Hej ^^. W szkole jakoś leci, pomimo licznych testów udało mi się znaleźć czas na wyskrobanie szesnastego rozdziału. Miłego czytania!
*****
W
oczach Aishy pojawiły się łzy, których za nic nie mogła
powstrzymać. Złapała zdjęcie stojące na półeczce i rozbiła
ramkę. Tecna usłyszała brzdęk i natychmiast wstała.
-
Co się stało?! - krzyknęła. - Dlaczego płaczesz?!
-
Valtor powrócił. - szepnęła dziewczyna, nie mogąc powstrzymać
łez. Powoli przypominała sobie, kiedy odebrał jej wzrok i nie
chciał dopuścić do zdobycia Enchantix'u. Niszczył planetę Andros
bez wahania, otworzył portal Omega i Tecna została wciągnięta...
Pokręciła głową, jakby chciała odpędzić od siebie wszystkie
wspomnienia związane z dawnym wrogiem.
-
To niemożliwe! - odparła zdumiona czarodziejka technologii. -
Przecież on nie żyje!
-
Najwyraźniej zmartwychwstał, czuję jego magię. - zaśmiała się
gorzko Aisha. Łzy dalej płynęły po jej twarzy.
-
Trzeba powiadomić Florę i Stellę, przecież one o niczym nie
wiedzą! - powiedziała Tecna, która z wrażenia usiadła na
dywanie. - A tak by the way, co się ze mną działo? Nie widzę,
żebyś była bardzo zadowolona. Hm?
-
Wyjadałyście mi wszystkie łakocie, a ja wciąż jestem głodna...
- westchnęła księżniczka Androsa, patrząc na opróżnione
pudełka z ciastkami. - Ale nie jestem zła. Wiem, że robiłyście
pod wpływem Valtora.
-
Czekaj. - czarodziejka z różowymi włosami wyciągnęła przed
siebie dłoń. Najwyraźniej się nad czymś zastanawiała.
-
O co chodzi, Tecno? - usłyszała w zamian krótką odpowiedź
przyjaciółki, która wciąż cicho pochlipywała.
-
Stella ma najsilniejszą magię z nas wszystkich, musiała wiedzieć,
że powrócił! - odparła czarodziejka technologii, zdziwiona swoim
odkryciem. - Tylko może nie wyrządzał jej żadnej krzywdy...
-
Tiaa, na pewno. Dlaczego Stellę o coś takiego? Okej, może nie
należy do najgrzeczniejszych dziewczyn, ale posądzać ją o spisek
z wrogiem? Chyba żartujesz! - oburzyła się Aisha. - Prędzej to
Bloom spiskowałaby z Valtorem, w końcu mogłaby polecieć na
podryw.
Po
chwili nie mogła powstrzymać śmiechu, wyobrażając sobie Bloom
zalecającą się do Valtora. Nawet w marzeniach nie pasowali do
siebie.
-
Masz rację. - przyznała Tecna. - Nie powinnam tak mówić. Musimy
poczekać do jutra, żeby polecieć na Solarię... bo nie mogę się
do Stelli dodzwonić, chyba ma wyłączony telefon.
*
Tymczasem
Stella ze zniecierpliwieniem czekała na odpowiedź chłopaka.
-
Stello, ja... Po ostatniej walce, pokonałyście mnie i niemal
umarłem. Jednak dwa lata temu znalazła mnie pewna kobieta.
Najwyraźniej była magiczna, bo zdołała mnie uratować. Była
ubrana na biało, jej suknia była przyozdobiona lodowymi
kryształami. Była dla mnie miła, zaoferowała mi dach nad głową...
Polubiłem ją, jednak nigdy nie czułem do niej niczego więcej.
Ciągle w sercu pozostała mi pewna blondynka, która przy pomocy
Enchantix'u pokonała mnie... Ale ta kobieta się we mnie zakochała
i łudziła się, że odwzajemnię jej uczucie.
-
Piękna historia miłosna, nie ma co. - odparła ironicznie
dziewczyna. - Ale co ja mam z tym wspólnego?
-
Gdy brutalnie przerwałem jej marzenia, poprosiła mnie o drobną
przysługę. Żebym pomógł skonstruować kilka robotów... A
później żądała ode mnie coraz więcej i więcej robotów... W
końcu poprosiła, bym odnalazł pewną czarodziejkę, księżniczkę,
i przeciągnął ją na stronę zła... Jednak, gdy zobaczyłem
ciebie w kawiarni, dawne uczucia odżyły. Nie mogłem jej więcej
służyć, ale groziła, że powie tobie wszystko, i...
Stella
wpatrywała się w jego oczy z przerażeniem. Nie, to był zły sen.
Ach, jak w tej chwili marzyła o tym, żeby kłamał. Niestety, to
nie było możliwe. W jego oczach nie odnalazła nawet iskierki
kłamstwa.
-
I co? - spytała lekko drżącym, łamiącym głosem. Do oczu
napłynęły jej łzy. - Kto... kto to był?
-
Stello, to była... Princesa... - odparł Valtor, odwracając głowę.
Wiedział, że dziewczyna znienawidzi go za to i z nim zerwie, a nie
chciał kolejny raz jej utracić.
Blondynka
nie mogła powstrzymać śmiechu. Nie, to już kolejny raz ktoś się
z niej nabijał.
-
Kłamiesz! - powiedziała, ciągle się śmiejąc. - To jest po
prostu żart!
-
Jednak to prawda, księżniczko. - potwierdził Valtor z powagą, a
jego ciemne oczy jeszcze bardziej spochmurniały. Stella odwróciła
głowę. Dotarło do niej, że to prawda. Nagle znalazła się w
pułapce bez wyjścia, nie wiedząc, co dalej robić.
-
Jak mogłeś mnie okłamać!? - krzyknęła z oczami pełnymi łez.
Nagle piękna bajka, w której uczestniczyła, skończyła się. W
jednej chwili zrozumiała, że jest rzeczywistość, której nie może
oszukać.
Valtor
spuścił głowę.
-
Cholera. - czarodziejka użyła przekleństwa prawdopodobnie pierwszy
raz w życiu. Valtor nie okazał swoich emocji, chociaż w duchu był
zdziwiony zachowaniem księżniczki. -
cały
czas mnie okłamywałeś, a z tego, co widzę, nawet nie myślałeś
o wyznaniu mi całej prawdy. Wszystkie kłopoty na Solarii są przez
ciebie, nie rozumiesz?! I nawet do głowy mi nie przyszło, że
mogłeś mi zrobić coś takiego!
-
Ale Stello, ja... - przerwał jej chłopak.
-
Nawet nie próbuj się tłumaczyć, zachowałeś się niemalże tak
samo, jak Brandon. A niby zapewniałeś mnie, że to jest podły typ,
a tak naprawdę sam jesteś do niego podobny. A, i wiesz co? Jeśli
jeszcze raz użyjesz magii na moich przyjaciółkach, będziesz
tworzył roboty służące do wojny i nie znikniesz z mojego życia,
obiecuję ci, że wszyscy dowiedzą się, kto jest za to wszystko
odpowiedzialny. - wysyczała dziewczyna z czerwoną twarzą ze
złości. Była nieświadoma tego, że młode wróżki wiedziały już
o powrocie Valtora.
-
Czyli...
-
Nas już nie ma. Tak, zgadłeś. Nigdy więcej nie chcę cię
widzieć! - odparła Stella, coraz szybciej kierując się w stronę
wyjścia. W końcu zaczęła biec.
Chłopak
nie szedł za nią. Przysiadł na kamieniu i zaczął myśleć. Co by
było, gdyby jednak powiedział jej wszystko od początku? Lub gdyby
nie przystał na pomoc Princesy? Może wtedy wszystko potoczyłoby
się inaczej?
*
Kiara
vel Suzanne wciąż przebywała na Helarii. Eternity lekko uspokoiła
się, po czym natychmiast pognała do swojego pokoju w lodowym
pałacu. Jednak Kiara wiedziała, że to tylko cisza przed burzą.
Czas pokazał, że nie pomyliła się.
Usiadła
na fotelu i zaczęła przeglądać gazetę. „Więc takowe czytuje
się w tym pałacu. Oczywiście o złych wróżbach, klątwach i
przeznaczeniu. Może to stąd Princesa czerpie wiedzę do wytwarzania
złych czarów?” - pomyślała złośliwie dziewczyna, uśmiechając
się. Samo wyobrażanie królowej pochylonej nad gazetą z wróżbami
wystarczyło jej do szczęścia. Nagle z gazety wypadł plik kartek,
spiętych agrafką. Kiara zaczęła je przeglądać. „Rany, to
wygląda jak pamiętnik! Była zakochana... no i ciągle jest w
Valtorze. Czy to nie jest przypadkiem chłopakiem Stellki?” -
przyszło jej na myśl. Usłyszała kroki i schowała się pod
stołem. Po chwili uświadomiła sobie, że dobrze zrobiła, bowiem
osobą idącą w kierunku stołu była nieobliczalna królowa.
-
Kto ruszał moje notatki? - krzyknęła i spurpurowiała ze złości
i z zażenowania, choć nie chciała dać tego po sobie okazać..
Było jej wstyd, że ktoś odkrył jej prywatne zapiski i jej cały
sekret wyszedł na jaw. Kiara była przerażona, teraz każdy
najmniejszy ruch mógł zdradzić jej obecność.
Matka
Eternity była wściekła. Nie wiedziała, kto to zrobił i to
wprowadziło ją w stan ostateczny. Nagle z pokoju przyszła
Eternity.
-
Hejka, mamo, to ja sobie czytałam tę gazetkę i jakieś kartki
wypadły, no to ja je przeczytałam. - powiedziała lekko, chociaż w
duchu trzęsła się ze strachu. Wiedziała, że to Kiara je czytała,
ale nie mogła pozwolić, by despotyczna Princesa się o tym
dowiedziała.
-
Ty? - spytała podejrzliwie Princesa. - No cóż, tylko nikomu nie
mów o tych notkach i najlepiej o nich zapomnij.
Królowa
obróciła się na pięcie i wyszła z salonu.
-
Dobrze, mamo. - odparła dziewczyna, gdy królowa zamknęła drzwi.
Silnie zaakcentowała ostatnie słowo. Pomogła Kiarze wydostać się
spod szklanego stołu.
-
Serdeczne dzięki, nie wiedziałam, że jesteś zdolna do czegoś
takiego. - powiedziała blondynka z niemałym podziwem w głosie.
-
To drobiazg! - Eternity chciała udać obojętność, ale cieszyła
się z pochwały starszej koleżanki. - Tylko wolałabym, żebyś
mówiła do mnie Eliza. Tak się... nazywałam przed stworzeniem
Helarii.
-
Okej. - odparła Kiara.
Usiadły
w fotelach i przeglądały najnowsze gazety o modzie, pożyczone od
sympatycznej Angie. Nagle usłyszały kroki, które jednak nie
kierowały do dużego salonu.
-
Princeso... - usłyszały męski głos.
-
Valtorze, co się stało? - spytała królowa, jej głos był
stłumiony. Kiara zdziwiła się. Ten głos był znajomy, nieraz
słyszała go w kawiarni. Ukochany Stelli i obiekt uczuć królowej
to jest jedna osoba?!
-
Nie chcę ci dłużej pomagać w wojnie między Helarią i Solarią,
musisz poradzić sobie sama.
-
Zwariowałeś?! - usłyszały krzyk. - Zapomniałeś o naszej
umowie?! Dobrze wiesz, że teraz wszystko powiem tej twojej
księżniczce!
-
Wiem, dlatego sam jej wszystko powiedziałem. Nie chcę już dłużej
z tobą pracować. - westchnął chłopak.
-
Valtor... - odparła królowa z niemałą rozpaczą w głosie. -
Przecież wiesz, że cię kocham...
-
Ale mnie to nie interesuje, moje serce należy tylko do blondwłosej
czarodziejki Słońca. - powiedział chłopak i wyszedł.
A
Eternity pierwszy raz usłyszała, że jej matka płacze.
O jeju, ale ciekaweee :33. Wgl kocham twoje opowiadanie ^^! Princesa i Valtor i ciekawi mnie co ze Stellą i ogółem co się wydarzy! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! Wenyyy ~
OdpowiedzUsuń