Przejdź do głównej zawartości

#o5o. Zmiana

To nie kolejny rozdział, a opublikowany na WinxBlogger kilka dni temu. Miłego czytania :3.


******


Eternity stała jak wryta. Pierwszy raz słyszała płacz matki. Czyżby naprawdę kochała Valtora, tego chłopaka? "Czuję się jak w argentyńskiej telenoweli. - pomyślała. - Jednak wcale nie jest mi do śmiechu. Nie mogę w to uwierzyć, ale boję się własnej matki... Nie! Będę silna!". I z tym mocnym postanowieniem wróciła do swojego pokoju.
Zaś Kiara była zaskoczona zachowaniem królowej. "Jeśli pomyśli, że Stella to ja... może mnie zabić. Muszę ostrzec Stell." - myślała, jednak nie mogła zdecydować się, co zrobi dalej.
- Charmix! - krzyknęła, przemieniając się. Jej strój był w pomarańczowym kolorze, był to kombinezon bez rękawów, za to miał długie nogawki. Buty były minimalnie ciemniejsze. Skrzydła były białego koloru. Na głowie miała pomarańczową, iskrzącą się opaskę, a rękawiczki były krótkie, do nadgarstka. Włosy były rozpuszczone, lekko falowane. Wyglądała przepięknie.
Princesa usłyszała okrzyk i natychmiast wparowała do salonu.
- Księżniczka Stella?! - zapytała groźnie. - Co ty tutaj robisz?!
- Walczę o Solarię! - krzyknęła Kiara, pomijając fakt, że nie jest Stellą. - Wiem, że współpracowałaś z tym człowiekiem, ale on odmówił...
- Milcz! - rozkazała bezwzględna królowa. - Nie masz prawa mówić tak o moim...
Zawiesiła głos i zamilkła.
- Mogę stanąć do walki, stawką może być życie! - odparła bohatersko dziewczyna, w duchu trzęsąc się jak galareta. A co byłoby, gdyby Princesa odebrała jej życie?!
- Tak, ty na pewno. - powiedziała lekceważąco kobieta, odkładając niedopałek tytoniu do kryształowej popielniczki. Nie traktowała odwagi księżniczki poważnie.
Przez dłuższą chwilę mierzyły się stalowym wzrokiem.
- Dobrze. - królowa przerwała ciszę. Mówiła powoli, starannie dobierając słowa. - Jeśli ja wygram, a ty przegrasz, Solaria zostanie zniszczona, a ty stracisz życie. Zaś jeśli ty wygrasz, a ja przegram, Helaria przestanie istnieć, a ja zginę.
- Dobrze. Czas zacząć walkę! - krzyknęła Kiara.


*


Tymczasem niczego nieświadoma Stella przebywała na Solarii. Zamknęła się w swoim pokoju i bezustannie płakała. Nie mogła zrozumieć tego, że ukochany tak ją okłamał. Po tym wszystkim nawet nie była pewna, czy w trakcie trwania ich związku nie zdradził jej z Princesą, tak jak zrobił to Brandon z Bloom...
- Nie, ja popadłam w jakiś obłęd... - szepnęła do siebie dziewczyna, gorączkowo szukając w pamięci dobrych chwil spędzonych z przyjaciółkami, nauczycielami, rodziną, chłopakiem, jednak w tej chwili nic nie nasuwało się jej na myśl.
- Po prostu mam pecha. - dodała bezgłośnie, biorąc do ręki zdjęcie sprzed kilku lat. Nastoletniej blondynce wiatr delikatnie rozwiewał włosy, a na twarzy błądził delikatny uśmiech. Jej brązowe oczy były zamyślone, patrzyły prosto przed siebie. Głowa opierała się na ręce. Dziewczyna wyglądała przepięknie. "Nawet nie mogę sobie przypomnieć siebie w takiej scenerii. Czy ja kiedykolwiek byłam w tym miejscu? I czy to naprawdę jestem ja?" - pytała siebie w myślach księżniczka, w głębi duszy oczekując, że otrzyma jakąś odpowiedź. Niestety, nic podobnego się nie stało. Mimochodem spojrzała za zdjęcie schowane za albumem, które dość dobrze było widać. Podeszła do półki i wyjęła je.
Jej nastrój momentalnie się popsuł, bowiem na zdjęciu widniała twarz Valtora. Wszystkie złe chwile nagle powróciły. Wściekła dziewczyna od razu porwała zdjęcie na kawałeczki i znów zaczęła płakać.
- Kochanie, otwórz mi drzwi! - usłyszała głos matki, która delikatnie pukała w drzwi pokoju Stelli. Dziewczyna nałożyła sobie słuchawki na uszy i od razu zasnęła. Nie było w stanie jej zbudzić nawet to, że tuż obok pałacu rozległ się huk. To mieszkańcy Helarii bombardowali Krainę Słońca, która powoli równała się z ziemią.

*


Flora wróciła na Solarię. Z przerażeniem patrzyła na rannych ludzi i zniszczone domy. Dopiero po chwili zrozumiała, że to jest planeta, z której pochodzi jej przyjaciółka. Otaczał ją krajobraz wojny, prawdziwej wojny. Takiej, o której dotąd tylko czytała w książkach.
"Takie jest życie, Flora, musisz się z tym pogodzić" - pomyślała, chociaż wcale jej to nie uspokoiło. A jeszcze tak niedawno czarodziejki były takie szczęśliwe, miały tyle planów na przyszłość. Bloom i Sky po wakacjach postanowili wyjechać w podróż do Paryża na kilka miesięcy, a Brandon zwierzył się Florze, że chce oświadczyć się Stelli. A tak życie blondwłosej księżniczki się zawaliło.
"Ciekawe, co czuje Stella... Myślę, że po czymś takim załamałabym się. Jednak nie jest jedynie rozkapryszoną księżniczką, a osobą z bardziej ludzkim charakterem od nas!" - przyszło na myśl kwiatowej wróżce. Przy problemach przyjaciółki inne sprawy stawały się błahostkami.
Dziewczyna wpatrywała się w okna pokoju Stelli i zamyśliła się. Firanki niespokojnie fruwały, zaś okna były otwarte. W głowie czarodziejki natury krążyły niespokojne myśli. A jeśli Stella nie...
Bez zastanowienia wbiegła do pałacu i biegnąc po schodach, widziała rannych ludzi, a sanitariuszki nakładały im opatrunki. Zdarzały się złamania, a także postrzelenie ręki. Bała się, że to samo mogło się przytrafić przyjaciółce.
- Stella, otwieraj! Słyszysz mnie?! Otwieraj! - krzyczała, waląc w drzwi. Nie mogła ich wyważyć ani przenieść, gdyż były magiczne i dodatkowo zabezpieczone przez rodzinę królewską. Nikt po drugiej stronie jej nie odpowiadał. Flora osunęła się na ścianę i usiadła na podłodze. Nie potrafiła wydusić z siebie żadnego słowa. Nagle drzwi się otworzyły. Kwiatowa wróżka nie mogła dostrzec w zapłakanej blondynce bez makijażu i w rozciągniętym ubraniu zadbanej, umalowanej przyjaciółki.
- Dlaczego dobijałaś się do drzwi? - spytała cicho dziewczyna.
- Myślałam, że nie żyjesz... - odparła czarodziejka, patrząc na jej ubranie.
- Wybacz, że tak wyglądam... - Stelli najwyraźniej samo mówienie sprawiało ból. - Wejdź.
Pokój księżniczki nie wyglądał strasznie, jak spodziewała się tego Flora. Magazyny o modzie jak zawsze były porozrzucane po biurku, na nocnym stoliku stała szklanka wody, a na łóżku oprócz pościeli znajdowało się dość duże pudełko chusteczek.
- Płakałaś? - zająknęła się czarodziejka natury. Oparła się lekko o biurko, wsłuchując się w odgłosy walk i krzyków.
- Tak. - odparła czarodziejka. Położyła się na łóżku, nakryła się kołdrą i odwróciła się do ściany. W pokoju było słychać brzęczenie muchy, nie licząc huków, które było słychać co chwilę.
- To... może ja już pójdę... - zaproponowała Flora.
- Jeśli chcesz, opowiem ci wszystko.
Stella nie obróciła się do przyjaciółki. Głos jej lekko drżał, było słychać ciche chlipnięcie. Nie czekając na odpowiedź Flory, zaczęła:
- Spotkałam się z... Valtorem. Goniła nas Abby, jakaś koleżanka Suzy... Schowaliśmy się w podziemnych kanałach i... wtedy powiedział mi, że... przez ten cały czas pracował dla... Princesy i konstruował roboty i to, że... Princesa jest w nim... zakochana...
Po tej wypowiedzi znowu zaczęła płakać, już nie mogła powstrzymać łez. Wciąż do końca nie mogła uwierzyć w to, że mogła aż tyle komuś powiedzieć. Zaś Flora zszokowana patrzyła na Stellę. O co tu chodzi?! Czyli ona od początku wiedziała, że Valtor powrócił?
- Stella, ale Valtor... On jest dla ciebie kimś ważnym? - spytała cicho, nie chcąc denerwować dziewczyny. Wtedy ta odwróciła się do niej.
- On był moim chłopakiem... Ale okazał się taki sam jak Brandon, wiesz? - odparła gorzko. - Tutaj nie mam już nic. Solaria się rozpada, rodzice ciągle mnie okłamują, przyjaciółka mnie oszukała, tak samo jak chłopak, któremu zaufałam... Nie mam już dla kogo żyć.
- Stello, przecież... - zaczęła Flora. Blondynka bez słowa podniosła się i otworzyła drzwi. Flora, widząc jej wzrok, wyszła. Księżniczka tylko dodała:
- Wiesz, kiedy najbardziej cierpisz? Kiedy okazuje się, że nikt ciebie nie kocha.

Komentarze

  1. Zakładam, że to już ostatni rozdział z tej serii, więc podsumuję tutaj moje wrażenia.

    Z całą pewnością mogę przyznać - jest to kolejne porządne, bardzo ciekawe opowiadanie o naszych czarodziejkach. Przygody Stelli są niesamowite, ale akcja kręci się nie tylko wokół niej. Znalazłaś miejsce także dla Bloom, Roxy, Flory oraz wprowadzonych przez Ciebie bohaterów. I wcale nie jest wokół nich nudno. Rozdziały z początku bywały krótkie, ale później się to zmieniło. Od czasu do czasu przemyka się jakiś błąd w tekście, choć nie przeszkadza to wcale w czytaniu. Miałem parę chwil, kiedy musiałem się zastanowić, co chciałaś przekazać, ale przez większość czasu nie miałem problemów z odbiorem. Poza tym, bardzo łatwo, doskonale, wpływasz na ciekawość czytelnika - zarówno między kolejnymi rozdziałami, jak i w ich trakcie. Na dodatek masz mnóstwo niebanalnych pomysłów.

    Żałuję, że to opowiadanie nie jest jakoś lepiej wypromowane. Byłbym za tym, abyś zrobiła listę wszystkich rozdziałów (podobnie jak u mnie jest ta oddzielna strona z opowiadaniami). Teraz łatwo jest się pogubić nowej osobie na Twoim blogu i może nie trafić od razu na Twoją pracę. Z tą listą wszystko by było lepiej uporządkowane. Mogłabyś jeszcze w skrócie stworzyć ciekawą zapowiedź do tego opowiadania. Chętnie podlinkowałbym taką podstronę u siebie. Oczywiście już teraz jesteś w moich ulubionych blogach. ;)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List

Nie. Nie. Nie. Dziewczyna jeszcze bardziej skuliła się na podłodze. List pisany do narzeczonego wypadł jej z ręki. Łzy spływające jej po twarzy zamazały kilka drobnych literek. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do lustra. Zobaczyła w nim swoje odbicie. Sukienka była poszarpana, w kilku miejscach było widać strzępy, zaś czerwone oczy i łzy nieustannie kapiące z twarzy wskazywały na to, że musiała płakać bardzo długo. Nagle zobaczyła twarz Rivena, wydawało się, że nachylił się nad nią i wyszeptał kilka miłych słów. Tych słów, od których zaczął się ich romans. Tych słów, które zaczęły powoli ją wykańczać. Tych słów, przez które chciała zerwać ze swoją prawdziwą miłością, jak dotąd myślała. Przestań o nim myśleć... Odwróciła się, jednak nikt za nią nie stał. Znów pomyślała o narzeczonym, którego chciała zostawić. Wiedziała, że gdyby ktoś dowiedział się o jej romansie z chłopakiem Musy, od razu by ją wytępił. Tak, wiedziała o tym aż za dobrze. Na początku Riven był ty...

#1

Czarodziejka Słońca i Księżyca powoli zaczęła się przebudzać. Kiedy już podniosła się i usiadła na łóżku spojrzała w okno. Pogoda wskazywała na to, że dzisiaj będzie nieprzyjemnie. Można było powiedzieć, że zanosiło się na burzę. Westchnęła. Źle znosiła tę pogodę jako księżniczka Solarii przyzwyczajona do upałów. Zaczęła przypominać sobie sen, w którym nawiedziła ją tajemnicza postać. Nie miała pojęcia, kto to może być - być może wróżka, a może jasnowidz. "Szczęście okaże się domkiem z kart, a w Twoim sercu wypali się ostatnia iskierka nadziei". OSTATNIA. ISKIERKA. NADZIEI. Czarodziejce zachciało się śmiać, w końcu miała wręcz idealne życie. Rodzice, którzy znów postanowili się ze sobą zejść, przystojnego i kochającego chłopaka oraz wspaniałe przyjaciółki. "To był jedynie zły sen, o którym powinnam zapomnieć", uznała i sięgnęła po swój notes, w którym zapisała sobie przemyślenia, tak jak to zawsze robiła. Ot tak, gdyby nagle tego wszystkiego zapom...

#o56. "I don't want a lot for Christmas..."

"...There's just one thing I need: I don't care about the presents underneath the Christmas tree. I just want you for my own more than you could ever know. Make my wish come true - all I want for Christmas is you!" Notka poświęcona osobom, które regularnie czytają mojego bloga lub weszli na niego jeden jedyny raz. Życzę Wam dobrych, spokojnych świąt (w końcu jeszcze są święta xd), miłego kolędowania. Zdrowia, szczęścia, pomyślności. Dobrych ocen, znalezienia swojego miejsca na świecie i spełnienia marzeń. Wiem, że trochę krótko i skromnie napisałam, ale to od serca.