Domyśliłem
się, że wpadłem jej w oko. To było przyjemne uczucie, ale...
przez to czułem, że zdradzałem Rebekę, mimo że z nią nie byłem.
Ale tego wszyscy od nas oczekiwali. Chcieli, byśmy pobrali się jak
najszybciej. Nie mogłem spełnić ich żądań. Nie obchodziło mnie
to, że Rebekah była ładna, że zakochała się we mnie na zabój.
Chciałem być wolny, móc robić to, co zechcę, a ona mnie
ograniczała. Jak dotąd nie powiedziałem jej wprost, że mi,
Damonowi, odpowiadała rola playboya. Niby nie należałem do osób,
które tchórzą, ale... wszyscy znienawidziliby mnie za to, że
złamałem Rebece serce.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Ten
pech chciał, że padło na mnie.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">A
ja czułem, że coraz bardziej pociągała mnie Elena. Uświadomiłem
sobie, że coraz bardziej cieszyłem się z jej 'przypadkowych'
spotkań. A ona coraz dłużej na mnie patrzyła. Wydawało mi się,
że pewnego razu ledwo powstrzymywała się od kliknięcia w domofon.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Któregoś
dnia nie przyszła. Postanowiłem dowiedzieć się o co chodzi.
Prawda okazała się być zbyt okrutna.</span></span><br />
</div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><b>#Elena </b></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Pewnego
dnia wybrałam się na spacer. Jak zawsze rozglądałam się po
okolicy, spragniona wiadomości ze świata. A może to dlatego, że
tak bardzo lubiłam rysować? Mniejsza o to. Tak więc, tego pewnego
dnia przypadkowo ujrzałam ruszającą się firankę. Przystanęłam
i zaczęłam na nią patrzeć, próbując ułożyć do niej historię.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Nagle
w firance pojawił się zabójczo przystojny facet. Słyszałam od
dziewczyn, że nazywał się Damon i lubił podbijać damskie serca.
Ale nie mogłam, po prostu nie mogłam oderwać od niego wzroku. A
miałam wrażenie, że on też na mnie zerka, jakby jednocześnie się
ze mnie śmiał i był zainteresowany... mną.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><i>Przestań,
Eleno. Nie możesz o nim myśleć.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Ale
oszukiwałam się. Oszukiwałam samą siebie, że mi na nim nie
zależy. Nie chciałam, żeby to tak wyszło. Chociaż marzyłam, jak
to będzie, kiedy będziemy razem... może w przyszłości tak
będzie.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Pewnego
dnia zostaliśmy zaproszeni na kolację przez rodziców Rebeki.
Wprawdzie nasze rodziny nie przyjaźniły się, ale w konflikcie też
nie były. Rebekah była nawet sympatyczna, chociaż czasami
sprawiała wrażenie sierotki poszkodowanej przez los.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Przyszłam
ubrana "odświętnie". Jenna kazała mi włożyć dżinsy,
które nie dość, że były na mnie trochę za długie, to jeszcze
były to dzwony. Mówiłam jej kiedyś, że lubię chodzić tylko w
rurkach, ale chyba nie posłuchała... Nie zastanawiając się zbyt
długo, obcięłam nogawki i z dżinsów zostały tylko krótkie
spodenki. Z białą koszulą, która miała długie rękawy nie było
problemów. Lekko ją rozpięłam i podwinęłam rękawy. Ręką
przeczesałam włosy, sięgnęłam po torebkę i krzyknęłam, że
wychodzę. Nie chciałam iść razem z Jenną i Alaricem, kazaliby mi
się przebrać. Rodzina Mikaelsonów była jakby tą najważniejszą
w mieście. Mikael był burmistrzem Mystic Falls, a Esther sprawowała
opiekę nad liceum w Mystic Falls. Może to dlatego Rebekah czasami
zadzierała nosa, a innym razem potrafiła się rozpłakać, bo
wspominała, jak widziała śmierć swojej siostry - zabiły ją
wilkołaki. Nie trzeba chyba dodawać, że należała do wampirów.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Wyszłam.
Spacerowałam dosyć długo, do kolacji zostało jeszcze pół
godziny. Skierowałam swoje kroki pod dom Damona.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><i>Głupia,
głupia Elena.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Dzisiaj
stanął przy oknie wcześniej, niż przyszłam. Nie umiałam się
opanować. W tej chwili przestałam panować nad sobą. Podeszłam do
domofonu i... zawiesiłam rękę.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Pomyśli,
że nie umiałam nad sobą zapanować, wyśmieje mnie i uzna za
wariatkę.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Szybko
odeszłam od jego domu i zaczęłam coraz szybciej iść pod dom
Rebeki.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Jenna,
Alaric i Jeremi byli już na miejscu. Ciotka zaczęła taksować mnie
wzrokiem, wyrażając swoje niezadowolenie z mojego stroju. Nie
obchodziło mnie to. Serce waliło mi młotem. Uciekłam. Idiotka ze
mnie.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Z
tym mocno bijącym sercem usiadłam przy stole. Przez chwilę
rozejrzałam się po salonie. Wprawdzie kilka razy przychodziłam do
Rebeki, żeby obgadać sprawy dotyczące projektów, kiedy jeszcze
chodziłyśmy do liceum, ale nigdy nie byłam w tej części domu.
Było elegancko... chyba aż za elegancko. Pokręciłam głową.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Wszyscy
zaczęli sobie rozmawiać, tylko ja zjadłam kolację, oparłam głowę
o dłoń i zaczęłam bawić się widelcem. Nagle Rebekah nawiązała
dyskusję, która mnie zainteresowała:</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Wydaje mi się, że niedługo mój chłopak mi się oświadczy.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Chłopak? - zapytałam ze zdziwieniem. - Masz chłopaka?</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
No nie mów, że nie wiedziałaś. - powiedziała dziewczyna. -
Oczywiście, że mam. Jest zabójczo przystojny i ma taki świetny
charakter, opiekuje się mną po śmierci siostry.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">We
właściwym momencie otarła niewidzialne łzy z oczu i pociągnęła
nosem.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
No wiesz... każda normalna dziewczyna, która chce się ustatkować,
ma narzeczonego. - zakończyła i popatrzyła na mnie z satysfakcją.
Tak jakbym ja, Elena, była jakaś puszczalska. Wielu chłopaków do
mnie startowało, ale żaden z nich nie wywarł na mnie takiego
wrażenia jak Damon.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
A jak się nazywa twój chłopak? - zapytał Alaric. Uczył w naszej
szkole historii i pamiętał zarówno Rebekę, jak i pozostałych
absolwentów.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Damon. - odpowiedziała.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Splunęłam
wodą na stół, którą akurat popijałam. Czułam na sobie
spojrzenia pozostałych.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Przepraszam. - powiedziałam szybko. - Zakrztusiłam się.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">I
nie było tematu. Nikt nie miał żadnych podejrzeń, bo nigdy nie
rozmawiałam z Damonem, jedynie kojarzyłam go z opowieści
szkolnych.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Kolacja
i rozmowy skończyły się, we czwórkę wracaliśmy do domu.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Eleno... - zaczęła Jenna. - Dlaczego narobiłaś nam takiego
wstydu?</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">Spojrzałam
na nią pytająco.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Przyszłaś w rozpiętej koszuli i obcięłaś nogawki spodni, poza
tym splunęłaś wodą na wieść o tym, kto jest chłopakiem Rebeki.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Splunęłam niechcący. - mruknęłam.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Ubranie też zniszczyłaś niechcący?</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">-
Mam prawo ubierać się tak, jak sobie tego życzę! W ogóle mnie
nie słuchasz, nie akceptujesz moich poglądów i wymagasz, żebym
była taka jak ty, a ja tego nie chcę! Rozumiesz? Nie chcę! -
krzyknęłam i rzuciłam się biegiem do domu. Chwyciłam swój
pamiętnik i wzięłam klucz od strychu. Później zamknęłam drzwi
od wewnątrz, zapaliłam lampkę i zaczęłam pisać.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><i>Kochany pamiętniku, dzisiejszy
dzień był chyba jednym z najgorszych w moim życiu. A może i był
najgorszy? Nie dość, że uciekłam spod domu Damona, to jeszcze
okazało się, że jest chłopakiem Rebeki. Na dodatek pokłóciłam
się z Jenną... i chyba narobiłam niezłego obciachu rodzinie. Nie
takiego życia oczekiwałam. Płakałam po śmierci rodziców, ale po
przeprowadzce... myślałam, że będzie lepiej. I było. A ostatnio
wszystko zaczęło się psuć.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><i>Przecież
wiedziałam, że życie do tej pory było zbyt piękne. Zauroczyłam
się w chłopaku, którego nie znałam, wydawało mi się, że on też
mnie polubił. No, może polubił, ale nie w tym sensie, co
chciałam...</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><i>Postanowiłam,
że nigdy więcej nie przyjdę pod jego dom. Nie dam się nabrać.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span face=""Trebuchet MS",sans-serif"><i>Szkoda
tylko, że stało się to takie trudne.</i></span></span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-60453020625694088872015-04-01T19:41:00.006+02:002021-03-28T21:57:15.978+02:00~ Zawieszenie ~<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Nie, to nie jest żart na Prima Aprilis.</div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS", sans-serif">Trochę zastanawiałam się nad tą decyzją i postanowiłam, że, tak jak napisałam, <b>zawieszam</b> bloga na <u>czas nieokreślony</u>.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS", sans-serif">Powodem nie jest brak internetu, którego mam ostatnio wystarczająco dużo, albo za dużo nauki. Pierwsza rzecz to sprawy osobiste, które muszę uporządkować. Druga - nikt nie wchodzi, nie komentuje, nie ocenia.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS", sans-serif">Nie kończę jednak działalności bloga - może kiedyś wrócę ;).</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span face=""Trebuchet MS", sans-serif">Do zobaczenia.</span><br /></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-4141043290784823752015-03-15T18:08:00.002+01:002017-01-24T11:24:12.408+01:00#o61. Pierwsze urodziny No-Ideal! :)<div align="LEFT" style="line-height: 100%;">
<h3>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: black;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: transparent; font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zamierzałam
napisać jakieś ładne powitanie, ale nie będę owijać w bawełnę
- tak,</span></span></span></span></span></span><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">dokładnie rok temu założyłam No-Ideal.</span></span><br />
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: black;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: transparent;">Nie
sposób wymienić wszystkie zmiany adresów bloga, bo w pewnym
momencie zmieniałam go niemalże nałogowo. No ale co zrobić -
byłam na tyle bezmyślna, by podawać adres bloga znajomym z
realnego świata.</span></span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Dziękuję:</span></span></span></span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: black;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: transparent;">-
szczególne podziękowania należą się Victorii, która czytała
moje opowiadania, zachęcała mnie do pisania i kilka razy pomagała
mi ustawić szablon na bloga;</span></span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Rebeccy za ustawienie pierwszego szablonu poza kombinowaniem w
ustawieniach na Bloggerze (to były jeszcze czasy 'Velanie', ahh);</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Speksi za uświadomienie mnie, jak ustawić statystyki xD;</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Szablonownicy i Zaczarowanym-Szablonom za szablony, które
wielokrotnie brałam;</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Winxowej Blogosferze, która została zawieszona/nie istnieje. W sumie
to dzięki niej zaczęłam pisać o Winxie, gdyż poprzednie
ustalenia opierały się na opisywaniu sytuacji z realnego życia i
przemyśleniach, na co nawet wskazuje pierwotna nazwa:
"life-by-linn";</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
wszystkim, którzy chociaż raz skomentowali opowiadanie lub weszli
na bloga - to dla mnie ważne, w ten sposób mi pomagacie nawet o tym
nie wiedząc :).</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">No
i kolejny rozdział, trochę długo go pisałam, ale... cóż xD. W
porównaniu z innymi wyszedł mi krótki.</span></span></span></span><br /><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">___________________________</span></span></span></span><br /><br /><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Następnego
dnia zbudziłam się... I tak nie wiedziałam gdzie. Było mi to
zupełnie obojętne. Zdziwiłam się, że otworzyłam oczy. Że w
ogóle udało mi się to zrobić. Rozejrzałam się po pokoju. Był
pomalowany w różnych kolorach. Zgadłam, że ta ściana jest biała,
a reszta była domalowywana kredkami, farbami, pastelami we
wszystkich kolorach. Mimo tego pokój był estetyczny, meble
wypolerowane i żadnych ubrań, podręczników na wierzchu. Kątem
oka dostrzegłam biblioteczkę i wtedy zobaczyłam...</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Od
razu zerwałam się z miejsca.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Co ja tu robię, do jasnej Anielki?! - wrzasnęłam na cały dom.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Mogłabyś być ciszej? - powiedział lekko zaspanym tonem chłopak.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Co ja tutaj robię? - powtórzyłam cierpliwie.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
A co masz robić? - kolega lekko uniósł kąciki ust. - W parku
byłaś pijana, robiłaś widowisko, a ja jak zawsze tędy biegałem.
Co miałem zrobić? Udać, że cię nie znam, skoro mi na to...</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Zagryzł
wargę, pewnie bał się, że powie o kilka słów za dużo.
Spojrzałam na niego przerażona.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Ale... ale czy... czy my...</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Nie - odparł stanowczo chłopak. - Nie zrobiłbym tego dziewczynie,
która nie byłaby w pełni tego świadoma. Spokojnie, nie martw się.
Dlatego zdjąłem ci jedynie buty, żebyś... wiesz, nie miała
podejrzeń, że kłamię.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Wściekła
nie powiedziałam nic więcej. Pewnie patrzył na mnie jak na jakąś
wariatkę. Po kilku minutach obdarzyłam go chłodnym spojrzeniem,
ale był odwrócony do okna. Trudno. Zebrałam swoje rzeczy i cicho
zamknęłam drzwi.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Hej! - krzyknęłam, rzucając torbę przy drzwiach wejściowych.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
O, hej - powiedziała Hanka, krojąc ziemniaka i wrzucając go do
garnka.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Co u ciebie? Widzę, że jakaś lekko przygaszona jesteś... bardziej
niż zwykle - zauważyłam. Dziewczyna dokładnym makijażem zakryła
wory pod oczami, które, nie wiem jakim cudem, dostrzegłam. Miała
smutną minę, a warzywa kroiła machinalnie, choć normalnie robiła
to na dwa sposoby: albo była zadowolona, albo była wściekła nawet
o to, że znowu spóźniła się do pracy. A przygaszona odmiana
Hanki do niej nie pasowała. Jeśli miała coś robić, to z pasją!</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Miałam ciężki dzień w pracy... nieważne - powiedziała, kierując
wzrok na krojone warzywa.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Kłamiesz - ucięłam i zwróciłam się w stronę swojego pokoju.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Vera! - krzyknęła, zanim zamknęłam drzwi. Zdziwiłam się, że
nie dobijała się do drzwi. Wzruszyłam ramionami i nałożyłam
słuchawki na uszy. Teraz właśnie słuchałam... nie, nie
wiedziałam nawet, czyjej piosenki. Spojrzałam na odtwarzacz, ale
nic się nie wyświetlało.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nagle
dostrzegłam coś dziwnego. Na każdym zdjęciu była dokładna data
i przybliżona godzina. Zaczęłam układać je chronologicznie,
jednak zanim zdołałam to zrobić, już przysypiałam.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Zgarnęłam
je do koperty, by Hanka niczego się nie domyśliła i poszłam się
zdrzemnąć.</span></span></span></span><br /><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Wydawało
mi się, że spałam dosyć długo i rzeczywiście tak było. Za
oknem ściemniało się, co wskazywało na zbliżający się wieczór.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nagle
naszła mnie myśl, żeby rzucić studia.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nie,
to niemożliwe, nie mogę tego zrobić. Jednak nie mogłam oprzeć
się tej myśli, więc zaczęłam wypisywać plusy i minusy
zaistniałej sytuacji.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Miałam
zapisać "stracę kontakt z Liamem", ale skończyłam w
połowie drugiego słowa.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nie
kocham go, nie, nie kocham go. Muszę to sobie w końcu uświadomić.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Posprzątałam
pokój i poszłam do kuchni, by nalać sobie wody. Piłam ją
drobnymi łyczkami, myśląc o niczym. Nie wiedziałam, na czym mam
skupić swoją uwagę. W końcu zaczęłam myśleć o swojej
współlokatorce. Dziwiło mnie to, że Hanka mało mówiła o sobie
i swoim życiu. Dlaczego? Czy ja zrobiłam coś źle, nie pozwoliłam
na to, żeby mi zaufać?...</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Mimowolnie
z oczu popłynęły mi łzy, których za nic w świecie nie mogłam
powstrzymać. Płynęły mimowolnie, bez uprzedzenia. Nagle
przypomniałam sobie o wszystkich zdradach, misjach, stracie
zaufania...</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Zaczęłam
szukać czegoś w zeszycie w swoim biurku, który był zatytułowany
"złotymi myślami z lekcji" i znalazłam dwie myśli:</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Miłość powinna być ważniejsza od wszystkich przykazań i
przysiąg.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nie
wiedząc dlaczego, skuliłam się na łóżku i zaczęłam płakać,
a że płacz działał na mnie usypiająco, znów zasnęłam.</span></span></span></span><br /><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Później
znów się zbudziłam. Tym razem chyba spałam krócej, bo ciągle
odczuwałam ochotę drzemki. Ale co się stało? Przecież zawsze
byłam pogodna, a zmęczona byłam dopiero po bitwie z wrogiem.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Solaria.
Coś się dzieje na Solarii.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nagle
złapałam się za głowę, w której słyszałam na przemian krzyki
i szepty.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Słońce, potrzebujemy cię! - szeptała Suzanne.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Nie zostawiaj nas! Toczymy bitwę, ogromną bitwę... - mówiła
Tecna.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
...nawet nie zgadniesz, z kim! - kończyła Musa.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Prosimy, wracaj... - usłyszałam Aishę.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Portal jest otwarty jeszcze przez pół godziny, tam, gdzie zawsze.
Pamiętaj, jesteś dla nas najważniejsza! Wymiatasz, Stella! -
zakończyła Florka.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Szybko
przebrałam się, chwyciłam komórkę i kurtkę, po czym wybiegłam
z mieszkania. Miałam nadzieję, że nie nabierają mnie i nie chcą,
żebym wróciła do nich. Do Klubu Winx. Na Solarię. Do Brandona.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Po
kilku minutach biegu zatrzymałam się. Jakaś siła wyższa pchała
mnie do przodu, ale nie mogłam biec dalej. Nie, nie byłam zmęczona,
ale czułam, że nie pójdę tam. Znowu będę musiała cofnąć się
do bolesnych wspomnień. Obiecałam sobie, że tam nie wrócę i
słowa zamierzałam dotrzymać.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Ale
nie mogłam zostawić dawnych przyjaciółek, skoro ich jedyną winą
była obojętność.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Obojętność.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nie.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Gdyby
nie poczucie winy, nigdy bym tam nie wróciła. Nie do obojętnych
ludzi. Do tych, którzy udawali.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">A
jednak biegnę.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">W
końcu zatrzymałam się pod niepozorną latarnią, złożyłam palce
i krzyknęłam: teleportacja!</span></span></span></span><br /><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Stella! - Flora zobaczyła mnie jako pierwszą. Lekko się
uśmiechnęłam.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Co się stało, że mnie wzywałyście z ważnego powodu...
zamierzałam nigdy więcej nie wracać... na Solarię - chciałam
powiedzieć "do przeszłości", ale uznałam, że mogłabym
je obrazić.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
No tak... - zmieszała się kwiatowa wróżka.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Nie okłamałyśmy cię, ale... - zaczęła Tecna.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Uznałam,
że jednak mnie okłamały i popatrzyłam na wszystkie groźnym
wzrokiem.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
No... my toczymy walkę z twoim narzeczonym i przyjaciółką -
zakończyła Aisha. Ona chyba od zawsze była taka szczera.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Z
wrażenia opadłam na krzesło.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Nie... wy sobie ze mnie żarty robicie? - zaśmiałam się, ale
widząc ich spojrzenia od razu umilkłam.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Chyba kpisz - odparła Flora smutnym tonem. - Oni... oni zdecydowali,
że znajdą cię i się ciebie pozbędą. Przynjamniej to usłyszałam
w ich rozmowie... Stellcia, nie mamy czasu, musimy lecieć!</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Patrzyłam
na dziewczyny lekko zdezorientowana. Chciałam powiedzieć, że nie
mogę im pomóc, że już nie należę do Klubu Winx i właśnie
otwierałam usta, kiedy ktoś skierował na nas atak. Odwróciłam
się do tyłu - to była Bloom.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Bloom, co ty robisz?! - krzyknęłam, mimowolnie osłaniając się
magicznym zaklęciem.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Zabiję cię - syknęła. - Zabiję cię i tą twoją rodzinkę!
Myślisz, że tylko ty zasługujesz na szczęście? Że tylko ty masz
prawo być szczęśliwa?</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Ale ja nic nie zrobiłam - powiedziałam obronnym tonem. - To nie ja
zdradzałam cię z twoim chłopakiem, który i tak ląduje w łóżku
z innymi.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Coś ty powiedziała? Że on mnie zdradza? - odparła pogardliwie.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Tak. Nie myśl, że Brandon jest taki święty, może zrobić
wszystko. Kolejne razy przyłapywałam go z kochankami i za każdym
razem tłumaczył mi się, że to nie było tak! - odkrzyknęłam i
szybko chwyciłam Musę, która została trafiona magicznym
zaklęciem.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Twoje słowa nie ujdą ci na sucho, ty... - zaczęła.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Dość, Bloomciu. Musimy zająć się czymś innym - przerwał jej
Brandon. Rudowłosa ostatni raz spojrzała na mnie pogardliwie i
razem z kochankiem zniknęła.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nagle
złapałam się za głowę.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Słońce, co się stało? - Suza podbiegła do mnie, przerażona moim
stanem.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Nic mi nie jest - powiedziałam słabo i zemdlałam.</span></span></span></span><br /><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Nie
wiem, ile czasu spędziłam w pokoju przyrodniej siostry. Wszystko
mnie tak bolało, że nie mogłam się poruszyć. Ból był coraz
silniejszy, znowu prawie mdlałam.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Stello, napij się tego, powinno tobie pomóc - Flora podała mi swój
magiczny wywar i sięgnęła po książkę.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Długo byłam nieprzytomna? - spytałam, czując się trochę lepiej
niż przed zemdleniem.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Hm - zastanowiła się krótko. - W sumie tak, dochodzi czwarta nad
ranem, więc trochę zajęło ci to oprzytomnienie.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">Zaśmiałam
się.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Tak ogólnie to wezwałam cię jeszcze z jednego powodu - zamknęła
książkę i odłożyła ją na stolik. - Chciałam z tobą
porozmawiać.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Co się stało? - oparłam łokcie na poduszkach i lekko się
podniosłam, co sprawiło mi ogromny ból. Zacisnęłam usta w wąską
kreskę.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
Bo wiesz... - zaczęła niepewnie. - Jak ty wyjechałaś z Solarii,
to ja jeszcze o tym nie wiedziałam i weszłam do twojego pokoju, by
zapytać się ciebie o krój sukienki... ale zobaczyłam, że stoi
pusty i na dodatek usłyszałam jakieś kroki i schowałam się pod
łóżko...</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
...i?</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
...i słyszałam rozmowę twoich rodziców. Niby znasz swoją
historię, no i Suzy... ale ona nie jest prawdziwa.</span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background: transparent;">-
To jaka jest prawda? - spytałam przerażona, spodziewając się
wielu strasznych odpowiedzi.<br /> </span></span></span></span></span></span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: black;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: transparent; font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-weight: normal;">-
Suza jest prawowitą księżniczką, a ty zostałaś adoptowana.</span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: black;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: transparent; font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-weight: normal;"><br /></span></span></span></span></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: black;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: transparent; font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-weight: normal;">_</span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: black;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: transparent; font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-weight: normal;">01.2017: Co za sformatowany tekst, muszę to kiedyś poprawić.</span></span></span></span></span></h3>
</div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-46350839560764523322015-02-12T11:04:00.003+01:002017-01-24T11:22:26.860+01:00#o6o. Inna<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-zj6SlleVNCU/VI7qfrCuXJI/AAAAAAAALKs/ENocQCRTYS8/s1600/14.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-zj6SlleVNCU/VI7qfrCuXJI/AAAAAAAALKs/ENocQCRTYS8/s1600/14.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Hej! Czytacie bloga? Zaglądacie na niego jeszcze? W każdym razie, dziękuję za każde wyświetlenie, naprawdę! Jeszcze dziś (ew. jutro) pojawi się nowa zakładka - "Archiwum". Myślę, że dzięki niej będzie Wam łatwiej szukać wybranych notek ;).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dobra, okay, nie będę już przedłużać, tylko czytajcie rozdział. ^^</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Avek (c) Dżoł.</span></span></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> Wieczór upłynął źle, od razu dało się to rozpoznać. Nie miałam ochoty na
nic. Liam mną pogardzał, zresztą... nic nie miało sensu. Czułam się
kompletnie rozbita psychicznie. Nie mogłam zasnąć, bo zaraz przed oczami
przewijało się moje życie. Jak wyglądało półtora roku temu, kiedy byłam
bardzo szczęśliwa. Kiedy planowałam wspólne życie z Valtorem. Kiedy
miałam przyjaciółki. Kiedy byłam prawowitą księżniczką. Kiedy nie miałam
siostry.<br />
Kiedy miałam ochotę żyć.<br />
Obudziłam się około dziesiątej, tak wnioskowałam z wyświetlacza komórki.
Straciłam orientację w tym, jaki jest dzisiaj dzień. Miałam gdzieś to,
że nie będę na wykładach, o ile one dzisiaj miały się odbyć. Hanki już
nie było w domu, zostawiła mi kartkę, że idzie do pracy. Skończyła
studia, chociaż nie wiedziałam, czy przypadkiem z nich nie zrezygnowała.
Nigdy nie chciała mi powiedzieć, na jakim kierunku studiowała.<br />
Postanowiłam, że muszę poszukać adresu Olivii. Alexa pisała mi, że dalej
nie ma z nią żadnego kontaktu. W biurku mojej współlokatorki najpierw
niczego nie znalazłam. Zainteresowała mnie koperta "Natychmiast do
wyrzucenia". Wyjęłam ją i położyłam obok siebie. Po głębszych
poszukiwaniach znalazłam jej pamiętnik, jednak nie miałam serca do niego
zaglądać. Po chwili znalazłam coś w rodzaju katalogu - trzeba było
wyjąć karteczkę z imieniem i poszukać pierwszych liter nazwiska.
Wynikało z tego, że Hanka ma, lub miała, naprawdę wielu znajomych.
Wreszcie znalazłam literkę "O". Olivia. Osób o tym imieniu było bardzo
dużo, więc przewinęłam do nazwiska zaczynającego się na "Mc". Na
karteczce widniał numer telefonu, e-mail i adres. Szybko zapisałam te
trzy rzeczy, schowałam wszystko w odpowiedniej kolejności, zamknęłam
biurko, zabrałam swój notes i kopertę. Zdążyłam zamknąć drzwi od pokoju
Hanki, gdy usłyszałam jakieś kroki na korytarzu. Szybko poszłam do
swojego pokoju i włączyłam radio, w tym samym czasie ubierając się.<br />
Jedząc śniadanie, usłyszałam zgrzyt klucza w zamku.<br />
- O, hej, myślałam, że jesteś na wykładach - powiedziała Hanka, wieszając kurtkę na stojaku.<br />
- Dzisiaj źle się czułam i postanowiłam sobie odpuścić - odparłam,
przegryzając kanapkę. - A ty nie jesteś w pracy? Myślałam, że ciężko
harujesz przy dokumentach.<br />
- No tak - przyznała. - Ale dali nam chwilową przerwę, bo podobno
wczoraj jakaś burza była i mamy awarię systemu. A tak poza tym, jak
udało się spotkanie z Liamem?<br />
- No... dobrze - starałam się powiedzieć to szybko, ale ze smutku miałam ściśnięte gardło. - Skończyliśmy prezentację.<br />
- Oj, widzę, że nie jesteś w humorze - odparła Hanka i krzywo popatrzyła
na zegarek. - Muszę lecieć. Jak za pół godziny nie zjawię się w
robocie, to szef mnie wyrzuci.<br />
- Przecież masz dużo czasu...<br />
- Korki są.<br />
I moja współlokatorka pognała na autobus, a ja przebrałam się, nałożyłam kurtkę i ruszyłam pod wskazany adres.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Trafiłam do dosyć obskurnej, biednej dzielnicy. Pod kamienicą Liv
zobaczyłam lekko wychudzone dzieci. Część z nich bawiła się starą, na
oko wielokrotnie sklejaną piłką, dziewczynki na przemian skakały na
rozpadającej się skakance, pozostałe dzieci bawiły się starymi lalkami.
Zobaczyłam jedną dziewczynkę, która siedziała sama i coś pisała. Miała
podkrążone oczy i lekko nieobecny wzrok. Nie miałam odwagi do niej
pójść. I tak widziałam za dużo dzieci. A taka głupia, naiwna dziewczyna
jak ja myślała, że coś takiego istnieje tylko w złych bajkach. Myślałam,
że to ja mam źle, a te dzieci oddałyby wszystko za to, by rano jeść
śniadanie, wracać ze szkoły i mieć dobry obiad, a wieczorem kolację;
żeby chodzić w ciepłych ubraniach i nie mieszkać w biednej dzielnicy.<br />
Powoli szłam do mieszkania Olivii. Podłoga powoli rozpadała się, ściany
były nieszczelne, a mieszkania były małe. Liv mieszkała na czwartym
piętrze. Zapukałam do jej drzwi. Otworzyła mi ładna nastolatka z
białymi, długimi włosami. Na twarzy nie miała ani grama makijażu. Była
nawet wysoka, mniej więcej mojego wzrostu. Dopiero po chwili
zrozumiałam, że to jest Liv.<br />
- Co ty tu robisz? - warknęła.<br />
- Wszyscy się o ciebie martwią, nie odbierasz telefonów, nie odpisujesz na SMS-y... - zaczęłam.<br />
- Wejdź, nie zamierzam ci się tu tłumaczyć. Jeszcze usłyszą - odparła
chłodno. Weszłam za nią do środka. Mieszkanie było biedne, gdzieniegdzie
widniały meble, które powoli próchniały. Pokoiki były pomalowane na
biało, choć ten kolor żółkł. Tylko jeden pokoik się wyróżniał. Był
pomalowany na jasny fiolet, meble odnowione w białym kolorze. Dywan był
miękki, jasnoróżowy. W kąciku stała niewielka toaletka, na której stało
pełno kosmetyków. Olivia podeszła do niej i otworzyła ją. W środku była
niezliczona ilość kosmetyków, zaś w szafie - bardzo dużo ubrań. Usiadłam
na miękkim dywanie.<br />
- Ładnie masz tutaj - powiedziałam.<br />
- Chyba tylko w tym pokoju - prychnęła. - Ojciec przepija wszystkie
pieniądze, chyba chce nas wygłodzić na śmierć. Gdybym nie pracowała
popołudniami i w weekendy, to poumieralibyśmy z głodu. A co myślałaś? Że
ja poważnie zachorowałam? Nic podobnego...<br />
- To dlatego nie ma ciebie na wykładach? - spytałam.<br />
- Nie... - powiedziała cicho i odwróciła głowę w stronę okna, próbując
powstrzymać łzy. Jej oczy zaszliły się, a ona usiadła na szykownie
posłanym łóżku i zaczęła płakać. Podeszłam do niej, nie wiedząc, co się
dzieje.<br />
- Co się stało?<br />
Liv chlipnęła.<br />
- Nie mówiłam o tym tobie ani Hance, ani nikomu. Ja... ja miałam
chłopaka. Cały czas go ukrywałam, choć byłam z nim prawie rok. Ja jestem
z biednej dzielnicy. Od kiedy poszłam do liceum, popołudniami
odrabiałam lekcje i zajmowałam się rodzeństwem. Byłam, i zresztą dalej
jestem dla nich jak matka. Zawsze to ja byłam dla nich najważniejsza.
Dzięki mnie są takie mądre, dobrze się uczą, bo powtarzam im, że dzięki
temu będą mogły mieć pieniądze tak jak ja. W liceum szykanowali mnie,
obrażali, w końcu postanowiłam przenieść się do innej szkoły. Znalazłam
swoich znajomych, oni znaleźli mi weekendową pracę i w miarę normalni
funkcjonowałam. Wtedy też poznałam Petera. Świetny chłopak z dobrego
domu, bardzo lubiany w szkole zwrócił na mnie uwagę i zostaliśmy parą
dokładnie w walentynki. Któregoś razu poszliśmy na imprezę. Peter był
pijany, klepał inne ślicznotki po tyłkach i namawiał mnie, żebym ja też
się z kimś zabawiła. Odmówiłam. Zaciągnął mnie, do pokoju, rozebrał i
zgwałcił.<br />
Zszokowana patrzyłam w jej stronę. Widać było, że się rozklejała, ale
była twarda i nie chciała przerywać. Nie mogłam uwierzyć, że to dotknęło
ją, roześmianą ślicznotkę.<br />
- Nie mówiłam jemu nic, nie zgłaszałam tego na policję - kontynuowałam. -
Myślałam, że zrobił to pod wpływem alkoholu, że mnie kocha. Zresztą,
później przepraszał mnie. Później okazało się, że mnie zdradził, ale nie
robiłam z tego afery. Zaślepiona miłością, wybaczyłam mu. Dwa miesiące
zaczęłam mieć dziwne mdłości. Najpierw zignorowałam to, ale później
pełna obaw zrobiłam test ciążowy. Wynik był pozytywny. Przeraziłam się i
powiedziałam o wszystkim Peterowi. Ten poszedł ze mną do swojego wujka,
ginekologa i to potwierdziło moje obawy. Peter dał mi dość sporą sumę
pieniędzy, żebym poszła do jakiegoś ginekologa, nazmyślała coś i
usunęła. Poszłam do znajomej i powiedziałam, że zostałam zgwałcona i nie
chcę tego dziecka. To była prawda. Miałam za dużo planów na przyszłość.
Przed wizytą zadzwoniłam do swojego chłopaka, a ten pocieszał mnie i
poweidział, że nigdy mnie nie opuści, czegokolwiek bym nie zrobiła. Więc
poszłam, odkładając pieniądze w skarbonce. Udało się bez żadnych
komplikacji, ale to mnie nie obchodziło. Przyłapałam Petera w łóżku z
jakąś dziewczyną i wtedy zerwał ze mną. Rozumiesz to?<br />
- Rozumiem - odparłam ku jej zaskoczeniu.<br />
- To opowiedz mi swoją historię.<br />
- Okay, ale musisz coś obiecać - ty nie powiesz nikomu mojej, a ja
zrobię to samo. Nigdzie tego nie zapiszę, przepadnie jak kamień w wodę.<br />
- Okay - obiecała.<br />
- No to tak - zaczęłam. - Pewnie znasz mnie dosyć dobrze. Nie nazywam
się Veronique, tylko Stella. Tak, ta księżniczka Stella z Solarii.
Wszyscy ją znają i podziwiają, bo zdobyła magiczne moce, jest bogata,
śliczna i zabawna, dlatego każda dziewczyna chciałaby się z nią, to
znaczy ze mną zamienić. Jednak nikt nie widział, jaka jest prawda.
Stella cierpiała z powodu rozwodu rodziców, jednak to nie było
najgorsze. Któregoś dnia odkryła związek jej najlepszej przyjaciółki,
Bloom z jej chłopakiem, Brandonem. Wtedy uciekła z Solarii i trafiła na
ziemię, gdzie zaprzyjaźniła się z dziewczyną o imieniu Suzanne. Gdy
pracowała z nią w kawiarni, spotkała dawnego wroga, Valtora. Nie miał
złych intencji, tak naprawdę Stella od zawsze się jemu podobała. I tak
związek, z pozoru skazany na porażkę, kwitł i przerodził się w ukrywany
romans. Okazało się, że Suzanne to przyrodnia siostra Stelli - wszyscy
najpierw myśleli, że jest podmieniona, ale... ech, innym razem tobie
wyjaśnię. Później wybuchła wojna na Solarii, gdyż powróciła taka planeta
zwana Helarią. Suzanne weszła do tego królestwa jako szpieg, Kiara.
Zaprzyjaźniła się z Eternity, córką królowej i Angie, opiekunką
dziewczyny. Stella dowiedziała się, że Valtor miał kiedyś romans z
Princesą i to on projektował roboty, bo nie chciał, żeby ktoś się o tym
dowiedział. Cudownie Helaria została pokonana, a księżniczka pogodziła
się z Valtorem. Niestety, w dniu jej dwudziestych trzecich urodzin
wszystko się wydało i rodzice rozkazali jej się z nim rozstać. Nie
chciała go opuszczać, ale podczas spotkania rozdzieliły ich straże i
Valtora wsadzono do celi, a Stella otrzymała areszt domowy do momentu
jego opuszczenia. Chłopaka wypuszczono i dano mu nowe dokumenty, by
rozpoczął nowe życie. Księżniczka zaś była nieszczęśliwa, chciała go
odszukać. W tym czasie urodziła się jej siostra i jej matka zrobiła się
dla niej wredna. Stella odkryła, że Brandon i Bloom znów nawiązali
romans i uciekła na ziemię. Resztę już chyba znasz.<br />
- Jejku, pomyśleć, że tak bardzo ci zazdrościłam... - Liv pokręciła
głową. - Myślałam, że życie księżniczki jest idealne, ze wszystko się
udaje... Poza tym, co z Magicalix'em? Słyszałam, że taką moc może mieć
tylko jedna czarodziejka, która zostaje liderką.<br />
- Ja ją dostałam - przyznałam. - Jednak wyrzekłam się swojej mocy.
Szkoda gadać, co ostatnio przeżywałam z rodzicami. Tak, miałam spokojny
dach nad głową... ale byłabyś gotowa wyjść za kogoś, kto ciebie
notorycznie zdradza? Cały czas widziałam Brandona z nowymi kochankami.<br />
- No nie... chyba nie. Jeśli bym go kochała...<br />
- Ale ja cały czas czuję coś do Valtora. Nie mogę o nim zapomnieć.<br />
- No cóż...</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Do domu wróciłam stosunkowo późno. Nie obchodziło mnie to, że mam w
następnym tygodniu mam zaliczenia i muszę napisać pracę pisemną. Olać
studia. Teraz liczyło się moje zdrowie psychiczne, które ostatnio mocno
podupadło. Ostatnie wydarzenia namąciły mi w głowie... tak, osoby też.
Valtor, Brandon, Liam, Olivia, Hanka...<br />
Hanka.<br />
Przypomniałam sobie, że mam przecież jej kopertę. Szybko ją otworzyłam i
na podłogę wysypały się setki, a nawet tysiące zdjęć. Na wszystkich
była jakaś brunetka. Wyróżniała się niebanalną urodą - miała długie,
ładne włosy, piękne oczy, była wysoka i szczupła.<br />
Brunetka na koncercie, w wesołym miasteczku, z przyjaciółmi, przed
kościołem, na biwaku, w szkole, na zakupach, w domu, na plaży, czytająca
książki...<br />
Łudząco przypominała Hankę, a może to była ona? Tyle, że ta dziewczyna
tętniła radością i pełnią życia, a moja współlokatorka była raczej
zdystansowana.<br />
Szybko zapomniałam o tej kartce i wyjrzałam przez okno. Mimo że był już
grudzień, świeciło słońce, przypominając, że zbliża się wiosna. Wiosna?
Co ja gadam? Przecież niedługo będą święta, których i tak na Solarii się
nie obchodziło. Chrzanić to.<br />
Znalazłam klucz do barku i wypiłam całą butelkę pierwszego lepszego
wina. Nie wiem, jakim cudem. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi,
otworzyłam je, wyszłam i zamknęłam. Zataczając się, dotarłam do parku.
Położyłam się na ławce i zasnęłam.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Obudziłam się późnym popołudniem, dalej leżąc. Chyba powoli trzeźwiałam,
choć pękała mi głowa. Żałowałam, że nie zostałam w domu. Nie dość, że
wszyscy się na mnie gapią, to jeszcze nie mam leków przeciwbólowych. No
nie, żaden człowiek nie da go pijaczce. Jedyny plus tej całej sytuacji
to fakt, że w końcu poznałam smak wina i mi smakowało. Na Solarii picie
było absolutnie zakazane, tylko najstarsi z królestwa mogli jego
smakować nawet codziennie. Ale kto wie, czy ja dożyłabym starości?<br />
Na przyszłość najwyżej dwa kieliszki wina, nie więcej.<br />
Próbowałam wstać, ale gdy tylko puściłam się ławki, od razu upadłam.
Dotoczyłam się do ławki i usiadłam. Większość ludzi w parku przyglądała
się mojemu 'przedstawieniu'. To nie było śmieszne. Chciałam, żeby sobie
poszli, ale nic nie mogłam zrobić. Usłyszałam szept jakiegoś chłopaka:
"taka ładna dziewczyna, a się rozpiła. Co za alkoholiczka. Chyba ma
jakieś problemy ze sobą". Nagle poczułam, że ktoś mnie bierze za rękę.<br />
- Vera, chodź, nie możesz tu zostać - mówił Ktoś. Nie mogłam rozpoznać
jego głosu - nie wiem, może go nie znałam, a może dlatego, że wciąż w
pewnym stopniu byłam nietrzeźwa.<br />
Nie dałam rady wstać i Ktoś to wyczuł. Wziął mnie na ręce i zaniósł
gdzieś... nie wiedziałam gdzie. Po chwili jednak zasnęłam i nic już nie
czułam. Było mi obojętne, czy mnie zabije albo coś ze mną zrobi. W końcu
i tak na nic nie miałam siły.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-82503683351079848302015-01-23T19:24:00.000+01:002017-01-24T11:22:13.184+01:00#o59. "Mycha", "Kartka", "Historie", "Zdjęcia"<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> Witajcie, ewentualni czytelnicy No-Ideal :>. Powracam z połączonym rozdziałem trzecim i czwartym, tak jak obiecałam [dawno temu...]. No cóż, zapraszam do lektury, jeśli ktoś nie czytał na WinxBloggerze :3.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">~ Mycha ~</span></b></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Hej, hej, hej! - usłyszałam za sobą głos. Nie, to na pewno nie był
głos Hanki, raczej rozpoznałabym go. Odwróciłam się i zobaczyłam
niewysoką dziewczynę z niemalże białymi włosami. Machała do mnie ręką.
Stanęłam jak wryta próbując sobie przypomnieć, kim ona właściwie jest.
Wokół mnie przechodzili ludzie, którzy śmiali się, rozmawiali lub
spieszyli. Tak naprawdę ciężko mi było się domyślić, co robią, ale wiem,
że na pewno wśród nich wyglądałam dziwnie - stoję jak słup, blokując
przejście. W Solarii wszyscy schodziliby mi z drogi, ale to była planeta
uczuć. Ziemia.<br />
Nagle ktoś przerwał moje rozmyślania, szturchając mnie w ramię.<br />
- Aj, uważaj jak chodzisz! - krzyknęłam i po chwili zdałam sobie sprawę, że to ja blokowałam przejście.<br />
- Spieszę się na wykład, Mycha. - powiedział chłopak, przeciskając się do przodu.<br />
Złapałam go za rękę, zaskoczona swoją odwagą.<br />
- A my się znamy? - spytałam i po chwili spojrzałam na aroganta. Miał
ciemne, krótkie włosy, podniesioną grzywkę, ciemne oczy i pięknie
wyrysowaną twarz. Chyba był wysoki, na pewno dzieliło nas tylko kilka
centymetrów, gdyż ja też zaliczałam się do wyższych dziewczyn. Wyglądał
po prostu świetnie. Mało brakowało, a już bym westchnęła.<br />
- Nie, ale stoisz na środku przejścia, ubrana na szaro, więc Mycha. - odparł chłopak. - A teraz sorry, zaraz będę spóźniony.<br />
I poszedł, zostawiając mnie jak oniemiałą. Zamknęłam usta, by nie wyglądać jeszcze gorzej i podeszłam do białowłosej.<br />
- Co on do ciebie mówił? - spytała.<br />
- Powiedział, że śpieszy się na wykład. - powiedziałam, próbując tłumić śmiech.<br />
- Wiesz, że właśnie zamieniłaś kilka słów z jednym z
najsympatyczniejszych i najprzystojniejszych chłopaków z uczelni?
Strasznie ci zazdroszczę. - westchnęła białowłosa i chciała cos jeszcze
dodać, ale spojrzała na zegarek i powiedziała z przerażeniem:<br />
- Boże, Vera, musimy się śpieszyć, inaczej nie zdążymy na wykład!<br />
- Nie jestem bogiem... - zdążyłam mruknąć. Całe szczęście, że nikt nie
wiedział o moim pozaziemskim pochodzeniu! I zdałam sobie sprawę, że
powoli zapominam o tamtym świecie.<br />
Zaczęłyśmy biec i już wtedy wiedziałam, że muszę sobie wyrobić kondycję.
Minutę przed rozpoczęciem wykładu dotarłyśmy przed uczelnię i idąc we
wskazane miejsce, poprawiałyśmy ubranie i twarz. Na szczęście nie miałam
problemu z trafieniem, gdyż szłam z białowłosą, a ona doskonale
orientowała się, do jakiej auli mamy trafić. Otworzyłyśmy drzwi i gdy
zajmowałyśmy ostatnie miejsca, zadzwonił głośny dzwonek. Nie spóźniłyśmy
się.<br />
Po chwili prowadzący zaczął wyczytywać listę.<br />
- ...Veronique Castain... - usłyszałam.<br />
- Jestem! - odparłam i wszyscy zwrócili na mnie swoje wzroki. No tak, w
końcu na uczelniach rzadko zdarzają się francuskie nazwiska i ja też
dobrze o tym wiedziałam. Po chwili dostrzegłam chłopaka spotkanego na
przejściu. Uśmiechnął się do mnie, a ja miałam wrażenie, że się
rozpłynę. Oprzytomniałam i spojrzałam w stronę nauczyciela.<br />
- Castain? Ta z rodu Castain? - zapytał.<br />
- Nie, ja pochodzę stąd. - zaśmiałam się cicho, a inni, którzy to usłyszeli, także zachichotali.<br />
Wykładowca zaczął dalej czytać, a ja uważnie słuchałam, kiedy trafię na nazwisko przystojniaka.<br />
- Olivia MacLaine.<br />
- Znajduję się tutaj. - usłyszałam żartobliwy głos białowłosej. Cała aula roześmiała się.<br />
- Mam nadzieję, że nie ma cię przed naszą aulą. - powiedział nauczyciel
sarkastycznym tonem, ale to zabrzmiało tak, że znów się roześmieliśmy.<br />
Po chwili słyszeliśmy dalsze kolejne nazwisko.<br />
- Liam Neison. - wyczytał wykładowca.<br />
- Jestem. - podniósł się chłopak. Był to ten sam, którego spotkałam na
przejściu. Odwrócił się i wydawało mi się, że spojrzał na mnie swoim
zniewalającym uśmiechem. Miałam szczęście, że siedziałam, bo nie
mogłabym ustać na nogach. Poczułam wirowanie w głowie.<br />
- Widzisz go? - spytała Olivia. - Jest strasznie przystojny, nie sądzisz? To o nim mówiłam w drodze na uczelnię.<br />
- Prawda. - odparłam, starając się ukryć uśmiech i założyłam błąkający
się kosmyk na twarzy za ucho. Odwrócił się jeszcze raz w stronę mojego
rzędu i uśmiechnął się.<br />
- Niestety, żadna nie może do niego startować. On ma dziewczynę, która siedzi za nami.<br />
Co?!<br />
Trafiła mnie niewłaściwa strzała Amora? Aha, znów włącza się głupi umysł.<br />
Wykładowca dalej wyczytywał nazwiska, ale ja go nie słuchałam. Spuściłam
głowę i spróbowałam powstrzymać łzy. Szło mi to nieudolnie, jednak nie
czułam rozmazanego makijażu.<br />
- Będziecie musieli zrobić referat dotyczący ochrony środowiska. Jest
was trzydziestu na wykładach - zaczął nauczyciel - więc wyjątkowo
dobierzecie się według kolejności. Pierwszy numer z szesnastym, drugi z
siedemnastym i tak dalej.<br />
Ja miałam numer czwarty, przynajmniej tak wynikało z otrzymanej karteczki.<br />
- Halo, kto ma numer dziewiętnasty? - spytałam, chcąc, by wszyscy mnie usłyszeli.<br />
Wszyscy przecząco kiwali głową i dobierali się w dwójki. Tylko jeden
chłopak tego nie zrobił, był to Liam. Podeszłam do niego i spojrzałam mu
przez ramię. Poczułam, że płoną mi policzki.<br />
To z nim miałam pracować przez najbliższe dwa tygodnie.</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
W tym samym czasie na Solarii trwała ważna akademia, bowiem była ona
ceremonią ślubnych zaręczyn księżniczki Stelli i króla Brandona. Była to
najważniejsza uroczystość przed ślubem, która polegała na tym samym, co
ślub, ale jednak tym ślubem nie była, gdyż na Solarii czasami były
dziwne zwyczaje. Wszyscy byli szczęśliwi i rzucali konfetti, wyglądało
to trochę jak ślub. Jednak król wyszedł bez księżniczki i wszyscy byli
trochę zdziwieni tym faktem.<br />
- Spokojnie, księżniczka Stella zaraz dojdzie! - uśmiechnął się Brandon,
choć w duchu był trochę niecierpliwy. Czułam to bardzo dobrze.<br />
Owszem, byłam tam, jednak jako duch. Nawet zdziwiłam się, że jak dotąd nikt nie zauważył mojego odejścia.<br />
W białej, ślubnej sukni i delikatnych pantofelkach biegłam w stronę pałacu. Wchodząc po schodach, usłyszałam krzyk.<br />
Tego krzyku na długo nie mogłam wymazać z pamięci.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Zlana potem obudziłam się.<br />
Byłam w swoim pokoju, wokół mnie leżała sterta magazynów, a na stoliku
nocnym leżała komórka. Ach tak, zapomniałam zostawić jej na Solarii. Co
chwilę dzwoniła, więc postanowiłam ją wyłączyć i zniszczyć. Jednak coś
mnie podkusiło i postanowiłam przeczytać kilka wiadomości. Wszystkie
były od matki, Brandona i przyjaciółek. Wszystkie dotyczyły ucieczki z
Solarii. Byłam zbiegiem, uciekinierką, opuściłam planetę bez zezwolenia.<br />
Nie obchodziło mnie to.<br />
Rzuciłam komórką o podłogę. Ku mojemu zdziwieniu, cała rozbiła się na
drobne kawałeczki i wylądowały wszędzie, zahaczając także o moją osobę.
Byłam cała we krwi. Myśląc o wydarzeniach wczorajszego dnia rozpłakałam
się.<br />
Chwilę później do pokoju weszła Hanka. Zobaczyła mnie, ale nie
krzyknęła. Bez słowa zaprowadziła mnie do łazienki i pomogła mi obmyć
twarz. W lustrze zobaczyłam zmęczoną dziewczynę. Była zmęczona tylko
jedną rzeczą - życiem.<br />
- Co takiego się stało? - zapytała mnie Hanka, gdy już naklejałam sobie plastry na ciało.<br />
- Byłam wściekła i rozbiłam telefon. - starałam się ukryć zdenerwowanie,
mimo poczucia, że mój głos drżał. Spuściłam wzrok i powoli zaczęłam
nakładać klapki oraz kierować się do pokoju, co było dosyć ciężkie, gdyż
miałam zaklejone całe ciało.<br />
- Liv opowiadała mi o Liamie. - powiedziała w końcu moja współlokatorka.<br />
Odwróciłam się do niej i zdołałam jedynie powiedzieć:<br />
- To nie o niego chodzi.<br />
Patrzyła za mną, dopóki nie dotarłam do swojego pokoju. Dokładnie
zamknęłam drzwi, otworzyłam balkon i stanęłam w jego drzwiach.
Rozpuściłam włosy, próbując oddać się mroźnemu wiatrowi, jednak tym
razem mi się to nie udało.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Stali na mrozie wpatrując się w gwiazdy, lecz ich wzrok co rusz padał na
sylwetkę obok. Jego grzywka podnosiła się do góry i opadała, a jej
włosy delikatnie powiewały na grudniowym wietrze. Od tego zimna miała
już lekko sine wargi, jednak nie przeszkadzało jej to. Ważne, że był
obok, gotów ją ochronić przed okrutnym światem. On zauważywszy
nieznaczne spazmy spowodowane zimnem, objął blondynkę w pasie i
przytulił do siebie, chcąc choć trochę ją ogrzać. Spojrzał w jej duże,
niewinne oczy, które od zawsze mu się podobały. Takie ciepłe, pełne
otuchy, nie było w nich tego zimna i chłodu, które spotykał u innych
dziewczyn, mimo niskiej temperatury, tylko uwielbienie i zrozumienie.<br />
Odgarnął zakręcony kosmyk włosów, który opadł na czerwone policzki
osóbki, najważniejszej w jego życiu. Nigdy nie był typem romantyka, ale
chociaż raz, w ten jeden szczególny dla niego dzień, wykrzesał z siebie
tłumione uczucie. Spojrzał w tak dobrze mu znane tęczówki i rzekł jak
najczulszym tonem.<br />
- Kocham cię. - po czym delikatnie przysunął się do niej.<br />
Nie zważał na otaczających ich ludzi, nie zważał na to, że właśnie
rujnuje swą pozycję nieczułego i nieprzystępnego drania. Po prostu
chciał jej udowodnić, że jest gotów się dla niej zmienić, stać się
lepszym chłopakiem. Chwycił jej podbródek i złączył ich usta w niewinnym
pocałunku. Na początku całował delikatnie, jak gdyby bał się ją
skrzywdzić, i z niewyobrażalną pasją, chcąc ją przekonać, że jego słowa
nie są rzucane na wiatr.<br />
Poczuł, że jego partnerka zadrżała, ale bynajmniej nie od panującego
wokół mrozu, lecz od pożądania bijącego z pocałunku. Z każdą sekundą
stawał się coraz bardziej namiętny. Nie liczył na nic więcej, nie chciał
jej wykorzystać. Pragnął tylko pokazać jej, jak bardzo mu na niej
zależy i że oddałby wszystko, by być z nią do końca życia. Niewiasta
przerwała tę cudowną chwilę i z dudniącym sercem spojrzała w oczy swemu
parterowi.<br />
- Ja ciebie też, kochanie - gdy wypowiedziała te słowa, wtuliła się w jego ramiona.<br />
Wdychała znajomy zapach, kojarzący jej się z bezpieczeństwem i rodziną.
Więcej nie potrzebowała. Chłopak zaoferował swej dziewczynie rękę, którą
ochoczo ujęła, i zaprowadził do domu, w którym jego rodzice
zorganizowali wystawne przyjęcie. Usiedli na ogromnej kanapie i szeptali
sobie czułe słówka.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Rano obudziłam się i od razu chwyciłam komórkę. Z ulgą uświadomiłam
sobie, że tam jej już nie ma. Kątem oka spojrzałam na budzik i
zobaczyłam, że dopiero dochodzi siódma. "Ale dlaczego tej nocy spałam
tak niespokojnie?", przemknęło mi przez myśl.<br />
Wstałam, rozciągając się. Przypomniałam sobie, że w końcu miałam
poćwiczyć formę. Tylko żeby znowu nie skończyło się tak jak rok temu,
kiedy zasłabłam... Otarłam niewielką łezkę z twarzy i zaczęłam czesać
włosy. Nie mogłam doczekać się wyjścia do parku, potrzebowałam czasu na
przemyślenia i wyrównanie równowagi. Trochę było mi ciężko po
niewygodnej nocy i oklejona bandażami zakładałam ubranie, jednak dla
chcącego nic trudnego.<br />
Gdy zakładałam buty, z pokoju wyszła Hanka. Miała lekko potargane włosy, wory pod oczami i szła do łazienki z naręczem ciuchów.<br />
- O, już wstałaś? - zapytała zmęczonym tonem.<br />
- No tak, nie mogłam dłużej zasnąć. - wyjaśniłam krótko. - Właśnie idę
pobiegać, podczas wczorajszego "treningu" z Liv uświadomiłam sobie, że
jestem w kiepskiej kondycji.<br />
- To idź pobiegaj. Ja dzisiaj nie mam wykładów, zostaję w domu. Jak
widzisz, przeznaczyłam sobie czas na odsypianie pozostałych dni. -
ziewnęła. - To na razie.<br />
Kluczem przekręciłam zamek w drzwiach i wybiegłam na ulicę. Była już
siódma, a miasto powoli zaczynało tętnić życiem. "Coraz zimniej, coraz
zimniej", myślałam, starając się biec jak najszybciej. Po kilku minutach
byłam już w parku. Zapowiadało się na normalny dzień, więc swobodnie
biegłam czując, że żyję. Mimo upływającej godziny nie czułam żadnego
zmęczenia. W końcu zatrzymałam się, jednak wiatr sprawiał wrażenie,
jakby mnie chciał popchnąć dalej.<br />
Nagle dostrzegłam Liama z dziewczyną, która wczoraj siedziała za mną i
Olivią. Szeptali sobie czułe słówka i się całowali. Patrzyłam na niego.
Ani na chwilę nie popatrzył na mnie, mimo że mieliśmy... Właśnie, co
mieliśmy? Dlaczego zawsze muszę żyć wyobraźnią?<br />
Ale strzała Amora raczej nie była wyobraźnią, tylko realnym, ziemskim uczuciem.<br />
Znów zaczęłam biec do przodu. Usłyszałam głos Liama:<br />
- Ej, to dziewczyna z mojej klasy! Mycha! - krzyknął.<br />
Nie miałam słabego słuchu, by usłyszeć odpowiedź jego dziewczyny.<br />
- Musiałeś się z kimś pomylić, przecież odwróciłaby się do ciebie.
Jesteś za przystojny. - odparła lekko piskliwym głosikiem, kładąc nacisk
na "za".<br />
- Może... - powiedział Liam, nadal za mną patrząc. Czułam na sobie jego wzrok, dopóki nie wybiegłam z parku.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
"Dawno, dawno temu żyła sobie mała dziewczynka. Zawsze chciała być
księżniczką i cieszyła się, że nią jest. Czytała książeczki o różnych
czarodziejkach i ona także miała magiczne moce, czyli była taka, jak
one. Przynajmniej wtedy tak myślała, wiesz? Była radosna i pełna życia, z
pucołowatą buzią i grubymi paluszkami u rąk. Miała wszystko to, o czym
marzyła. Może miała marzenia, by latać, stać się niewidzialną i mieć
wielu przyjaciół, mimo że mogła to osiągnąć. Była szczęśliwa, ale jej
beztroskie życie po kilku latach zostało brutalnie przerwane. A
najgorsze było to, że to nie był koniec. Cała historia dopiero się
zaczynała."</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">~ Kartka ~</span></span></b></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> - I jeszcze jeden, i jeszcze raz, sto lat, sto lat niech żyją nam...<br />
Przechodząc obok bramy podwórza, słyszałam śpiewy. Lekko zajrzałam
głębiej i zobaczyłam młodą parę. Ja także kiedyś chciałabym mieć taki
cichy, skromny ślub, nie taki oficjalny. Ciche zacisze, swojskie
śpiewy... czyli wszystko to, czego ja nie widziałam w dzieciństwie i o
czym nie wiedziałam, gdyż na Solarii śluby nawet zwykłych mieszkańców
wyprawiano z wielkim hukiem.<br />
Idąc dalej, zobaczyłam zachód słońca. Mimo nadchodzącej zimy być piękny.
Z zachwytu aż usiadłam na zaśnieżonym murku. Spojrzałam na dwoje
młodych ludzi, którzy właśnie się całowali. Pomyślałam, że chciałabym
znaleźć się na miejscu tej dziewczyny... ale z kim?<br />
Moja twarz momentalnie spochmurniała. Zeskoczyłam z murku i zaczęłam iść
dalej. Nie wiem dlaczego, ale nie miałam ochoty iść do mieszkania
dzielonego z Hanką. Albo zaczęłaby mnie wypytywać, co robiłam, albo
przemilczałaby całą sprawę. Nie znoszę i tego, i tego. Czasem milczenie
nie jest dobre i to pokazuje przykład mojej współlokatorki.<br />
Gdy było już ciemno i doskonale było widać Księżyc, przeraziłam się.
Poczułam, że jestem głodna. Machinalnie popatrzyłam na uliczny zegarek,
na którym powoli dochodziła północ. Pędem puściłam się w stronę bloku i
nerwowo otwierając drzwi, weszłam do mieszkania. Całe szczęście, że
Hanka twardo spała, lekko pochrapując. Wczoraj coś wspominała o
przeziębieniu, ale zajęta nie słuchałam jej. Cicho ściągnęłam buty i
weszłam do swojego pokoju. Zasłoniłam firanki, zamknęłam balkon i
poszłam do łazienki zmyć z siebie pot dziejszego dnia. Następnie
skierowałam się w stronę kuchni i przygrzałam sobie zapiekankę, którą
musiała zrobić Hanka. Nie, to raczej nie ona, mówiła, że jest lewą ręką
do gotowania, więc pyszne danie najwyraźniej było mrożonką ze sklepu.<br />
Podłączyłam komórkę do ładowania i zaczęłam czytać książkę. Po chwili
szybkim ruchem odłączyłam telefon, a otwarta książka spadła mi na
podłogę. Zamknęłam oczy.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Obudziłam się dopiero nad rankiem, kiedy Hanka ściągnęła mi kołdrę z łóżka.<br />
- Wstawaj, śpiochu! - krzyknęła. - Za godzinę mamy wykłady.<br />
- Yyy... what? - powiedziałam niewyraźnie, masując głowę. Nie zdołałam się wyspać.<br />
- Widzę, że ktoś tu wczoraj zabalował... - zażartowała Hanka, idąc do kuchni.<br />
- Bardzo śmieszne. - prychnęłam. - Za długo spacerowałam po mieście...<br />
"Przynajmniej już je znam, nie to co wcześniej" - chciałam dodać, ale ugryzłam się w język.<br />
- I bardzo dobrze. - zasalutowała zabawnie, kiedy weszłam do kuchni.<br />
Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę. Moja współlokatorka musiała to
zauważyć, bo już się nie odzywała. W milczeniu jadłyśmy kanapki. Bułki
były przekrojone i posmarowane masłem, a także ułożona była na nich
sałata z wędliną. Wbiłam palce w rękę, powstrzymując się od obrzydzenia.
U nas, na Solarii, nie jadło się takich rzeczy. Te dwie rzeczy w
połączeniu ze sobą były uznawane niemalże za truciznę. Jednak po
pierwszym kęsie poczułam, że bardzo mi to smakuje. Szybko dokończyłam
posiłek i wyszłam z kuchni. Zdążyłam jeszcze popatrzyć na Hankę, która
chciała coś przekazać ostrzegawczym wzrokiem, mimo to milczała. Ubrałam
się i zebrałam potrzebne rzeczy do niewielkiego, modnego plecaczka, po
czym ruszyłam w stronę przystanku.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Wykłady były takie jak zawsze, czyli nudne. Podparłam głowę na dłoni i
zaczęłam rysować esy-floresy na kartce z brudnopisu. Nawet czytanie
listy obecności było bardziej interesujące. Niestety, do tego czasu
zostało jeszcze siedemnaście minut, jak zdołałam wyliczyć. Po prostu
wykładowca czytał listę zawsze na samym końcu. Z jednej strony było to
dobre, gdyż nigdy nie wystawiał spóźnień - zawsze po godzinie zamykał
drzwi do auli, więc było to traktowane jako nieobecność (wykłady trwały
dwie godziny). Z drugiej, nie było to najlepszym sposobem - wiele razy
widziałam przerażone miny, gdy trzeba było wyjść dziesięć minut
wcześniej na autobus lub do lekarza. Jednak wykładowca pozostawał
nieugięty i powiedział, że jeśli jest to takie ważne, to możemy tego
dnia na wykłady nie przychodzić.<br />
- Fran, wstań. - powiedział ostro nauczyciel do dziewczyny, która
siedziała w rzędzie obok nas. Prawie cały czas gadała z koleżanką,
jednak nie przeszkadzało to nam. Cała aula napełniła się śmiechem z rymu
wykładowcy.<br />
- Co ja takiego zrobiłam? - spytała trochę głupio dziewczyna.<br />
- Cały czas rozmawiasz ze swoją koleżanką. Nie chcę cię karać, dlatego
usiądziesz z Olivią i Veronique. - odparł sucho nauczyciel. Fran w
milczeniu zabrała swoje rzeczy i usiadła koło mnie. Teraz już nie
gadała, jednak ta cisza dzwoniła mi w uszach, jakbym to ja była winna
jej przesiadki. Zrobiło mi się trochę przykro, ale pominęłam to
milczeniem.<br />
"A teraz... a teraz...", próbowałam sobie przypomnieć słowa, które
zapisałam w notesie. Nie chciałam jednak, by nowa koleżanka je
zobaczyła, no i Olivia, która powiedziała Hance nawet o Liamie.
Przymknęłam oczy i nagle na myśl przyszedł mi ktoś.<br />
Osoba, którą znałam, którą kochałam.<br />
Valtor.<br />
Tyle czasu próbowałam wymazać go z pamięci, tyle razy płakałam, że nie
mogę z nim być. Tyle miesięcy minęło od naszego ostatniego spotkania.<br />
Przypomniałam sobie wszystkie chwile, kiedy spotykałam się z nim. Gdy
zaczęłam sobie przypominać jego pocałunk<span style="font-size: small;">i</span>, uśmiechnęłam się.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
"A teraz walcz, podnieś idź dalej, nie obracaj się do nich. Oni nie są ważni."<br />
Wstukiwałam słowa na klawiaturze laptopa, co chwilę popijając gorącą
czekoladę. Chciałam wylać z siebie wszystko, całą złość. Niby cieszyłam
się z upragnionej wolności i ucieczki z Solarii, ale... coś we mnie
bulgotało. Wiem, że czułam się z tym źle. Reszty nie pamiętam.<br />
Obudziłam się wczesnym rankiem, a na dworze zaczął padać śnieg. Zaczęłam
się martwić, jak dotrzeć na wykłady, gdyż matematycznie szacując śniegu
było po kolana. Kiedyś zostawiłabym to w spokoju, w końcu mogłam
natychmiastowo wyczarować sobie coś nowego.<br />
W końcu postanowiłam, że mogę pójść nawet z przemoczonymi butami, ale
muszę dogadać się z Liamem w sprawie referatu. Wiedziałam, że będzie mi
ciężko patrzeć na jego związek z koleżanką z referatu. Nie chciałam tego
przyznać, ale podobał mi się.<br />
Zdziwiłam się, bo Olivii nie było na przystanku. Z zegarkiem w dłoni
odmierzałam minuty, które wydawały mi się wiecznością. Nie byłam
spóźniona, ale nigdzie mi się nie spieszyło. Poczłapałam w stronę
uczelni. Zapukałam do auli, w której się uczyłam, gdyż doszłam trzy
minuty przed rozpoczęciem wykładu, a wykładowca otworzył ją dwie minuty
wcześniej. Usiadłam na swoim miejscu i czekałam.<br />
Liv nie pojawiała się.<br />
W końcu po godzinie sala została zamknięta. Próbowałam skupić się na
wykładzie, ale myśli o Valtorze i Liamie same przychodziły. Z jednej
strony ciągnęło mnie do Valtora, mojej zakazanej miłości, z drugiej
pragnęłam przeżyć nową przygodę. "I zapomnieć o wszystkich wydarzeniach
na Solarii", dopowiedziałam w myślach, przymykając oczy.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Wtedy usłyszałam przeraźliwy krzyk matki.<br />
- Królowo, co się stało? - spytała jedna ze służących.<br />
- Stella zniknęła, nie ma jej! - wyszlochała Luna.<br />
W pokoju zebrał się niezły tłum. Wszyscy opłakiwali moje zniknięcie. W
końcu tego dnia miałam oficjalnie zaręczyć się z Brandonem, wszystko
było przygotowane. Niejedna dziewczyna zazdrościła mi tego, co miałam,
ale mnie to nie pocieszało. Nikt nie widział w Brandonie zdrajcy, który
wiecznie będzie się pchał do młodych dziewczyn, a nawet moich
przyjaciółek, nikt nie wiedział, jaką kobietą stała się moja matka od
narodzin Jenny, nikt nie wiedział o tajemnicy z testami DNA oprócz Flory
i Suzanne. Czułam, że teraz szczerze mogłabym pogadać z Florą -
niestety, od kiedy zaręczyła się z Helią, nie mamy ze sobą stałego
kontaktu. Poza tym nie mam stuprocentowej pewności, że zachowałaby naszą
rozmowę w tajemnicy. Miała Helię.<br />
Ja nie miałam nikogo.<br />
Z obojętną twarzą przyglądałam się ludziom, którzy za mną tęsknili,
błagali o chociaż jeden dzień. Tylko Brandon milczał, nie wiedząc, jak
się zachować. Pewnie zastanawiał się, czy dowiedziałam się o jego
romansie z księżniczką Domino. Lekceważąco uniosłam brwi, starając się
zachować pozory sztuczności i egoizmu. W końcu nie wiadomo było, czy
inny duch nie patrzy na mnie. W głębi duszy śmiałam się z nich
wszystkich, że dostrzegli mnie dopiero po ucieczce.<br />
Za późno.<br />
Wszyscy zaczęli zbierać się na placu, by rozpocząć moje poszukiwania.
Nikt nie mógł się domyślić, że wyruszyłam na Ziemię. W końcu na Solarii
nie można było używać mocy. Zobaczyłam także dawny Klub Winx ze swoimi
narzeczonymi, a także Suzanne z narzeczonym i Roxy z niedawno poznanym
chłopakiem. Jedynie Bloomie płonęła twarz i jedynie ona nerwowo ściskała
w dłoniach rękawiczkę. Nie potrzebowałam dużo czasu, by zgadnąć, co
niedawno robiła z Brandonem. Z politowaniem popatrzyłam na nią. Naprawdę
nie wiedziała, że tak jak ja jest zdradzana? Brandon spotykał się z
wieloma różnymi kobietami.<br />
- Ogłaszamy poszukiwania księżniczki Stelli, księżniczki Solarii -
oznajmił król. Nie mogłam uwierzyć, że podeszłam do tego z taką
obojętnością i nie zareagowałam. Przyzwyczaiłam się do imienia
Veronique, Vera, a nawet Mycha, gdyż tak często się do mnie zwracano.<br />
- Co się stało, Bloom, księżniczko Domino? - spytała łagodnie Luna, nie przeczuwając niczego złego.<br />
- Jest mi trochę zimno... poza tym źle się czuję... - wyjąkała Bloom, nadal nerwowo ściskając w dłoni rękawiczkę.<br />
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - pocieszyła ją Luna. Do mnie nigdy tak nie powiedziała, chociaż byłam jej córką.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Kolejne dni mijały, a Liv nie pojawiała się na wykładach. W tym czasie
zdążyłam się dogadać z Liamem w sprawie wykładu. Dzisiaj umówiliśmy się
na pierwsze spotkanie w tej sprawie, które miało odbyć się u mnie. Inna
koleżanka z wykładów, Alexandra, była załamana. To ona miała robić z
Olivią wykład, a nikt nie wiedział, co się z nią dzieje. Nawet Hanka,
która przyjaźniła się z nią od dzieciństwa. Postanowiłam, że stanowczo
poproszę Hankę o adres Liv. Nawet wcześniej prosiłam ją o to i
usłyszałam odpowiedź:<br />
- Olivia nie lubi, gdy się ją odwiedza w domu.<br />
- Dlaczego? - spytałam.<br />
Hanka wzruszyła ramionami:<br />
- Po prostu tego nie lubi. Lepiej, żebyś tego nie robiła, bo może się
naprawdę zdenerwować i w ten sposób stracisz przyjaciółkę. Nie rób tego,
dobrze ci radzę.<br />
I nie podała mi tego adresu. Jednak byłam ciekawa, jak to było. W końcu
dobrze sobie radziłam na Ziemi, ale niektóre osoby wciąż pozostawały dla
mnie tajemnicą. Kto wie, może wcześniej znałam też Liama? No cóż, chyba
wolałabym zaczynać życie jako zupełnie kto inny, tak...<br />
Kompletnie olewając sobie to, co mówi nauczyciel, rysowałam na
marginesie różne bazgrołki. Niestety, dzisiaj miałam wyjątkowego pecha.
Wykładowca zauważył moje niezainteresowanie lekcją i powiedział:<br />
- Veronique, wstań.<br />
Wstałam, a wszyscy obejrzeli się na mnie. Czułam się bardzo głupio,
zdając sobie sprawę, że przecież na Solarii olałabym to. No ale tych
ludzi nie znałam, niektórych nawet z widzenia. Na ułamek sekundy
uchwyciłam spojrzenie Liama, który pewnie nie patrzył na mnie, a na
swoją dziewczynę. Zrobiło mi się smutno.<br />
- Widzę, że nie jesteś zainteresowana lekcją. Proszę, spakuj książki i
wróć jutro na zajęcia. Dzisiaj zapewne jesteś w gorszej formie, jednak
nie toleruję tego na wykładach.<br />
Bez pośpiechu spakowałam mały, modny plecaczek i ruszyłam w stronę drzwi.<br />
- Dzisiaj pewnie jest w dobrym humorze, bo gorzej traktuje uczniów - szepnął jakiś chłopak. Skinęłam głową i zamknęłam drzwi.<br />
Usiadłam na zimnej, kamiennej posadzce. Chciało mi się płakać, jednak
nie mogłam wycisnąć ani jednej łzy. Nie chciałam walczyć z nauczycielem,
ale nie wiedziałam, co robić. Chwilę przed skończeniem wykładu zaczęłam
płakać. Wstrząsnął mną gwałtowny szloch. Na myśl nasunął się Brandon;
to, że półtora roku temu byliśmy szczęśliwi i planowaliśmy wspólną
przyszłość; Roxy i jej rozterki; poznanie mojej przyrodniej siostry,
Suzanne; Valtor i nasze rozstanie rok temu...<br />
Miałam dosyć.<br />
Wierzchem dłoni otarłam łzy i szybko poszłam do szatni. Była opuszczona,
nikt z niej nie korzystał, od kiedy ubrania można było zabierać ze sobą
do klasy. Nie zauważyłam nawet jednego buta. Nagle w jednym z boksów
zobaczyłam kartkę. Podniosłam ją i zaczęłam czytać.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Wydaje mi się, że codzienne sprawy wykańczają mnie psychiczne.
Jeszcze tydzień temu czułam się całkiem dobrze, a teraz... no tak, to
przez ten wypadek, który mnie zmienił. Ten tydzień sprawił, że wszyscy
się ode mnie odwrócili. Rodzice przy wszystkich udają, że kochają mnie
ze względu na wszystko, a tak naprawdę nie chcą mnie znać i wyrzucili
mnie z domu. Mój chłopak znowu zaczął brać narkotyki, a przyjaciółki
wyśmiały mnie na Facebooku i wstawiły ośmieszające zdjęcia. Na dodatek,
gdy jechałam autobusem na drugi koniec kraju, zdarzył się wypadek. Już
do końca życia będę miała blizny na brzuchu i jedną drobną przy nosie,
na dodatek tylko przez to zdarzyło się tyle rzeczy. Do końca życia będę
wyśmiewana, nikt mnie nie lubi, każdy się mnie wypiera. Nawet niczego
ode mnie nie chcą. Czuję się jak szmata. Nici z pięknej dziewczyny,
otoczonej gromadą znajomych. Może to dobrze, że był ten wypadek? W końcu
poznałam się na ludziach. Nie chcę już żyć, nie mam na to siły.</i><br />
Trzymałam kartkę w dłoni i milczałam. Nawet nie płakałam, tylko
siedziałam nieruchomo. Jedyny ruch, który zrobiłam, to schowanie głowy w
kolana. I tak płynął czas, i płynął. Może minęła minuta, może godzina.<br />
Nagle usłyszałam kroki i to, jak ktoś siada obok mnie. Nie odwróciłam
głowy. I ten ktoś nie ruszał się do momentu, dopóki ja nie wstałam.<br />
To był Liam.<br />
- O co ci chodzi? - spytałam, siląc się na wrogi ton. Jednak dało się odczuć zmęczenie i smutek. Popatrzył na mnie.<br />
- Wydawało mi się, że mieliśmy robić prezentację - wzruszył ramionami. - Jesteś smutna z powodu Demona? Nie martw się.<br />
- Nie, nie z jego powodu. - odparłam. - Po prostu ostatnio w moim życiu dużo się wydarzyło... - ugryzłam się w język.<br />
- No tak, poznanie mnie to duże wydarzenie - zaśmiał się.<br />
Z mojego oka popłynęła łezka. Podszedł do mnie i wziął moją twarz w
swoje dłonie. I tak bez słów wpatrywaliśmy się w siebie. Po chwili
przytulił mnie do siebie. Zdziwiłam się, bo ten chwilowy uścisk był
niezbyt mocny. Myślałam, że chłopcy zawsze przyciskają dziewczyny do
siebie mocno, a teraz było inaczej. Tak jakbym czuła, że żyję. Zupełnie
inaczej, niż dziewczyna opisujące swoje przeżycia z kartki.<br />
- Może już pójdę, możemy przełożyć prezentację na później... - wyszeptał.<br />
I odszedł. Jego sylwetka z każdą chwilą malała. Pod wpływem impulsu krzyknęłam:<br />
- Zaczekaj!<br />
Odwrócił się. Podbiegłam do niego.<br />
- Kto jak kto, ale jak na dziewczynę to masz świetną kondycję - zaśmiał
się. Po chwili na dłoni poczułam ścisk drugiej dłoni. Tak, ja trzymałam
Liama za rękę. Tak jakbym była 'godna' zaszczytu. Dziwne ciepło
rozlewało mi się po całym ciele.<br />
- A twoja dziewczyna? - szepnęłam. Uścisk rozluźnił się, ale nie puścił mojej dłoni.<br />
Nie odpowiedział na pytanie.<br />
Tak szliśmy przez miasto. W milczeniu, no i nigdzie się nie
śpieszyliśmy. Nagle zaczął padać deszcz. Zapowiadało się na potężną
burzę, gdyż usłyszeliśmy groźne grzmoty.<br />
- Szybko! - krzyknęłam. I tak razem biegliśmy, trzymając się za rękę.
Wiedziałam, że taka Olivia bardzo zazdrościłaby mi, ale nic do
zazdroszczenia nie było. To było jak igranie z życiem i śmiercią.
Biegnąc, widziałam ludzi, w których strzelił piorun. Już nie żyli. Chyba
nigdy nie widziałam czegoś straszniejszego... nawet podczas wojny z
wrogami ludzie byli zamrażani, a nie wyglądali... tak.<br />
Dobiegliśmy na klatkę. Prawie wywaliłam się, biegnąc po schodach. Liam
był za mną, na szczęście zdołał dobiec przed zamknięciem drzwi. Drżącymi
rękami wyjęłam klucz z plecaka i otworzyłam mieszkanie. Szczęśliwym
zbiegiem okoliczności Hanki nie było w domu, gdyż pojechała do swoich
rodziców - przeprowadzali się i miała im pomóc poznosić pudła do
samochodów, a także pozabierać swoje rzeczy.<br />
- Może masz jakieś, hm, ciuchy do przebrania się? - spytał.<br />
- Pewnie coś się znajdzie - mruknęłam.<br />
I w szafie znalazłam parę rzeczy, które by na niego się nadawały. Sama przebrałam się w dżinsy i czarną bluzkę z długim rękawem.<br />
- To zabierzmy się do robienia tej prezentacji - wyszczerzyłam się, a mój towarzysz prawie padł ze śmiechu.<br />
I zanim najmniejsza wskazówka przekręciła się o 120 stopni, nasze zadanie było wykonane. Zmęczona położyłam się na łóżku.<br />
- Księżniczka się zmęczyła? - spytał lekko złośliwie Liam. Natychmiast się podniosłam.<br />
- Nie nazywaj mnie tak - syknęłam przez zęby.<br />
I tak milczeliśmy przez kilkanaście minut, dopóki chłopak nie wstał i nie zabrał swoich rzeczy.<br />
- Oddam ci je innym razem. Jakoś czuję, że nie jesteś w nastroju, poza
tym zadanie zostało wykonane - powiedział obojętnym tonem. - To na
razie.<br />
Wyszedł, delikatnie zamykając drzwi.<br />
A ja poczułam, że mam ochotę tylko się rozpłakać.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="font-size: large;">~ Historie ~*</span></b></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />Wieczór upłynął źle, od razu dało się to rozpoznać. Nie miałam ochoty na
nic. Liam mną pogardzał, zresztą... nic nie miało sensu. Czułam się
kompletnie rozbita psychicznie. Nie mogłam zasnąć, bo zaraz przed oczami
przewijało się moje życie. Jak wyglądało półtora roku temu, kiedy byłam
bardzo szczęśliwa. Kiedy planowałam wspólne życie z Valtorem. Kiedy
miałam przyjaciółki. Kiedy byłam prawowitą księżniczką. Kiedy nie miałam
siostry.<br />
Kiedy miałam ochotę żyć.<br />
Obudziłam się około dziesiątej, tak wnioskowałam z wyświetlacza komórki.
Straciłam orientację w tym, jaki jest dzisiaj dzień. Miałam gdzieś to,
że nie będę na wykładach, o ile one dzisiaj miały się odbyć. Hanki już
nie było w domu, zostawiła mi kartkę, że idzie do pracy. Skończyła
studia, chociaż nie wiedziałam, czy przypadkiem z nich nie zrezygnowała.
Nigdy nie chciała mi powiedzieć, na jakim kierunku studiowała.<br />
Postanowiłam, że muszę poszukać adresu Olivii. Alexa pisała mi, że dalej
nie ma z nią żadnego kontaktu. W biurku mojej współlokatorki najpierw
niczego nie znalazłam. Zainteresowała mnie koperta "Natychmiast do
wyrzucenia". Wyjęłam ją i położyłam obok siebie. Po głębszych
poszukiwaniach znalazłam jej pamiętnik, jednak nie miałam serca do niego
zaglądać. Po chwili znalazłam coś w rodzaju katalogu - trzeba było
wyjąć karteczkę z imieniem i poszukać pierwszych liter nazwiska.
Wynikało z tego, że Hanka ma, lub miała, naprawdę wielu znajomych.
Wreszcie znalazłam literkę "O". Olivia. Osób o tym imieniu było bardzo
dużo, więc przewinęłam do nazwiska zaczynającego się na "Mc". Na
karteczce widniał numer telefonu, e-mail i adres. Szybko zapisałam te
trzy rzeczy, schowałam wszystko w odpowiedniej kolejności, zamknęłam
biurko, zabrałam swój notes i kopertę. Zdążyłam zamknąć drzwi od pokoju
Hanki, gdy usłyszałam jakieś kroki na korytarzu. Szybko poszłam do
swojego pokoju i włączyłam radio, w tym samym czasie ubierając się.<br />
Jedząc śniadanie, usłyszałam zgrzyt klucza w zamku.<br />
- O, hej, myślałam, że jesteś na wykładach - powiedziała Hanka, wieszając kurtkę na stojaku.<br />
- Dzisiaj źle się czułam i postanowiłam sobie odpuścić - odparłam,
przegryzając kanapkę. - A ty nie jesteś w pracy? Myślałam, że ciężko
harujesz przy dokumentach.<br />
- No tak - przyznała. - Ale dali nam chwilową przerwę, bo podobno
wczoraj jakaś burza była i mamy awarię systemu. A tak poza tym, jak
udało się spotkanie z Liamem?<br />
- No... dobrze - starałam się powiedzieć to szybko, ale ze smutku miałam ściśnięte gardło. - Skończyliśmy prezentację.<br />
- Oj, widzę, że nie jesteś w humorze - odparła Hanka i krzywo popatrzyła
na zegarek. - Muszę lecieć. Jak za pół godziny nie zjawię się w
robocie, to szef mnie wyrzuci.<br />
- Przecież masz dużo czasu...<br />
- Korki są.<br />
I moja współlokatorka pognała na autobus, a ja przebrałam się, nałożyłam kurtkę i ruszyłam pod wskazany adres.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Trafiłam do dosyć obskurnej, biednej dzielnicy. Pod kamienicą Liv
zobaczyłam lekko wychudzone dzieci. Część z nich bawiła się starą, na
oko wielokrotnie sklejaną piłką, dziewczynki na przemian skakały na
rozpadającej się skakance, pozostałe dzieci bawiły się starymi lalkami.
Zobaczyłam jedną dziewczynkę, która siedziała sama i coś pisała. Miała
podkrążone oczy i lekko nieobecny wzrok. Nie miałam odwagi do niej
pójść. I tak widziałam za dużo dzieci. A taka głupia, naiwna dziewczyna
jak ja myślała, że coś takiego istnieje tylko w złych bajkach. Myślałam,
że to ja mam źle, a te dzieci oddałyby wszystko za to, by rano jeść
śniadanie, wracać ze szkoły i mieć dobry obiad, a wieczorem kolację;
żeby chodzić w ciepłych ubraniach i nie mieszkać w biednej dzielnicy.<br />
Powoli szłam do mieszkania Olivii. Podłoga powoli rozpadała się, ściany
były nieszczelne, a mieszkania były małe. Liv mieszkała na czwartym
piętrze. Zapukałam do jej drzwi. Otworzyła mi ładna nastolatka z
białymi, długimi włosami. Na twarzy nie miała ani grama makijażu. Była
nawet wysoka, mniej więcej mojego wzrostu. Dopiero po chwili
zrozumiałam, że to jest Liv.<br />
- Co ty tu robisz? - warknęła.<br />
- Wszyscy się o ciebie martwią, nie odbierasz telefonów, nie odpisujesz na SMS-y... - zaczęłam.<br />
- Wejdź, nie zamierzam ci się tu tłumaczyć. Jeszcze usłyszą - odparła
chłodno. Weszłam za nią do środka. Mieszkanie było biedne, gdzieniegdzie
widniały meble, które powoli próchniały. Pokoiki były pomalowane na
biało, choć ten kolor żółkł. Tylko jeden pokoik się wyróżniał. Był
pomalowany na jasny fiolet, meble odnowione w białym kolorze. Dywan był
miękki, jasnoróżowy. W kąciku stała niewielka toaletka, na której stało
pełno kosmetyków. Olivia podeszła do niej i otworzyła ją. W środku była
niezliczona ilość kosmetyków, zaś w szafie - bardzo dużo ubrań. Usiadłam
na miękkim dywanie.<br />
- Ładnie masz tutaj - powiedziałam.<br />
- Chyba tylko w tym pokoju - prychnęła. - Ojciec przepija wszystkie
pieniądze, chyba chce nas wygłodzić na śmierć. Gdybym nie pracowała
popołudniami i w weekendy, to poumieralibyśmy z głodu. A co myślałaś? Że
ja poważnie zachorowałam? Nic podobnego...<br />
- To dlatego nie ma ciebie na wykładach? - spytałam.<br />
- Nie... - powiedziała cicho i odwróciła głowę w stronę okna, próbując
powstrzymać łzy. Jej oczy zaszliły się, a ona usiadła na szykownie
posłanym łóżku i zaczęła płakać. Podeszłam do niej, nie wiedząc, co się
dzieje.<br />
- Co się stało?<br />
Liv chlipnęła.<br />
- Nie mówiłam o tym tobie ani Hance, ani nikomu. Ja... ja miałam
chłopaka. Cały czas go ukrywałam, choć byłam z nim prawie rok. Ja jestem
z biednej dzielnicy. Od kiedy poszłam do liceum, popołudniami
odrabiałam lekcje i zajmowałam się rodzeństwem. Byłam, i zresztą dalej
jestem dla nich jak matka. Zawsze to ja byłam dla nich najważniejsza.
Dzięki mnie są takie mądre, dobrze się uczą, bo powtarzam im, że dzięki
temu będą mogły mieć pieniądze tak jak ja. W liceum szykanowali mnie,
obrażali, w końcu postanowiłam przenieść się do innej szkoły. Znalazłam
swoich znajomych, oni znaleźli mi weekendową pracę i w miarę normalni
funkcjonowałam. Wtedy też poznałam Petera. Świetny chłopak z dobrego
domu, bardzo lubiany w szkole zwrócił na mnie uwagę i zostaliśmy parą
dokładnie w walentynki. Któregoś razu poszliśmy na imprezę. Peter był
pijany, klepał inne ślicznotki po tyłkach i namawiał mnie, żebym ja też
się z kimś zabawiła. Odmówiłam. Zaciągnął mnie, do pokoju, rozebrał i
zgwałcił.<br />
Zszokowana patrzyłam w jej stronę. Widać było, że się rozklejała, ale
była twarda i nie chciała przerywać. Nie mogłam uwierzyć, że to dotknęło
ją, roześmianą ślicznotkę.<br />
- Nie mówiłam jemu nic, nie zgłaszałam tego na policję - kontynuowałam. -
Myślałam, że zrobił to pod wpływem alkoholu, że mnie kocha. Zresztą,
później przepraszał mnie. Później okazało się, że mnie zdradził, ale nie
robiłam z tego afery. Zaślepiona miłością, wybaczyłam mu. Dwa miesiące
zaczęłam mieć dziwne mdłości. Najpierw zignorowałam to, ale później
pełna obaw zrobiłam test ciążowy. Wynik był pozytywny. Przeraziłam się i
powiedziałam o wszystkim Peterowi. Ten poszedł ze mną do swojego wujka,
ginekologa i to potwierdziło moje obawy. Peter dał mi dość sporą sumę
pieniędzy, żebym poszła do jakiegoś ginekologa, nazmyślała coś i
usunęła. Poszłam do znajomej i powiedziałam, że zostałam zgwałcona i nie
chcę tego dziecka. To była prawda. Miałam za dużo planów na przyszłość.
Przed wizytą zadzwoniłam do swojego chłopaka, a ten pocieszał mnie i
poweidział, że nigdy mnie nie opuści, czegokolwiek bym nie zrobiła. Więc
poszłam, odkładając pieniądze w skarbonce. Udało się bez żadnych
komplikacji, ale to mnie nie obchodziło. Przyłapałam Petera w łóżku z
jakąś dziewczyną i wtedy zerwał ze mną. Rozumiesz to?<br />
- Rozumiem - odparłam ku jej zaskoczeniu.<br />
- To opowiedz mi swoją historię.<br />
- Okay, ale musisz coś obiecać - ty nie powiesz nikomu mojej, a ja
zrobię to samo. Nigdzie tego nie zapiszę, przepadnie jak kamień w wodę.<br />
- Okay - obiecała.<br />
- No to tak - zaczęłam. - Pewnie znasz mnie dosyć dobrze. Nie nazywam
się Veronique, tylko Stella. Tak, ta księżniczka Stella z Solarii.
Wszyscy ją znają i podziwiają, bo zdobyła magiczne moce, jest bogata,
śliczna i zabawna, dlatego każda dziewczyna chciałaby się z nią, to
znaczy ze mną zamienić. Jednak nikt nie widział, jaka jest prawda.
Stella cierpiała z powodu rozwodu rodziców, jednak to nie było
najgorsze. Któregoś dnia odkryła związek jej najlepszej przyjaciółki,
Bloom z jej chłopakiem, Brandonem. Wtedy uciekła z Solarii i trafiła na
ziemię, gdzie zaprzyjaźniła się z dziewczyną o imieniu Suzanne. Gdy
pracowała z nią w kawiarni, spotkała dawnego wroga, Valtora. Nie miał
złych intencji, tak naprawdę Stella od zawsze się jemu podobała. I tak
związek, z pozoru skazany na porażkę, kwitł i przerodził się w ukrywany
romans. Okazało się, że Suzanne to przyrodnia siostra Stelli - wszyscy
najpierw myśleli, że jest podmieniona, ale... ech, innym razem tobie
wyjaśnię. Później wybuchła wojna na Solarii, gdyż powróciła taka planeta
zwana Helarią. Suzanne weszła do tego królestwa jako szpieg, Kiara.
Zaprzyjaźniła się z Eternity, córką królowej i Angie, opiekunką
dziewczyny. Stella dowiedziała się, że Valtor miał kiedyś romans z
Princesą i to on projektował roboty, bo nie chciał, żeby ktoś się o tym
dowiedział. Cudownie Helaria została pokonana, a księżniczka pogodziła
się z Valtorem. Niestety, w dniu jej dwudziestych trzecich urodzin
wszystko się wydało i rodzice rozkazali jej się z nim rozstać. Nie
chciała go opuszczać, ale podczas spotkania rozdzieliły ich straże i
Valtora wsadzono do celi, a Stella otrzymała areszt domowy do momentu
jego opuszczenia. Chłopaka wypuszczono i dano mu nowe dokumenty, by
rozpoczął nowe życie. Księżniczka zaś była nieszczęśliwa, chciała go
odszukać. W tym czasie urodziła się jej siostra i jej matka zrobiła się
dla niej wredna. Stella odkryła, że Brandon i Bloom znów nawiązali
romans i uciekła na ziemię. Resztę już chyba znasz.<br />
- Jejku, pomyśleć, że tak bardzo ci zazdrościłam... - Liv pokręciła
głową. - Myślałam, że życie księżniczki jest idealne, ze wszystko się
udaje... Poza tym, co z Magicalix'em? Słyszałam, że taką moc może mieć
tylko jedna czarodziejka, która zostaje liderką.<br />
- Ja ją dostałam - przyznałam. - Jednak wyrzekłam się swojej mocy.
Szkoda gadać, co ostatnio przeżywałam z rodzicami. Tak, miałam spokojny
dach nad głową... ale byłabyś gotowa wyjść za kogoś, kto ciebie
notorycznie zdradza? Cały czas widziałam Brandona z nowymi kochankami.<br />
- No nie... chyba nie. Jeśli bym go kochała...<br />
- Ale ja cały czas czuję coś do Valtora. Nie mogę o nim zapomnieć.<br />
- No cóż...</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Do domu wróciłam stosunkowo późno. Nie obchodziło mnie to, że mam w
następnym tygodniu mam zaliczenia i muszę napisać pracę pisemną. Olać
studia. Teraz liczyło się moje zdrowie psychiczne, które ostatnio mocno
podupadło. Ostatnie wydarzenia namąciły mi w głowie... tak, osoby też.
Valtor, Brandon, Liam, Olivia, Hanka...<br />
Hanka.<br />
Przypomniałam sobie, że mam przecież jej kopertę. Szybko ją otworzyłam i
na podłogę wysypały się setki, a nawet tysiące zdjęć. Na wszystkich
była jakaś brunetka. Wyróżniała się niebanalną urodą - miała długie,
ładne włosy, piękne oczy, była wysoka i szczupła.<br />
Brunetka na koncercie, w wesołym miasteczku, z przyjaciółmi, przed
kościołem, na biwaku, w szkole, na zakupach, w domu, na plaży, czytająca
książki...<br />
Łudząco przypominała Hankę, a może to była ona? Tyle, że ta dziewczyna
tętniła radością i pełnią życia, a moja współlokatorka była raczej
zdystansowana.<br />
Szybko zapomniałam o tej kartce i wyjrzałam przez okno. Mimo że był już
grudzień, świeciło słońce, przypominając, że zbliża się wiosna. Wiosna?
Co ja gadam? Przecież niedługo będą święta, których i tak na Solarii się
nie obchodziło. Chrzanić to.<br />
Znalazłam klucz do barku i wypiłam całą butelkę pierwszego lepszego
wina. Nie wiem, jakim cudem. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi,
otworzyłam je, wyszłam i zamknęłam. Zataczając się, dotarłam do parku.
Położyłam się na ławce i zasnęłam.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Obudziłam się późnym popołudniem, dalej leżąc. Chyba powoli trzeźwiałam,
choć pękała mi głowa. Żałowałam, że nie zostałam w domu. Nie dość, że
wszyscy się na mnie gapią, to jeszcze nie mam leków przeciwbólowych. No
nie, żaden człowiek nie da go pijaczce. Jedyny plus tej całej sytuacji
to fakt, że w końcu poznałam smak wina i mi smakowało. Na Solarii picie
było absolutnie zakazane, tylko najstarsi z królestwa mogli jego
smakować nawet codziennie. Ale kto wie, czy ja dożyłabym starości?<br />
Na przyszłość najwyżej dwa kieliszki wina, nie więcej.<br />
Próbowałam wstać, ale gdy tylko puściłam się ławki, od razu upadłam.
Dotoczyłam się do ławki i usiadłam. Większość ludzi w parku przyglądała
się mojemu 'przedstawieniu'. To nie było śmieszne. Chciałam, żeby sobie
poszli, ale nic nie mogłam zrobić. Usłyszałam szept jakiegoś chłopaka:
"taka ładna dziewczyna, a się rozpiła. Co za alkoholiczka. Chyba ma
jakieś problemy ze sobą". Nagle poczułam, że ktoś mnie bierze za rękę.<br />
- Vera, chodź, nie możesz tu zostać - mówił Ktoś. Nie mogłam rozpoznać
jego głosu - nie wiem, może go nie znałam, a może dlatego, że wciąż w
pewnym stopniu byłam nietrzeźwa.<br />
Nie dałam rady wstać i Ktoś to wyczuł. Wziął mnie na ręce i zaniósł
gdzieś... nie wiedziałam gdzie. Po chwili jednak zasnęłam i nic już nie
czułam. Było mi obojętne, czy mnie zabije albo coś ze mną zrobi. W końcu
i tak na nic nie miałam siły.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>~ Zdjęcia ~*</b></span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Następnego dnia zbudziłam się... I tak nie wiedziałam gdzie. Było mi to
zupełnie obojętne. Zdziwiłam się, że otworzyłam oczy. Że w ogóle udało
mi się to zrobić. Rozejrzałam się po pokoju. Był pomalowany w różnych
kolorach. Zgadłam, że ta ściana jest biała, a reszta była domalowywana
kredkami, farbami, pastelami we wszystkich kolorach. Mimo tego pokój był
estetyczny, meble wypolerowane i żadnych ubrań, podręczników na
wierzchu. Kątem oka dostrzegłam biblioteczkę i wtedy zobaczyłam...<br />
Od razu zerwałam się z miejsca.<br />
- Co ja tu robię, do jasnej Anielki?! - wrzasnęłam na cały dom.<br />
- Mogłabyś być ciszej? - powiedział lekko zaspanym tonem chłopak.<br />
- Co ja tutaj robię? - powtórzyłam cierpliwie.<br />
- A co masz robić? - kolega lekko uniósł kąciki ust. - W parku byłaś
pijana, robiłaś widowisko, a ja jak zawsze tędy biegałem. Co miałem
zrobić? Udać, że cię nie znam, skoro mi na to...<br />
Zagryzł wargę, pewnie bał się, że powie o kilka słów za dużo. Spojrzałam na niego przerażona.<br />
- Ale... ale czy... czy my...<br />
- Nie - odparł stanowczo chłopak. - Nie zrobiłbym tego dziewczynie,
która nie byłaby w pełni tego świadoma. Spokojnie, nie martw się.
Dlatego zdjąłem ci jedynie buty, żebyś... wiesz, nie miała podejrzeń, że
kłamię.<br />
Wściekła nie powiedziałam nic więcej. Pewnie patrzył na mnie jak na
jakąś wariatkę. Po kilku minutach obdarzyłam Liama chłodnym spojrzeniem,
ale był odwrócony do okna. Trudno. Zebrałam swoje rzeczy i cicho
zamknęłam drzwi.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
- Hej! - krzyknęłam, rzucając torbę przy drzwiach wejściowych.<br />
- O, hej - powiedziała Hanka, krojąc ziemniaka i wrzucając go do garnka.<br />
- Co u ciebie? Widzę, że jakaś lekko przygaszona jesteś... bardziej niż
zwykle - zauważyłam. Dziewczyna dokładnym makijażem zakryła wory pod
oczami, które, nie wiem jakim cudem, dostrzegłam. Miała smutną minę, a
warzywa kroiła machinalnie, choć normalnie robiła to na dwa sposoby:
albo była zadowolona, albo była wściekła nawet o to, że znowu spóźniła
się do pracy. A przygaszona odmiana Hanki do niej nie pasowała. Jeśli
miała coś robić, to z pasją!<br />
- Miałam ciężki dzień w pracy... nieważne - powiedziała, kierując wzrok na krojone warzywa.<br />
- Kłamiesz - ucięłam i zwróciłam się w stronę swojego pokoju.<br />
- Vera! - krzyknęła, zanim zamknęłam drzwi. Zdziwiłam się, że nie
dobijała się do drzwi. Wzruszyłam ramionami i nałożyłam słuchawki na
uszy. Teraz właśnie słuchałam... nie, nie wiedziałam nawet, czyjej
piosenki. Spojrzałam na odtwarzacz, ale nic się nie wyświetlało.<br />
Nagle dostrzegłam coś dziwnego. Na każdym zdjęciu była dokładna data i
przybliżona godzina. Zaczęłam układać je chronologicznie, jednak zanim
zdołałam to zrobić, już przysypiałam.<br />
Zgarnęłam je do koperty, by Hanka niczego się nie domyśliła i poszłam się zdrzemnąć.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Wydawało mi się, że spałam dosyć długo i rzeczywiście tak było. Za oknem
ściemniało się, co wskazywało na zbliżający się wieczór.<br />
Nagle naszła mnie myśl, żeby rzucić studia.<br />
Nie, to niemożliwe, nie mogę tego zrobić. Jednak nie mogłam oprzeć się
tej myśli, więc zaczęłam wypisywać plusy i minusy zaistniałej sytuacji.<br />
Miałam zapisać "stracę kontakt z Liamem", ale skończyłam w połowie drugiego słowa.<br />
Nie kocham go, nie, nie kocham go. Muszę to sobie w końcu uświadomić.<br />
Posprzątałam pokój i poszłam do kuchni, by nalać sobie wody. Piłam ją
drobnymi łyczkami, myśląc o niczym. Nie wiedziałam, na czym mam skupić
swoją uwagę. W końcu zaczęłam myśleć o swojej współlokatorce. Dziwiło
mnie to, że Hanka mało mówiła o sobie i swoim życiu. Dlaczego? Czy ja
zrobiłam coś źle, nie pozwoliłam na to, żeby mi zaufać?...<br />
Mimowolnie z oczu popłynęły mi łzy, których za nic w świecie nie mogłam
powstrzymać. Płynęły mimowolnie, bez uprzedzenia. Nagle przypomniałam
sobie o wszystkich zdradach, misjach, stracie zaufania...<br />
Zaczęłam szukać czegoś w zeszycie w swoim biurku, który był zatytułowany "złotymi myślami z lekcji" i znalazłam dwie myśli:<br />
- Miłość powinna być ważniejsza od wszystkich przykazań i przysiąg.<br />
Nie wiedząc dlaczego, skuliłam się na łóżku i zaczęłam płakać, a że płacz działał na mnie usypiająco, znów zasnęłam.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Później znów się zbudziłam. Tym razem chyba spałam krócej, bo ciągle
odczuwałam ochotę drzemki. Ale co się stało? Przecież zawsze byłam
pogodna, a zmęczona byłam dopiero po bitwie z wrogiem.<br />
Solaria. Coś się dzieje na Solarii.<br />
Nagle złapałam się za głowę, w której słyszałam na przemian krzyki i szepty.<br />
- Słońce, potrzebujemy cię! - szeptała Suzanne.<br />
- Nie zostawiaj nas! Toczymy bitwę, ogromną bitwę... - mówiła Tecna.<br />
- ...nawet nie zgadniesz, z kim! - kończyła Musa.<br />
- Prosimy, wracaj... - usłyszałam Aishę.<br />
- Portal jest otwarty jeszcze przez pół godziny, tam, gdzie zawsze.
Pamiętaj, jesteś dla nas najważniejsza! Wymiatasz, Stella! - zakończyła
Florka.<br />
Szybko przebrałam się, chwyciłam komórkę i kurtkę, po czym wybiegłam z
mieszkania. Miałam nadzieję, że nie nabierają mnie i nie chcą, żebym
wróciła do nich. Do Klubu Winx. Na Solarię. Do Brandona.<br />
Po kilku minutach biegu zatrzymałam się. Jakaś siła wyższa pchała mnie
do przodu, ale nie mogłam biec dalej. Nie, nie byłam zmęczona, ale
czułam, że nie pójdę tam. Znowu będę musiała cofnąć się do bolesnych
wspomnień. Obiecałam sobie, że tam nie wrócę i słowa zamierzałam
dotrzymać.<br />
Ale nie mogłam zostawić dawnych przyjaciółek, skoro ich jedyną winą była obojętność.<br />
Obojętność.<br />
Nie.<br />
Gdyby nie poczucie winy, nigdy bym tam nie wróciła. Nie do obojętnych ludzi. Do tych, którzy udawali.<br />
A jednak biegnę.<br />
W końcu zatrzymałam się pod niepozorną latarnią, złożyłam palce i krzyknęłam: teleportacja!</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
- Stella! - Flora zobaczyła mnie jako pierwszą. Lekko się uśmiechnęłam.<br />
- Co się stało, że mnie wzywałyście z ważnego powodu... zamierzałam
nigdy więcej nie wracać... na Solarię - chciałam powiedzieć "do
przeszłości", ale uznałam, że mogłabym je obrazić.<br />
- No tak... - zmieszała się kwiatowa wróżka.<br />
- Nie okłamałyśmy cię, ale... - zaczęła Tecna.<br />
Uznałam, że jednak mnie okłamały i popatrzyłam na wszystkie groźnym wzrokiem.<br />
- No... my toczymy walkę z twoim narzeczonym i przyjaciółką - zakończyła Aisha. Ona chyba od zawsze była taka szczera.<br />
Z wrażenia opadłam na krzesło.<br />
- Nie... wy sobie ze mnie żarty robicie? - zaśmiałam się, ale widząc ich spojrzenia od razu umilkłam.<br />
- Chyba kpisz - odparła Flora smutnym tonem. - Oni... oni zdecydowali,
że znajdą cię i się ciebie pozbędą. Przynjamniej to usłyszałam w ich
rozmowie... Stellcia, nie mamy czasu, musimy lecieć!<br />
Patrzyłam na dziewczyny lekko zdezorientowana. Chciałam powiedzieć, że
nie mogę im pomóc, że już nie należę do Klubu Winx i właśnie otwierałam
usta, kiedy ktoś skierował na nas atak. Odwróciłam się do tyłu - to była
Bloom.<br />
- Bloom, co ty robisz?! - krzyknęłam, mimowolnie osłaniając się magicznym zaklęciem.<br />
- Zabiję cię - syknęła. - Zabiję cię i tą twoją rodzinkę! Myślisz, że
tylko ty zasługujesz na szczęście? Że tylko ty masz prawo być
szczęśliwa?<br />
- Ale ja nic nie zrobiłam - powiedziałam obronnym tonem. - To nie ja
zdradzałam cię z twoim chłopakiem, który i tak ląduje w łóżku z innymi.<br />
- Coś ty powiedziała? Że on mnie zdradza? - odparła pogardliwie.<br />
- Tak. Nie myśl, że Brandon jest taki święty, może zrobić wszystko.
Kolejne razy przyłapywałam go z kochankami i za każdym razem tłumaczył
mi się, że to nie było tak! - odkrzyknęłam i szybko chwyciłam Musę,
która została trafiona magicznym zaklęciem.<br />
- Twoje słowa nie ujdą ci na sucho, ty... - zaczęła.<br />
- Dość, Bloomciu. Musimy zająć się czymś innym - przerwał jej Brandon.
Rudowłosa ostatni raz spojrzała na mnie pogardliwie i razem z kochankiem
zniknęła.<br />
Nagle złapałam się za głowę.<br />
- Słońce, co się stało? - Suza podbiegła do mnie, przerażona moim stanem.<br />
- Nic mi nie jest - powiedziałam słabo i zemdlałam.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />
Nie wiem, ile czasu spędziłam w pokoju przyrodniej siostry. Wszystko
mnie tak bolało, że nie mogłam się poruszyć. Ból był coraz silniejszy,
znowu prawie mdlałam.<br />
- Stello, napij się tego, powinno tobie pomóc - Flora podała mi swój magiczny wywar i sięgnęła po książkę.<br />
- Długo byłam nieprzytomna? - spytałam, czując się trochę lepiej niż przed zemdleniem.<br />
- Hm - zastanowiła się krótko. - W sumie tak, dochodzi czwarta nad ranem, więc trochę zajęło ci to oprzytomnienie.<br />
Zaśmiałam się.<br />
- Tak ogólnie to wezwałam cię jeszcze z jednego powodu - zamknęła
książkę i odłożyła ją na stolik. - Chciałam z tobą porozmawiać.<br />
- Co się stało? - oparłam łokcie na poduszkach i lekko się podniosłam,
co sprawiło mi ogromny ból. Zacisnęłam usta w wąską kreskę.<br />
- Bo wiesz... - zaczęła niepewnie. - Jak ty wyjechałaś z Solarii, to ja
jeszcze o tym nie wiedziałam i weszłam do twojego pokoju, by zapytać się
ciebie o krój sukienki... ale zobaczyłam, że stoi pusty i na dodatek
usłyszałam jakieś kroki i schowałam się pod łóżko...<br />
- ...i?<br />
- ...i słyszałam rozmowę twoich rodziców. Niby znasz swoją historię, no i Suzy... ale ona nie jest prawdziwa.<br />
- To jaka jest prawda? - spytałam przerażona, spodziewając się wielu strasznych odpowiedzi.<br />
- Suza jest prawowitą księżniczką, a ty zostałaś adoptowana.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">________________ </span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><i>* - Hahah, nie ma to jak czytać sobie opowiadanie od nowa i zorientować się, że brakuje dwóch rozdziałów. Po prostu genialne, od razu przejść od czwartej części opowiadania do siódmego. Gratuluję sobie inteligencji. xD /04.09.2015.</i></span></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><i>01.2017: Nom, ja także sobie gratuluję. x2</i></span></span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-38003388005530000512015-01-03T17:00:00.002+01:002017-01-24T11:21:30.550+01:00#o58. Kolejne opowiadanie + "merci" :)<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Po ludzku: dzisiaj weszłam na swojego bloga i dostrzegłam tam ponad 3000 wyświetleń. Dziękuję, że jesteście</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> razem ze mną i macie ochotę czytać mojego bloga mimo moich </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">różnych "załamek" i klęsk, a także zamiaru opuszczenia go. To dla mnie wielkie wsparcie. Naprawdę, każde wejście mnie cieszy. Mam także nadzieję, że regularnie czytacie moje opowiadania, które piszę pod natchnieniem weny i zostawiam :)</span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> - to właśnie Wy motywujecie mnie do pisania, komentując lub nawet czytając. Pomagacie mi, gdyż nawet krytyka sprawia, że staję się lepsza ;).</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dobra, nie chcę przynudzać, więc przejdę do kolejnej części. Zaczęłam pisać takie tam opowiadanie, może przeczytacie? :)</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Avek (c) Vic :*. </span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_____________________</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Cholera, spóźnię się do szkoły! - krzyczałam zdenerwowana. Marta, dziewczyna mojego ojca, kolejny raz okupowała łazienkę zapewne tylko dlatego, by poprawić sobie makijaż. A ja prawie spóźniałam się do szkoły... pomijając oczywiście fakt, że na wakacje się przeprowadziliśmy, a to była druga klasa gimnazjum. Wszyscy zgrani, wyluzowani, a ja siedzę w swoich ciuchach z House'a i Croppa, a także rozmaitych, znanych firm. Wiedziałam, że to nie było ogromne miasto, więc na pewno nie będę nierozpoznawalna, jak w Warszawie. Tam nikt nie zwracał uwagi na moją brzydką osobę, która podobno była "innej urody". Ale ja tego nienawidziłam. Miałam piękne, ciemnobrązowe oczy, długie lekko brązowe włosy, które idealnie mogłam zaplatać w najróżniejsze sposoby, byłam wysoka, szczupła i wysportowana. Tam, przynajmniej w mojej dzielnicy, trzeba było takim być. Jeśli nie wysokim, to mega szczupłym, prawie że kościstym. Dziewczyny miały być blondynkami, pozostałe wyglądały kiczowato w platynowym blondzie, zwłaszcza że wcześniej miały piękne odcienie włosów. W sumie byłam jedyną osobą, która tam się wyróżniała - mogłam być kimś, ale nie za wszelką cenę. I może za to lubili mnie chłopcy, ale dziewczyny chciały się mnie pozbyć. Udało im się, pod koniec roku wyjechałam do małego miasteczka położonego na wschodzie, gdzie nikt mnie nie znał.<br />Ku mojemu zaskoczeniu Marta szybko otworzyła drzwi przed moim nosem. Lekko cofnęłam się, trochę przestraszona.<br />- Oluniu, co się stało? - zaszczebiotała słodko, trzepocząc rzęsami. - Mam nadzieję, że nie boisz się mnie. Chyba jestem bardzo miła, nie?<br />- No... chyba... - wyjąkałam, trochę wyprowadzona z równowagi. Po chwili odzyskałam spokój i syknęłam: - A od kiedy jesteś taka miła, smoku ty jeden? Wiesz, że używanie tego eyelinera jest niezdrowe, bo jest kilka tygodni po terminie?<br />Żeby zrobić jej na złość, podmieniłam jej ukochany eyeliner na ten, który wyrzuciła trochę wcześniej. Kto jak kto, ale ona miała obsesję na punkcie terminu ważności. Teraz zaśmiałam się złośliwie i zamknęłam się w łazience, wychodząc po dobrych piętnastu minutach.<br />*****<br />Wszedłem do gimnazjum otoczony wianuszkiem dziewczyn. Nie za bardzo wiedziałem, o co tutaj chodzi. Karina i jej paczka od roku kleiły się do mnie. O co im chodziło? O mój wygląd? Zachowanie? To, co robię na zajęciach sportowych? No tak. Wiedziałem, że byłem przystojny, wiele razy słyszałem to na ulicy. Starałem zachowywać się jak dżentelmen, choć czasem wdawałem się w jakieś bójki. Na boisku wsadzano mnie w rolę głównego bejsbolisty i mimo że nie miałem ochoty, to grałem. Podobno szło mi świetnie, ale nie zwracałem na to uwagi. Marzyłem, żeby po kryjomu zaszyć się w książkach. Była to pasja, którą ukrywałem przed wszystkimi, nawet najlepsi kumple o tym nie wiedzieli, tylko się ze mnie wyśmiewali. Przynajmniej w ten sposób mogłem oderwać się od rzeczywistości i przenieść się w świat fanfiction. I o tym myślałem dzisiaj, gdy wszedłem dzisiaj do klasy. Nie zwracałem na nic uwagi, to powitaniu chciałem pobiec do domu i znów chwycić za książkę.<br />- Dzień dobry - przywitała się nauczycielka.<br />- Uuuu, nasza kochana Ania! - usłyszałem szept Kamila, mojego kumpla.<br />Tylko pokręciłem głową, później podparłem ją o dłoń i zacząłem rysować niewidzialne rzeczy na ławce.<br />- Nazywam się Anna Mazurek, jak wiecie uczę matematyki. Wasza polonistka jest na zwolnieniu lekarskim, więc ten rok będziecie pod moją opieką - dokończyła. - Teraz standardowo proszę was, żebyście się mi przedstawili - jak się nazywacie, ile macie lat, co lubicie robić...<br />Zaczęło się od Emilki, która z Olą zajmowały pierwszą ławkę. W naszej klasie symbolizowało to, że jest sie ważnym. Każdego dnia toczyły się walki o nią.<br />Później kolejka szła dalej i dalej, aż w końcu dotarło do dziewczyny siedzącej na końcu rzędu. Nie mogłem sobie przypomnieć, żebym kiedyś widział ładniejszą dziewczynę. Sprawiała wrażenie sympatycznej, choć wydawała się trochę osamotniona. Nic dziwnego, w końcu siedziała sama w ławce. Posłyszałem ciche gwizdy kolegów.<br />- Nazywam się Aleksandra Adamska - zaczęła. Miała bardzo ładny, lekko melodyjny głos. - Mam czternaście lat. W wolnym czasie pływam i czytam książki, lubię także uczyć się języków obcych.<br />- Mamy chyba pierwszą osobę w klasie, która lubi czytać książki - uśmiechnęła się wychowawczyni. - A jaką książkę ostatnio przeczytałaś?<br />- "Park rozbitków". - odpowiedziała dziewczyna, najwyraźniej lekko zmieszana.<br />I przeszli do następnej osoby. Większość chłopaków komentowała zachowanie i wygląd dziewczyny, oczywiście same pozytywy. Na dodatek zaczęła czytać coś pod ławką. Ja także nie mogłem oderwać od niej wzroku, po prostu wymarzona dziewczyna. Mój ideał.<br />Nagle Kamil wciągnął mnie w dyskusję na temat tajemniczej szatynki. I tak gadalibyśmy o niej, gdyby nie to, że dwaj koledzy z przedniej ławki zachowywali się za głośno. Mazurcia zdenerwowała się:<br />- Nie dość, że gadacie, to przeszkadzacie innym! Macie się zamienić miejscami. Ogólnie mówiąc, dawno powinnam was rozsadzić. Kamil, ty zostaniesz w tej ławce, zaś Michał usiądzie obok Aleksandry.<br />Widziałem pełne podziwu spojrzenie Kamila, ale nie interesowało mnie to. Teraz dziewczyny jak na komendę odwróciły ode mnie głowy, traktując Aleksandrę jak wroga. Nie rozumiałem, dlaczego. Były zazdrosne? Przecież mogły się cieszyć moim widokiem singla przez kolejny rok... No okej, rok temu byłem z Kariną, ale zerwałem z nią po kilku scenach zazdrości - po tygodniu.<br />Aleksandra spojrzała na mnie, smutno się uśmiechając. Mimowolnie zerknąłem na gazetkę, którą trzymała w ręku. Bez trudu rozpoznałem sylwetki dziewcząt. W.I.T.C.H., pięć nastolatek ratujących świat. Moja siostra nałogowo je czytała, musiałem przyznać, że też czasem czytałem te komiksy. W końcu były to realne problemy. Uśmiechnąłem się do niej i tak jakby poczułem, że cicho wzdycha z ulgą. W końcu wyciągnęła małą karteczkę i napisała na niej równym, lekko pochyłym pismem:<br />Błagam, nie mów nikomu. Miałam już przez to kłopoty.<br />Pokiwałem głową.<br />*****<br />Nareszcie w domu. W szkole czułam na sobie spojrzenia innych, a tutaj mogłam odetchnąć. Ojca i Marty nie było w domu, wybrali się na jakąś wycieczkę. Cały koniec wakacji mnie na to przekonywali, ale nie chciałam. Przede wszystkim nie lubiłam Marty. Według mnie była zadufaną w sobie księżniczką, żerującą na pieniądzach ojca. Poza tym nie uważałam, żeby do końca była z nami szczera. Jednak ojciec nie wierzył mi i powiedział, że mam polubić Martę, bo zapowiada się na dłuższy związek. I może chociaż bym ją zostawiła w spokoju, gdyby nie była aż tak denerwująca swoim sposobem bycia. Jej "Oluniu" doprowadza mnie do szału. Nienawidzę, gdy ktoś tak do mnie mówi. Nazywam się Aleksandra i koniec.<br />W szkole mam sympatyczną wychowawczynię, ale tym, że nie protestowałam przeciw zajęciu sąsiedniego krzesła przez Michała narobiłam sobie kłopotów. Paczka wymalowanej blondyny uganiała się za chłopakiem. Moim zdaniem wyglądało to trochę śmiesznie, jednak rozumiem, co musiał czuć. W sumie to nawet sympatyczny jest, nie robił żadnych problemów. No i nie sprawiał wrażenia, że jest taki jak koledzy. Mam dosyć dobry słuch i mimo tego, że byłam oddalona od nich o dwa rzędy, słyszałam wszystkie gwizdy i plotki na mój temat. Czasem chciałabym zrezygnować ze swojego życia, stać się jakąś przeciętną czternastolatką bez żadnych zdolności. Ja już widzę przyszłość w tej szkole. Pewnie będę siedziała sama, no chyba że będą mnie gdzieś wpychać na siłę. Nie znam tej klasy, nie chcę się w nią pakować.<br />Nagle zobaczyłam jakiś pakunek leżący na stole. Nie był duży, wyglądem przypominał jakąś paczkę. Podeszłam do niego i zobaczyłam karteczkę. No tak, pismo Marty.<br />Oluniu, w paczce są różne książki. Tato mówił, że ich nie czytałaś. Powodzenia w czytaniu! Mam nadzieję, że nie gniewasz się za dzisiejszy ranek! = DDDD<br />No tak. Tylko ona robi te idiotyczne emotki.<br />Mimowolnie podeszłam do okna i wyjrzałam przez zewnątrz. Przejeżdzały samochody, przechodzili ludzie. Nagle zobaczyłam parę kłócącą się. Była mi jakoś dziwnie znajoma. Dziewczyna miała włosy ufarbowane na platynowy blond. Chłopak... nie wiem jak, ale od razu zobaczyłam w nim Michała. Czyli blondyna to Karina. Z ciekawości otworzyłam okno i dobiegł mnie urywek rozmowy:<br />- Co ty, ku..., robisz?! - wrzeszczał Michał.<br />- Jesteś mój, rozumiesz? Jesteśmy parą! Ty i ja! - odpowiadała wściekła Karina.<br />- Karina, tobie chyba się coś pomyliło! Zerwałem z tobą rok temu! - odpowiedział Michał, najwyraźniej zmęczony jej "zalotami".<br />- Może teraz uciekniesz do tej swojej Aleksandry? - syknęła.<br />- Ale o co ci chodzi?<br />- Przecież widziałam, jak na nią patrzysz i się do niej uśmiechasz. Ja się znam na tych uśmiechach. - żartobliwie pogroziła mu palcem, podeszła do niego i pocałowała w policzek.<br />Michał odepchnął ją od siebie.<br />- Zostaw mnie! - wrzasnął. - To, co czuję do Aleksandry to moja sprawa, nie rozumiesz? Nie jesteśmy parą. - wyraźnie zaakcentował ostatnie zdanie. Gdyby nie to, że był z Kariną, od razu pobiegłabym do niego.<br />- Jak chcesz - zasyczała. - Ale pamiętaj, że ty i ta twoja Aleksandra możecie spodziewać się kłopotów. Już teraz.<br />- Jak wolisz - wzruszył ramionami. - Ale pamiętaj, że wszystko nagrałem.<br />*****<br />Naprawdę miałem dosyć Kariny. Co z tego, że kiedyś byliśmy razem, skoro nie jesteśmy? Dlaczego ona zawsze musi mieć to, co chce? Wściekły wracałem w stronę domu, nie oglądając się za siebie. A raczej biegłem, bo nie zwracałem uwagi na czerwone światła, na ludzi, na nikogo. I z jakiego powodu miałem spodziewać się kłopotów? Tylko dlatego, że spodobała mi się Aleksandra? Przecież tak naprawdę jej nie znam, o niej wiem jedynie to, że lubi Witch'a i informacje z przedstawienia się. No i że jest cholernie ładna.<br />Chwyciłem pierwszą lepszą książkę i zamknąłem się w schowku. Zdziwiło mnie to, że pierwszy raz nie mogłem skupić się na jej treści. "Freak City". Wydawała się być ciekawa, ale nie dzisiaj. Dzisiaj myśli zaprzątała mi tajemnicza szatynka.<br />W końcu wpadając na genialny pomysł, otworzyłem komórkę. Niestety, bateria się rozładowała przez miliony SMS-ów Kariny. W takim razie otworzyłem laptop i zarazem facebooka. W wyszukiwarkę wpisałem Aleksandra Adamska.<br />Bingo.<br />Wyświetliła się ciemnooka, czternastoletnia szatynka. Miała piękne zdjęcia, jakby rodem z sesji zdjęciowych. Jednak, co mnie zdziwiło, na każdych pojawiała się sama i nikogo nie oznaczała. Nie chciała mieć kontaktu z dawną klasą? Dlaczego?<br />Chwilę wahając się, zaprosiłem ją do znajomych.<br />Zamknąłem laptop. Chwilę później do pokoju wpadł ojciec. Ostatnio przez późny powrót do domu dostałem szlaban do końca tygodnia. Rodzice byli trochę surowi, ale byłem przekonany, że jak wszyscy lub chociaż większość rodziców.<br />- Mam nadzieję, że nie zapomniałeś o pracy w wolontariacie? Musisz trochę odpracować zbyt wysoki abonament telefonu do końca roku. Chyba wiesz, gdzie za godzinę zaczynasz. - dorzucił i wyszedł z pokoju. Zacząłem pakować najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i wyszedłem z domu.<br />*****<br />Jak co każde popołudnie swoje kroki kierowałam w stronę schroniska dla zwierząt. Czasami nie chciało mi się tam iść, ale było warto. W pewnym sensie zwierzęta wypełniały pustkę w moim życiu. Zawsze mogły mnie wysłuchać. Czasami miałam wrażenie, że naprawdę je rozumiem. Zazwyczaj były opuszczone lub porzucone... Mnie też porzuciła matka. Sześć lat temu.<br />Jak co dzień szłam do szkoły. Trochę nie mogłam się przyzwyczaić, bo musiałam rozstać się z niektórymi przedszkolnymi koleżankami. Czasem była jakaś spina o lalkę, ale koniec końców zawsze dobrze się bawiłyśmy.<br />Szkoła okazała się być sympatyczna, już pierwszego dnia usiadłam z sympatyczną Kornelią. Wokół nas siedziały dziewczynki, które wyglądem przypominały nasze ukochane W.I.T.C.H., a jak się okazało, one też to lubiły. Ze względu na długie, ciemne włosy i zamiłowanie do rysowania zostałam Hay Lin, Kornelia oczywiście Cornelią, Amelia charakterem przypominała Taranee, Basię upodobniłyśmy do Will, Franię ochrzciłyśmy mianem Irmy i była oczywiście Orube, którą została Róża. Tym sposobem utworzyłyśmy klub.<br />Bardzo szybko zaprzyjaźniłyśmy się i co drugie popołudnie omawiałyśmy przygody czarodziejek. Ta przyjaźń trwała i trwała, inne dziewczyny nawet zazdrościły nam tego "tajemnego" klubu. Byłyśmy z niego dumne.<br />Ósme urodziny obchodziłam pod koniec lipca. Rodzice zorganizowali przyjęcie, na którym świetnie się bawiliśmy. Rodzice w kółko plotkowali o wydarzeniach w szkole i kraju, a my pognałyśmy do pokoju, bo wreszcie wszystkie dziewczyny miały odpowiednie stroje do Klubu. Ostatecznie tylko ja jego nie miałam, ale na urodziny dostałam. Idealnie na mnie leżał. Dziewczynom szczęka opadła z zachwytu.<br />I w tych strojach chodziłyśmy po ogrodzie, turlałyśmy się ze śmiechu... Pomyślałam, że to najlepsze urodziny, jakie miałam.<br />Po zakończeniu imprezy chodziłam po ogrodzie, bawiąc się w nieustraszoną czarodziejkę. Nagle zobaczyłam jakieś gęste krzaki, a za nimi były niewielkie drzwi. Ja bym się jeszcze w nie zmieściła, ale dorosły musiał się poczołgać. Otworzyłam je i...</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">01.2017: Jaki z Ciebie cwaniak, Michał, zakochać się w dziewczynie po jednym dniu!</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-8504077812190035512015-01-01T22:46:00.003+01:002020-07-05T15:51:19.443+02:00#o57. Nowe marzenia i nadzieje, czyli oczekiwania od 2015.<div style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-Fe-MBWJqXqI/VKVlczVNOhI/AAAAAAAAAV4/4LF0JsdEmXg/s1600/Av4%2B%285%29.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-Fe-MBWJqXqI/VKVlczVNOhI/AAAAAAAAAV4/4LF0JsdEmXg/s1600/Av4%2B(5).png" /></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Hej. Od kilku dni zabierałam się za jakąś składną notkę, ale zawsze coś musi pokrzyżować nam plany. Mi za bardzo przeszkadzało lenistwo, no i zawsze trzeba było przy czymś pomóc, nie?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Trochę rozpaczam, że ferie świąteczne tak szybko się kończą. Tak, na pewno znajdą się osoby, które mnie rozumieją... ale co z tego. Z każdym dniem zaczynam rozumieć, że oszukuję się, mówiąc/pisząc że moja klasa jest naprawdę fajna.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie. Nienawidzę jej coraz bardziej. Nie chcę wracać na wf-y z III kl. gimnazjum, nie chcę patrzeć jak klikają w swoje telefony, nie chcę. Widzę, że u nich to normalne - każdy siebie wyzywa i obraża, a później są dobrymi znajomymi, jakby nigdy nic się nie stało. U nas to nadmuchiwano, a obrażające się osoby nie odzywały się do siebie przez pół roku, jednak później napełniała ich chęć pogodzenia się i po długim czasie była większa radość ze zgody. Wiem, bo sama tego kilka razy doświadczyłam. Nikt tam nie chwalił się tym, co ma, każdy miał w sobie coś, czym się wyróżniałam. Ja dawałam odpisywać zadania, no i byłam najlepszą uczennicą w klasie, moja przyjaciółka świetnie rysowała, dobre znajome świetnie rysowały, śpiewały, były dobre z jakichś przedmiotów, były ładne itd. Chłopcy to samo. Tutaj, w gimnazjum, albo jesteś kimś, albo nikim. To jest schemat:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-sgAVAH-XHAE/VKVmjWevXxI/AAAAAAAAAYo/IxcxfCW4R8s/s1600/az%2B%283%29.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="http://2.bp.blogspot.com/-sgAVAH-XHAE/VKVmjWevXxI/AAAAAAAAAYo/IxcxfCW4R8s/s1600/az%2B(3).png" border="0" class="decoded" src="https://2.bp.blogspot.com/-sgAVAH-XHAE/VKVmjWevXxI/AAAAAAAAAYo/IxcxfCW4R8s/s1600/az%2B(3).png" /></a><i>przychodzisz do klasy - jesteś kimś pomiędzy -> kolejne wydarzenia - jesteś kimś ważnym lub nie -> stajesz się klasowym fejmem lub wyśmiewaną osobą -> jedno wydarzenie może zmienić nowego fejma w nikogo, ale nikt nie może stać się fejmem -> stary fejm z podstawówki na zawsze pozostanie fejmem lub kimś naprawdę ważnym.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Taki to porąbany schemat.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">No i tutaj rozdmuchuje się wszystko. Każda bójka, potknięcie są numerem jeden w rozmowach wszystkich dziewczyn. No okej, przyznam, że ja też taka święta nie jestem i zdarza mi się gadać o innych, no ale mam swoje życie i szkoda mi czasu na obgadywanie innych, wolę rozmawiać na przyjemniejsze tematy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ogólnie jest inaczej, z dawną klasą byłam bardzo zgrana. Może miałam tam osoby, których z wzajemnością nie znosiłam, ale bardzo się lubiliśmy i bawiliśmy się. A teraz... teraz to liczą się te pseudofejmy i osoby, które tam wcześniej chodziły do podstawówki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Boże, a ja tak rozpaczałam, że tyle czasu oczekiwałam na koniec roku, a później tak bardzo chciałam iść do gimnazjum. -.-</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ogólnie to odkryłam, że taki Sylwester nie cieszył mnie tak, jak kiedyś. Kiedyś mogłam nawet w pokoju przetańczyć całą noc, wczoraj jedynie nuciłam sobie piosenki i czytałam książki, chociaż inni starali się mnie wyciągnąć jak tylko mogli na mały parkiet. No ale co ja zrobię, wolę tańczyć sama dla siebie. Nienawidzę tego, gdy inni patrzą na mnie jak tańczę czy nawet jak śpiewam. Jestem typem samotniczki i może to innym przeszkadza. Mogę mieć różnych znajomych, przyjaciół, ale i tak wolę samotne wieczory z książką niż impreza do rana.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">No i za to uchodzę za dziwną osobę, no ale co mogę zrobić? :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_______</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dobra, przejdźmy do czegoś przyjemniejszego ;).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mam swoje postanowienia na Nowy Rok:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-5-C1Xg5fvRk/VKVlcOLDiAI/AAAAAAAAAVs/RCQK8W0GSIg/s1600/Av2%2B%285%29.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="http://4.bp.blogspot.com/-5-C1Xg5fvRk/VKVlcOLDiAI/AAAAAAAAAVs/RCQK8W0GSIg/s1600/Av2%2B(5).png" border="0" class="decoded" src="https://4.bp.blogspot.com/-5-C1Xg5fvRk/VKVlcOLDiAI/AAAAAAAAAVs/RCQK8W0GSIg/s1600/Av2%2B(5).png" /></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- c</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">hciałabym tak bardzo schudnąć i chociaż w części wyrobić sobie formę</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- chociaż po części być bardziej lubianą, bo normalnie nie wytrzymam w tej klasie/szkole/mieście (w końcu kontaktami to całe miasto jest połączone, znaczącą rolę w nim pełni moje gimnazjum)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- zakochać się z wzajemnością</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- więcej się uczyć i w razie możliwości mieć czerwony pasek</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I to chyba tyle, chociaż wszystkie to są bardziej marzenia niż postanowienia, ale mniejsza z tym :).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Szczęśliwego Nowego Roku :).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Avki (c) Vic :*.</span></span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-34030404203626662862014-12-24T20:53:00.000+01:002017-01-24T11:18:40.054+01:00#o56. "I don't want a lot for Christmas..."<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"...There's just one thing I need:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I don't care about the presents underneath the Christmas tree.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I just want you for my own more than you could ever know. <br />
Make my wish come true - all I want for Christmas is you!"</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Notka poświęcona osobom, które regularnie czytają mojego bloga lub weszli na niego jeden jedyny raz.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Życzę Wam dobrych, spokojnych świąt (w końcu jeszcze są święta xd), miłego kolędowania. Zdrowia, szczęścia, pomyślności. Dobrych ocen, znalezienia swojego miejsca na świecie i spełnienia marzeń. Wiem, że trochę krótko i skromnie napisałam, ale to od serca.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">No i jeszcze takie krótkie coś, jak ktoś pamięta moje opowiadanie o Kamili xD.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ze specjalnym "dedykiem" dla Vic - za wszystko, co dla mnie zrobiłaś i za to, ze jesteś.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">________________________________</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Gdy uspokojone nastolatki wychodziły ze szkoły, w oddali dostrzegły oddziały żołnierzy, a czas jakby nagle się zatrzymał. Zabijali wszystkich ludzi, których zobaczyli, przynajmniej tak wydawało się dziewczynom. Przestraszone wbiegły do schowka na boisku, o którym tylko prawdopodobnie one miały pojęcie. Usłyszały huk i odgłos strzelanin. Po kilkunastu minutach nastała martwa cisza.<br />Zlękniona Kama ostrożnie wyszła na zewnątrz. Powoli idąc do tylnego wejścia szkoły, zobaczyła koleżankę z klasy postrzeloną w tył głowy. Jej brązowe oczy były na wpół przymknięte, a czarne loki zostały rozgarnięte wokół twarzy. Widok zabitej dziewczyny spowodował, że po twarzy Kamili popłynęły łzy. Ledwo powstrzymując szloch, dobrnęła do głównego korytarza. Przy nim zobaczyła stos złożonych ciał, jednak jedyne, co ją naprawdę zdziwiło to fakt, że te osoby najczęściej miały ciemne włosy i oczy ciemnego koloru. Wśród nich dostrzegła znajomą nauczycielkę, a także znajomych z równoległych klas. „Dzięki Bogu, że nie pojawiłam się na dodatkowych zajęciach z matmy!” - wykrzyknęła w duchu z niemałą ulgą, ale pozostał strach. Nie wiedziała, kiedy żołnierze mogą wrócić.<br />Tymczasem Anka została w schowku. Bardzo bała się wyjść na zewnątrz, by nie spotkać wrogów. Tak naprawdę była Żydówką i tak jak jej rodzina skrycie nienawidziła Niemców, których w myśli nazywała Szwabami. Z opowieści rodzinnych wynikało, że w czasie Holocaustu zginęła ich cała rodzina, jedynie dzięki wyjazdowi do Palestyny przetrwała ich prababcia, której udało się wrócić do ojczyzny. Wiedziała, że w końcu nie wytrzyma i wyjawi całą tajemnicę przyjaciółce, chociaż nie miała na to najmniejszej ochoty. Pokusa była silniejsza. Wbiła paznokcie w dłoń, by się chociaż trochę uspokoić. Po chwili znowu usłyszała hałasy i odgłosy pistoletu. Schowała twarz w torbę, by nie panikować. Ale przecież w gimnazjum została Kama, która w każdej chwili mogła zostać zastrzelona. „Nie, nie, nie” - myślała gorączkowo.<br />Do szkoły nastolatek powrócili żołnierze. Kamila, która stała przy tablicy ogłoszeń, bała się. Wiedziała, że nie może uciec. Na pewno wziętoby to za ucieczkę, a Kama była oczytaną osobą, więc wiedziała, co się dzieje w takich sytuacjach.<br />Starannie ukrywając przerażenie i strach chodziła przed tablicami informacyjnymi, szukając na nich czegoś niemożliwego.<br />- Guten Morgen - zasalutowali żołnierze. - Bist du eine Deutsche?<br />Nagle ogarnęło ją przerażenie i nie mogła wydusić z siebie ani słowa.<br />- Kamila Biernacka? - spytał inny żołnierz, mówiący po polsku.<br />Skinęła głową.<br />- Pójdziesz z nami. - odparł ten sam żołnierz i ku swojemu zdziwieniu, zobaczyła w nim coś znajomego. Nie mogła sobie przypomnieć, co.<br />Znała go.<br />Gdy szła z grupką żołnierzy, ciągle wpatrywała się w żołnierza, który wiedział, jak się nazywa. "Nie, to niemożliwe" - i mimo że walczyła ze swoim umysłem, na jej twarz wskoczył lekki rumieniec.<br />Michał. On wiedział.<br />*****<br />W tym samym czasie Anka siedziała w tajnej skrytce. Zobaczyła Kamilę wychodzącą ze szkoły w towarzystwie żołnierzy. Przeraziła się nie na żarty, chociaż sama nie wiedziała, dlaczego. W końcu jej przyjaciółka dobrze, a nawet biegle posługiwała się niemieckim, teoretycznie nie było różnicy pomiędzy nią a Niemką.<br />Teoretycznie, w końcu Kamila była Polką.<br />Trochę zmartwiona, napisała do Kamy: "Hej, co u ciebie?".<br />Po minucie przyszła odpowiedź: "Nie martw się o mnie, niedługo wrócę do domu. Pamiętaj, żeby na imprezę dokupić trochę jedzenia, bo znając chłopaków, to wszystko zjedzą xd. Trzymaj się. ;)".<br />Anka przez chwilę zastanawiała się nad sensem wiadomości i doszła do wniosku, że przecież Kama nie mogła napisać tego wprost, bo SMS mogą czytać niemieccy żołnierze. Chwilę zastanawiała się nad sensem wiadomości i odpisała: "Wychodzę z domu. Gdybyś mnie szukała, to idę do Biene."<br />Biene nazywały koleżankę z klasy, która naprawdę nazywała się Beata i lubiła wszystkie imiona zaczynające się na B. W przyszłości chciała wyjechać do Niemiec i stąd ten przydomek. Na początku go nie lubiła, ale przyzwyczaiła się.<br />- Biene? Niemiecka koleżanka? - kolejny raz spytał Michał, który patrzył prosto przed siebie. Jego głos usłyszała Anka, jednak nie zdawało się, że był on znajomy.<br />- Nie, tak nazywamy znajomą, która w przyszłości marzy o wyjeździe do Niemiec. - wyjaśniła Kamila, kątem oka zerkając na niego.<br />- W przyszłości raczej będzie to wskazane - mruknął Michał, ciągle idąc przed siebie.<br />To już nie dotarło do uszu Anki, która znudzona zaczęła grać na telefonie.<br />*****<br />- Halo, pani Biernacka? - usłyszała czyjś głos. Rozejrzała się po pomieszczeniu, gdzie zobaczyła kroplówki, bandaże, łóżka i ubrane w biały fartuch dziewczyny. Szpital.<br />Nie miała zielonego pojęcia, jak się tutaj znalazła. Pamiętała tylko, że w budynku obok wybuchła bomba. A wcześniej dowiedziała się, że wybuchła wojna. Powiedziała to jej dobra znajoma, Magda, która została zastrzelona.<br />"A co z moją córką? Co się z nią stało? Przecież napadli na naszą ulicę, a jeśli nie zdążyła się schować...? Boże!"<br />Schowała głowę w ramionach, mimo że sprawiało jej to ból. Zerknęła w lusterko i zobaczyła, że jest poobijana i ma zabandażowaną głowę ze względu na liczne, stosunkowo niegroźne rany.<br />- Jestem - odezwała się cicho. Wiedziała, jak się zachować w szpitalu. Cisza, spokój, bezpieczeństwo.<br />*****<br />Po pół godzinie Kamila wyszła z pomieszczenia. Tak naprawdę chodziło o wyrobienie dokumentów i inne formalności. Z niewiadomych powód została wpisana na listę ludności polsko-niemieckiej. "To co w takim razie ukrywali przede mną rodzice?" - zastanawiała się, kopiąc kamyk. "Co się dzieje? Kim ja jestem?"<br />Sytuacja w mieście się trochę uspokoiła. Wprawdzie wciąż w mieście przybywali Niemcy i to wcale nie w pokojowych zamiarach, to nie strzelali do każdej napotkanej osoby. Swoje kroki kierowała w stronę domu Biene. Anka została u niej, bo przeraźliwie bała się Niemców.<br />- Hej - Kama uśmiechnęła się, gdy zobaczyła Biene. Dziewczyna w ręku trzymała mikser, a całe ubranie było zbryzgane niewiadomą mazią prawdopodobnie pochodzącą ze zmiksowanych produktów.<br />- Chciałam zrobić ciasto... - zaczęła Biene. W końcu na horyzoncie pojawiła się Anka. Kamila prawie padła ze śmiechu, gdy ją zobaczyła i przez to prawie nie poślizgnęła się na podłodze.<br />- Bawcie się dobrze - zaśmiała się, widząc huragan w końcu. "Ach, te dziewczyny" - pomyślała. "Jakby w ogóle nie zwracały uwagi na to, co się dzieje."</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">01.2017: To wszystko jest tak niedopracowane. Przecież dziewczyny nie byłyby tak roześmiane, w końcu ma być wojna.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-38414414442014089282014-12-22T21:59:00.001+01:002017-01-24T11:15:52.718+01:00#o55. "Bo do tańca trzeba dwojga zgodnych ciał i pełnych serc..."<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dzisiaj notka trochę nietypowa, gdyż zaczęłam pisać coś w rodzaju pamiętnika. Wszystko, o czym piszę, wydarzyło się naprawdę, zmieniam jedynie imiona ;). Może troszkę inną formą zachęcę Was do czytania.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Aha, jakby ktoś się nie połapał, to akcja zaczęła się w zeszłą środę (17.12).</span><br />
<a name='more'></a></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_____________________________________</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Hej! - krzyczał do mnie obcy głos. - Aleex!</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Co... - burknęłam z bolącą głową.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Znajdowałam się w ciemnym pomieszczeniu, chyba bez dna. Bo tak ciągle spadałam w dół. Po doświadczeniach w Warszawie zrobiło mi się niedobrze i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. W końcu wylądowałam na twardym podłożu. Zaczęło boleć mnie kolano, na dodatek znów czułam pulsujący ból w głowie.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Halo, gdzie jestem? - spytałam, ostrożnie podnosząc się z ziemi, a głos zaczął mówić:</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Jesteś w...</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Aleksandra! - usłyszałam głos mamy. Odruchowo naciągnęłam na siebie kołdrę, myśląc, że to ona. Ale nie. Zawitał ranek, który zaczął prześwitywać przez cienkie zasłony.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Co, mamo? - powiedziałam trochę niegrzecznie, ale naprawdę byłam niewyspana. Ziewnęłam i chwiejnym krokiem posunęłam się w stronę drzwi do pokoju.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Za pół godziny musisz wyjść do szkoły. - mama oskarżycielskim tonem wskazała na zegarek. Zapewne spodziewała się, że od tej chwili zacznę biegać z kuchni do pokoju, z pokoju do łazienki (no tak, w końcu na grzejniku zostawiłam tam ubrania do wyschnięcia) i z powrotem. Jednak mi się nigdzie nie spieszyło. Powoli dosunęłam się do kuchni, zjadając śniadanie. I tak upłynął poranek w domu.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dosunęłam się do szkoły. Ku swojemu zdziwieniu przed dziedzińcem zobaczyłam klasowych spóźnialskich i jednego z błaznów. Usłyszałam coś o jakiejś bójce, ale nic więcej nie zdążyłam powiedzieć, bo zobaczyłam Natalie.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Cześć - powiedziałam i ona mruknęła do mnie to samo.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Zaczekasz na mnie? - spytałam. Kiwnęła głową. Jak najszybciej postarałam się zmienić buty i zdjąć kurtkę. Po chwili ruszyłyśmy pod salę od biologii.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Pływasz jutro? - powiedziałam, chcąc rozpocząć kolejny temat. Cisza dzwoniła mi w uszach, co było nie do zniesienia.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nie - odmruknęła Natalie. - Jutro nie ma mnie w szkole.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Dlaczego? - spytałam znowu i to zaczęło mnie męczyć. Nie lubiłam zadawać pytań.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Idę na pogrzeb. - odparła moja koleżanka.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Reszta drogi minęła w milczeniu. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc wolałam nic nie mówić. Gdy wracałyśmy z Veronicą, Natalie wspominała coś o swojej siostrze ciotecznej, gdy zaczęłyśmy mówić o samochodach. Agnes spokojnie przechodziła przez przejście, gdy nagle potrącił ją samochód. Wyrok lekarzy był taki, że jej serce dalej pracowało, ale mózg już nie, co oznaczało, że dziewczyna nie żyje. Jej rodzice byli i zresztą są załamani nie tylko śmiercią Agnes, ale też tym, jak to wyjaśnić młodszej córce, która bardzo była związana ze swoją siostrą. Nie powiedzieli jej jeszcze o śmierci Agnes.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- No hej - powiedziałam do Veronici.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Hej... - chciała coś powiedzieć, ale nie dokończyła. Też była zamyślona. Chciałam ją o to zapytać, ale zadzwonił dzwonek.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Boże! - powiedziałam, kiedy zajęłyśmy miejsca w ławkach. Niezidentyfikowany obiekt przeleciał pod moim nosem. Veronica nie odzywała się. Wprawdzie coś mruknęła, ale po jej minie zobaczyłam, że jeszcze lekko przysypia.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Kartkówka będzie jutro! - krzyknęła biologica, wywołując do odpowiedzi Natalie. Zrobiło mi się jej żal, ale nic nie mogłam zrobić. Nauczycielka odesłała ją na miejsce z jedynką. Nie mogłam nawet jej pocieszyć, gdyż siedziała dwie ławki za mną. Bez szans.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Następną osobą będzie...</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W zniecierpliwieniu oczekiwaliśmy na "wyrok" nauczycielki.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- ... Simon.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Uff.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Proszę pani, ale Simona nie ma. - rzuciła Joanna, klikając coś na telefonie.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- No więc, Caroline.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Carla, bo tak na nią mówiliśmy, nic nie umiała i od razu biologica odesłała ją na miejsce z jedynką.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Sophia.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Sophia coś nie coś umiała i dzięki temu uniknęła ją groźba jedynki. Na szczęście była ostatnią osobą, która dzisiaj odpowiadała.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I tak nienawidzę biologii.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ten dzień i czwartek upływały powoli. Byłam pewna, że wszyscy czekali na upragnione dwa tygodnie wolnego. Każdy miał dosyć "gimbazy", a chociaż na krótki czas można było się od niej uwolnić. Ja też należałam do tych osób, pomimo że niektóre lekcje bardzo lubię. No ale jak wszyscy, to wszyscy. Na pewno nie będę płakała za biologią.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W końcu nadszedł dzień wigilii klasowej. Tak, byłoby normalnie, ale... no, zawsze jest jakieś ale. Ubrałam się w okropną sukienkę i gdy tylko spojrzałam na Veronicę, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wyglądała naprawdę ładnie w lekko falowanych włosach i pięknej sukience, a ja - brzydka, prostacko ubrana i gruba dziewczyna. Tak, gruba, bo od dłuższego czasu nie mogę schudnąć. W szatni spotkałyśmy Natalie i tak powędrowałyśmy na górę. Czułam na sobie spojrzenia innych gimnazjalistów i poczułam, że najchętniej uciekłabym do szatni, nałożyła na siebie kurtkę i zmieniła buty, by później uciec ze szkoły i pobiec prosto do domu. Mogłam nie brać udziału, mogłam tu nie przychodzić, mogłam nie istnieć.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Później było kolędowanie. Gdy zaczynałam podśpiewywać sobie jakieś kolędy, część spojrzeń zwracała się na mnie. Usiadłam na schodkach do sali od tenisa i nie żałowałam swojej decyzji. Już nikt na mnie nie patrzył, co sprawiało, że czułam się bezpieczna.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pomijając dzielenie się opłatkiem, zasiedliśmy do stołów. Jedzenie z cateringu było zimne, sałatka trochę stara, a ryba niesmaczna. Nie tego się spodziewałam, płacąc piętnaście złotych na składkę, podobnie jak pozostałe dwadzieścia siedem głów w klasie. Ciast już nie miałam ochoty próbować, udając, że boli mnie brzuch z przejedzenia. Tak naprawdę wciąż byłam trochę głodna, ale ukryłam to. Po prostu obawiałam się, że jeśli mieliśmy tak okropny catering, to ciasta mogą być jeszcze gorsze.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jednak był humorystyczny element, mianowicie Natalie opowiedziała nam zabawną historyjkę. Wczoraj była na tym pogrzebie i podczas mszy w kościele jej ojcu zadzwonił telefon - zapomniał go wyłączyć. Niby nic śmiesznego, jednak dzwonek przypominał radosne dźwięki kankana. Natalie nie patrzyła na reakcję innych, tylko sama załamała się tym, jaką wiochę zrobił jej tato. I to jeszcze na pogrzebie.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Z Veronicą, Natalie i Sarah wyszłam trochę wcześniej. W szatni spotkałyśmy Evę i Claudię, które też już wychodziły. Przy wyjściu dodatkowo zobaczyłyśmy Alicję i Nataszę, które z całych sił proponowały nam pójście do starej szkoły. Kto jak kto, ale my zaplanowałyśmy sobie popołudnie z Natalie i pójście do Croppa oraz jej babci. No cóż, znając Alicję i Nataszę, to poopowiadałyby jeszcze, że nie przyznajemy się od nich. Okej, dałam spokój, bo Alicja powiedziała, że przyjdzie Alexis. Alexis była jedną z nielicznych osób, które zachowały głowę w jednym z najbardziej patologicznych gimnazjów w mieście. Nadine, Paula, Patricia, Camila, Anastasia... o nich już lepiej nie było wspominać.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Anastasia uważa się za szkolną gwiazdkę, wszędzie jest rozpoznawalna, przynajmniej w tym gimnazjum i LO - opowiadała Alexis - nawet trochę to denerwujące, bo tak zadziera nosa i ledwo co przyznaje się do nas...</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- I podlega stereotypowi gimnazjalistki - mruknęłam.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A kto jest u was gospodarzem? - spytała Veronica.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- No jak to kto - prychnęła nasza koleżanka - Anastasia.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A jak tam Nadine? - spytałam Alexis. Zaczęłam butem kopać kamyczki przed ławką w parku. Miałam ochotę coś im zaproponować, nie wiem, nawet wyjście do McDonalda, żeby tylko nie siedzieć na dworze. Nie dość, że było zimno, to jeszcze wzięłam cienkie rajstopy i zapomniałam o rękawiczkach.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nadine tak samo jak Anastasia... - mruknęła Alexis. Nie zdążyła dokończyć, kiedy w oddali zobaczyła nielubiane koleżanki z LO. Wolała być cicho, bo nigdy nie było wiadomo, czy nagle do nas nie podejdą, a później powtórzą wieści Alexis koleżankom, o których rozmawiałyśmy.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Słychać było, że ze zdenerwowania Alexis wstrzymała oddech. Całe szczęście, że roześmiane licealistki ubrane w markowe ciuchy wsiadły do autobusu i znikły z pola horyzonty. Odetchnęła z ulgą.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tak więc, Nadine to trochę taka kopia Anastasii. Ubiera się w markowe ciuchy z firmową metką, tylko w gimnazjum się do nas przyznaje, no ledwo, i słychać ją na całym korytarzu. - dokończyła.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A u was korytarze są dosyć długie, przecież jak byłyśmy tam w kwietniu, to szczena opadła - zaśmiałam się. - U nas też są duże i szerokie, ale co porównywać, u nas jest więcej klas, bo podstawówka jeszcze...</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Masz rację - Alexis kiwnęła głową. - Całe szczęście, że nie jestem z Nadine w klasie.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dyskutowałyśmy tak jeszcze, dopóki nie zadzwoniła moja mama, żebym wracała do domu. Nie dziwiłam się, w końcu ze szkoły wyszłyśmy dwie godziny temu. Złożyłam Alexis życzenia i poszłam z Veronicą odprowadzić ją przed klatkę. Trochę pogadałyśmy i także złożyłam jej życzenia. Może w końcu znajdzie sobie fajnego chłopaka? Ciekawe, czy ktoś jej się podoba. Zdradziłam jej, że z nowych osób podobał mi się Liam, który jest przystojny, ale jesteśmy z dwóch różnych światów, poza tym chyba ma dziewczynę.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Spadałam w czarną otchłań, tak jak wtedy. Znowu, znowu coś sobie złamię, znów spadnę na dno. Szybko otworzyłam oczy i zaczęłam czytać książkę. Był już sobotni ranek. Słońce nie raczyło wpaść za firanki. Gdy poczułam, że jest mi zimno, nakryłam się kołdrą i nadal śledziłam losy głównego bohatera, który mimowolnie zakochuje się w głuchej koleżance. Kto wie, może kiedyś na blogu napiszę coś o tym.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak więc, czytam tą książkę, czytam, czytam i tak się wciągnęłam, że nie zauważyłam dochodzącej godziny dziesiątej. No tak, w końcu trzeba było wyciągnąć jakieś ubranie i posprzątać w pokoju. Nic na to nie poradzę, że były występy w szopce, tak jak co roku. Rok temu też szłam z niechęcią, ale koniec końców świetnie bawiłam się z Alexis, Mikiem (takie tam przezwisko, jakoś rzadko używaliśmy jego imienia, chociaż jest naprawdę ładne) i, ku mojemu zdziwieniu, Nadine. Wtedy nie była aż tak "zdemoralizowana". Czułam, że między nią a Mikiem kiedyś coś iskrzyło i byłam trochę zazdrosna, ale co mogłam powiedzieć, byłam w nim skrycie zakochana i tylko Veronica o tym wiedziała. Po prostu wyciągnęła to ze mnie rok wcześniej. Nie, chyba wiedział, bo idiotyczne Sarah i Patricia wypaplały mu to i czasem patrzył na mnie uśmieszkiem, który ja tak bardzo lubiłam, wygłupiał się na matmie i śmiałam się z niego, trzy lata temu dzwonił do mnie i wtedy czasami robiliśmy sobie żarty z koleżanek z klasy, chociaż w większości opowiadałam mu o sobie, a on tylko słuchał. No cóż, czasem zadawałam mu pytania i wtedy mówił coś o swoim życiu, ale nigdy nie był zbyt wylewny. Z naszych rozmów wiedziałam jedynie, gdzie mieszka, co lubi robić w wolnym czasie, z kim się zaprzyjaźnił, wiedziałam też, że nie ma ojca. Trochę zdziwiło mnie to, że nie mówił nic o swojej matce. Nadine powiedziała Marcie, że jego matka była/jest alkoholiczką. No a znając Martę, zaraz powtórzyła wszystko Veronice, a gdy ogólnie zaprzyjaźniłam się z Veronicą, to powiedziała to mi. Niewiarygodne, jak działa mechanizm "tajemnicy".</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pamiętam ten dzień, kiedy Miki zadzwonił do mnie i rozmawialiśmy całe sobotnie popołudnie. Zamknęłam się w łazience i zabroniłam wszystkim domownikom wchodzić. Obchodziło mnie tylko to, że On zadzwonił.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A tak ogólnie to gdzie mieszkasz? - spytałam. O adresie słyszałam od koleżanek, przysłuchując się ich rozmowie i wtedy Alexa wtrąciła nazwę ulicy, bo mieszkali tylko kilka domów od siebie. Tak jak przypuszczałam, podał.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A tak konkretniej? - spytałam. Roześmiał się.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- 1a - odparł. I tak rozmawialiśmy, w końcu musiał zejść na dół i się rozłączył.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Z rumieńcami na policzkach pobiegłam do mamy.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Mamo, mam adres Mikiego! - krzyknęłam rozradowana.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tak się cieszysz, bo się w nim zakochałaś, co? - spojrzała na mnie podejrzliwie.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nie no, co ty! - zaprzeczyłam zbyt gwałtownie i wyszłam z pokoju. Cała radość wyparowała ze mnie w jednej chwili.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kolejny pamiętny dzień to ten, kiedy całą rodzinką jechaliśmy na wycieczkę rowerową i razem z mamą poszukiwałyśmy domu Marty. Zobaczyłam tabliczkę, na której widniała zbyt znajoma nazwa ulicy. Spojrzałam na numer domu i hop. Dom Mikiego. Gdy tamtędy jeździliśmy, zawsze wpatrywałam się w okna jego domu, ale nic nie widziałam. Później, gdy próbowałam o nim zapomnieć, przelotem patrzyłam, czy nie ma nic nowego. Ostatecznie, gdy zapomniałam, wzrokiem pomijałam ten dom. W końcu przestałam go kochać, ale nigdy nie zapomniałam.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Silne wspomnienie wróciło.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pod szopką spotkałam Nadine, ale nie odezwała się ani słowem, wielka księżniczka. Za to jej koleżanka Sadie, z którą serdecznie się kolegowałam, zamieniła ze mną parę słów. Za to Nadine zapamiętałam - no normalnie cudowna, piękna dziewczyna, która błyszczy inteligencją i urodą. Bzdura. Wywyższa się tak jak ta Ariane.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dzień upłynął w miarę bez zastrzeżeń, pamiętam tylko, że miałam piękny sen, w którym występował Liam. Haha, pamiętam nawet pierwszy sen z nim, i o dziwo nie był romantyczny. W sumie pomarzyć zawsze można.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jak zawsze rano, podeszłam do adwentowego kalendarza i zaczęłam czytać kolejną książkę. Później ubrałam się i spojrzałam na zwykły kalendarz. Dwudziesty pierwszy grudzień. Dokładnie trzy lata i trzy miesiące od pamiętnych urodzin Mikiego. Od założenia pamiętnika. Minął rok i trzy tygodnie od tamtych andrzejek.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Cała klasa wybierała się na andrzejki. Ogólnie to miała iść tylko równoległa, ale koniec końców nasza wychowawczyni przebłagała dyrektorkę i poszliśmy. Droga do gimnazjum była dosyć długa, gdyż znajdowało się prawie na drugim końcu miasta. Droga nam ciążyła, bo niespodziewanie zaczął prószyć śnieg. "Żeby tak było trzy tygodnie później, a nie teraz", szczękałam zębami z zimna. Veronice także nie było lepiej - zapomniała wziąć z domu rękawiczek. Gdy już weszliśmy do środka, powitał nas przyjazny zapach ciasteczek z wróżbą. Gdy usiedliśmy, by obejrzeć seans, zupełnie nieoczekiwanie usiadł obok mnie... Miki. On. Wprawdzie przez część filmu gadał z Nadine, ale wtedy jeszcze były wolne miejsca. Przecież mógł usiąść bliżej niej, a nawet koło niej. Cały dzień rozpamiętywałam to wydarzenie, zwłaszcza, że tego dnia był miły i nie odnosił się tym swoim tonem. A może tak zachowywał się wcześniej, tylko tego nie zauważyłam? No, nieważne. W każdym razie nie pamiętam, z kim samochodem wracałam do domu. Na pewno z Veronicą, bodajże z Sarah, a z przodu chyba siedziała Natasza. Nie wiedząc, co robić, przeszukałyśmy całą szkołę, ale nigdzie nie widziałyśmy pozostałych osób z klasy. A może i kogoś znalazłyśmy, i tak ciągle myślałam o Mikim. Później wróciłam do domu. Był to taki czas, kiedy jeździłam na rehabilitację stopy, bo groziło mi wykrzywieniem czy opuchnięciem, nie pamiętam już. Ku swojemu zdziwieniu, zobaczyłam tam Mikiego z jakąś kobietą, chyba ciocią. Miał inne buty i kurtkę, jednak kilka dni później okazało się, ża tak chodzi ubrany do szkoły. Zaczęłam się zastanawiać, czy wtedy przypadkiem czegoś nie brałam, bo może mi się to przyśniło. Nigdy jednak nie spytałam jego o tę sytuację, za każdym razem się wycofywałam.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak jak tydzień później rozdawano prezenty i Miki dał mi paczkę (niby nic nieznaczący gest), ale kokardę z niej zawiesiłam na wewnętrznych drzwiach szafy i wisi tam do dnia dzisiejszego. Tak, wiem, jestem nostalgiczna.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">No cóż, kolejna książka przeczytana.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dodatkowo, nie czuję tej świątecznej magii. Tak jakby świąt nie było. Naprawdę. Chciałabym cieszyć się z tego, że mogę lepić uszka, ukochane pierogi z kapustą, cieszyć się ze wspólnej kolacji. A tak to nawet nie czekałam na wolne i nawet o tym zapominałam - przypominały mi o tym radosne głosy znajomych informujące, co będą robić na święta:</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Hej, pójdziemy do McDonalda na weekend? - pytała Joanna.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Możemy się wybrać, tylko proszę, bez tego kretyna Martina! - Cath teatralnie westchnęła, wpatrując się w swój telefon.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- No heej, Joanna, Eveline, Catherine, Caroline - zawołał radośnie wyżej wymieniony chłopak. Dziewczyny głęboko westchnęły, a Catherine zazgrzytała zębami. Nienawidziła pełnej formy swojego imienia, o czym wszyscy dobrze wiedzieli.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie wiem, co w nim takiego było, ale bardzo podobał się Natalie. Zdradziła mi, że tak naprawdę to on się jej podobał. W sumie to widać, że go lubi, bo trzyma z nim różne sztamy i często siedzą razem na lekcjach. Ostatnio się pokłócili o taką śmieszną błahostkę, jaką był prezent na mikołajki, bo okazało się, że wylosowała właśnie jego. Pod koniec pierwszego tygodnia grudnia Natalie poszła z Sarah na zakupy. Muszę przyznać, że nie byłam zadowolona, bo miałam iść właśnie z Natalie i Veronicą. No ale ta druga się pochorowała, na dodatek w piątek nie było ich germanisty i kończyły godzinę wcześniej. No dobra. W sobotę Veronica zadzwoniła do mnie po lekcje i jak zawsze wymieniałyśmy się nowymi wiadomościami, a także mówiłam jej, co działo się w szkole. Pod koniec rozmowy powiedziała mi, że Natalie kupiła Martinowi bardzo zabawny prezent, mianowicie była to koszulka z małpą. Wtedy to się śmiałam. Wybuchłam śmiechem wtedy, gdy w poniedziałek Natalie pokazała mi zdjęcie tej koszulki. Nie mogłam się powstrzymać, bo rzeczywiście jego twarz była podobna do tej małpy. Ale ich kłótnia rozpoczęła się dopiero wtedy, kiedy nasza zabawna klasowa gospodyni, Francis, pokazała tą koszulkę. Cała klasa pokładała się ze śmiechu i to z tego był niezadowolony Martin. Może i się nie pokłócili, ale nie odzywał się do niej, nawet na geografii i muzyce nie siedzieli razem.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jednak Natalie nawet i bez tego na chwilę obecną nie miałaby szans u Martina. Głównym powodem było to, że jej obiekt westchnień ma dziewczynę. W sumie to rozumiałabym bardziej, gdyby zakochała się w takim Liamie, nie wiem, nawet w równoległej klasie są ładni chłopcy, ale bardziej dogaduje się z Martinem.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wracając do tematu świąt - może dlatego na nie nie czekam, bo coraz bardziej nie mogę dogadać się z ojcem. Nawet zaczynam czuć, że go nienawidzę. Tyle razy słyszałam, że jestem tłukiem, tępakiem, nie umiem nic. Raz nawet pamiętam, kiedy nieostrożnie wjechałam na podwórko sąsiadów i lekko ochlapałam sobie rower, a ojciec tylko oberswował i zapytał głośno:</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Aleksandro, to jesteś taka gruba, że nie mieścisz się na własnym podwórku?</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">To było już bardzo dawno, ale ja nie zapomniałam. Nie ma dnia, kiedy nie odezwalby się do mnie opryskliwie. Okej, był wyjątek, dzień wycieczki, kiedy do domu wróciłam o drugiej w nocy. Czuję, że to mnie przerasta. To nie na moje siły. Wiele razy marzyłam, żeby ze sobą skończyć i przestać udawać, że wszystko jest okej.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nadejdzie ranek i zarazem gorszy dzień. No tak, w końcu poniedziałki zawsze są okropna i wszystko musi pójść nie tak. Nawet samotny powrót z gimnazjum kończy dobre, poniedziałkowe wydarzenia.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W ostatni poniedziałek niby było wszystko w porządku. Mieliśmy dwie geografie, na które czekam kilka tygodni. Historyczka nie wywołała mnie do odpowiedzi. Dostałam 5 z kartkówki z muzyki, na angielskim pisaliśmy kartkówkę, na dodatek wuefistka usunęła mi negatywną i wpisała pozytywną uwagę. Żyć nie umierać. Ale Natalie i Sarah sobie poszły, nie czekając na mnie. I wtedy zrobiło mi się tak potwornie smutno, bo nawet mi nie powiedziały, że się spieszą ani zwykłego "cześć". Wyminęły mnie w szatni. Do domu wracałam zupełnie przybita i nawet czekoladowy krem nie mógł mnie pocieszyć. Jedynie myśl o prezentach, które dostanę za tydzień, poprawiała mi humor.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Właśnie wypowiada się typowa materialistka.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak, poniedziałek. Ku mojemu zdziwieniu był wyjątkowo zły. Rano nie mogłam sobie pospać, więc znowu sięgnęłam po książkę. Ojciec był chyba wściekły, a jak jest w takim stanie, to wyładowuje swoją złość na mnie. Nie, nie bije mnie, ale obraża i to chyba boli bardziej. Wychwala się, że on był i jest taki porządny, że jak był w wojsku, to lubił mieć tam porządek. I to takim tonem, jakby to miało mnie obchodzić. Dodaje, że dobrze, że mamy takiego ojca, bo lepiej, żeby umiał trochę porządzić. Bo niby matka to dyrygować nie umie. W takim razie to baardzo dziwne, że z nią dogaduję się o wiele lepiej. Ojciec jeszcze mówi, że za kilka, kilkanaście lat podziękujemy mu za to. Podziękuję jemu? Za to, że zniszczył moje dzieciństwo? Przecież czasami boję się wrócić do domu. Nigdy nie mówię mu o dwójach z biologii, bo wiem, że na pewno wściekłby się. Myślę, że chciałby, żebym została lekarką - tak goni mnie z tego nieszczęsnego przedmiotu, nie rozumiejąc, że ja go nienawidzę. Nie rozumiem, nie znoszę go, nie znoszę biologiczki.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I właśnie w tym momencie ojciec wiesza lustro. Mój brat to zobaczył i "o rany, świetne". Babcia i mama tak samo. A ja nie idę, piszę, nie chcę. Jeszcze coś zrobię źle. I mój kochany braciszek mnie woła, a ja mówię, że nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Ojciec na to, że się "nabzduczyłam".</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak, a on nie byłby wściekły, gdyby usłyszał, że jest tępy. Tylko dlatego, że nie chce się porządku zrobić. No, ale ostatecznie przez cały wieczór nic nie mówił, więc było w porządku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">I Carla weszła w nowy związek na Facebooku. Szczerze mówiąc, to mnie ciekawi tylko to, czy stanie się "słodką" panienką jak Anastasia i będzie zmieniała chłopaków co 1-2 miesiące, to wyląduje na liście tych, no... i tak zaczęła palić, wagarować, na wigilię przyszła umalowana, w butach na wysokich obcasach. Boże.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Rewolucja jakaś.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dawna Carla z charakteru staje się dawnym Liamem, a dawny Liam zmienia się w dawną Carlę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kiedyś ona była w miarę grzeczna, starała się o oceny, a on nałogowo wagarował, nie uczył się i notorycznie chodził do toalety, by zapalić. Teraz jest na odwrót. I tą zamianę uświadomiła mi Veronica w drodze ze szkoły.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">A teraz kończę, gdyż pod wpływem impulsu dodaję to na bloga ;3.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_</span><br />
<span style="font-family: trebuchet ms, sans-serif;">01.2017: Miki to A., kochani. W sumie to wspomnienia nadal są dosyć silne i trochę mi jego brakuje, no ale co ja mogę zrobić?</span><br />
<span style="font-family: trebuchet ms, sans-serif;">I nawet jeśli, to Carla okazała się być bardziej w porządku niż większość pseudokoleżanek. Poza tym ze swoim obecnym chłopakiem jest już dosyć długo, jakieś kilka miesięcy, może nawet pół roku.</span><br />
<span style="font-family: trebuchet ms, sans-serif;">Mój ojciec nie jest aż tak zły, szkoda, że zauważyłam to dopiero po przykładach przyjaciół.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-46892980057139052222014-12-15T18:49:00.003+01:002017-01-24T11:08:36.652+01:00#o54. Miasto 44<div style="text-align: justify;">
<a href="http://miasto44.pl/img/plakaty/plakat0.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak, nie mylicie się patrząc na tytuł. Na dzisiejszy dzień, a raczej tydzień (gdyż nie wiem, kiedy napiszę nowy rozdział), opuszczam winxową tematykę i opiszę, a raczej skomentuję ten film. :)</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;"><b>[SPOILERY]</b></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">26.09.2014. większość klas gimnazjalnych (w tym nasza) wybrała się na film "Miasto 44". Dla mnie było to niemałym zdziwieniem, gdyż był po niecały tydzień po kinowej premierze. Ale co zrobisz, nic nie zrobisz.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Film nawet na</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> początku nie był nudny. Muszę przyznać, że bardzo spodobały mi się nawet drobne szczegóły. Można było poczuć atmosferę "tamtych czasów", gdy Warszawa była pod okupac</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">ją Hitlera. Jeden z moich ulubionych fragmentów to początek miłości Alicji i Stefana, czyli spotkanie na wysepce. Szczerze mówiąc, bardziej zaliczam się do tych romantycznych osób, mimo że wiele razy widziałam filmy akcji łącznie z zabijaniem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Płakałam na fragmencie z zabiciem pani Zawadzkiej i jej młodszego syna. Ta, jak została opisana w książce, kropka na czole na początku przypominała "(...) hinduską tilakę.".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mimo wszystko uważam "związek" (bo tak naprawdę do końca nim nie był) Biedronki i Stefana za bardzo romantyczny. Trochę było to jednostronne, gdyż w filmie w większości były pokazywane uczucia osiemnastolatki do znajomego Kamy, a Stefan - nic. Ona pomagała mu, kochała go, a on ją zdradził. Jednak trzeba przyznać rację książce, gdzie wszystko było bardziej opisane i zawierała opis upojnej nicy Kamy i Stefana: "Stefan leży na podłodze, dysząc ciężko, i wpatruje się w sufit. Z pewnym zdziwieniem zdaje sobie sprawę, że nie czuje nic. Poza bólem barku. I tęsknotą za Alą. Kocham ją, myśli. Szkoda, że tak późno to zrozumiałem. Za późno (...)".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.zeberka.pl/img_new/2014/09/18/miasto44-2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Moją ulubioną postacią w filmie jest, jak nietrudno się domyślić, Biedronka. Jest ona nowoczesną, wrażliwą i pełną życia dziewczyną, która uważa, że jest do niczego. Była łączniczką AK, później sanitariuszką, ostatecznie przez przypadek została pielęgniarką - i to ją dzieci najbardziej lubiły. Jej postać na pewno zasługuje na szacunek. Mimo tego, iż była arystokratką (co można było zob</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">aczyć w Podkowie Leśnej, gdzie mieszkała - nikt z jej rodziny nie doznał gorzkiego smaku okupacji), nie uciekła jak jej brat Aleksander, a walczyła do końca, można uznać, że do śmierci. Nigdy nie zapomniała tego, że Stefan ją uratował i pocałował, a kule wtedy omijały ich szerokim łukiem. Szkoda tylko, że, hm, tak brutalnie ją potraktowano pod koniec życia, a ciało spalono z innymi [końcowe sceny].</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Główny bohater to Stefan, którego Kama wciąga w okupację. Żyje normalnie, pod realiami okup</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">acji hitlerowskiej, jego ojciec zostały zabity na Pawiaku w 1940 r. Zakochał się w Biedronce od pierwszego wejrzenia, czyli od pamiętnego spotkania na wysepce. Sceny między nim a dziewczyną zaliczam do tych najlepszych. Szkoda mi tylko, że zdradził ją z Kamą, nie zasługiwała na to. No i jeszcze miłość do matki i brata, naprawdę szanował swoją rodzinę, a po jej śmierci się załamał.</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kolejną postacią jest Kama. Mimo że za nią nie przepadam, wiem, że bez niej ten film mógłby być nudny. Była zakochana w głównym bohaterze już jako dziecko. To ona wprowadziła Stefana w okupację, to ona załatwiła mi pracę i różne smakołyki, to ona nauczyła go zszywać ubrania i robić coś z niczego, to jej matka załatwiła mieszkanie rodzinie Stefana, kiedy została wyrzucona na bruk. I w sumie, gdyby nie Kama, to Stefan i Biedronka pewnie nigdy by się nie poznali. Muszę przyznać, że pod koniec życia zachowała się honorowo, pozwalając, by zabił ją czołg - dodatkowo zdradziła chłopakowi miejsce pobytu jego ukochanej. No cóż, zakochana bez wzajemności.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Drugoplanowi bohaterzy:</span><br />
<a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBxQTEhUUExQVFhUXGRwYGRcYFyAdIBocGBgcFx0cHx4aHCghHB0nHB0cIjEhJSkrLi4uGh8zODMsNygtLisBCgoKDg0OGxAQGywkHyQsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLP/AABEIALcBEwMBIgACEQEDEQH/xAAcAAACAgMBAQAAAAAAAAAAAAAFBgAEAQIDBwj/xABNEAABAwIDBAYFCAYIBAcBAAABAgMRACEEEjEFQVFhBhMicYGRMqGxwdEHFCNCUnKS8BUzYsLS4SRjgoOTstPxFkNTojREVHOzw+IX/8QAGQEAAwEBAQAAAAAAAAAAAAAAAAECAwQF/8QAJBEAAgICAgICAwEBAAAAAAAAAAECERIhAzFBUSIyBBNhgUL/2gAMAwEAAhEDEQA/AFTajgSmSmRp52pPbSorNrXFO+OQA2rN6MGfGlBxG8qi2g30MEO/yaL7Lw10McL/AM6cNrM9kGPri/eFUkfJi3AeF/RnvumvQNqj6JB4rFvA/GlFaHIJdC7tKH9Yf8qaL44OQtKCBKSBrMkQNN033UD6FHsuDgoesfyo9jVkEWmx36c6qdY2Zq8hG6TZ2g2lxKAEuJIKQQpXpFSl/tacJuRWuJxriU9YtQCXUlLQbBPaglKpOh0BHwNFOnKgtrkHAPHKqT4zVjDMpJbKioJFyNxOWL61CVxRXllXCSlIZyuLgIClkwZTBKrgSALkydeRq10aVDb44POeMkKHmKstqMkTrfhvnjauOyzLmMT/AFgMHm02dfCtIKiJhNoTqKysx5W8qqsIINdFOxrpVxdkSjRqI131seJqtiHAAN94sPz51GsRrS8j8EQoCRfl+YrfrjcC9teFZWAfHfWyU1NMeSFprEJXs5xIKSW80gG4+lKrjUWM0wDGpaaKlq7IQCTHd5615W+wBiXr5e15jSPOK26bdKCprq2oKEoTmVxVpY8B7aTkUoHnm3nArEvqTdJdcIPIrJHqqjUNSkWYrNYrNAEqVKlAErNYqUAbCtxWqRW4FIA/0c9BX3vcKYW6X+jg7Ku/3UwtUwGvoE1L6ydyPaofCmXpG4nK2JGcyEg75N9L7qAdB27PEDe2PaaL9IHwFNJJMmTBFozEa2g+fdUyGihtY9alLQSkpzJzN2AInspzSMpMTGpgczTFhG2WcOFHMSAcqVKzJBP1eyMpjxpZdLOZLapbUolXWJVlCTBAUsAiSYjMZFW04JbqElvFPJSQCVLQkpVFyokXCjeJG6uRdnXL6lR11YUYLsTPZQiL3t2alWFNMptneVH1uwJ5xlqVvijmyPNsc4VNKAvOnh/tQHGLAiZEcjRZlwAEEWI176rrw3WKTzitSB36BYbIY4tmeehpo2iv6KeChHrNDOiWEhLivspQkcs0/Cru0z9Cr7yfdVRVIG7CHRHE3eJjVBJ7yrhzo9j8OFkEkpjfAFt0kg8zFL3QMS48DwQfWqj21nQDEieGp4ae+if0JX2EbpI891igSC2pcgAyBBMXmQeI5TTXl3iq+0glZU2uD2oIMyAUGInS6Vad9WW1WHlS418aCfdlvCok9wV/lNLSlvofxTjLK3pLcBO89WJkza3I7qY8Kq8clf5TQxC1pOIKFFJKkaH+rSNfhVy0iI97FhXTDEixwREaglX8NcF9OHz6OEnuWToeSbGnNeOcSI6wkd5v461UwbIwrCUtqMKJUozcqVBN9Re8VEpV2Wop9Cevpbiz/wCV9SjXVHSjFbsKRxBSs+yKdE7SdWI6xUb4IBjW9r8Ktpx7hEZ195NNexCM30rxn/oyRyQse+p/xXjiZTgzAF05FnxmZHdTY7i3rnrHPxH3VujajsZetXe3paTvqVMeB5XtMLWslbZQo9pSVWueEyYoPtxH0SkxFpnuv7qLYtXVuBtZOaLBQIMG477GhvSdScrnVkKTA0539U+qmUJhrFZqUAYqVKlAEqVKlAErNSsigDZFbprAromkAc6PaL7xR9o0v7A+t4e+jrVMD0ToWxGGKvtOT4JAT7Zq5ttwQmRoDu36+/jxrPR9QRg2SeBPmomtNu5oEIJF1SLnTSBc7r1DGjbBbNQ6U50NqAmSodo2PZCuHIzrVXaOAcSstJeUwlfbIS2XAqYSIP1ToIGpk2FWdhLUWUm4Ks1lXjtFO48tKMHGwNVZk2HZEDnb3Vkors1c30UBsOLfSmN/YHtVUo5h9nKUkKKpm8lahPgLVKvIyo+dlXq/scAqy+qqIq3suQvs8K0EepdF0/0Nao9JYjuTA9qjXHGCWyOJHuo7srD5NmIkRICvErB9lAsUqEKNoBHtFaEoIdBrOO/cT7TRrHMqUSElMn7QMHyIIoN0MVLjigBBQIvzHxq5tjZuIezDrurQbZWgZjf2tZjuFRNrEcfsDHkplaldlYfTxJMQ2CCfqwe7UUUUBlFuMcppf6SbJIDIajKz6ClLHaIM5e1fPJngbzuonjcWptokNqUu0JkA3O+bCPdUcctFTiFMKYUJO4/5aEfXei0dSfUoedq64DH9YFEDcoRr9UiqmGX2nUnXqmD5LcFa2mjKqZYcgp1ixoORBIPDfRTGqOg0/PKqARKpPhWPM0zTjToNbNwwCJ3xeuqFiQPzurTCvGBPifKuojNP50rohWKowndsylnNBVePhVXEs5SZ08qttn2CsYlUi8HnUzhkioTpnn3S9r6frL37N1SOylJFotqd/lS10txTLiMzRSVBELCUxeNdACedHelOzW21r7SVKdVmydqUdqQSbXjdwNKW0mgEuACOyZHAxUGopmsVsa1pgYqVKlAEqVKzQBK3Aq2xsh9YlDDyvutqPsFcHGylRSoFKhYg2INAGEiuqRWzWGWdELPckn2CraNlvnRh49zS/wCGgC7sH63h76NzAodsjZOJE/0d+8asr58U0aw2xsSSAWXQJgygj20gPTWW8uGZSdyET5TQDpmH82HLRJAElvQKknU8IB5aU5YrGN5UpK0AQLFaQRG4yaA7YWhSswfaJy5Anrk5YnvkHu/nUbZRY6Pq61htUESCIOoubeGlE8Vi2mU5cn0igVSQSMqIJAtlB/O6hOxcU202hK32SoE/8xOh09E1b2ztBh1EdeAcpEJI1IteD5AcapR1ZDk7NUbUdcGZLhCToAALC24gVKWMBspwNpB2gps/YSlwhN9BDZrNRiy7R50NKvbLMGeceo/yrfZeEzBUkAkQOU2mu2DYhJE3kH1VZJ7I1sltnBCEjN1aSVG5mxNzfl3UsbREtrHIU+7ST/RlC3oj1Ui430F93xrZoiDL3Q0QpQH2D6lJpskA5hHjSl0NV9IR+wfammWZvePya53Kom+NsWNtdJVJdQ16RIBIyAZQcsqBG4AkRz1rqMOCMsmNJzGfOZ8Zqlj9lH5wt7IrtFIzFIgBIAASfCSavLxCEDtuNpt9ZxI9pqeIrmVVRS2YyEKdSQVFRJKQNZTlABgSYHHfuqtgSQ8sEH9QjiZyuri9yddSa3w+3MIMQoqxOHy9nRxKp+0IClTHcPHWlvpFtMOPZsPiMnYyqhl4zeQJDJTpea1SaZg9jcpzjWrSwJgfnxrz93FvC6sXiCmblDI9XWOo9lckbcvfEY0j7rYP/wAihTCj0zCO3Nqt5q8wa26E6HGKJ+1iUpHklkn11lXSp4GyRAt2nHlecOpHqFUpUQ42epIUAP51ROKElM77UgYLpNjHiEAobkxCG0k+KnM6vIirmO2qGU9panFg3JJsDuEm1TPkLhxFPpA0t3EKIIjMYm1gAnfut66xt/AvPM9YpXWuegEIbvlIP2UysyOZvVZ3aOZtSzmgRKo0PDmfOhuE22ouiFKSiLSbyN5jSazUzRwKOC+T3aLozDCOISNVOw0AOJ6wiubnQ9SD9JiGEjfBWo+HYCT+KjW2cY7BBfKhvEnzvQlLoFWmn0Q009midh4VPpPPLPANoQPPOufKu2GweEAuwo/+44VepHV1UWRM+Nb9acsCmIIIxLCfQwzYA/YSrzLyXDVnEdKHiQAcgAtlJHqSQnyApXxDlwJ9fGrCUzvk0AEMRtp3XrFZheYHwmpszba751PKM3IxDiR5JIoLigBqfCRVzYmGz5ssm+6+6gYxDbbv2jHNRPrUSTW/6UcM9pPfkTx7qoFgpMdW4eJgkeYAj+VW2MC6bJQsjkCfYKAOP6QcmMyrGRFo05V3/TqwRLi+ZCjuturLewnxP0ThIvl6pZ9UequeI6PYpSgRhMQJ0+hX/DagDudrrcF1qHGST65rn+kHExCzzuffXfDdF8UkdrCvX/q519njV1jo3iVq/wDDOgaXTHLj+YpAU8PtIkjMsnW0zu5miTSlKIypUI3+ubm9MrfRHEhtkssNJVlJdU4UzMrA9In6pG6ONZb6J44XhtU6jrE2PcRAP3bUrfoehe/Sh3m/fUpiR0e2gkASgR/WIFSj5C0IuDxSFLyo04kbwOe6o8MhIBkcfD+dAHcehJuogzpEaUxsOJcIWkWUARbeeUb6zhJvs25YRi/iz2PaW0SW8rfzdSyi6XHMtyJiRfw9lLDmz8WQQFYbQaNoEzuhx9fr4iqjmDWp1agnMLEkGAJSFakaxu1q3i12lEAiBEkyONat2YpUVWtkY4eji+rsbIDCPCW2ia0c2E8r08VKjuXjMSrT7gCfCK5PbQxmcoaSyE5UkkhX1iRHpcq2bTjDEqYT3IV8aeibYL2h0LW4ZcdwovqQ4s+a0HymtmOgTSDmOLQANyMPNuOoE0Xbw2IKo69oKif1ZJjzqrj8eppC0OLUteVRBShIT6ClCbEjTn4UwsqK6Lt5gE40jQD6CNe5yNfbVg9CUDXFlSuCWJM/4tUU4N0m76tdzaNfKrjmHCCEu4x1vMmRKIBkkRmCMoM7pnTjRaQ6Zo70Sw+WFYh6Rr9ElPqKjXBPRHBpvnxJjeMg/dMUWHR11SE/0onQAlUWkCSAmQI5mrp6JLuQ6tfdiIJjkSJqMkPFgcdH8ATpidNOsRr/AIdZZ2NgZMN4iNw60W4n0OVXdm9FPnBJ61abTKnVwd32tfCui+g6wSICxFj189+rmnxoyQYsX9r4ZnDpzsIXqAMy5Ha1NgBPfSc9j1IciDnJ0OpJJJJ4bvKnF7YbakLQJKr6KOoMgCSd9BujuyIxKlrBWEEwCQMxE9mTAkHXiAYrObpm/FFyWjbC7Ddf7bgcUE3IvCedrX40c2z0ZZZSD1aoUDaOWs99X9ov45K20fNg2lRCZQZBBITAiEmZHPnQXauLxicS6hzKstkpvJga2I0Ecqi34OlRiuxS2e4vrU5wFpSYIVopKSJBuN1Op+YpSFdRh/xqPqK6Xdj4Yda4pSQRwVcCTNrWtTQGGygQ23M65QD7K1h0cfItmGcXgLAsYS/HKr/MTW+J2hgkEFDWCI3y20f3agaSPqI8v5UWTspYTK0NJi4BWifw5pnwrS0jGmV39s4V5SEzhlbkpLLa4MaeicthWcTimkkBScImSDHUtgxJGmXSQfKq+NeUhIKLLJgEDSeU+NDE4XFOJcWxiHOvaQFFEApcgKUs30VY2i9OxLY64bbeHKQJaSdym0C3dCa7Hbo+q87rPZQsT4BNeUo6eY1A9NB70fAirmzPlBxrhUklogAGyOZ/ap5BieoM7WWSTmfPD6Jzf/Yq43ilqWmC/lywr6FzWd0pFefYfpxjLdlr8P8AP2VfR8oWLTfq2/AHTzpOX8Gof09S/SNv1T5j9iPaRQnam01EEdQ/3wj3rpBd+UfFmB1aBBBsFeWuhqL+UN2JUymeIn40k6G42FE9aSZZeN4EFsb9/wBJRDDbaeCyycOfQChdGbXKZOeInnPKl3ZXTAuFRyE33EWsDqJq9/xWBMpXJOh3DyvRmgwYbc2ziUvNpDICFBXZzJ1AmZEx3d1ZdxuI3MNj+++CDQJPS1qRnJRM3KZi9tBe3sqyrb7BGqSOMHXnalmg/Wy0cbifsM/4x/0qlao2xhiBKh+E/CpS/ah/qZ84FQUZMnxps6MbYSlKElRHVnTQxfQ628xak9Kq3sdBUmh7xsY4bFsFJeCFZT6SkhWR1JSkpUlcFYj/AJiSRw3kw9szIC4XVOJHaEJzBICYCQpNokSJAIzeNeFnAH5u25dWYKAI+rClJynnbNPBQ4X6YVS0g9om2huD4aeNVH2TL0eql4FWe6c6QMqikqGUqN0pJjW1dX1BTZAUUncfzu5UsbA2e091KyjJ2VghtRTJBSJMHkT48qYMTstvswp2BqC8v1Qqpct0JRLCdrNdUOsQnOgDrRJgkTuBAgiNOAoI0S/1qssAtmEj6qe0mTuHums7R6ONuKQR1kT2pdWSQN119/rrq3gEJUlCM6EdlVlrObKdCVKJIMgRpYU4qgk7B2zOkjRUAoSRr24EgxexNMeH6XNi0iNwQu+mhMVb6NYVppltScPh76qU2CoqOpJMnWmUYtsR9EyP7tPqtU4yfkvKK/5FFPS/DgzkIVEElQJjvIvWrm3cA5YnIrcQcp80qpydxKFKJLbXeW0n2iuGMcwuX6RpjxaR7xRhL2GcfQl4h9E9hScp3lQAnvN6tYNSQIU+0kcM6SfOfjVt7Z+AKio4XDFNoPUp13zu4eut2dn4Ijs4bC/4CPhVK6IuNlHENYcqzfOW54FxN47jVHaj6VLKesT2hEpUJJBBmIHnJ3Uff2dhU64XDnuZR/DSp0oWwkpabYbQtSkiUISnLIzBJIAJJF8u4QTqKUla2acU6lomH2lieuWpC1LU2n6NHVrcTOgOVAISQJgmw8aXsbtt951TrqiFkQqElMjgdJ7jxNW8BjGUBSXgu+9KoNtPGgWOxqLhMniSZ/JrBb0dkpUrLmF283h21ALQVr1EJJEAiLgxFEkdJWSrtPNwRO4X4WpPx+OW4rMs67osANwgUU2FtVSFpJWq0ADWN2h3a10qKR57k2MqulGGCTDzZ01vBBBBg2MEXG8TvitNndIm1R1rzIN4DbZAv3C3cKZm31KE5lRzIFuYmo5tXIn9ce4Lk25Az/tQ2lsW3pAd/abSiMq54ygwJIE3Eb++h+N2irKtOGbW8p5GUFKFEBJKkkmNCbx7KM7T2kHUgdbmIUCbmYzp41tslmHoAgBKbC1gpY99UnaJquxPT8nuPUBGG1/bRP8Amq7sb5N8eHFdbgiU5bFRaUJkaduvTuvnTd+d1bqxaUkFxQRzWcvlmoY1bEln5PMVN8Gkc/o/jWv/APO8VM/NEa8W/jTmraDBEqeQnUAqWBMcJMEcxVdzFsKJnFNJTG5bZk6b1CJqXJFqLFpzoFih/wCWRB4FFvI2rd35N8UpMZcMk816fhSaYmHsOkBKX21AfWLiZJ36HjXYYlF4Wjzn2U0yXpixgvk0xCAc6sMTuhZ/hqyegTkiThufamO/s+ymIvJ4g23Ga3afSfs/nwpitgR3oI44y0nNhm1IWpRGoKFJAAsOIJO69YHyfXuvBgfdHwpjdd7vz4VVxOJCYuB3kT5a0ugsBn5P0m/XYUf2B8alW3FSZCwB3ipQFs+e0prs03BrCG+6rrLO81m2bUMvR7D58M63vKwRPGB8KJ4LYSesUklXZyqGlwdZ8RVXoqMuf+z76K7YYWFIdazSAUmOAuLb9/qq4dGcuw5h2kpU0kCACQI7id3dW7e1ApsL6tRBn0b6EjSZ9VJ+K2viAEn7Ji6YiQU3ga3ph2b1iWkJPVgxP1rTfjUyWwi9F/CbSYUrKtbrZNgFtmD42j+dWcehCHG8pzSD9WAIKTvM3rmhpwj02h3oUr98VUxaXW1JKVNLXCggdWQAY3hSzNhaiF2EglsnEJUyEcCsG/BZq8rFDKLBUHQkbqTsB0VDjrzpxLjUuK7CGwrSLyVDyijrHQ1lXpYvEn+7QPjSuXguo+WdjtR0vHKyMpABPZItO4Oc6MA5knrMsHdI9kmg/wDwLhv/AFGK/Aj4VonoQ1EoxT4F9UINxbUEb6LkFQ9mBsTDqcCkttp1uQL+GnjFWFKWtC0t9StPolCpTodApJtpvTVF7orh0p7WIxRUTAu2AfUYFFGlpbQgIhMdkTvPedSY131nPlcdGkeKMto6KeT2UqSErAzZQoKsCBHoi5JAF68/a2a87jw46pRbHWOtj7qWyTHH6RIJ1tGginjZGFbcxJClArezFII0CGVAARuSslV955CgeA2s5hcStjEJzKQVJMj0kqiSlIvKgEk5Z3GIp8bcosUkoTVip0jwSs6huPakDQGgqMKDJmEDefbT90xxrKVJWEK6m0lRgFRsZtPZEiDxFpNKbWPD7qlJYAaUOraEEBThN1RO71am9XFKKthySzdIG7NwSnV5UJkkwABOtpP5tVvafRt1gnskx6SRJI5iQCpP7QBjfXoWxtnDAYciQtxwg6RaABzj4gamuKxOZbkqUASVzZHIScvLKieZOtY/vd/wr9KrYL6OYhLjSTZRBgg332k77cac2sfkCOrCUHKRKQkEBMWnhp5V5risC0rFjtOoS4nMeqUEjOLG0RfXvNF0dHmSL4jF/jT/AAVut7o53rVhzbW1HFtwohX0iLlKZPbG8Ca57PcjFxYS3++aXsVstlkdYl3EqyqTZxwFJGcT2QkSfGreEYUMUhBedzZVnMAkqMrkDtJIMAxpWiIY7F0AzrVtG3HCmISU8CAfdS67sqTBxT4VqAS0gz4tA12Z2Uq6evxojUqLY52JZAqW0NJh5vaAAswx+HieW6asnHJsSyyOP0YpX/RwsPnWMmYI6xsbj/VcfCuh2cucoxOKB1/XIMd8NEUviyt+RmTtVSZyttDuTHsNVcTtBa9YtyNKy2V2BxOJkmI6xsX016qq7eFM3fxQ1/5qDcdzUVWidjR16pB0Ivv9dc0PGCkLQJgHKLpO4+jEb+6luHLfT4n8bfvaro3g1zPXYj8bf+l6qTSY02hlbQAO2ErOhJGvmLd1U9rBRQSmBHLlVBjBGP12I5T1JueMszWj7I+u69bgtsDx+ippCeyuM/H1GpWyWEG4U+RxDif9OpTFZ422xG40QYakRGtaMokTV7DpuNPOsaNmw50ZsVz9n3imxtKbAmFXIEG4i9/EW50q9Hf1ihf0FeoinPBnSRuitY9GUintq7YkCAts3++kVlbqwSQAYB7J7M+O7yrXbJls/wBk/hWDWSg5s2VXd2R7VVD7LXQSZcGUkkTE6n1DfVLap7bBH1nI821H3ViVW7CjylB/frhtB6FsKUhQCXk703BChaDrc012JlrZKTmejc8fWhJo8XVBO6lXAYtanHyhlagVJcjMElOYQAZ5D1URVi34P9FdP941H/y0xM7P43FKcIbbTGgKlgT4AH11ZZxWISkJUllIFoCv/wACDQZDuJmThlR/7jP+rVlvFqJGdhSQNVFbZA8EOE+qpelY1bdArYeGWFLxD3bceUooSokhDf2Y0E625V12w27lzYdShaFtqA80lQiRz1terPXFtY3jNbkCPz5Vxx2zuuHZcISNUcTxJ3jlXFdu2d1Vox0QfdDqHlOpUtEgBTYmFWIlKgJ8679McWxiJzBCFqVlK0C5JuqSokWSDfdAGlVcSsNgMtqSFb1GBbee7Wk7arKcViAwhQLTQlahfMpUC3EzlSO81cW/eiJJf6EW9jtKQQh4OozEBKTKU7wnMPSE2JN7yIIoxg9jqQtvEYgtgAKDbTfotNpBUtUkAkkAI00Uaq/NRhVQlP0SUJSY3KVPa53UJ8KIYnGodZCkqKyEKbKQP2wCBe8hO+LVryp4Joz42s2mdxjS45mV9UCZ0SSJyjiu5tuBvuFL+3ukDcqbQouHQgQGxO4xdX3Rrx3VW2iziVpIXGFw4uVKUCTNyezck8BrOtAHcW22MuHCh/Wq9I/dGiO/XmNKyjA0nMsYRwIxCUrWG4kmfq6EptYb+yNNN1MzePaXA65EkaZq8+KAXEAjNxGYCbydSKasDi0JshrKdyQpv1nrL99dcVo5JdhvHpjDuQZ0Os/WBro4n+mN82z+78Ko4vEKLK+wR2ZnO2dLiyVk1ujG9ZiEKS2RlJQAVJGYBIVmlRAuNBNWQHvmbZUCUpPrrZWGSJypQfzurl85dn9V3fTM+vtmqz77v/SE8n2v46VjSCrL0dlSY7q3S+hPpE5jawOhsKCB52I6hXL6do+xddG8S8DJw6o++2qLfeosKDK0IUnNmczfcChw1zg6Turg0zFg4EiIGZswOHogwPCh6Mc9P6hcHhk/jFYGNc3sOf8AZ/qUqHYWTgoUT85a+6ULjwhqtkYchJ+lQTyzAaWsWZ4b6EnHney4O8o/1Khx7h0YUf7TY/8AsoxHkGW2DaXG/wCzm/eTFaOAAWIURPolJPcADM0Obxi4hWGcO+xaI8+srk8hJIUMGsEQQR1cz3hyqJCamFzoryPxqVR/SC/+g9/2fx1mlsNHlWAcJJEW8NTV9lopVmO8RBPjVfD7LMAgSom/IEUawWzCkyUBZ5mw7hUtFplno659MnS4UI/smnTBP2CQmZN1ZvR1Om+aWMK+W3EmAMt8qY32i9hrRZh+TmS2qZv2k6fjqkSy3thnM24ARZKtOQkeus9q2+w31WeU7mOW15HbTI8l1ujGYkWU4r/FH8dJxBMtpJGpod0gMNJWfqOtq8M4Hvojh8Y4RBUSebgP71UulCnFYRwdo9psDtAic4O5XKhILOyXgnFOpVKcyEEBQjTURr9YVYLwMgeMCuHR/ALS+uyilCAFLJjtFQMZlHidJ3UfU84NFEf3o/iprYMWltJ3EjvNEsBslxaCpI8CTJH7I0Pdr311dcxEyHCTw6wa8fSrjsZp1tajmzINvSMniVg2JnfrzrHmkkqZvwQv5egHtHajcKSlwEiZSqEqSQZjKq4jnSDiNpvIWpLbywCYgK3Tu4eFet7V2axiH2jikg5CVBWgUlI9Ff2gNe4RpTfgGtmqb6tDeFUnelKER5RWPHS6ZtyJtdHzs9slYS3mzKcdNkmSSNATPE029E9ldS4QqPo4UuNy4sid+WT4mvXHei2BW4HgjK4BlCkqIgHlMDyrhheh+EbTkhZSTJlWpPEiCaJKT0KOKYk4fDdeO36E5pGqjNr8AZ76juxG8K2EtypKQZzSSTMzrv4QabtubAZwzJdw6CkI9NIJVKeIkm417p5UlbYx63BLawkRe19IsZtS5HLplQSW0Lm0NmvOnrsTdI/VsJPkDFh5nwpf2owUGVlOc/VTokbha3gKKbT2goJJBP1UiTeYlR/O6KXcQs+Jq4WZToq4h6Ckj0gaYdnPpVCrX5UtuIMga24UzdDl9stECF6WHpDw3j2V0ro52GsW7KFC90ndyru08QcOpVuZ35kK9UkCrW0Nn5WnCW4AQYMcjWmwdkT826wFwOhCwCZgBsiw3QRO6IqiaOmIRPaBmarPIMUZxuzDJhuRNoVz7/VVY7OMyGyDy/3pUAObZmD763Wzyo8jZ+VI+iMn9mu3zQhMqauTqUcPCgBbCeMW51nqhNMhwaP+mOdorqnZ7euRPl/OmAu/NxGmvGuqMErhTSjZbZAhAPdPuNd2NlpJy9WocypXxp0KxZRg1CbEReDXQYYxcfnwNOa9kJAmFE6and4zWjuykR6KgYvc+NFCsTBhD9k+v41Ka/0Kn7S/MVKQWeOsughST2cptfdFbpeUBObxmr6cIkwSmb2+NWxgU5SovdWBuAzE9ybW5kiocTaM6Ahx4zwmJJBUAZIi+ugp5w2ylFIOYdoAi53ieFJa2ytSghLakj6ykxA7k6k16fgR2GvuJt4D41UETJijjnOqKyoKOSZgjcd2labB2o1ilKAJbATmKnIAAH3ST6t26u/SRN3xv7Xu+NLHQrZasSpbaVJSchMkTcRA5Xi/tqeSTXRXHBS7GdvabYmyzG8BMH10CxnTuSnqkBSDBKXkyJ0mAr7Jtw8a6JZUlKgqxSCCOYF6Q06CoU2+ypQS6Hxj5RVpc7QlAChIACjnUFLm/fA3E0VxHyhYJW54H7g/iryxXx9laCtFJohxs9h2J0uw77nVNJczlJIzJAAgSd9W9o4wJMAhKjrcV5b0QxJRikEaqCkiTFykwJ5kAd5FPuzVJxBX12HAyalQkzwgj+Vcn5FuR1fjpJHXBEqcdW4QvN2EoNwhIAzTuubxQZ7Yb6X82DVnKhmLU+iBqR+z/teuPSPb56yG0hJ0V+1wJjgIqtsjbiWCpbjhlQ7WU3gbuQqIpmumNOy+lDiOy+FtkWzajx3+dMTfSCAD1yCN26vONqdJEvnMy0owLnWRxVw76F4BSlrOdZQBohO89/CqxB8kV/T2rD9Lmz2FKSQRBSYuDYjuNeddK1JZdUhuzagVJv6I3p8N3I0qbTZeTdCyaDL2g4pUuSpQ4mrXG2ZS5oVpF53FTAVe9jv030OW+c2bdpWiiVEE6cq7tgKEDyrZKjnbs7Jwy19tKSUnfV7AMOJWkpSrMFDKALkzYW5122ICG1JO428a9E6B4nA4b6Z94dd9UZFENjvywVHiNB401J9IHFVbA+3OlWHDeWQuey41OVQ4gyOybEHeKxsjp6w0Gm4CGxkg9apRb1mTlBWQDljQbiaNdKC1tHLh8IhCkH/nFCSu2qWyUyhItndVpZIkmD43t3AIYeU028l9KbdYlMJJGsSbgcd9XdmdUep7Q6Q4VRzDEMmdSBk/7dU9xqqjbWHn9e1+P4ivJ0IJIAEk1lxEEg6gx5U7FR7Mdssk2fb3fXHDvrf9Js6de34OD414pUp2FHtwxbOWz7c/fHxrliscCg5HUqVFhmHxrzno70cDoC3SQk6JGp5k7hTW30aw4H6lPiVH30EtpDBs/EFSO06UmL9rf40awKz/ANU8+0N3f7q86x/RXDHQFB4pJjyVSltjYamLk50faAiO8XindB35PfHHFSIc9Y8vyKuDFqKbqvvM+I0r5kabKlAJBJJgAXJJ3ADU1cxmDeZCCuU5xmCc3aABIumZTpvoyDE+iEPqi7qweGvuqV84fO3Ptr/EfjUpWGJ7Sxs1DcHEqUmdEIAK/wC1mMI8b8qG7UCVrOTsoMQJBIAEXIgEnWY31w6la5XmNyeJkk7yNPGumF2cs9WcpJUZyi5IBvIGliD3EVi22dKil5D/AEc6KKf9ApQ2n0iTczw4k8aZBhMvZBkI7PfFu7dQzBYd5pGVBWAZACSRHHf+Yrlh2XcyjKx2lSZVqNauDdmc0qAHSBX0ryeZv3x8KE/JS0r56rKkKHVrBEE2MREX1j10Q220vrVyFdrSQe1ppOutdeg7C2nXMh7WWCW57N7gkAcN0jnUzjY4ypUTpGB12L4gq1Ebq8sGgr1DbTDpU+VJWSoKUTBOYRrpcc6UnNlqTq0bJCj2NEkZgTa1p8jwqYxKkxaPxrmRG6ie1GwIgAWOg7qp5bDuq0TZyLth2BPGTf10xjpViQwiHPtJIMqO4D0p3c95pfKK0mNDUyimOMq6I6lS1ZlmSajODUsgITJJAAG8m0edMGBwQThS6rVUx3AwKN9CNlgOsKXM5VOQBoE9kTF7qM+FTKdIpQyKWCZLDaUAkLuVpKbTJA11sNCLeNddjMsrxCEqbURliM4gqvcm0JETHt0po6RbP+duANrKSk5VEzc6mx4Apjupa2z0eXg0hRcC89hbKQAO++u6s1yKXfZcoUtGdo4dvDrUHHgcoslKZKzB0UlRTExrG+kd9zOrNpNW8aokE8axs5KTlzAGDHh4V0X5OdIHqbrdDRta9Ensk9gQN6TuM7jvFZYTJ99FoKO+BwpR2lXX/l/nWjuIUewkkzqePLkONbOOFRyp7iRv+A51SxLoSClO/wBJXuHKrEdlbWW0lbbLikhwZXSgwFgfVt9XWgjldFqjvrRSaAMNOlJlJg1qtRJJOpvWVJIsRHfWpoAlbsN5lJTxIHma0o70b2YVnrFWSDCeZ+AoAZtnvhJHAe6njo7tjCgQ+3mB3g3FLuGweDbwa3HVqW+sKS20D6CkmAtUbt99x0NL2YgSD3gbu+qjKjOXG3sb9u4hkqJanLzpWxmLSZBuNCOI4VSexJjWhGJfM0OVijx0cdnNKTi0JaMEOCDwGpniMszymtNv7R699bm6YT90WHqvRDYeFUQ6pJSFKHVJUowEyJWondCYE/tUv1Jp5MVKkVKBnq6FEWkwdRNj5U4dH8WCgKIBJJm2l09kREDsjjUqVmWy+MSR6UTEWnu46wI8TXNt/MVKIGbtAR+0TO/md2+pUqo9kS6FrbmLPXFQABScwjjmzSZPH1AVX6KbSWqUJSgEJAHpWEkG5UTotUEzFSpSkUujttnGqjEgAAEECJtCVAR2ramlVzaiiFdhAzZrjNbMkIMSqPREcpMa1KlJFMAbW+r4+0VTQu0EeNSpQIy4tO4T6q74LDocUlACsyj9od/C/qrFSixMbNv4ghpjBpSAAUJ9BIUZUB6Q5HeabsAkIK0gAJQlKJ39kSfASI8axUrn59NG/wCPtFfowZTmi6ypzz7P7tCvlId7STqUEJA3XEqPeSfVUqVjH7m0l8BBeGewFEkbJUWi6PqxadREn3VKldEpNHPGKspLw+SDqhwEoJ1BBuD476ubGwxcV2SBlgyeZrNSm38GxV8qOW3GepcW2mwJmeShIHcAYoE+qO+pUreDuKMpds4pTRDY+F6x1KTpqe4XipUqhBTpRs2R1qdRAVzGgPupcZw6lmEiT3j31ipSbGlsYcL0LeUJcUhskSkHtE/hsB4+FGAhOGUnDKXmIFlZbE+lA4C++pUqbdobSxYQfcQgZnfPWiPRzEbOePVudYFEWga8tPfWKlNyqVERhcXI47V2G1mIQTbiAPZQUdHEqVB0PDUVKlXIyjJnfFFGD6vKoqdQQU9kFPpToRraDMggCjOB+URalnrMLhnRoSW0pVz7UH2VKlS1ZqmFBtvZCu0vZqAo3IDaNfCBUqVKjBF2f//Z" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBxQTEhQUEhQWFRUVFxgYFxcYFxQXFRgYFxUXFxUVFBQYHCggGBolHBUUITEhJSkrLi4uFx8zODMsNygtLisBCgoKDg0OGxAQGiwkHCQsLCwsLC8sLCwsLCwsLCwsLCwsLCwvLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCw0LCwsLP/AABEIALcBEwMBIgACEQEDEQH/xAAcAAABBQEBAQAAAAAAAAAAAAAFAAECAwQGBwj/xAA/EAABAwIEAwYDBgUDBAMBAAABAAIRAyEEEjFBBVFhBhMicYGRMqGxBxRCwdHwI1JikuFygvEVJDOyU5PSQ//EABgBAAMBAQAAAAAAAAAAAAAAAAABAgME/8QAJxEBAQACAQQDAAAHAQAAAAAAAAECESEDEhMxQVFhMnGBkaGx8CL/2gAMAwEAAhEDEQA/APKWCC4c2n9VKiZaJTAeNvWfolh2+FHwlcG+E3VPd+aup3CRCATWABOW2U2NupEJBLSmqplr42A+qvcPCFidLZHMXVUoxyr2OGWTzVJbKmGWLZ5KYuo4hwN4ClgGeLVM+gVHDWM7hMDj/hshtU3+q3YRhMk6KqtQAcqSFYyIEKrBiZWjiLYFlXwxs5vRTVRoyKmIzR0lbX0iAbIdXHi30UqG8FcLueN9nnUcFgMc/uxTpiH5R4y2qZYXW8RmB0lee4GvEAdFd2i4pWc0UXVahpMu2nncaY6hkxNz7qet05lrf/fC+l1LhdxKrWa7xgQHEkDoStFIeG6y8No5qbLbImaQywp4nB827VvFlnrN0WzEAAIe9xKqHUXbQq6lICOqtFTmnczxNvbqleFYqO6J0RzCZg0ZuSqwDWmQBJ0WrIZhY5ZfDfHHXLNXZfkrag2TuYMwJV7wXfkptVpgdTkGNgrKtOGz0Eey2YXhdSoclNjnuOgaJKhxCmWktLSC3wlptBFiDyR3y+i7NBFVvgM3Gsc/VBS0WgRrb1R0yZEaITWFytOnfhl1seNoNpti7o9EyeElr/VlufSdM+Nnmrm2kdVndiGc/wBhX08TSLvE4hu5AJ+Su3hhJupsKgXyq6mNpgmJja2yh/1NnIoFjU0lWZzCxDjDRo0/JWM4pItTPqYlBabTUsBCw4yqAYGsX1tyVlPHkkDIBJA12m6H4xx7x8/zH5GyL7EiwUjr7rZgqLTrY9bLHTxcBO6qSRGh5Kg2Yqjt6rE1kOWnPBjaP2FWNRCLRBKkXQI2WbFOMid4KNYSgDOuwP6LJxHCjOABp8k0gPEBadlHhB8TvIfVEeI0fA4jZD+EGKh8lOSoK1q1tFr4DhwXVXlrXZKchrhIPxREb6KqtTEToi/ZQS6oOdKI5mbfVPpyXKF1LrFgwnC++pVK78ocxrTykeIEwN/CgHaIRWI5AfRehCqKmFxLi1uYUwA4AD4mZjA22Xn/AGmHjYebASnlxjFTm5ciXCXxRZHJEWFCOG1gKTZ5LbhnB2hXPY2xrbi8Nb0Q37u6V02Gw5qFrWiS4gAdTYLZxPhLKVOkZJqEvFVsWYQ6GiecArPzTG6bePfLjPupJErUcGCROwRvCcLdUDy0SG5Qf9xgfNZquHyOc11iLEcvNF6st1PasenrlnoUQ2wt0Gq3UGbrMW6qyhVMwssrW2OhXC8DqVaVSsGnJTF3RILrQ2fVNwXhTqtVjNMzgJiYkgEx0XV/ZjxkiqcK69OqHQDpmy39C0R7LsexvZ12GNV1SJeYaBBhoJgz1somGWfE+f8ABZ9WYb37+P0zezwovpjCkU3tpuBeQDnEtnN1m/qvIO1lE061ZtTxPzEudOpm5X0E6iC4O/EAQDfQ6iF4l9ofDnU8VVLx8ZLmkaEOJI9dVWXR8eW56v8Ab1GXR6ty4vv/AC4OtUIzECAbShb2wYRT7wWjSUNxTpdK16fsdbXayPfBSTvF0y6NOVVUwbjsu++y7sHh8eazMS+qx7A1zBTLAC0yDmzNOhy8tVip9nq5wn3zKO5z5A6fFMxIHKbSNwV6N9ieGqnvHks7tmZsZf4hdUyH4/5R3Yt1KWV+k4vKe1XYPEYKsKVVzHFzQ8OaTBBcRuBfwlCH8AcBOdvlBlevfbZw4jE0qsuipTy9AWHRvKzgY8157RHiaIJzGPlKrH9Tlv4cy/hFTlYq37nUMDKbCF1lOi0uNrjcqgYBza1nSwmY6G600i5OaZwyrNm3F43hPxZgDrbyT6kmAu1rUR8TN5b8lkxj2f8AScTnA7z75SbTtcRRDnX6gn2U5zWqeGW3H4PCF5EabnkUXPBg1heKwD2iQyDLnZgGhu15+Sl2epMcIzDMNW762KM0uHtBl7gADNzCUq9Obx+HLPFpuevl+ihhsMXeIaW9yF0PE6FOrTqtYQ5zb2uLCfa6owvdspNa9xbmIi0fAZJ8szj7JS2+1ZYyeh3AcNyUs0hxMRGs8oQ7jNFzXjNIJGsLVS43Sa3KXtIG8aSs3EccK5lpJDBF9/JXthyDcRbFN41Jug3Cj/E9EVx1TwuABkjkguEJD+VilkvF09XLAlEOzvx2BMscIG9wgVGqMoJKN9nMbTbUgn8JI6Aa/kn0+M4XU/hox93LeHVjpmY2emWkAfnZcD2kqMc6mWEkd20GeY1Xo/DXB+FxFGocjGglxIktDmnQdIBXnvafhdSg5rXgOYRNOo29Oo3UFjt/LZVlje2b/f8AZTOd1k/P9NXBMKH0Wk9fqi9HDtaeSE8GqtbSa13nZFQ7DuI7yrUa0DZgMn3XLnufbq6erPcen/ZTwtlVz6rhPdFuXlmM39IHuuj7fCk2g2llvVqFwAGpaCXO+Y91w/YDtphMHTqCajs2VzvD4WQCNRzlF8R9qWBdUbUyS9jSGl34c0Zo2Gmuqwtx7LNXf8q1svkl9z+cdD9nPB6TMMKrbuqzmJJLYY85IboIjzXFfa8QMY2Gx/BbJj4jmd7wICs4P9o1OhQZSbUaAzNqySczi4Xz2iSuW7U9pW4qpmq4pzh+FjWMaGDkD+qeOW5MZjd/ej7bMrlbP7gFXFEbHVRZiDmtCqxtTDSIL4j+YSTOpssFWrR2zf3LWdPfwi9WT5HKHaSphKtKrTDS5rph0xbyK7TEfbLiXDwUKbeZlzr+ui8ofVpfyk+pVn3xkWafcq50prTLPq3K7el4n7YcWWjKym0xBIEyed9J5Ibxr7U8XWpOpObRLXtAP8M5hFyR4on0XC/e2ck7azDqPqn45/1qe+pOxpLiTA8hZVuaS4Aaq6aNifUXWevWZPhbI6yn2SXg/LbxVDxdJFKdZhAt8klTPceg8exOIxLAMTVe6MssYctMOAMOIAjMcxk21VfDsdVw7aYpVKjW03OLW53ZZdBdI/EJAMGUGPFK1DM17i+m6zjo+OThutNDFMqNlrht5j0WHZuMs+tnjRbi3HK2KLTWqkhhloDWgAm0jqhzeHMdlcXAgOAk2IJsAI5pnJsPQc97NYDgSBob7rbpySsp18svngYHZmk0BxlxPMndBKND+K9ps0Egc7WXb1KsMvsuJxUy102kk9b/AOV1ZST0N1VTwjmh5dYF3hgnTyQ/jJjB4hhEhmIpVR5GnVpvn+5nsER41xulSYA93iscou7/AB6rhsbxx1SqXEZWO8JYP5efV1gVnnrWovpy27XYKk0vogfEarIc3cF15I1tIXoHGeAUajybSDoQCMsbciuA4Jie6xTYY2oGkBkkD8QIe2TEmI8iu6xFWQ558LnXDQZABvl11WN37dWOtcseINMfw6IEugOIyi0WmAIGi5rjWfOQ7VtgIgAQL+q24jwU6jtyNd5P/K0V8H31KnVkklonrFiPP/KrHnaM7rTl2UibEW5wSraWIeycpiUeZwppbIqtj/VfyQ44Bt7lCdh5c46lMiP3FvVWjADkhW4EEW2RbsY4fe6YMGQ4af0lW08CNwt3B8LTZiaRaSCDf1Bsqw/iictXGjlNlSsMTRaBYZBAlxBmOpj6IJwuliabH4erh6lfDk3YATkdtUovA8J+qLHi4w1SpUw4D31HloBJDWgRJMXMk6dEZ4SK1V7qnf0w4tvTYx7C6BMAEkH01Wnkxyut8suzLHHeuK8545wSpQDXAOdTOhggj+l7dWn5Ifh6OYTmvrH6r0nEYrF1DlbSw9abhwgvyiNn2+q0VKZa0NrYNjid3U2BonqBMKbjN8NcZe3bzrCvOV2UQHWMfijopd23QgeS9U4bwii5svwFJoj4gfD89E2O4XSYzNhsHRz6jvBnb6SU5gm5308rNLIJa2b6RPzWPHGYMZZ1Fl7Hwntiyn4MZRLHyBLA3IIFjlGgss9btVg6jj3uFpOiYhoqSZt4oA0ujtie+z4eMkhRcvacP2hwjmHPRZSdpl7psRsQQE2O7Q4NjAWUadQ8oaHecFqfZPsvJfp4tmVopk6AnyC9A4pxlpPeUzTawkDu8oDm2sHNi88wSq8R2mDhApFjgYzNbSg23Eyo1F9104eng6h0Y8+TXfor6XC6rpDaby4CSA0kgc41XoHCO0rchbWzZySMwa0Ng84MyguJxzcNUdUw9Z28AEgnlmOsJ3Ga2MbbdOWqYOoPwP8A7Hfoq/ulT/43/wBjv0XVVO1mKqNblxNQnSIp69T+qK8KxmMc4OfXosERD3D1BDZ+qU1ftpcbPdjl8NhKmUeE/wBp/RJegvZUcZPEKLSdmupwPKQkn2I3PtzfFsVIzB09IuPI7rFVwdw+mS10aaO/QrLiMW9+UEBsGbWBRPvAQMhBjY7foscce2M8tyGw3Ei05aogXlwFj0PJGMBiS2o1oMh4kdCLH6yuaxdckhu9pnQevJNQe5jm1WXINmm4vrC0x1spPmvQeMY8Mw73SJjLHU7BeeY6s9ziC4gReDHWFDjnFjVe0REXImfFAn6BZcVigXtad4HSw3V3LapjoNGCc8vYLuHib12I+iGVqZaYIgrsKWCsXMBzc+QnQILiqMkg8/zUWLmQdhq0EdP6Q75FdZSxoyiDULjAILWsaI6NAkqjslgKNWs2m+GvfBY4m175fNdf2y4bQw/dxH9W5n+kb/5UVpK43j2MkBg5SfcAfM/JGuBVP+1Dd2u+RXKGt3j3OOrngRyaNB8l0eCJGWDCvHiM8+SBGdwItN41HmEjRDpyusOaz4inkc45gc8HeQVnZXOgOtk/aW00SPyOycMK1U35qRgSWCfbb98kG/6y3klVa2JGj1V3DacVqZ/qH1Qkccbu1aMHxphqU4Bu9v8A7BEvJXHh0HEeCtdiahz93BbvEy0aDdEmNqU2ta2tQc3QnM1tVoJu4O/EY8lz/wBonHMwp4YNjIA5zpmZMtDdxouNxVRrmtgXEyr6lwlvBYTO4znh7pxniNJ/ddy+jTNINGZzwXPa0RBykAed0ArcXNQOFXFubf4e9aG35FoAIXkGUckqYujzT6Lw/r1cYvDlhYapyjY1zlidcoUBVwVh3rMo2NYx6BeVubChCPN+Dwfr1nEVOHASK1Emb/xH+uhVNLG8Ob//AGp2/wBZ8rry0pwEeX8g8P7Xqr+K8KN3VRMcnf8ACEVeI8OzWqvy7nKfldefVFOi1LzfkOdGfdd5iMdwzM0Ne8ifEcpsI257JYjH8MLYaakzaWkgjnGy4Ss0J2BHmv1D8U+67RuM4cADDje4IOnQwitLjXCYA7t3XNSDiOgtdecwpsYl5r9RXileo0u0/B2aUHf/AEtHyC1M7ccLbdtCpHIMpx8yvIqgv6JCeSXmy/C8WL1t/wBo3DpthH/20/8A9JLyxuEf/KfZJHlyLx4O5xPEsMGZXYUtePxPIez5FAS9nxMcOguAPXVV1Kw2YPZx/ND8VhX3cwBvMWHsFfZ2FxeBTB4gGYAM85n5qL25QXzBF4BIvtZDsPiWhrZkOHT6uVvEa38OJnMZnkBp8/olda4Hbyx0qkun9+ShjKhBndpB9io0zH7sVGo+XQdwpW7bClpYeVvPz+nugPFKQbUAHMH3hauE4r/t231AHq235Ifjny4eY+qr4Zycq69IhwLbEGWxzmQRy5rVxniNatUz13Z3wBIjLYAeEDmd9ynqjxT0WYCajGnTX0F/rCLFSslZmWu0cmj33XR0anhHRAcf/wCf/aPmSUVo1AW/vVTfYpY+qCB5gLJSMlLGPtHIyPS36qrB1LX/AH0Qcgxg6xabaWXP8Yw+Sq6Phd4h66j3lFaFe/mtVfh7awE/h38/+Eqc4ckr8Af4tP8A1s/9gjdTs/Hwu9HCyalwwNe0upmzgZaZFiNRqlBa39psCa2Kq3+Ci13tK5vhuENUlo1Ald/x7DtGJqOmC7DZI6y6NFy3ZnCupVnd42PB6G40K0zk7kYZf+WUcEcpYfgbi6Oq6SpimCeZ2/NU4SpLp6qe2H3UKrdnnR5KFTs8Q2brrnnwzz09FCo8AJ9sLvrkDwE81Y3gHVHqtQBzZuL6WUTV5J9sZ5Z574c+eBq5nBgife36QoGuEtYjuzC8VwcDL/qA91NnBQSrsdX+Ac3j81op1YIM7o4VvOoU+At5rRR4Cw62TtxUMYd80nnobKVTFQNdZT1ivdZavBWm40iywYbCgVQ080TPEgNSB5lZalGoHGrlOUCZ281N0zxud3sfzgWA+iSFNxYN8wSVdzPxUJDydyrKYIuP+Vm/6gNXAfL3uosxJPwNJ89FO3RoTJBEQL6yg1YiS0aC1vc/Mn2WmtTdGZzpOwGg6lDmnQ8kHItw7bQdtP0KajTBe648PPkYIi3n8lKqLgj1VNQRUMaEaeiDFeFT3Lm28L3C3Kxt7lVVhcf6h9QsvBaxAqN5wfrK21Kd231I+hP5IlL5bMJhjUFVzXMHdtLvE4NLg2BlYD8TpOiyUP8AyE/ytA9Tc/kpYf4BO8n3JP5qFA/EeZ+QsPorSzYi9cnoFtpbeaHZ/wCK7pA+S1Z7LOrPjBvpI12jdYMI43HU/VbuIAimHAmGi/q4x9VkwYMifNAEGuiNkXwNXwztGnlKDtZncABZE6ZyuDdrKtFW2ljab9HCeUifZTdiWjdAaXDWFxl0wYgWNuq1HDGn/wCOP9zZP9wUDQ92n4iA9paJd3YtB5m0wuWrcYf/AC3NsoBtN9SjOPxeYWsYg8x5Em6EhhAMmSd1eV3dlhNT0z/fiR1HIGfZauH1S5xDvDy6qIYU7pBkaqVDjMWIAJ0TGoJBE/vmg1HMDJF+d1aKzp80bR2t9Wo0/h3Vdeq0kHIBGsbqq6YA9E9n2nNZt4aOmtlQ545BTeeYVFR/RI9IVA0gdDPr+ymbUhZ6jzsq3PKR6bO96pqtQkXNljNVMa06pjSeVhGUwfO591tr4uoWFrnHKQGkbFtoHyQuo8GOivwmLDBGUHqRJS2qRayw0HskoOxElJBchTmHdasNWIWStiL+GE9LEtk5gdD8JGsW12lIxN9cR12/fqqRTn8I91jY/NoNCiGF5AKomqQ0jRp8pBHzVWIrNL22ymDM8ybLfVEfhn0hCcaPEJEW/X9U6IfBGKscwR8p/JEcXUytB1gg/kUFpVIcHciD7I5xIeAxvp7pQVroNlgIIIi3zFvZUinAiYgJsBRqCiLQBMzoJcYScTe9/JXtIXgGkudOu6Jtp3bI3Q/htUue4u1KJuMEKFLuJBopVOgsOugQek6YHz3WvHvljg7WPpdCcJVIdbYJiR0mB8IW58fEdtEJ4fihEusFsq1HODn5Ya1sid+p5bKom+06T/G/KdSduvNW1HT6b/5QEcSqA2haKHEZs6B1Wa9N7233US5VMrNO8/T3TVKo6oCXfQrPvLdwsZqBQcf3+aBpvbiG8yrW1mxZBC8qLsQ5A0OVKizHFRshn3pxS78oMSOLCoqYlY3VCq3O5oDZ38qouWcvUHGUBpKoNcKMpZkgY1gmOISlRddAP95KSjlCSAzZUw6rdUeRqAsznSeSYPQfB11RTB1JIAKFZOS24SoAeScpUaqUbf5QvHYUvgixG23+FtGIERqkPNNLnXsI1RelVDqTJ2IB/wBp/wAKvjFCCCBrr+/3oqsMA1pDpt4gRqDzSMepVw5sXv1t0+qoqQVjpYgDcXudYkj5aJYqq6PAdJJkDp8MEzvyVp0w4YZargeqLNq6eSBitNTNpP6LoBT8DT0upiqH8TeZaLQ7X5Kt1Bo0iNtyeg5qOJqd4Q1vwg68z0RPhuHa25ieZvHlyQKswmE0Lr9OSI4yp/29UdI9yAs1HWAbLViHgDxjX5wnfRfLlmMnZSNFEahafhEBZis1otcQIt6KLqpUHjqqsiAt7081E1CopgUA5ed1ElIuSlBkE8qBckHIInOhM15TlRKAcuUU8JFAMHJElMQlCAkCU2dRgpBASzBJNCSDPi6uZ03iBCbuxzUjh+aRpnmgkCTtJ6qxrDF0mGN1Yx3sgJYckLUakLCfCQBOY3j5+6rrViHX0VSloWaC8dPS/S+qpyEDMQQBpIv5LPgOIEGDeCY9dl0WFx1EtJfGmXK74gfLceSNkD0GMcCDaYOm4mI5an3Wmjh6ZDgS7MNCC2LjcEeW49VrpcPY/wAVJwjUguA0uQDv5Ia2uxuZxuC53nqYjrACeysAw3xR1hHa+JOU02bgAnZvl1QWi2XW5osNhoB7+pSiqsweFa2CTJ+Q8gtj3idFjY31Vw6ppX0xdWVnnf01VTX6RqUQIJBIFhr+SVVAmu4clleEWqCVlqtSMOcFBxWis0rMZSCMpyVAlIoByUioQUoQEiokJ5TFAMnlKEkAyRTpkAycFMkEBKUydKUgZJOnQZw5SBUXNUQeSZJuYCnw7SDIuFW1/NI1yNAgJ48AOBB8R8o5XUatBzj5cxE9VqwnDZh9TQ3jz0k/ktjxKr2QAaZa6DY/vdbqVUPsbO/TqtuJw4c2DrseSEVAWWImPhP718keh7GeE4hlOo9zxdrZAPzjnqgtesXEgaTMBaMPWDxldYjR2/l1R/s9hKbvDEP3/qvq3mOmyKIB4WgWjaT+9VeA7cFdFxzgvdNFVlx+Nu4/qb+Y/wAobmaG5rERa9uhTTaxtrAfiDSOc/orw31J1P0hUYTCg3N5RSjh9ggbVYDDF7w2QDeD5LS15vKkGFjg6JifpCyteRbklTi4uBmCOqzvKkHdFB5CRqKrVkqMU61fks7qxQaDgoynfUVJckFsqJKgHpjUQFiTlXnTZ0BbKiXKOdIkFASBTyoSE8oB5TSmzJ5QCTpk4QCSSSQGmpTVLmRukkgILfw3CB3iOm3Up0kCt+ZX0qcyI6pklpGdV4oACeQuguCwb8TUibfQdAnSSqsRuhgGVJosaAGfG/cH+ncnqhTarqdTI4+JjrOHMaFMkg6P8S7TRSAyxUcLfy/6hyHQ/wCUAoVPCAInyjz/AOUkkX2XwKYR8C+v70RDCkHXmnSQiivEqbO6GQkuEZpHPkubxNj5pJJHipc9Z6xKSSS2FzlAlMkg0S5QKSSQQKUpJJgyUpJIBJJ0kApSzJJJApSlJJMJgpi5JJIEY3dB8ikkkmH/2Q==" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Władek (Beksa) - sympatyczny chłopak, kolega Stefana ze szkoły powszechnej. Bardzo sympatyczny, opowiadał różne ciekawe historie. Trochę przerażony wojną, wiele razy sprawiał wrażenie</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">, jakby chciał się wycofać. Przyjazny, lekko nieśmiały. Jego dziewczyną była Ewka poznana w konspiracji. Został zabity przez Niemca w dniu dziewiętnastych urodzin (można powiedzieć, że przez głupotę).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">A pozostałych postaciach wypowiem się później - będę edytowała tą notkę ;).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">obrazki (c) internety.</span></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">_</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">01.2017: A teraz to najbardziej lubię zestawienie Biedronki i Kamy, po prostu moja ulubiona rzecz w filmie. Biedronka - bogata, ale nieśmiała, Kama to jej zupełne przeciwieństwo.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Stefan zachował się dla mnie trochę jak tchórz, no ale co zrobić. Takie wahanie się pomiędzy dwoma dziewczynami było trochę niedorzeczne.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jezu, co za przeklęta zmiana na https://. Tyle obrazków jest przez to usuniętych.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-23954169479604666432014-12-02T21:06:00.002+01:002017-01-24T11:03:00.754+01:00#o53. Panna Castain<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Witajcie, kochani! Wiem, że jest już późno, a ja opuszczam tego bloga. Dziękuję osobom, które tutaj zaglądają w poszukiwaniu nowej notki lub nowego rozdziału. Naprawdę jest to dla mnie ważne. Nie dodaję nic ze względu na szkołę - ostatnie tygodnie są zawalone różnymi sprawdzianami, a mi zależy na dobrych ocenach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Tak więc, jeszcze raz dziękuję i dzisiaj dodaję nowy rozdział (wcześniej pojawił się na WB, ale dopiero teraz go tutaj wstawiam :>).</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">_</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">01.2017: Jaka ze mnie dobra osóbka... I zależało mi na ocenach, hue hue. Chce mi się śmiać.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">No nic, czytajcie.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">__________________________________</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Jak to... ja? Przecież ty masz sześćdziesiąt lat, a ja jedynie
dwadzieścia cztery... - odparłam z przestrachem, bojąc sie odpowiedzi.
To było trochę dziwne, że bałam się swojej "starszej" wersji,
przynajmniej dla mnie. I dlaczego musiała pojawić się w moim życiu, a
nie takiej Bloom? Przecież to ona powinna mieć wyrzuty sumienia, ja nie
zrobiłam nic złego...<br />
- Tak, ty. Ja nie jestem jedynie twoją starszą wersją, jak to nazwałaś w
myśli, a także kontynuacją twojego życia. Jeśli będziesz tak dalej
postępować, to tak będzie wyglądała twoja starość. Z tęsknoty za
ukochanym zestarzałam się, z nadmiernego stresu umarłam. Powiedz mi, czy
ty też chcesz żyć tak jak ja? Być ciągle nieszczęśliwa i pod pantoflem
mamusi, która udaje, że chce dla ciebie dobrze, a tak naprawdę na twoich
oczach robi z ciebie wyrodną córkę? Sama słyszałaś, co do ciebie
mówiła. Powiedz mi, czy ty takiego życia chcesz? Przecież masz prawo być
szczęśliwa. - odparła kobieta ze złością. Cofnęłam się do tyłu. Nie
dość, że czytała w moich myślach, to jeszcze wiedziała o wszystkim. Nie
wiedziałam, co mam robić. Powoli, odmierzając kroki w kierunki bramy
cmentarza, szłam do tyłu. Spojrzałam w twarz kobiety, której wzrok
napełnił się pogardą.<br />
- Uciekaj ze swojego życia, bądź tchórzem! - krzyknęła z ironią, a w jej
głosie wyczułam tą samą fałszywość jak u matki, która "przejęta"
opowiadała znajomemu bajeczkę o wyrodnej księżniczce.<br />
Przysiadłam na chodniku i próbowałam powstrzymać łzy. Nie wiedziałam,
dlaczego jednego dnia musiało się wydarzyć tyle nieprzyjemnych rzeczy.
Zaczęłam masować policzek, w który uderzyła mnie moja matka. Wciąż
piekł, a słowa Stelli zabolały mnie tak, jakby w niego uderzyła. Gdybym
była w pałacu, mogłabym do niego przyłożyć lód, a tutaj miałam tylko
lodowatą dłoń. Nic dziwnego, skoro było dosyć zimno, a ja nie miałam na
sobie bluzy ani żadnego swetra.<br />
Po chwili, chwiejąc sie na nogach i siląc się na lekki ton, rzuciłam:<br />
- Skoro jesteś taka twarda, to dlaczego nie walczysz, tylko atakujesz słowami? Uważasz, że to jest lepsze?<br />
- Skąd. - z głosu kobiety znikł już ironiczny, fałszywy śmiech, a jego
miejsce zajął smutek. - Nie mogę walczyć, gdyż jestem duchem i mogę
jedynie przeniknąć przez mury, a nawet przez ciebie i poczujesz jedynie
lekki wiatr. Słowa są moją jedyną obroną.<br />
Podeszłam bliżej niej i wtedy zobaczyłam żal rysujący się na jej twarzy.
Zrozumiałam, że to ja zgotowałam jej okropne życie, chociaż nie
chciałam. Miałam wszystko to, czego ona nigdy nie mogła mieć. Ja mogę
zmienić swoje życie, a Stella pozostanie jedynie duchem, kobietą, której
nikt już nie pamięta.<br />
- Przepraszam, nie pomyślałam o tym, że ty też cierpisz przeze mnie... -
zaczęłam. Wyraz twarzy kobiety zmienił się, stała się weselsza, jednak
widziałam, że wciąż cierpi. Było jej naprawdę smutno, bo nikt już nie
pamiętał czasów, gdy była księżniczką i gdy wszyscy ją doceniali,
mówili, że jest dla nich ważna. Najwyraźniej Klub Winx się rozpadł, a
pozostałym czarodziejkom jakby wymazano z pamięci dawną przyjaciółkę.<br />
- Spokojnie. - mrugnęła okiem, uśmiechając się. "Dobrze, że chociaż próbuje ukryć swój smutek", pomyślałam, z troską patrząc na nią.<br />
W zanadrzu schowałam jeszcze jedno pytanie.<br />
- A dlaczego akurat to ja miałam spotkanie ze swoją starszą wersją?<br />
- Gdyż jesteś mądrzejsza od swoich przyjaciółek, próbujesz innego życia
niż one. Chcę ci uświadomić, że musisz je zmienić i być szczęśliwa,
nawet kosztem pochodzenia lub życia.<br />
- Dzięki. - odparłam z uśmiechem. Zaczęłam szybko zastanawiać się nad
jej słowami. W sumie to logiczne, że jestem od nich dojrzalsza, skoro
liczę sobie dwadzieścia cztery lata, nie dwadzieścia trzy.<br />
Stella miała tylko na pożegnanie dwa słowa:<br />
- Trzymaj się.<br />
I zniknęła.<br />
Zaś ja próbowałam dostać się do bramy cmentarza, by pójść do parku i
znów zobaczyć najlepszą przyjaciółkę i narzeczonego. Tak, "próbowałam"
to było doskonale pasujące określenie. Siła wyższa trzymała mnie za
nogę, nie chcąc mnie puścić. Nagle poczułam, że niewidzialnym kijem
dostałam w głowę i straciłam przytomność.<br />
<br />
Obudziłam się po kilku sekundach, minutach, godzinach. Czas płynął
nieubłagalnie. Z utęsknieniem popatrzyłam na naprawiony zegarek, na
którym dochodziła czternasta. "Czyli długo mnie nie było", stwierdziłam i
usadowiłam się w fotelu. Nie wiedziałam, co mam teraz robić.
Zrozumiałam, że "StarGirl" (czasopismo o modzie i gwiazdach Magixu) już
tak bardzo mnie nie interesowało, jak jeszcze kilka dni wcześniej. Znów
zaczęłam krążyć po pokoju, zastanawiając się nad słowami Stelli.<br />
"Powiedz mi, czy ty też chcesz żyć tak jak ja? Być ciągle nieszczęśliwa i
pod pantoflem mamusi, która udaje, że chce dla ciebie dobrze, a tak
naprawdę na twoich oczach robi z ciebie wyrodną córkę?"<br />
Przyszła mi do głowy genialna myśl. Zaśmiałam się na samą myśl o niej.
Przecież Stella poprosiła mnie, żebym zmieniła swoje życie. I ja mogę je
zmienić już teraz. Przyszedł mi na myśl Valtor, wszystkie chwile z nim
spędzone, spotkanie w kawiarni, pocieszanie mnie, pocałunki, obietnice,
kłótnie i rozstanie rok temu. Byłam ciekawa, czy mnie jeszcze pamięta.<br />
Najciszej jak mogłam, wyjęłam walizkę z szafy i zaczęłam składać
ubrania. Z odrazą spojrzałam na niektóre kiczowate ubrania, nie
rozumiejąc, jak mogłam w nich chodzić. Do walizki wcisnęłam jeszcze
część sukienek, włożyłam jeszcze potrzebne kosmetyki.<br />
Wypakowałam walizkę. Włożyłam trochę ubrań, część pluszaków, kosmetyki. Zasunęłam walizkę.<br />
Wypakowałam walizkę. Włożyłam kilka ubrań, wszystkie pluszaki i poduchy, zdjęcia. Z ogromnym trudem zasunęłam walizkę.<br />
Wypakowałam walizkę. Zmniejszyłam ubrania i wszystkie rzeczy, które chciałam spakować. Bez trudu zasunęłam walizkę.<br />
Wyjrzałam przez okno, patrząc na służby i pojedyncze już paparazzi.
Pomyślałam bez cienia tęsknoty, że już tego nie będzie. Ostatni raz
rozejrzałam się po pokoju. Stały w nim już puste meble, które bez
ukochanych, słodkich bibelotów nie były już takie piękne. Ostatnia myśl,
jaka przyszła mi na Solarii, to "ciekawe, po jakim czasie matka
zorientuje się, że mnie nie ma".<br />
- Teleportacja... - wyszeptałam cicho i ostatni raz wyjrzałam przez
okno. To był mój ostatni pobyt tutaj, a przynajmniej myślałam, że taki
będzie.<br />
<br />
W czasie teleportacji poczułam mocne uderzenie w głowę. Zrobiło mi się słabo i zemdlałam.<br />
Znalazłam się w starym pokoiku w Alfei. Trochę byłam zdziwiona, bo był
tak urządzony siedem lat temu, kiedy dopiero zapoznałam się z moimi
współlokatorkami. Uśmiechnęłam się na samą myśl i ciężko było mi
uwierzyć, że kiedyś byłam taka naiwna i głupia. "Kiedyś...", brzęczało
mi w głowie to słowo.<br />
Kiedyś byłam małą księżniczką rodziców. Kiedyś spowodowałam zniszczenia w
szkole. Kiedyś poznałam moje przyjaciółki. Kiedyś dowiedziałam się o
swojej przyrodniej siostrze. Kiedyś zakochałam się w Valtorze. Kiedyś
związałam się z Brandonem. Kiedyś nasz związek przechodził kryzys.<br />
Teraz nas już nie ma.<br />
Potrząsnęłam głową, tak jakbym próbowała wymazać z pamięci te złe chwile. Wiem, że się nie dało.<br />
- Halo? Jest tu ktoś!? - krzyknęłam niepewnie. Chciałam jak najszybciej
się stąd wydostać. Nie mogłam być w pokoiku, który przypominał mi mój
nieudany związek i zdradę. Te wspomnienia piekły jak mocne uderzenie w
twarz. Odruchowo roztarłam policzek, próbując pozbyć się tego uczucia.
Bolało.<br />
Ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. Byłam zdumiona.<br />
To byłam ja jako siedemnastolatka. Wtedy, kiedy tak naprawdę zaczęła się
moja przygoda z Klubem Winx, kiedy rozpoczął się czas intensywnej
nauki... i kiedy się zakochałam. Tak, wiem, to głupie, że ciągle to
wspominam, ale z Brandonem naprawdę mnie coś łączyło.<br />
- Hej! - zaszczebiotała kiczowato ubrana dziewczyna, szeroko się uśmiechając. Jak dla mnie, to wyglądała trochę sztucznie.<br />
- No... hej? - odparłam niepewnie. Poczułam, że się chwieję i to wcale
nie było przyjemne uczucie. Poczułam kłujące mrowienie na plecach. Gdy
to po kilku sekundach ustało, wymusiłam uśmiech na swojej twarzy,
kierując go w stronę Stelli.<br />
- Co tam? Pójdziesz ze mną za zakupy? Teraz nastał nowy sezon, muszę
sobie kupić nowe ciuchy. - powiedziała takim tonem, tak jakby te zakupy
były sprawą życia i śmierci. Zdziwiona popatrzyłam na nią, nie mogąc
uwierzyć, że kiedyś taka właśnie byłam.<br />
- Nie mogę, muszę... - urwałam w obawie, że mogłaby to komuś powtórzyć.
Do oczu napłynęły mi łzy, które próbowałam odpędzić. Spojrzałam na młodą
nastolatkę. W jej oczach pojawił się strach. Może mi się wydawało, ale
miałam wrażenie, że cicho mówi do mnie: "Współczuję...". Nie wiedziałam,
co zrobić. Z jednej strony marzyłam o ucieczce, ale z drugiej...
przecież Stella nie wydawała się złą osobą. Postanowiłam zaczekać do
chwili, kiedy znowu poczuję mocne uderzenie i przeniosę się do czasów
współczesnych. Chyba nikogo nie obchodziło to, że będę się czuła
fatalnie przez najbliższe tygodnie.<br />
- Rozumiem. - powiedziała cicho, odwracając głowę w stronę okna. - Ale
dlaczego jesteś smutna? Powinnaś się cieszyć, że masz takie życie i
możesz wszystko.<br />
- Łatwo ci mówić, Stello... - westchnęłam, kierując wzrok na zdjęcie
rodziców. Dostrzegłam drobne rysy i zorientowałam się, że było wcześniej
przedarte na pół.<br />
- Łatwo mi mówić, tak? - zapytała zdenerwowana. - Tak, to strasznie
fajnie wysłuchiwać kłótni rodziców, wszystkich poleceń, gróźb wobec
mnie. Wszystko robię źle. Nawet nie wiesz, jaka czuję się upokorzona,
odkąd dostałam naganę przy całej szkole. To bardzo miłe, naprawdę...
Nawet nie wiesz, że...<br />
Nie słuchałam jej dalej. Poczułam, że bardzo boli mnie głowa i powoli
siadam na łóżku. Widziałam swój dawny pokój i Stellę jak we mgle, a
słyszałam jedynie szum. Zasnęłam.<br />
<br />
- Halo? - usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Szybko otworzyłam oczy i
zobaczyłam nad sobą pochyloną brunetkę. Podniosłam się i znów opadłam na
poduszki.<br />
- Hej... - wyjąkałam. Nie znałam jej, a nawet nie wiedziałam, gdzie jestem.<br />
- Vera, to ja, Hanka! - powiedziała głośno brunetka, wzdychając. Usiadła
na krześle i odwróciła się do lusterka, po czym zaczęła poprawiać
delikatny makijaż. Musiałam przyznać, że była bardzo ładna, a jej włosy
sięgające jedynie do ramienia dodawały Hance uroku. Jej twarz w tym
momencie była bezbarwna, ale zaraz się rozjaśniła.<br />
- Słuchaj, teraz idę na randkę z takim przystojnym ciachem... - mrugnęła
porozumiewawczo. - Wrócę wieczorem. Pamiętaj o jutrzejszym wykładzie! -
dodała i słysząc szum motoru, wybiegła. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam
chłopaka siedzącego na lśniącym czarnym motorze. Po chwili za nim
usiadła Hanka i odjechali.<br />
"Ta to ma życie", pomyślałam. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam piękną blondynkę o ciemnozielonych oczach.<br />
Nie wiedząc, dlaczego nazwała mnie Vera, sięgnęłam po torebkę i postanowiłam dowiedzieć się czegoś na temat swojej tożsamości.<br />
Po chwili przeszukiwań znalazłam swój dowód osobisty - przynajmniej ja
na nim widniałam. Nazywam się Veronique Castain...? Dlaczego...? Nawet
rok urodzin jest inny.<br />
24.02.1995.<br />
Wiedziałam, że skądś znam tę datę, jednak nie mogłam sobie przypomnieć,
skąd. Jak mogłam stać się kilka lat młodsza? To chyba niemożliwe?<br />
Czując się jak po kilku wypitych kieliszkach wódki, stanęłam na nogi i
poczłapałam do kuchni. Opadłam na krzesło i szybko nalałam sobie
szklankę wody. Wypiłam ją i wróciłam do pokoju. Ledwo mogłam się
utrzymać. Oparłam się o ścianę.<br />
"Powiedz mi, czy ty też chcesz żyć tak jak ja?"<br />
W głowie szumiały mi słowa starszej Stelli. Złapałam się za głowę, tak
jakbym wierzyła, że tym gestem wymażę je z pamięci i zacznę życie od
nowa.<br />
"Być ciągle nieszczęśliwa i pod pantoflem mamusi, która udaje, że chce
dla ciebie dobrze, a tak naprawdę na twoich oczach robi z ciebie wyrodną
córkę?"<br />
Mama. Zamknęłam oczy i zaczęłam ręką uderzać ścianę. Tak, tak.<br />
"Powiedz mi, czy ty takiego życia chcesz?"<br />
Nie chcę! Chcę tylko zmienić swoje życie, zapomnieć o Brandonie i Bloom,
o rodzicach, żyć tak jak ziemskie nastolatki, mieć swoich idoli i
niespełnione marzenia!<br />"Przecież masz prawo być szczęśliwa."
- Nie! - krzyknęłam. Otworzyłam oczy.<br />
Bezsilnie rozglądałam się po pokoju. Był obładowany stertą książek i
magazynów. Z książek zapewne uczyłyśmy się do egzaminów, a gazetki
czytałyśmy w wolnych chwilach. Czułam się dziwne, tak jakbym zabierała
Hance i przypisywała sobie jej dokonania. Nie byłam przekonana, że to z
nią dzieliłam mieszkanie i - po części - życie. Domyśliłam się, że jest
moją przyjaciółką. Ale nie wiem, czy umiałabym bez skrępowania opisywać
swoją przeszłość, zwłaszcza że raczej nie wierzy we wróżki i zdradę
księcia na białym koniu.<br />
Sięgnęłam po jedno z czasopism i beznamiętnie zaczęłam je kartkować.
Bezsens. Tanie plotki ze świata gwiazd. Odłożyłam je i włączyłam radio.
Usłyszałam głos jakiejś piosenkarki, która śpiewała: "Mogę mieć rogatą
duszę, mogę wszystko, nic nie muszę". Uśmiechnęłam się i zaczęłam sobie
nucić, mając wrażenie, że gdzieś ją słyszałam. No tak. Przecież teraz
jestem Veronique Castain.</span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-2001317389890120692014-11-17T17:45:00.000+01:002015-04-01T20:40:34.933+02:00#o52. Pamiętnik księżniczki<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Szczerze mówiąc, nienawidzę pisać jakichkolwiek wstępów, więc tylko dodam, że zaczęłam pisać sobie nowe opowiadanie, które pewnie powtórzy los wcześniejszych i pozostanie niedokończone ^^.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Można skomentować także na WB, gdzie znajduje się <a href="http://winxblogger.cba.pl/forum/viewthread.php?forum_id=29&thread_id=3058">tutaj</a>.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">~~~~~~~~~~~~~~</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Stella.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Podobno księżniczka Solarii, pusta lala niegodna zaufania. Księżniczka myśląca tylko o ciuchach. Mająca świetnego narzeczonego. Szczupła, ładna, zgrabna i obiekt pożądania wielu chłopaków. Silna czarodziejka, która zdobyła największą moc w wymiarze Magix. Perfekcyjna idolka nastolatek.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Naprawdę?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Tylko ja wiem, jaka jest prawda. Inna. Bolesna.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Brandon niby jest przystojnym i idealnym królem Queenlandii, ale to nie jest prawda. Nie kochamy się, nie chcemy być ze sobą, ale nie umiemy ze sobą zerwać. W pewnym sensie ciągle chciałabym z nim być, ale czy naprawdę? Wiele razy mnie zdradzał, nie oszczędził nawet mojej najlepszej przyjaciółki... </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Rodzice są wiecznie zapracowani, a każdą wolną chwilę poświęcają mojej kilkumiesięcznej siostrze - Jennie. Jestem dla nich niewidzialną osobą, nie dostrzegają mnie po pewnych wydarzeniach. Czuję, że matka mnie nie znosi, ale boję się jej przeciwstawić. O ojcu nie mam co mówić.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Przyjaciółki mają tylko swoich narzeczonych... nie liczę się dla nich. Tylko w Bloom mam oparcie. Zawsze umie mnie pocieszyć i przynajmniej wiem, że mnie wysłucha, doradzi. Za to jest moją prawdziwą przyjaciółką, wybaczyłam jej zdradę.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Ale tak naprawdę to wszystko się zaczynało...</span><br />
<br /><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Gdy obudziłam się, był miły, słoneczny ranek. Wstałam z łóżka i
przeciągnęłam się, chwilę później wyjrzałam przez okno. Na placu na
szczęście nie było nikogo, co jest niezwykłą rzadkością, bo zazwyczaj
paparazzi od rana zaglądają do okien mojego pokoju, by mnie zobaczyć.
Odkąd oficjalnie zostałam koronowana na księżniczkę, nie mam ani chwili
spokoju. Nawet jest mi ciężko zobaczyć się z Bloom. Żeby z nią pogadać,
często urywam się z sesji zdjęciowych czy przeprowadzanych wywiadów. Mi
nie sprawiają one przyjemności, ale nie lubię widzieć zawodu na już
znajomych mi twarzach. W tej sprawie interweniowałam u rodziców, ale
przez nową córeczkę mają mnie daleko gdzieś. Widziałam ją jedynie kilka
razy, a już jej nie znoszę.<br />
Wnioskuję, że nigdy nie będę miała dzieci.<br />
Wracając do tego słonecznego poranka: szybko ubrałam się i poszłam na
spacer, niedostrzeżona przez nachalnych fotografów. Serio, czasem mam
wszystkiego dosyć i chcę się zamienić ze zwykłą dziewczyną mieszkającą
na Solarii czy nawet w Gardenii. Na pewno noszenie ciężkich toreb z
zakupami byłoby o wiele łatwiejsze niż uciekanie przed dociekliwymi
paparazzi.<br />
Gdybym umiała mówić "nie", moje życie byłoby zdecydowanie łatwiejsze.<br />
Udałam się do lasu, gdzie o tej porze roku wyjątkowo nie cięły komary
(kurczę, "cięły" wciąż kojarzy mi się z "le ciel" [franc. niebo]). Było
tam chłodno i przyjemnie, całym ciałem chłonęłam te przyjemne zimno.
Szkoda, że czasem nie da się zamienić mocy z kimś innym, bo ja
zamieniłabym się z wróżką zimna lub lodu. Ach, te marzenia.<br />
Nagle dostrzegłam Brandona. Nienawidzę go od tej chwili, od kiedy
zdradził mnie z Bloom. Wiem, że to było dawno, a ja poznałam Valtora, z
którym i tak zerwałam (bo nasza miłość była zakazana, zło i dobro nie
mogą się złączyć - a ja go nadal kocham...). Wprawdzie Bloom i Sky są
już razem, dlatego zdecydowałam się jej wybaczyć. W końcu równie dobrze
mogłabym nienawidzić Brandona, gdyby zdradzał mnie z inną panienkę. Po
rozstaniu z Valtorem na prośbę rodziców wróciłam do niego, ale nigdy nie
mogłabym go pokochać tak samo, jak kiedyś. Zwłaszcza, że przyłapałam go
w łóżku z kilkoma innymi kochankami. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja
naprawdę przez te wszystkie lata byłam dla niego nikim, czy nie było nam
dobrze, czy nie byłam wystarczająco dobrą kochanką? No nic, nieważne.
Widzicie, każdemu zdarza się pomylić, a nasz związek to była jedna,
wielka pomyłka. Właściwie powinniśmy się ze sobą rozstać, ale...<br />
Znowu zobaczyłam Brandona. Przemknął mi przed oczami, słodko się
uśmiechając. Do mnie. Bardzo się zdziwiłam - czyżby chciał udowodnić, że
te wszystkie zdrady były jedną wielką pomyłką? Nie, to nasz związek był
pomyłką.<br />
Ruszyłam za nim, przedzierając się przez gąszcze kwiatów i nieznanych mi
roślin. Nigdy nie byłam w tym miejscu, naprawdę. Nie mogłam w to
uwierzyć, bo myślałam, że znam ten las jak własną kieszeń... Może po
prostu chodziło o to, że dawno tutaj nie byłam? Fakt, ostatnio tutaj nie
przychodziłam... Zajęta własnymi problemami, zapominam o innych.
Czasami nienawidzę siebie za to, że muszę być perfekcyjna, za dużo od
siebie wymagam. Chciałabym jedynie zapomnieć o nieoczekiwanej miłości, o
tym, że z kochankiem mi było tak dobrze... Jedyne, co mi sprawia ulgę
to myśl, że nie zdradziłam Brandona! Gdy się zakochałam, już nie byliśmy
razem.<br />
Podeszłam bliżej mojego "narzeczonego" i spojrzałam na postać znajdującą się za nim.<br />
Nie, to znowu Bloom?<br />
Schowałam się w krzakach, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń. I dobrze zrobiłam.<br />
- Witaj, Bloom. - usłyszałam zaskoczenie w głosie Brandona. - Co tutaj
robisz? Dobrze wiesz, że nie możemy się tutaj spotykać, ktoś może nas
zobaczyć...<br />
- Ach, czym ty się martwisz... - zachichotała. - Gdyby nie ty, nie
przyszłabym tutaj. Specjalnie dla ciebie zwolniłam się z sesji
zdjęciowej.<br />
- Ja też nie wiem, jak do tej pory udało się ukryć nasz związek. Wszyscy
się nabrali na to, że już nic do siebie nie czujemy. - odparł
zadowolony.<br />
Przez gałęzie zobaczyłam, że się do siebie przytulają. To nie było
przyjacielskie przytulenie, tylko coś więcej. Nie mogłam w to uwierzyć.
Moja najlepsza przyjaciółka i chłopak znowu razem?! A ja uwierzyłam w
ich bajeczki, że się już nie kochają, że Bloom czuje coś do Sky'a... Z
oczu popłynęły mi łzy, których za nic nie mogłam powstrzymać. Było mi
bardzo smutno, że kolejny raz się zawiodłam. I to na ważnych osobach w
życiu.<br />
- Teleportacja... - szepnęłam i natychmiastowo znalazłam się w pałacu.
Zobaczyłam matkę stojącą pod drzwiami, bezskutecznie dobijającą się do
mojego pokoju. Podeszłam do drzwi, kładąc na nich swoją dłoń.
Błyskawicznie się otworzyły.<br />
- Jak ty się tutaj znalazłaś? - spytała. Nie wiem, dlaczego, ale wyczułam od niej wściekłość.<br />
- Za pomocą teleportacji. - wyjaśniłam. - A co się stało? Dlaczego jesteś wściekła?<br />
- Nie wolno używać magii na terenie królestwa! - krzyknęła. - Zapomniałaś o tym? Co o tobie pomyśli Brandon?!<br />
Z całej siły uderzyła mnie w policzek. Naprawdę mnie to zabolało.
Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Moja własna matka... mnie
uderzyła? Prędzej spodziewałabym się, że zrobi to ojciec. Matka nie
wiedziała, co zrobił mi Brandon. Kolejny raz mnie upokorzył. No tak,
przecież teraz najważniejsza jest moja siostra! Bezskutecznie próbowałam
powstrzymać napływające łzy. Odwróciłam się do matki, patrząc na nią z
pogardą. Kilkanaście sekund później weszłam do swojego pokoju i
trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na swoje łóżko, opadając na twarde
podłoże. "No cóż, przecież Brandon mi tak kazał, a jest wielkim
'królem'" - nie pierwszy raz pomyślałam o Euris i chłopaku w ten sposób,
jednak ból w sercu nie wytrzymywał ciężaru wspomnień. Najsilniejsze
zdarzyły się wtedy, gdy przyłapałam jego i Bloom w korytarzach Alfei.
Pamiętam ten dzień, jakby to zdarzyło się wczoraj. Pamiętam to, kiedy
mnie prosił o rękę. Pamiętam też to, kiedy kilka lat temu obiecywaliśmy
sobie, że nasza miłość jest wieczna, że pobierzemy się i będziemy mieć
kilkoro dzieci. Już nie próbowałam powstrzymać łez, same płynęły, nie
pytając o zdanie. Szybkim krokiem podeszłam do półki, na której leżały
poduszki i pluszaki, a nad nimi wisiała kartka "Do wyrzucenia" napisana
przez Brandona. Jednym ruchem zerwałam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza.
Zgarnęłam poduchy i stare pluszaki z tej półki, poduszki ułożyłam na
łóżku, a pluszaki na półkach regału, który był przeznaczony na pamiątki
"pięknego" związku z Brandonem. Dodam, że je także wyrzuciłam do kosza,
nie pytając jego o zdanie. Teraz może ustawiać pluszaki z Bloom, nie ma
problemu. Ułożyłam się na miękkich poduchach i odetchnęłam z ulgą. Skoro
teraz nie mogę się przenieść na Ziemię, to chcę poczuć się jak we
własnym domu. Ten pałac to już nie jest mój prawdziwy dom...
Przynajmniej nie od tego dnia.<br />
Poczułam, że muszę z kimś pogadać. Na pewno nie z Bloom, nie mogę na nią
patrzeć po tym, co mi zrobiła. Wiem, że Suzanne - moja przyrodnia
siostra - zawsze mnie rozumiała, jednak ostatnio szykowała się do ślubu
ze swoim narzeczonym. Naprawdę była zakochana w swoim przyszłym mężu,
zresztą tak samo, jak on w niej. To jest po prostu idealna para, czasem
się pokłócą, ale zawsze się pogodzą. Muszę przyznać, że bardzo jej tego
zazdroszczę.<br />
Suzanne odebrała telefon po pierwszym sygnale, tak jakby czekała na niego.<br />
- Cześć, Stello! - krzyknęła radośnie. - Co u ciebie?<br />
Krótko i zwięźle przedstawiłam jej całą sytuację. Najwyraźniej zmartwiła
się tym, bo wyczułam w jej głosie niemałą troskę. W dali pobrzękiwał
stukot butów i dźwięk rozkładanych talerzy.<br />
- Na dodatek matka mnie uderzyła. - dokończyłam z goryczą.<br />
- Może powinnaś z nią porozmawiać? - spytała Suzanne, stukając palcem w
telefon. W jej przypadku oznaczało to, że nie lubi długo czekać na
odpowiedź.<br />
- Nie chcę, ją interesuje tylko Jenna. - dodałam szybko.<br />
- Słonko, może wyjaśnisz wszystko z Bloom i chłopakiem? W końcu to może być jakieś nieporozumienie... - zaczęła moja siostra.<br />
- To nie jest nieporozumienie, oni się całowali! - znowu zaczęłam płakać
i miałam ogromną chęć odłożenia słuchawki. To, co mówiła Suza, jeszcze
bardziej mnie denerwowało.<br />
- Jednak uważam, że powinnaś z nim pogadać. - usłyszałam głos siostry. -
Bo widzę, że na razie rozstanie to nie byłby dobry pomysł.<br />
- Muszę kończyć. - powiedziałam i rozłączyłam się.<br />
Znowu zaczęłam myśleć o Brandonie. Mimo tego, że go nie kocham, zrobiło
mi się bardzo przykro z tego powodu. W odróżnieniu od niego, ja nigdy go
nie zdradziłam. Czy ja byłam złą kochanką, czy naprawdę nie było nam
dobrze? Najwyraźniej tak, skoro znalazł pocieszenie u przyjaciółki. Od
teraz byłej przyjaciółki.<br />
Z dna szuflady wyciągnęłam dawną komórkę. Oszukałam rodziców i nie
wyrzuciłam jej. Przypomina mi te czasy, kiedy byłam w związku z
Valtorem. I było nam naprawdę dobrze, byliśmy bardzo w sobie zakochani.
Dla niego byłam gotowa poświęcić tytuł księżniczki. Okazało się, że
pracował dla Helarii, a Solaria była z nią w trakcie wojny. Suzanne,
która podawała się za Kiarę, odbywała z nią walkę i po części wygrała
ją, zdobywając Enchantix. My zaś pomogliśmy jej i resztkami sił
zniszczyliśmy królestwo, a Angie (niania Eternity) i Eternity (córka
królowej Helarii) trafiły do Alfei, dodatkowo Eternity otrzymała nowe
imię: Marta. Pogodziłam się z Valtorem i znowu tworzyliśmy udaną parę,
ale w dzień moich dwudziestych trzecich urodzin wszyscy dowiedzieli się o
naszym romansie i zażądali zerwania. Ostatni raz spotkałam się z nim
dokładnie rok temu, jednak zdołaliśmy jedynie powiedzieć do siebie parę
słów i od razu zjawili się paparazzi, którzy chcieli przeprowadzić z
nami wywiad. Uciekliśmy w przeciwne strony i więcej się nie
zobaczyliśmy. Kilka dni później moi rodzice wzięli ze sobą ślub i kazali
mi się z nim związać, więc nie mogłam się sprzeciwić. Trzy miesiące
później okazało się, że matka jest w ciąży. Reszty można się domyślić...
Matka z brzuchem, co chwilę mnie wołająca: nie rozumiem, przecież nie
byłam jej służącą! Ostatecznie wybrałam się do Alfei na wakacje i miałam
od niej spokój. Kiedyś myślałam o niej jak o przyjaciółce, teraz jest
dla mnie obcą osobą. Zajmuje się tylko Jenną. A o Suzanne pamięta,
codziennie lub co dwa dni do niej dzwoni. Wiem, mam strasznie fajną
mamę. I ta strasznie fajna mama zniszczyła moje życie w dzień moich
dwudziestych trzecich urodzin.<br />
Obecnie mam już dwadzieścia cztery lata, mimo to ciągle mieszkam u
rodziców. Wiele razy proponowali mi przeprowadzkę na Euris, ale ja się
nie godziłam. Zaś tylko raz powiedziałam, że mogłabym się usamodzielnić i
przenieść na Ziemię - wyrazili kategoryczny sprzeciw. Najwidoczniej
bali się, że spotkam tam Valtora. Mam dwie siostry, jednak dużo bardziej
lubię tą przyrodnią. Jesteśmy bardzo do siebie podobne. Młodszej
nienawidzę, zabrała mi wszystko, co miałam. Mój chłopak mnie zdradza, do
tego dzisiaj nakryłam go z najbliższą przyjaciółką. Tęsknię za świetnym
chłopakiem, którego nigdy nie będę mogła mieć, bynajmniej nie pod
tytułem księżniczki, dziedziczki tronu Solarii. Moim jedynym marzeniem
jest uciec stąd, zapomnieć o wszystkim. Kiedyś bardzo lubiłam to życie,
dzisiaj nie daje mi szczęścia. Co jest ze mną nie tak? To przez Valtora
lub przez aferę z testami DNA? A może po prostu dorosłam i zrozumiałam,
czego chcę od życia? Niestety, nie jestem psychologiem, by móc zagłębić
się w te sprawy.<br />
Do głowy przyszła mi kolejna myśl - była nią moc Magicalix'u. Kiedyś
była dla mnie taka ważna, niemalże spełnieniem marzeń. Teraz była
niczym, jedynie chorą ambicją. Ciekawe, czy dziewczyny dalej o nią
walczą!, przemknęło mi przez myśl i złośliwie się uśmiechnęłam,
wyobrażając sobie ich walkę o tę potężną moc:<br />
Bloom staje na środku, Flora i Aisha po bokach, Tecna i Musa jeszcze dalej. Krzyczą do siebie i wymachują różdżkami Mythix'u.<br />
- Aaa, Magicalix będzie mój! - krzyczy Bloom.<br />
- Taa, na pewno. - mówi stojąca spokojnie Tecna.<br />
- Aua, ubrudziłam sobie paznokcie!!! - krzyczy na cały głos Musa, wołając o pomstę do nieba.<br />
- A ja buty, jesteście do niczego! - odpowiada z głośnym rozżaleniem Aisha.<br />
W myślach bardzo mnie to rozbawiło, jednak tak naprawdę nie było mi do śmiechu. Momentalnie spoważniałam, wpatrując się w sufit.<br />
Dlaczego moje życie jest takie, a nie inne? Dlaczego nie mogę normalnie
marzyć i śnić, być zwykłą czarodziejką bez konkretnych planów na
przyszłość? Dlaczego nie mogę być szczęśliwa?<br />
Zadawałam sobie te pytania w myśli, wpatrując się w ukochanego misia.
Tak bardzo pragnęłam, by w tej chwili ożywił się i odpowiedział mi z
rozbrajającym uśmiechem, że nic nie muszę. Niestety, moje życzenie nie
mogło zostać spełnione z tego powodu, że nie mogłam używać magii na
terenie Solarii. Warknęłam ze złością, obrzucając drzwi niechlubnymi
wyzwiskami i podeszłam do okna. Lekko odsłoniłam firanki i spostrzegłam
tłum paparazzi, które odganiali ochroniarze. Pomyślałam, że kiedyś
chciałam być taka popularna. Teraz już nie. Pewnie to dlatego, że
dorosłam, jednak rodzice tego nie rozumieją. Z jednej strony chcą, żebym
się usamodzielniła, z drugiej dalej podejmują za mnie wszystkie
decyzje. Gdybym powiedziała matce o zdradzie Brandona, nigdy by mi nie
uwierzyła, nawet gdybym miała twarde dowody.<br />
Spojrzałam na zegarek. Godzina nie wyświetlała się, gdyż najwyraźniej
był zepsuty. Wyjęłam swój nowiutki telefon z torebki i zobaczyłam, że
dopiero dochodzi dwunasta. To dlaczego wydawało mi się, że minęła cała
wieczność od ucieczki z lasu?<br />
Nerwowo krążyłam po pokoju. Do głowy przychodziły mi najczarniejsze
scenariusze. Bałam się, że znowu mogłaby wybuchnąć wojna. Od tamtej pory
nie mogę spokojnie zasnąć, budzę się z krzykiem w nocy. Chyba mam
obsesję na tym punkcie, serio.<br />
W końcu przystałam przy oknie i patrzyłam przed siebie. Paparazzi
zaczęli przepychać się jedno przez drugie, by zobaczyć tą "wyrodną
dziewczynkę". Lekko uchyliłam okno i usłyszałam kawałek rozmowy z
szanowanym dziennikarzem Solarii, znajomym mamy.<br />
- Wiesz, wcale mi jej nie szkoda. Niby udaje smutną i wykończoną, ale
mam co do tego niemałe wątpliwości... - usłyszałam głos Luny. Ciężko mi
mówić o niej "mama", bo wcale nią nie jest.<br />
- Dlaczego wątpliwości? Co jest nie tak? - dobiegł mnie ciężki, męski ton. <br />
- Ona nie panuje nad sobą. Stała się agresywna, trzaska drzwiami,
krzyczy na mnie, a nawet mnie uderzyła! - w głosie matki pojawiła się
ogromna, fałszywa rozpacz. Jednak pewnie jej znajomy tego nie dostrzegł,
zaaferowany oszałamiającym newsem do gazety.<br />
Nie mogłam uwierzyć w jej słowa i gdy roztrzęsiona zamykałam okno, usłyszałam jeszcze:<br />
- Możesz dać to do gazety, niech zrobią z niej rozpuszczoną, wyrodną księżniczkę!<br />
Stanęłam jak oniemiała, zostawiając lekko uchylone okno. Nowe myśli
gorączkowo przychodziły mi do głowy i zaraz odchodziły. Chłodną dłonią
dotknęłam czoła, które było nadzwyczaj gorące. Zdziwiłam się, gdyż
zawsze miałam idealną temperaturę ciała. Poczułam, że jest mi zimno.
Chciałam położyć się do łóżka i zamówić tabletki przeciwgorączkowe, ale
nie zdążyłam. Osunęłam się na podłogę i zamknęłam oczy.</span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />
Obudziłam się dopiero po kilku godzinach... a przynajmniej tak mi się
wydawało. Co dziwne, nie obudziłam się w swoim pokoju. Lekko podniosłam
się i krzyknęłam z przerażenia, uderzając się w głowę. Najwyraźniej
byłam zamknięta w jakiejś skrzyni lub czymś podobnego. Otwierałam i
zamykałam oczy, myśląc, że to jest chyba jakiś koszmarny sen.<br />
- Słoneczna burza! - krzyknęłam. Ogromny pocisk przedziurawił skrzynię i
mogłam się z niej wydostać. Znajdowałam się na cmentarzu, a na nagrobku
było napisane moje imię, data urodzenia i śmierci. "Umarłam?" -
pomyślałam z przerażeniem.<br />
- Halo, jest tu kto? - zapytałam drżącym głosem, próbując ukryć przerażenie.<br />
Zza krzaków wyłoniła się tajemnicza postać. Była ubrana w czarną suknię,
na głowie miała czarny kaptur. Jej dłonie przypominały kolor kredy.
Zdrętwiałam.<br />
- K-kim je-esteś? - spytałam przerażona.<br />
- Spokojnie, jestem jedynie wytworem twojej wyobraźni, taka właśnie chciałabyś być. - kobieta zaśmiała się.<br />
- Czyli... jesteś moją imienniczką, alter-ego?<br />
- Tak. I to ja powinnam znajdować się w tej skrzyni, grobie, pod
kamienną płytą, nie ty. Nie martw się. - kobieta zdjęła kaptur. Prawie
krzyknęłam. Miała ogromne zmarszczki i zapadniętą twarz. Uśmiechnęła się
do mnie.<br />
- Ale... wyglądasz trochę staro... - wyjąkałam.<br />
- Mam już swoje lata, dokładnie liczę sobie ich sześćdziesiąt. - powiedziała cicho kobieta, ciągle się do mnie uśmiechając.<br />
Spojrzałam na nagrobek. Nagle data zmieniła się na 31.08.2051. Zdziwiłam
się i znów zwróciłam wzrok w kierunku kobiety, która ciągle się
uśmiechała.<br />
- A mogę wiedzieć, co by się stało, jeśli moje życie dalej szło tak samo
jak teraz? Co by się zmieniło? - zapytałam z niemałym zaciekawieniem.<br />
- Nic ciekawego. - wzruszyła ramionami. - Ja i Brandon wzięliśmy ślub,
mamy dwójkę dzieci i piątkę wnucząt, dalej zdradza mnie z Bloom. Mój
ojciec nie żyje, a Valtor, mój ukochany związał się z inną dziewczyną,
chociaż nigdy nie przestał mnie kochać.<br />
- I nie mogłaś zmienić swojego losu? - spytałam z rozżaleniem.<br />
- Przecież to ty mną kierujesz! - krzyknęła ze złością, a z jej twarzy zniknął uśmiech...</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span></div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1154121106513781893.post-1599394720518346172014-10-18T13:24:00.001+02:002017-01-24T11:01:58.752+01:00#o51. Kamila<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dziewczyna
przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno
znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne
kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że
był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Ach...
- westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi
kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tyśka,
otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy
głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana.
Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę
szafy.</span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Dzień
dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że
to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trzeciej klasie,
ale wasza pani została zwolniona za...</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Może
się pani trochę przymknąć? Potrzebujemy spokoju. - odparła dziewczyna
siedząca w ostatniej ławce, która ze spokojem paliła papierosy przez
okno. Nowa fizyczka była zgorszona jej zachowaniem, ale postanowiła jej
nie karać, tylko zwrócić uwagę.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Jak się nazywasz? Jestem zmuszona postawić ci uwagę.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Anka
Kalinowska. - odparła niezrażona dziewczyna. - Pani robi co chce, ale
nie ukrywam, że nie lubię zapalić. Trzeba się przyzwyczaić.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Nauczycielka
była zgorszona. W swojej dawnej szkole uderzyłaby dziewczynę w
policzek, ale to było porządne gimnazjum, bez przemocy. W takim razie,
dlaczego zastała palącą uczennicę? Czyżby to było fair?</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
*****</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Kama, z kim mamy później lekcje? - spytała Anka. Z delikatnym uśmiechem na ustach kończyła palić.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- A z kim mamy mieć? - burknęła dziewczyna. - Bodajże z plastyczką.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Patrycja
zapatrzyła się przed siebie. Wciąż stawał jej przed oczami ogród. Miała
dziwne wrażenie, że krople rosy układają się w jakieś słowa, a później
nagle znikły. "Heh, pewnie mi się przywidziało, w końcu ostatnio mam
jakieś dziwne sygnały" - pomyślała, jednak wcale jej to nie uspokoiło.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Poczuła, że ktoś trąca ją w ramię.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Kama?
Kama! Halo? Co się z tobą dzieje? Wchodzimy do sali, był już dzwonek na
lekcję. - usłyszała ciepły głos jakiegoś chłopaka. Poganiał wszystkich,
by wchodzili do sali. Nastolatka spojrzała na jego twarz. Miała ciepłe
rysy i piękne, brązowe oczy. Głos był miękki. Chłopak z pewnością nie
należał do najniższych.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Jesteś... jest pan nauczycielem? - spytała niepewnie. - No i "Kama" do
mnie zwracają się osoby, które raczej znam, a ciebie... pana nie
kojarzę.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"Żebyś tylko wiedziała, że mama opowiadała mi dość dużo o tobie", pomyślał.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Myślę,
że jesteś w tej szkole od dawna, więc powinnaś rozpoznawać takich
ludzi. - zaśmiał się chłopak. - Nie, nie jestem. Nazywam się Michał.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Aha, ja jestem Kamila. - speszyła się gimnazjalistka i szybkim krokiem weszła do klasy. Zajęła miejsce obok Anki.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Minął
dobry kwadrans, kiedy do sali weszła nauczycielka. Było to dla nich
ogromne zdziwienie, gdy okazało się, że jest ta sama, która uczyła od
kilku lat w ich szkole - krążyły pogłoski, że w ich szkole ma się
pojawić ktoś nowy. Plastyczka także nie była zdziwiona widokiem uczniów.
Anka dalej paliła, Kama zawsze zajmowała się rysowaniem, Kuba wciąż
odwracał się do tyłu i rozmawiał, Magda głośno komentowała to, co
usłyszała, Bartek wciąż chodził na wagary, nie zważając na zbliżający
się egzamin gimnazjalny, a reszta klasy zajmowała się swoimi sprawami.
Jedynym nowym uczniem był Michał. Nauczycielka musiała ukrywać to, że
Michaś jest jej synem. Było jej głupio, że jest tutaj, ale musiał się
przenieść do innego gimnazjum. W końcu w grudniu skończy siedemnaście
lat, a już dwa razy nie zdał.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Widzę, że mamy nowego ucznia. - uśmiechnęła się znacząco Magda.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Michał
usłyszał jej słowa i spojrzał na nią, podnosząc brwi. "Boże, jak on
słodko wygląda..." - przemknęło przez myśl Kamili. Anka zachowała zimną
krew i odparła:</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nie martw się, nowy, to jest porąbana idiotka.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Aha, spoko. - odparł chłopak, na szczęście nie zdążył zamartwić się atakiem koleżanki, której wpadł już w oko.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zadzwonił dzwonek, który oznajmiał już koniec lekcji. Kamila wyglądała jak siedem nieszczęść. Była blada jak ściana.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Pat, co się z tobą dzieje? - spytała zaniepokojona Anka.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Nie
wiem, może jestem po prostu chora. - odparła wymijająco dziewczyna,
trzęsąc się. - Pójdę do domu i wypiję sobie ciepłej herbatki.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tylko nie zapomnij nauczyć się niemieckiego, Mazurcia ci nie odpuści. - dodała Anka, uśmiechając się pod nosem. </span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kamila
szybko wyszła i dostrzegła znajomą sylwetkę. To był chłopak, którego
dzisiaj poznała. Zapewne była nim zauroczona, gdyż na każdą myśl o nim
rumieniła się. "Nigdy się tak nie czułam" - pomyślała. Po chwili
speszyła się, gdyż wiedziała, że nie może zobaczyć jej w takim stanie.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- O,
hej, Kama! - krzyknął chłopak, a dziewczyna chciała zapaść się pod
ziemię . Naprawdę ją dostrzegł? Ach tak, przecież dzisiaj założyła
różową bluzę z napisem "GAP", więc na pewno można było ją dostrzec.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Cześć. -
odparła dziewczyna lekko schrypniętym głosem. Czując się coraz gorzej,
wyminęła Michała i skierowała się w stronę domu, który był ukryty wśród
ogromnego osiedla. Dopiero gdy usiadła na swoim łóżku, z jej oczu
popłynęły łzy. Michał przypominał jej byłego chłopaka, o którym chciała
zapomnieć.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"Ile ja
bym teraz dała, żeby tato ze mną był..." - pomyślała. Niestety, to nie
było możliwe. Przecież on zginął w wypadku i nic nie zwróci mi życia.</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Jestem głupia. - dodała cicho i zasnęła.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">***** </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kamila, przynajmniej w swoim mniemaniu, miała powód, by tak siebie określić.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kiedyś
była radosną, wrażliwą dziewczyną, dla której wygląd się nie liczył.
Wszyscy w szkole ją lubili, nauczyciele przymykali oko na drobne
sprzeczki z koleżankami, które tak naprawdę bardzo ją lubiły i droczyły
się z nią dla żartów. Nie było osoby, która nie chciała przyjaźnić się z
tą słodką i niebanalnie inteligentną osóbką.</span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dziewczynka
od dzieciństwa brała udział w zajęciach tanecznych z baletu. I tam
radziła sobie całkiem dobrze, została przydzielona do grupy średnio
zaawansowanej. Chodziła na treningi dwa, a nawet trzy razy dziennie, nie
licząc częstych ćwiczeń w domu. Nauczyciele byli trochę zaniepokojeni,
bo Kamila często opuszczała lekcje. Jednak dziewczynka ćwiczyła jedynie z
własnej woli, a rodzice zaczęli odradzać jej nadmierne <span style="font-size: small;">trenowanie
niebezpiecznego tańca.<br />
Tragedia
zdarzyła się pewnej nocy, kiedy po wieczornym treningu Kamila
zorientowała się, że zostawiła baletki w szkole tańca. Zaczęła krzyczeć i
tupać, w jej oczach pojawiły się łzy. Nie mogła zasnąć, gdy nie
widziała ukochanych baletek przy sobie! Ojciec był bardzo niezadowolony,
wręcz wściekły. Jednak nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczył
radosną córkę skaczącą wokół samochodu.<br />
Wyjechali
na drogę. Nagle zobaczyli jakiś samochód, za kierownicą zapewne
siedział nietrzeźwy człowiek. Jego samochód wjechał w przednie drzwi
samochodu rodziców dziewczynki od strony kierowcy. Kamila nerwowo
wstukiwała numer alarmowy i do swojej mamy. Niestety, było za późno. Jej
ukochany tatuś zginął na miejscu.<br />
Dopiero,
gdy znalazła się w swoim pokoju, zrozumiała, że nie odzyska ojca. Nie
płakała. Usiadła na łóżku, podkuliła nogi i tak przebywała przez kilka
godzin. Nie chciała przyjąć do wiadomości, że straciła kogoś ważnego na
zawsze. Zamknęła się w sobie, nie była sympatyczną, spontaniczną
Kamilką, jaką wszyscy znali.<br />
Odnalazła
się dopiero w gimnazjum, gdy mogła sobie pozwolić na chłodną i
ironiczną postawę. Najlepsze w tym wszystkim było to, że nikt jej tutaj
nie znał. Mogła zacząć wszystko od nowa, nie musiała strzec się z
pilnowaniem swojej tajemnicy (wciąż obwiniała się za śmierć ukochanego
taty).</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">***** </span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Biegła
i biegła, nie mogąc złapać tchu. Wprawdzie była już daleko od
nieznajomego, ale wolała nie zatrzymywać się.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nagle
napastnik ją dogonił i złapał ją za ramię.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Puszczaj! - syknęła.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
I co, będziesz uciekała całe życie!? Nie bądź tchórzem, stań
przeciwko! - powiedział i odszedł. Oszołomiona usiadła na
asfalcie bocznej uliczki i zapatrzyła się w niebo.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Napastnik
poszedł jeszcze raz do niej.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Nie zmarnuj swojej szansy, wykorzystaj ją w pełni... Inaczej nigdy
nie będziesz szczęśliwa...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">-
Odwal się ode mnie! Co, jasnowidzem jesteś? - krzyknęła.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie
doczekała się odpowiedzi, ponieważ tajemniczy odszedł. Jednak
wydawało się jej, że skądś go zna. Ale skąd? W uszach
dźwięczały jej słowa: „...i co, będziesz uciekała całe
życie!?”...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
„Kama, pamiętaj, że zawsze będę
przy tobie i nigdy cię nie opuszczę...”</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Te słowa brzęczały dziewczynie w
uszach. Wiedziała, że nie będzie jej łatwo zapomnieć o
wydarzeniach z czasów, gdy jeszcze nie była w tej szkole. Ilekroć
chciała wymazać z pamięci tamte czasy, te wracały ze zdwojoną
siłą.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Próbowała odrobić polski, jednak
fala wspomnień ogarniała jej umysł. W końcu poddała się.
Zamknęła zeszyt, usiadła na łóżku i skuliła się jak przed
laty. Myśląc o tych wydarzeniach, nie mogła płakać. Jedyne, co
mogła zrobić, to ściskać brwi i wymuszać sztuczny uśmiech na
twarzy.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Usłyszała tupot obcasów. Wiedziała,
że to jej matka wróciła z pracy.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Córeczko! - kobieta wpadła do
pokoju Kamili i widząc pozę, w jakiej teraz była nastolatka,
pokręciła głową. - Chciałaś o tym zapomnieć!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Tak, ale... - urwała dziewczyna, nie
chcąc kończyć zdania. Domyśliła się, że matka także chciała
wymazać z pamięci śmierć ukochanej osoby, ale kobieta nie
wiedziała, że Kamila chciała wyjechać jeszcze z jednego powodu.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Idź spać, jest już dziesiąta
wieczorem. Miałaś poprawić sprawdzian, kiedyś byłaś taką dobrą
uczennicą... - westchnęła.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Dobrze, dobranoc. - nastolatka
nakryła się kołdrą i czekała na wyjście kobiety.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Matka, nie odpowiadając, wyszła.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Był piękny, słoneczny dzień.
Caitlin w parku zbierała kasztany i liście, wykonując dźwięczne
ruchy do ludzi patrzących na nią. Była nienagannie ubrana, a
wyróżniająca się uroda dziewczyny sprawiała, że było na czym
zawiesić oko. Nagle w parku dostrzegła szkolnego przystojniaka.
Caitlin, tak jak większość dziewczyn w jej szkole, podkochiwała
się w nim. Na początku myślała, że to jedynie delikatne
zauroczenie, jednak on także okazywał jej sympatię, a niektóre
jego gesty i słowa dawały do znaczenia, że jest dla niego kimś
więcej niż koleżanką.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Hej, Kacper! - zawołała do niego,
równocześnie machając mu ręką. Ten, widząc ją, uśmiechnął
się i szybko podszedł do niej.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- No hej, Cat. - wiedziała, że to
jego przezwisko na nią. Poczuła się wyróżniona i zarumieniła
się. Szybko przyciągnął ją do siebie i przytulił.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Co u ciebie? Bo u mnie wszystko w
porządku. - powiedziała lekko, z niemałą sympatią. To był jej
szczęśliwy dzień!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- U mnie wszystko w porządku, bo
widzę, że chyba dostałaś okresu! - zarechotał Kacper. Po chwili
podbiegła do niej jakaś dziewczyna, oblewając ją czerwoną farbą.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Po chwili podbiegli do niego koledzy,
przybijając z nim piąteczki.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Zobacz, kochanie, jak się spaliła
ze wstydu. A może jest uczulona na czerwony kolor? - zachichotała
dziewczyna, która przyciągnęła go do siebie i pocałowała prosto
w usta.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Cat, przedstawiam ci moją
dziewczynę, Elkę... Mam nadzieję, że nie myślałaś, że będę
z taką nieudacznicą jak ty? - zaśmiał się szyderczo Kacper, a
koledzy jemu zawtórowali.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Caitlin myślała, że chyba spali się
na popiół. Była rozgoryczona zachowaniem obiektu westchnień, ale
miała ochotę uderzyć go w twarz. Nie miał prawa tak jej obrazić,
nie miał prawa zmusić swojej... dziewczyny do czegoś takiego!
Najgorsze było to, że koleżanki przechodziły obok, chichocząc.
Caitlin palnęła się w czoło. To było jasne, że żeby
przypodobać się Kacprowi, będą kłamać i przestaną jej wierzyć!
Przecież ona nie dostała okresu i wiedziała, że nigdy go nie
dostanie... Wszystko przez to, co stało się po jej urodzeniu.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Wierzchem dłoni otarła łzy i zdobyła
się na odwagę, by powiedzieć:</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Jesteś pustym bydlakiem, nie wiem,
co twoja dziewczyna w tobie widzi.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Coś widzę, dziewczynko, a ty się
nie w... - odparła Elka.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
- Najwyraźniej widzi w tobie samą
patologię, bo tacy jesteście. - powiedziała z satysfakcją
Caitlin. Nie chciała nic więcej dodawać, po prostu odeszła.</span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-decoration: none;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kamila obudziła się.
Wyjrzała przez okno i zobaczyła, że jest już naprawdę późno.
Kątem oka zerknęła na zegarek. Dochodziła trzecia. Moment później
przypomniała sobie swój sen i znów czuła się tak, jak wcześniej,
czyli okropnie. Dlaczego w tych najlepszych momentach muszą
przypominać się jej te najgorsze. Wtuliła głowę w poduszkę.
Kiedyś wierzyła, że pomoże jej to wymazać złe wspomnienia z
pamięci. Teraz było inaczej, po prostu straciła nadzieję.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zerwała się z łóżka i
włączyła laptop. „Szybciej, szybciej...” - poganiała go w
myśli. Dopiero po chwili dotarło do niej, co robi. Przecież nie
wiedziała, czego będzie szukać. Bezmyślnie krążyła po
Facebooku, jednak nikogo tam nie było. Nie miała tam setek
znajomych, tylko kilkanaście zaufanych osób. Gdy Kamila zapraszała
kogoś do znajomych lub akceptowała znajomych, to ci czuli się
wyróżnieni, tak jakby byli w elicie. Po części tak było.
Wylogowała się i wyłączyła laptop. Znów położyła się do
łóżka. Dzisiaj miała mieć ważny sprawdzian, dzięki któremu
chciała podciągnąć ocenę z niemieckiego na czwórkę.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jednak nie mogła zasnąć.
W głowie przewijały się jej wydarzenia sprzed kilku lat. „Czy to
musiało się zdarzyć? Dlaczego to zdarzyło się właśnie mnie? Co
takiego złego zrobiłam, że teraz muszę cierpieć? Nie wymażę z
pamięci tamtych wydarzeń, nie mogę...” - myślała gorączkowo.
W tej chwili pragnęła uzyskania odpowiedzi na wszystkie pytania
zadane w myślach.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Po godzinie zasnęła.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Caitlin czuła się
poniżona. Jak to możliwe, że obiekt jej uczuć zniszczył jej
marzenia, wszystko runęło jak domek z kart...? I to trwało tylko
kilka minut...</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Szybko pobiegła do domu
się przebrać. Musiała iść na zajęcia z matematyki, na szczęście
rok już się kończył i te zajęcia były ostatnie. „I całe
szczęście” - pomyślała Caitlin, z niechęcią sięgając po
torbę z różnymi książkami i zeszytami do tego przedmiotu. Tak
bardzo chciała znów zatańczyć balet, udać się na zajęcia i
choć przez chwilę poczuć się gwiazdą, najważniejszą osobą na
świecie... i zapomnieć o niemiłym wydarzeniu w parku. Jednak
najpierw czekała matematyka, nudny obowiązek. Jednak gdyby miała
jedynkę, mama by jej tego nie podarowała.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Z ciężką miną
skierowała się na przystanek autobusowy. Torba ciążyła jej na
ramieniu. Musiała czekać kilka minut. Już wiedziała, że będzie
spóźniona. Ale co z tego, to tylko kilka minut. Przynajmniej zjawi
się na zajęciach.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Szła drogą do szkoły i
nuciła sobie melodię, aż zobaczyła Kacpra. On także ją zobaczył
i uśmiechnął się do niej irytującym uśmieszkiem. Caitlin ku
jego zdziwieniu zignorowała go i ostentacyjnie przekroczyła drzwi
szkoły. Już matematyka nie była taka nudna, stanowiła ochronę
przed złośliwym chłopakiem. Zdążyła się domyślić, że był
do wszystkiego zdolny.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W klasie opadła na
krzesło. Matematyczka nie pytała, dlaczego dziewczyna się
spóźniła, tak jakby czytała jej w myślach. A może miała to
wypisane na twarzy?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><u>> pamiętnik Kamy <</u></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Zerwałam się z łóżka
i spojrzałam na zegarek. Dochodziła szósta rano. Dzień zapowiadał
się ponury, padał deszcz i nie było widać nawet promienia słońca.
Westchnęłam. Gdyby wszystkie dni były słoneczne... Czasem mam
dziwne wrażenie, że pogoda zależy od mojego samopoczucia i stanu
psychicznego. Nie, to tylko bzdury. Czasami naprawdę mówię bez
sensu, lub tak myślę.</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Chciałabym zapomnieć
o wydarzeniach sprzed lat, o śmierci ojca... Teraz nic nie jest
takie, jak wcześniej. Jestem taka... nieufna i zamknięta w sobie,
boję się otworzyć. Nawet Ance nie mówię moich sekretów. A gdyby
się upiła i wygadała wszystko...? Chociaż, w sumie to tylko pali,
nigdy nie zobaczyłam jej z piwem w ręku.</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Ach, pamiętniczku.
Wymaż mi pamięć, proszę. Chcę zapomnieć o tym wszystkim, ale
nie mogę. Każda rzecz przypomina mi wydarzenia sprzed kilku lat.
Mama nie musi pamiętać, jest zabiegana i tylko dom przypomina jej o
tacie. A ja muszę pamiętać. Może będziesz wiedział,
pamiętniczku, dlaczego tak bardzo nie lubię przedmiotów ścisłych,
zwłaszcza matmy i fizyki?</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Okej, kończę już, bo
mama przychodzi. Nie chcę, by widziała, że wstałam tak
wcześnie...</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">*****</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kamila
szykowała się do szkoły. Zawiązywała buty, gdy zadzwonił
dzwonek do drzwi. Nie wiedziała, kto to był, jednak otworzyła
drzwi. Zobaczyła Ankę.</span></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span><br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Hej.
- powiedziała i wpuściła dziewczynę do środka. - Co się stało?
Przecież mamy na dziesiątą.</span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Wiem. - sapnęła zdyszana Anka. Najwyraźniej przed chwilą biegła.
- Ale uciekałam przed czyimś psem, chyba był na mnie wściekły.</span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Haha. - zaśmiała się trochę sztucznie Kamila. Nie było jej do
śmiechu, bo wciąż miała w pamięci sen. Wspomnienia wracały.</span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">- A ty
co taka przygnębiona? Masz papierosa? - spytała Anka, jednak
wyraźniej zależało jej na pierwszym pytaniu. Kamila sięgnęła po
świeżo napoczętą paczkę.</span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Po
prostu nie czuję się dobrze, jestem trochę zmęczona. - odparła
wymijająco, podając znajomej paczkę. - Ostatnio nie mogę się
dobrze wyspać.</span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Teraz
kłamała w żywe oczy.</span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">- Aha,
to dobrego kremu używasz, bo nie widać żadnych oznak zmęczenia. -
powiedziała Anka.</span></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"> Rozmowa
nie kleiła się, Anka próbowała zadawać pytania, ale Kamila
odpowiadała krótkimi odpowiedziami.</span></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span>
</div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"></span><br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nagle
za oknem usłyszały wybuchy. Wydawało się, że to odgłos bomb.
Kama machnęła ręką i nieświadoma zaistniałej sytuacji włączyła
telewizor. To, co w nim zobaczyła, wprawiło ją w niemałe
zdumienie...</span></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">_</span></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">01.2017: Z Anki mogłam taką ciekawą postać zrobić, a wydaje mi się, że z Kamili robiłam Mary Sue. Taka mała faza na "Miasto '44", więc nie bierzcie na poważnie tego opowiadania.</span></span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Каттиhttp://www.blogger.com/profile/12906119492017265732noreply@blogger.com0