Witajcie, moi
czytelnicy! Przepraszam za długą przerwę, ale akurat mam remont w
mieszkaniu i niewiele czasu wolnego. Przez ten cały czas pracowałam
nad nowym rozdziałem.
Na początku pragnę
podziękować Szablonownicy (szablonownica.blogspot.com) za
szablon, który jest przepiękny i Stell, za to, że jest
czytelniczką od początku i za ustawienie szablonu. Witam Cię, nowa
Administratorko :D. Ten rozdział jest Tobie dedykowany, za
motywujące komentarze <3.
Tak więc, rozdział
7.
~*~
Dopiero, gdy było
późno, Bloom szła w stronę Alfei. Wiedziała, że jest tam
traktowana jak intruz. Czyżby to była jej wina, że chwilowo
zakochała się w Brandonie? Stella chyba nigdy jej tego nie
wybaczy... ale trzeba iść dalej.
Bała się, jak
zareaguje Faragonda na jej nieobecność - nastolatka nie pojawiła
się na lekcji Magicalix'u, podobno bardzo ważnej.
Czarodziejka stanęła
przed bramą szkoły dla czarodziejek. Wzięła głęboki wdech i
przedostała się na drugą stronę. Znajdowała się już na
dziedzińcu. Swoje kroki skierowała w stronę gabinetu dyrektor, by
wytłumaczyć się ze swojego pobytu w Czerwonej Fontannie.
- Witaj, Bloom.
Dlaczego nie było ciebie na lekcji? - zapytała przechodząca
nauczycielka.
- Byłam w
Czerwonej Fontannie, musiałam coś wyjaśnić Sky'owi. - powiedziała
cicho Bloom i spuściła głowę. Było widać, że żałuje tego, co
zrobiła. Nauczycielka szybko pojęła, że dziewczynie było
strasznie wstyd - także zauważyła, że to nie jest ta sama
uczennica, która rządziła Winx.
- Dobrze by było,
gdybyś przeprosiła Stellę, ale na razie jej nie ma. - odparła
Faragonda. - Cieszę się, że żałujesz.
- Dopiero teraz
zrozumiałam, co straciłam. - westchnęła czarodziejka. Zanim
nauczycielka zdążyła coś powiedzieć, dziewczyna była już na
drugim końcu korytarza, przy swoim pokoju.
„Ach, ta
młodzież...” - pomyślała dyrektor, wzdychając. „Problemy się
nie zmieniają, ale Bloom żałuje swojej decyzji... A myślałam, że
nigdy nie przyzna się do błędu. Nigdy nie mów nigdy...”.
*
- We've got the
poweeeeeer! - Suzanne usłyszała ryki Melike i Lily. Caroline i
Laurel chichotały. Roxy nie było w pokoju, poszła na spotkanie z
Tonym.
„Tony, Tony,
Tony... Ciekawe, jak teraz wygląda, czy się zmienił? Czy pamięta
mnie, zwykłą Suzę? Dlaczego mi ciągle na nim zależy? Przecież
wiadomo, że wybrałby taką oryginalną dziewczynę jak Roxa. A ja,
co mam do zaoferowania? Mówią, że jestem potężna... ale na co to
się przyda?” - myślała 19-latka. Wprawdzie tylko to, że była
dość mocno pokiereszowana przez życie. Za każdym razem bita przez
ojca, matka się nią nie interesowała. Oprócz tego gnębili ją w
szkole, była wyśmiewana na ulicy, w mieście... „...bo ona zawsze
była winna”. Każdy się jej wstydził, nikt nie chciał mieć w
domu takiej Suzanne. Na swoim koncie miała kilka ucieczek z domu i
dwie, nieudane, próby samobójcze. Ale chciała w końcu odejść,
zapomnieć o tym świecie i o tym, co ją spotkało. I o Tonym, który
mocno namieszał jej w głowie. Nie mogła się skupić.
Melike weszła do
jej pokoiku.
- Dawaj, ty też
masz się zabawić! - krzyknęła
- Nie, nie chcę.
Właśnie wychodzę.
- Jak to,
wychodzisz? - Laurel zatrzymała ją w drzwiach. - Kto by chciał
tańczyć lub gadać z taką dziewczyną jak ty?! Jesteś kompletnie
pusta.
„To ty jesteś
pusta, nie wiesz?” - pomyślała złośliwie Suzanne, ale nie
wypowiedziała tego na głos.
- Nie chcesz się
zabawić, to się zabawimy w inny sposób. - syknęła Caroline.
Nagle popchnęły ją
na podłogę. Zaczęły kopać nastolatkę po całym ciele. Po kilku
minutach wyglądała naprawdę makabrycznie. Najgorsze było to, że
przypomniała sobie czasy, kiedy tak bił ją ojciec. Po wyjściu
dziewczyn zaczęła płakać. Tutaj już nie miała przyszłości.
Chciała tylko uciec.
*
Powoli ściemniało
się. Dochodziła godzina 20:00. Nastolatki bezmyślnie spacerowały
po Solarii, nie wiedząc, co mają robić. Było im żal mamy Stelli,
ponieważ tylko ona przejęła się zniknięciem swojej córki. Króla
zaś to nie interesowało, co bardzo zdziwiło młode czarodziejki.
W końcu udały się
do królestwa, gdzie czekała na nie Luna.
- Dziewczyny... -
zaczęła. - Nie ma sensu czekać na powrót Stelli. Jak się pojawi,
to od razu was powiadomię, dobrze?
- Dobrze. - odparła
zdumiona Musa. Luna zazwyczaj była twardą kobietą i zazwyczaj nic
jej nie wzruszało. Ale może tylko tak się wydawało dziewczynom z
Klubu Winx?
Wróciły przez
portal na Ziemię, zastanawiając się nad swoim zachowaniem, które
musiały zmienić.
„Muszę być mniej
pyskata, ponieważ to tylko mi szkodzi. Nie chcę przecież nikogo
obrażać moim niewyparzonym językiem” - pomyślała Aisha.
„Nie mogę być
tak zaślepiona w siebie, chcę i muszę myśleć o innych. To moje
postanowienie, tak będzie!” - przyrzekła sobie Musa.
„Uniezależnię
się od urządzeń elektronicznych, które mnie zmieniają na
wyrachowaną i zimną osobę” - Tecna miała silne postanowienie.
Tylko Flora nie
mogła nic wymyślić.
„Już wiem!” -
wpadła na pomysł. - „Dochowam tej tajemnicy Stelli i zrobię
wszystko, by otrzymała Magicalix. Będzie szczęśliwa, ponieważ
zamierzałam to powiedzieć pozostałym.”
I tak dziewczęta
poszły spać po wykańczającym dniu, ale za to miały silne
postanowienia.
*
Następnego dnia
Stella zbudziła się pełna zapału do pracy. Musiała zdobyć
pieniądze na życie w Gardenii. Elegancko się ubrała i poszła do
kawiarni. Zjawiła się punktualnie, co do minuty. Aż sama się
zdziwiła, że może tyle osiągnąć.
- Jak mam ciebie
nazywać? - zapytała ją szefowa.
- Rosa. -
powiedziała cichutko młoda wróżka.
- Aha, to jest
twoja współpracownica, Suzanne. Wszystko ci wytłumaczy. I jakoś
się dogadajcie. Ja mam do załatwienia kilka spraw, na razie. -
kobieta pochwyciła torebkę i wybiegła z kawiarni.
- Cześć, jestem
Suza. - powiedziała dziewczyna. - Mam ci wszystko wyjaśnić, więc
chodź. Muszę tobie pokazać kilka miejsc, które będziesz często
odwiedzać.
Nastolatki szybko
się zaprzyjaźniły. Okazało się, że lubią te same rzeczy i mają
ten sam gust, a także urodziły się tego samego dnia w tym samym
szpitalu.
- Czekaj, gdzieś
cię widziałam... U Roxy, tak? - powiedziała Stella.
- Tak, jestem jej
współlokatorką. A ty jesteś Stella? - odparła Suzanne.
- Zgadłaś. Ale
nie mów nikomu, dobrze? - czarodziejka mimo wszystko chciała ukryć
swój sekret i przez jakiś czas być anonimowa.
- Nie ma sprawy,
każdy ma jakieś tajemnice. - Suza wbiła wzrok w podłogę. Dla
Stelli znaczyło to jedno: jej nowa przyjaciółka coś przed nią
ukrywa. Chciała wiedzieć, co.
*
Roxy wróciła do
pokoju. Wczoraj była na randce z Tonym i jak zawsze było wspaniale.
Najpierw byli w kinie na komedii romantycznej „Material Girl”,
później udali się do restauracji na spaghetti, a na koniec jej
chłopak odprowadził ją przed jej dom, skąd udała się do
Magix'u. Wciąż patrzyła na jego zdjęcie, był taki przystojny...
Dziewczynę
niepokoiło tylko jedno. Suzanne na każdą wzmiankę o Tonym...
zmieniała temat. Roxa chciała wiedzieć, dlaczego, ponieważ nie
rozumiała zachowania przyjaciółki. „Tak, pewnie się w nim
zakochała.” - pomyślała zgryźliwie, ale opamiętała się. -
„Nie rozumiem, o co jej chodzi, przecież jest bardzo ładna, nawet
ładniejsza ode mnie.” - pomyślała bez cienia zazdrości. Dla
Tony'ego i tak była tą najpiękniejszą.
Sięgnęła po
książkę o czarach i otworzyła na stronie 60, gdzie miała
zaznaczoną pracę domową. Nie było tej strony! Była zupełnie
pusta! Roxy pomyślała, że chyba jej się coś przywidziało. To
nie było możliwe. Szybko zbiegła do pokoju Faragondy.
- Faragondo... -
zaczęła.
- O co chodzi,
Roxy? - spytała przyjaźnie nauczycielka, odkładając czytaną
książkę na stolik.
- Nie ma strony z
pracą domową...
„O nie! To
niemożliwe!” - pomyślała kobieta, przyglądając się tej
stronie. Powoli wracały kolory i strona stała się zupełnie
normalna.
- Faragondo, co się
stało? - zapytała niepewnie Roxy.
- Nic. Jak widzisz,
kolory wróciły. Czy mogłabym dokończyć czytanie książki? -
odparła z pozoru opanowana Faragonda.
- Tak, dziękuję.
- dziewczyna opuściła pokój ulubionej nauczycielki. Nie rozumiała,
o co chodzi. Ale nie była wścibska, więc nie dopytywała o sprawę.
Faragonda szybko
skontaktowała się z matką Stelli.
- Luno, musimy się
jak najszybciej zobaczyć. To pilne.
*
Stella wyszła na
przerwę w pracy, która właśnie się zaczęła. Z ulgą spojrzała
na zegar - zostały tylko 3 godziny do zakończenia jej zmiany.
Bardzo chciała odpocząć, ponieważ praca kelnerki była naprawdę
wyczerpująca. Jednak satysfakcjonowała ją myśl, że niedługo
dostanie zarobione pieniądze.
Gdy zbliżała się
do wyjścia, przed nią stanął jeden z jej klientów i wyciągnął
przed siebie rękę z paczką papierosów.
- Może zapalisz? -
zapytał przyjaźnie. Miał znajomą twarz, która nie kojarzyła się
jej dobrze. Jednak nie mogła sobie przypomnieć, kim on jest.
- Dziękuję, ale
nie palę. Proszę na zewnątrz. - odparła sucho Stella, ale w duchu
trzęsła się ze strachu.
- Wyjdziesz ze mną,
musimy o czymś pogadać. - powiedział nieznajomy. Jednak dziewczynę
ciekawił fakt, że ktoś chce z nią porozmawiać. Ale o czym? Tego
przecież nie wiedziała. Skuszona wyszła przed kawiarnię.
- Znasz tę
blondynkę? - zapytał mężczyzna. Stella pokiwała głową.
- Poznałyśmy się
dopiero dzisiaj, ale jest bardzo sympatyczna.
- A jak ma na imię?
- to było kolejne pytanie.
- A dlaczego pan
pyta? Z tego, co mi wiadomo, Suzanne nie ma zbyt wielu przyjaciół i
żadnego chłopaka. - zauważyła Stella.
- O, widzę, że
jesteś bystra. Niestety, nie pamiętasz mnie, a ja długo mieszałem
w waszym życiu. - zaśmiał się pogardliwie, czując na sobie
nieufny wzrok nastolatki.
- Naszym życiu? -
przeraziła się Stella. Nagle poderwała się z miejsca. - Wiem, kim
jesteś! Jesteś...
*
Tymczasem w Alfei
był już poranek. Winx niechętnie wstały z łóżek i skierowały
się na śniadanie. Całą noc śniły im się ich największe
koszmary, o których wolałaby zapomnieć.
- Śnił mi się
Roy, który mi się rzucił na szyję i powiedział, że mnie kocha.
I nagle powrócił Nabu. Byliśmy bardzo szczęśliwi, ale Roy przez
moje odrzucenie skoczył w przepaść. - westchnęła Aisha.
- Może lepiej nie
mówmy o takich rzeczach? - zaproponowała Flora. Sama miała okropny
sen, że Bloom wróciła na stanowisko liderki, przejęła Magicalix
i strasznie się rządziła.
- Jak myślicie,
dlaczego Stella uciekła? Przecież nie miała żadnego powodu. -
Tecna wzruszyła ramionami. Flora zaczęła się zastanawiać i
wyliczać:
- Zdradził ją
chłopak, straciła najlepszą przyjaciółkę, jej rodzice chcą się
znowu rozstać, nasz zespół się rozpada i do tego codziennie
odkrywa coś nowego, nie zawsze przyjemnego. Ma gorsze życie od
każdej z nas.
- Biedna Stella. -
odparła Musa ze szczerym współczuciem. - Ciekawe, co teraz robi?
Pewnie przeżywa przygodę swojego życia... Pewnie jakąś
nieprzyjemną.
- Być może.
Zjedzmy ten posiłek. Nie wiem jak wy, ale ja jestem strasznie
głodna. - powiedziała Aisha i nie czekając na reakcję
przyjaciółek, sięgnęła po dużą kanapkę.
*
Suzanne zaczęła
wycierać kubki i szykować tacę z zamówieniami dla klientów
kawiarni. Zobaczyła Stellę i jakiegoś mężczyznę. „Ciekawe,
czy się znają?” - pomyślała, ponieważ przyjaciółka nie
wyglądała na szczególnie zadowoloną.
Tymczasem Stella
krzyknęła.
- Jesteś...
- Valtor. - odparł
mężczyzna i tajemniczo się uśmiechnął.
- Jak to?! To
niemożliwe! Przecież zabiłyśmy cię! Miałyśmy wtedy Enchantix!
Cała Drużyna Światła się zebrała! I my, Winx!
- Droga
dziewczynko... - zaczął Valtor. - Wszyscy zapomnieli o mnie i o
zaklęciu, które rzuciłyście na mnie. Działało tylko dwa lata.
Nie chcę planować zemsty, wiem, że jesteście dobre.
- Zwracasz się do
mnie jak do małego dziecka, a niedługo skończę dwadzieścia lat!
- syknęła Stella. - I dlaczego mam ci wierzyć?
- Moja droga,
uwierz. Pojawię się tutaj jeszcze nie raz, ale pamiętaj, że nie
jestem już złym człowiekiem. - powiedział Valtor.
- Nie życzę
sobie, byś tutaj przychodził. Żegnam! - odparła zimno i wróciła
do kawiarni.
Tymczasem mężczyzna
także odszedł. Zaczął się nad sobą zastanawiać. Stella od
zawsze się jemu podobała. Sympatyczna, zmienna. No, i młoda.
Valtor tak naprawdę był tylko sześć lat od niej starszy. Niedawno
dobiegły go pogłoski, że zerwała ze swoim dawnym chłopakiem.
Jeśli to prawda, to... ma u niej niemałe szanse. Uśmiechnął się.
Życie od razu nabrało kolorów.
*
- Faragondo, o co
chodzi? - zapytała Luna. Siedziała na niewielkim fotelu przy biurku
Faragondy. Pierwszy raz gościła w Alfei.
- Chyba dziewczyny
powinny się dowiedzieć...? - zapytała nauczycielka. Matka Stelli
zmieszała się i spuściła głowę.
- Jeszcze nie
teraz. Nie jestem na to gotowa. - odparła szybko.
- Pojawił się
znak. Znikła strona w podręczniku Roxy, a po chwili się pojawiła.
- O, nie!
Szczególnie ona nie może się o niczym dowiedzieć! - krzyknęła
Luna.
- Dlaczego? -
zapytała Faragonda.
- Faragondo,
później wszystko wyjaśnię. Teraz muszę odlecieć na Solarię,
obowiązki mnie wzywają. Przepraszam. - odparła Luna i skierowała
się do statku kosmicznego.
- Jesteśmy w
kontakcie! - odparła wciąż zaniepokojona Faragonda.
*
Czarodziejki po
śniadaniu weszły do salonu.
- Bloom!? -
krzyknęła Musa.
- Chciałam was
przeprosić. - zmieszała się. - Wiem, że źle zrobiłam. Zerwałam
z Brandonem.
Po tych słowach
Winx wiedziały, że muszą jej wybaczyć. Wszystkie roześmiały
się. Do kompletu brakowało tylko Stelli. Nagle ktoś zapukał do
ich drzwi. Musa poszła otworzyć. Przed drzwiami zobaczyła
Faragondę, która weszła do salonu.
- Dziewczyny,
musicie odnaleźć Stellę. To ważne.
Bardzo ciekawy rozdział. Naprawdę świetny. Valtor się pojawia - cudownie i jeszcze ta kartka z książki Roxy, ciekawe o co chodzi. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :3.
OdpowiedzUsuń-----
Co do szablonu to nie ma za co :3. Cieszę się, że mogłam pomóc. Fajnie, że jestem tu Adminką ;3. Pozdrawiam :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń