Hej. W dalszym
ciągu nie mam weny, ale udało mi się coś wyskrobać. Miłego
czytania. Mam nadzieję, że skomentujecie.
~*~
- Kim jesteś? -
królowa zastukała białym tipsem w tron.
- Jestem Kiara,
zgubiłam się. - powiedziała nieśmiało dziewczyna.
- I czego ty
chcesz ode mnie?! - wrzasnęła królowa, aż Kiara skuliła się ze
strachu.
- Chciałam
zapytać o... nocleg... ale może lepiej już pójdę... - odparła
niepewnie dziewczyna.
Królowa spojrzała
na nią groźnie. Nie tego się spodziewała. Nie chciała przyjąć
jakiejś niepewnej dziewczyny, która nie może stać się zła.
Cicha, szara myszka. Popatrzyła na Kiarę z pogardą. Nie przyjmie
jej, to pewne.
- Do widzenia. -
powiedziała pewnym siebie, a zarazem zimnym tonem. Kiara kuliła się
w sobie, nie mogła tego znieść.
- Do widzenia,
proszę pani. - odparła cicho i skierowała się do wyjścia. A w
Princesie jakby coś drgnęło. Jakby malutka kropelka ciepłej wody
spadła na jej lodowate serce.
- Eternity. -
rozkazała. - Przygotuj Kiarze odpowiedni pokój.
Córka królowej
niemal od razu pobiegła sprawdzić, które lodowe apartamenty są
wolne. Jednak wiedziała, że w tym jest jakiś podstęp. Postanowiła
po cichu powiedzieć Kiarze, by się strzegła, ponieważ matka
Eternity była nieobliczalna.
Po chwili Kiara
weszła do pokoju z lodu. Wyglądał efektownie, ale tylko dlatego,
żeby na to popatrzeć. W użyciu przedmioty były ostre, a gdy
zmęczona dziewczyna chciała ułożyć się na łóżku, od razu
krzyknęła. Ból przeszył jej ciało i nie mogła się poruszyć.
Na lodzie pojawiła się krew. „O, nie!” - pomyślała
zrozpaczona. - „Krew?! To znaczy, że...”
Nie dokończyła
myśli. Straciła przytomność.
*
Czarodziejki
przebywały na lekcji u Faragondy. Jedna z nich musiała zdobyć
Magicalix, by uratować magiczny wymiar. Największą chętkę na
niego miała rudowłosa strażniczka Domino, zwana Bloom. Nie
wiedziała, że ze względu na swoje zachowanie ma najmniejsze szanse
na zdobycie tej potężnej mocy.
Jeszcze przed
godziną przebywały na Solarii i zastanawiały się, co mogą
zrobić. Bez Magicalix'u mogły niewiele. Już zastawiły pułapkę
na bezwzględną królową, jednak nie były przekonane, czy ona się
uda. Helaria z każdą chwilą stawała się coraz silniejsza, a Winx
musiały ją zniszczyć... Flora nie chciała tego robić, ale
zorientowała się, że ciemność zagraża magicznemu wymiarowi...
„Przecież nie
mogę siedzieć na lekcji i udawać, jak gdyby nigdy nic się nie
stało! Muszę pomóc Solarii!” - myślała zrozpaczona Stella. Na
twarzy miała wypisane zdenerwowanie. Chciała zerwać się z miejsca
i wyruszyć na ukochaną planetę, jednak wiedziała, że ewentualne
zdobycie Magicalix'u pomogłoby jej uratować magiczny wymiar.
„Szlachetny cel...” - w myśli zdenerwowała się jeszcze
bardziej.
- Musicie skupić
się, by mieć w sobie moc i dar koncentracji... - Faragonda nie
dokończyła, bo przerwała Stell:
-
Myśli pani, że łatwo się skupić,
gdy planeta, na której pani mieszkała całe życie, jest niszczona
przez siły zła!? To wcale nie jest takie łatwe! Solaria ulega
zniszczeniu, a ja muszę jej pomóc! - w oczach wróżki stanęły
łzy. - Muszę i chcę, to mój obowiązek... pani zapewne tego nie
rozumie.
„Dziecko,
rozumiem nawet bardziej niż ty...” - pomyślała nauczycielka i
przez chwilę w myślach postawiła się na miejscu Stelli.
- Dobrze, leć.
Tylko będzie tobie potrzebne wsparcie psychiczne, bo możesz sobie
nie poradzić. - kobiecie zadrżał głos. - Zadzwoń do kogoś,
poradź się...
Stella wybiegła,
dobrze wiedziała, co zrobi.
*
Dziewczyna lekko
otworzyła oczy. Wciąż leżała w tym samym miejscu, jednak nie
czuła już bólu. Na lodzie nie było krwi. „Cholera, czy to
wszystko mi się śniło? Nie, to niemożliwe...” - pomyślała
zniechęcona. Ktoś wszedł do pokoju. Kiara lekko podniosła się i
zobaczyła twarz tajemniczej istoty. To była Eternity.
- Cześć, Kiaro.
Przyniosłam ci lody, może będzie tobie po nich lepiej... -
westchnęła. Dziewczyna wzięła od niej ten mały podarunek, jednak
go odstawiła. Nie miała ochoty jeść.
- Dziękuję, ale
na razie nie chcę. Co tutaj się stało...? Przecież była tu
krew... - Kiara wskazała ręką na lodowe łoże. - … a teraz
niczego tu nie ma... Czy to jest normalne w tym królestwie?
- Nie wiem, nie
mam nic wspólnego z tą sprawą. - odparła szybko Eternity. Jednak
dziewczyna widziała, że córka Princesy kłamie - to było
widoczne.
- Kłamiesz. -
powiedziała twardo Kiara, a Eternity w pośpiechu opuściła pokój.
„Pewnie Princesa
każe jej kłamać...” - pomyślała niechętnie o apodyktycznej
królowej. Ale co ona mogła zrobić? Była jedynie zwykłym gościem,
a raczej agentką...
Zdecydowała się
zwiedzić zamek z lodu, więc wyszła z pokoju. Wszystko było z
lodu, a Kiarze nagle zrobiło się bardzo zimno. „W końcu na co
dzień nie mieszkam w lodzie.” - nasunęła się jej myśl, która
miała być zabawna, a tak naprawdę tylko zepsuła jej samopoczucie.
Zdecydowała się
wejść na 13. piętro, czyli na samą górę. Było tam tylko jedno
pomieszczenie, które było otwarte... Po chwili wahania weszła do
środka. Tajemniczy pokój zdawał się nie mieć końca. Jednak
biegła i biegła, w końcu dotarła na sam koniec. Wtedy nie
widziała początku. „Dobrze, że nie posłużyłam się magią!”
- Kiara odetchnęła z ulgą, mimo to wiedziała, że musi trzymać
się na baczności. Bo co byłoby w chwili, gdyby Princesa odkryła
jej plany i wtrąciła do lochu lub, co najgorsze, zabiła? Nawet nie
chciała o tym myśleć.
Na końcu był
jakiś portal, jednak nie wiedziała do czego służył. Wychyliła
przez niego głowę. Zobaczyła Solarię i to wcale nie był film,
tylko rzeczywistość.
Jęknęła w duchu
z rozpaczy. Była przerażona swoim odkryciem.
*
Stella szybko
znalazła się w Gardenii. Potrzebowała spotkania z Valtorem,
ponieważ wiedziała, że w tej chwili tylko on może ją wesprzeć.
Nie musiała go
długo szukać. Siedział na ławce, w miejscu, gdzie pierwszy raz
się pocałowali. Stell nie mogła uwierzyć, że to było tak
niedawno. Nie chciała nic mówić, więc tylko usiadła obok niego,
jednak jej nie zauważył. Gdy lekko trąciła go w rękę, od razu
obrócił się w jej stronę i ściągnął słuchawki z uszu.
- Stella?! -
krzyknął z niedowierzaniem, jednak z pewną nutką szczęścia.
- Tak, to ja.
Zaskoczony? - uśmiechnęła się ku zdziwieniu chłopaka.
- Tak, bardzo
mnie zaskoczyłaś. Gdy powiedziałaś, że masz ważną walkę na
Solarii, chciałem polecieć tam i tobie pomóc. - odparł
zaskoczony, jednak po chwili spochmurniał. - Niestety, gdyby
pozostali dowiedzieliby się o nas...
Dziewczyna
położyła palec na jego ustach.
- Nie kończ. -
powiedziała cicho. - Sama nie chcę o tym myśleć.
- Okej. - odparł,
przypominając sobie walki z czarodziejkami i Drużyną Światła. To
była dla niego zabawa, jednak to, że był ze Stellą, pobiło
wszystkie myśli. O niej nie umiał myśleć jak o wrogu, nawet
dawnym.
- Możesz mnie
pocieszyć? - spytała zalotnie. - Muszę być podbudowana
psychicznie, by spokojnie iść na walkę z Helar... - nie
dokończyła, w jednej chwili smutniejąc.
- Jasne,
księżniczko. - Valtor nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Ale
naprawdę potrzebujesz ciepłych słów, czy to one są potrzebne
tobie do walki?
Stella nie zdążyła
kiwnąć głową, a chłopak nachylił się nad nią i ją pocałował.
Tym razem nie był to delikatny pocałunek, tylko mocniejszy i
bardziej namiętny. Po chwili dziewczyna oderwała się od niego.
- Mogłabym tak
stać wiecznie, naprawdę. - przyznała. - Jednak obowiązki
wzywają... Zapewniam cię, że to było najlepsze pocieszenie z
możliwych.
- Do zobaczenia,
Stello! Miłej walki! - odparł chłopak.
Po chwili dotarło
do niego, że to prawdziwa walka... A co będzie, jeżeli jego
ukochana zginie? Nie chciał o tym myśleć, ale musiał wziąć pod
uwagę taką ewentualność.
*
Winx były w
Alfei. Przygotowywały się do walki, a zwłaszcza Bloom. Bardzo
chciała zdobyć Magicalix, a jeśli miała go zdobyć, musiała
wyglądać pięknie.
Tymczasem
pozostałe tylko rozczesywały włosy i przebierały się w wygodne
ubrania. Nie stroiły się, bo wiedziały, że to nie będzie im
przydatne. Nie rozumiały rudowłosej koleżanki, która nakładała
na siebie piękną sukienkę i równie ślicznie się malowały.
Rozumiały, że gdyby to był jakiś bal lub impreza, wtedy tak...
Aisha pokręciła głową.
W końcu, po pół
godziny czekania na Bloom, przeszły przez portal na Solarię. Zaś
strażniczka Smoczego Płomienia nie mogła zdecydować się na
sukienkę - czy wybrać czarną z szarymi wykończeniami, czy nałożyć
na siebie niebieską, pikowaną, a do tego czarną, także pikowaną,
torebkę? W końcu zdecydowała się na tę drugą wersję i także
przeszła przez portal.
Czarodziejki już
walczyły z robotami. Tylko ich niewielka część była zniszczona.
Nagle roboty wycelowały w rudowłosą dziewczynę swoją włócznię.
- Uważaj! -
krzyknęła Musa i nie zastanawiając się, zepchnęła Bloom na
chodnik, tym samym żadna z nich nie została przebita włócznią.
- Ty kretynko! -
syknęła strojnisia. - Przez ciebie złamał mi się obcas!
- A co, wolałabyś
zginąć? - odparła Musa. - W sumie to szkoda, że ta włócznia
ciebie nie przebiła, bo zasługujesz na to. - dokończyła gorzko i
wróciła do zabijania robotów.
Bloom podniosła
się z ziemi i chciała krzyknąć do dziewczyny, która ją
obraziła. Oczywiście w niezbyt ładny sposób, czyli przeklinając.
Zamiast tego mruknęła pod nosem: „już nie żyjesz!”.
*
Kiara usłyszała
kroki i schowała się wśród sprzętów elektronicznych. Zobaczyła
Princesę idącą do portalu, a za nią szły roboty.
„To stąd biorą
się te roboty na Solarii!” - zakryła usta ręką. - „Muszę
powiadomić Stellę!”.
Używając magii,
cicho przedostała się w stronę drzwi, a gdy była na zewnątrz, z
ulgą zbiegła po schodach. Na 4. piętrze natknęła się na jakąś
kobietę.
- Nowy gość...
- uśmiechnęła się.
- Tak, ale nie
znam pani... - odparła chłodno Kiara i chciała iść dalej, jednak
nieznajoma zatrzymała ją. Dziewczyna przestraszyła się.
- Jestem Angie,
koleżanka Princesy. - powiedziała miło kobieta i gestem zaprosiła
ją do pokoju.
To pomieszczenie
wyróżniało się od lodowych apartamentów. W pokoju Angie były
normalne meble z drewna, normalne kwiaty... Czuła się tak
normalnie, tak jak w swoim pokoju, w Alfei. I było tu ciepło.
- Jak widzisz,
nienawidzę lodu. - powiedziała sympatycznie Angie. - Pewnie jesteś
zaskoczona?
- W sumie tak, bo
skoro kolegujesz się z Princesą, to pewnie jesteś do niej
podobna... - przyznała Kiara.
- To nieprawda,
bardzo się różnimy. - kobieta potrząsnęła swoimi kasztanowymi
lokami.
- A jak się
poznałyśmy? Mogłabym wiedzieć?... - spytała dziewczyna.
- Princesa nigdy
nie była dobrą matką... - odparła Angie. - Zatrudniła mnie jako
opiekunkę do Eternity. Całe dzieciństwo uczyłam ją, że zło
jest złem, a dobro - dobrem. Jest bardzo dobrą dziewczyną, tylko
te imię... - westchnęła. - Princesa nie wie, że walczę po
stronie dobra. Kiedyś uczyłam się w Alfei.
- Naprawdę? -
zainteresowała się Kiara.
- Pewnie nie
możesz w to uwierzyć, patrząc na ten pałac. - kobieta zaśmiała
się. - Wyczuwam od ciebie dobrą aurę, ty także jesteś z Alfei?
- No, tak. -
przyznała dziewczyna i opowiedziała Angie całą historię
dotyczącą jej przygody z magią.
- Spokojnie. Ja
także chciałabym unicestwić Princesę, ale szkoda mi Eternity...
Gdyby nie ona, uciekłabym stąd, naprawdę. W razie czego, możesz
zawsze szukać u mnie wsparcia.
Kiara podziękowała
jej i wyszła z pokoju.
*
Stella po godzinie
dostała się na Solarię. Portale były zamknięte, jednak ona mogła
się tam dostać. Dostała się tam innym sposobem. Przedostanie się
tam graniczyło z cudem. Gdy przyjaciółki ją zobaczyły,
osłupiały. Miała rozczochrane włosy i poszarpane ubranie.
- Nie rozumiem, o
co wam chodzi? - odparła spokojnie, odpowiadając na pytające
spojrzenia czarodziejek. - Musiałam się dostać przez las, nie moja
wina, że jestem wysoka.
- Stello! -
krzyknęła Luna, wybiegając z królestwa. - Pałac się pali!
Dziewczyna
zacisnęła ręce i skrzyżowała palce, krzycząc: „Winx Mythix!”.
Wróżki zaczęły
się przemieniać i po chwili były w innych strojach.
- Ratujemy
Solarię! - złożyły ręce. Stell była wściekła, musiała dostać
się na Helarię lub przynajmniej skontaktować się z Suzą. Właśnie
zadzwonił telefon.
- Hej, Stell. -
usłyszała głos w słuchawce. - Posłuchaj, na najwyższym piętrze
zamku są roboty, które przechodzą przez specjalny portal na
Solarię.
- O, cholera. -
teraz czarodziejka naprawdę się zdenerwowała.
- Poznałam
Angie, która pochodzi z Alfei. Jest naprawdę miła, całkowicie
różni się od pozostałych. A, i strzeż się. Może zrobić się
niebezpiecznie.
- Okej, nie ma
sprawy. - odparła Stella. - Na razie.
Wyłączyła
telefon i z jeszcze większą agresją atakowała roboty. Całkowicie
nie miały szans.
Piszesz tak świetnie <3. Po prostu kocham Twoje opowiadanie ♥. Pisz dalej :)./Stell
OdpowiedzUsuń