Hejka. Niedawno
kupowałam nowy numer Winx. Kasjerka patrzyła na mnie jak na jakąś
wariatkę, a widząc jej spojrzenie chciało mi się śmiać. Bo jak
taka dziewczyna, na oko 13-14 - latka, kupuje gazetkę dla małych
dziewczynek? xD. Później przechodziłam obok rodziny mówiącej po
niemiecku (tak na marginesie, tacy ludzie w moim mieście? ;o Bardzo się zdziwiłam, bo) i oni też na mnie
patrzyli, jakbym miała sześć lat. Tak, jakby nie oglądali żadnych
kreskówek, a przecież dwójka nastolatków była mniej więcej w
moim wieku.
Szczerze mówiąc,
nie wiem, dlaczego je kupiłam. Tak, prezent fajny. Na plażę mi się
nie przyda, bo z czarodziejkami dla młodszych dziewczynek. Dużo tam
nie schowam, najwyżej okulary, telefon i jakąś malutką
buteleczkę. Gazetka? Mam numer sprzed pięciu lat, mogłabym go
czytać nawet godzinę - ciekawe artykuły i świetny komiks, a teraz
są skupione tylko na Bloom i są jakieś... hm, sztuczne. Ale to
jest tylko moje zdanie.
No cóż, rozpisałam
się. Teraz w Wasze ręce oddaję rozdział dziewiąty! Miłego
czytania. :)
____
A, i jeszcze jedno -
dziękuję, Smocza, za poprawienie. Zmieniam wiek Stelli i Suzanne na
22 lata (i prawie 23), Roxy na 19, a pozostałe Winx na 21/22.
Jeszcze raz dziękuję za zauważenie, Smoczy_Plomien. =)
~*~
- Flora... o co
chodzi? - zapytała Stella zaskoczona płaczem przyjaciółki.
- Nie mogę tobie
powiedzieć... - szepnęła czarodziejka.
- Dlaczego!?
- Przeczuwam coś
złego, ale tego sama się dowiesz. - chlipnęła Flora. - I... ale
nie, nie wyjaśnię.
- Flora... - Stell
pokręciła głową ze zdumienia. Wróżka rzadko płakała, więc to
było jeszcze bardziej dziwne. - Naprawdę, powiedz, o co chodzi.
Czarodziejka
próbowała się uspokoić. Miała mieszane uczucia. Było jej żal
Faragondy, chciała, by Bloom i Stella się pogodziły. Helia
wylądował w szpitalu z powodu złamanej nogi, a Linphea przestaje
istnieć. W Alfei panuje duże zamieszanie. Winx się rozpada. Ale
Flora nie chciała martwić przyjaciółki, chociaż jej szczęście
powoli przestawało istnieć.
*
- ... tak, by
runęły mury, co dzielą nas... - Suzanne idąc, usłyszała melodię
z radia. „Żeby to było takie proste...” - pomyślała. Nie
chciała myśleć o swoich kłopotach - co z tego, że dawnych? I tak
powracają w najmniej oczekiwanych momentach. Tak jak Tony.
Postanowiła, że nigdy więcej nie odbierze od niego telefonu. Nie
odezwie się do niego. Jednak pokusa była silna. „Uzależniłam
się od Tony'ego. Szok!” - pomyślała, tym razem z niechęcią.
Nie chciała wracać do przeszłości, która okazała się dla niej
zbyt okrutna. A najgorsze miało dopiero nadejść...
Z zamyślenia wyrwał
ją dzwonek SMS-a. „Cześć, Suzi! Możemy się niedługo zobaczyć?
Tony”. Dziewczyna już zdecydowała: „Nie pisz do mnie, nie chcę
cię widzieć. Muszę z tym wszystkim skończyć. Nie znasz mnie tak
dobrze, jak myślisz.”.
Obok niej przeszła
grupka nastolatek, które opowiadały coś sobie i się śmiały.
„Ach, jak ja im zazdroszczę...”.
*
Już nastał ranek.
Aisha obudziła się jako pierwsza, myśląc o swoim śnie - Nabu do
niej powrócił i byli bardzo, bardzo szczęśliwi. Wzięli ślub, a
Flora była jej główną druhną. „Ciekawe, dlaczego akurat ona, a
nie Musa czy Stella?” - zastanawiała się. Przecież czarodziejka
bardziej zaprzyjaźniła ze Stell, nie z Aishą.
Tymczasem Flora
także się obudziła. Śniła jej się Stella, która płakała, bo
dowiedziała się, że ma siostrę. „Siostrę?” - przemknęło
kwiatowej wróżce przez myśl. - „Stell przecież zawsze była
jedynaczką!”. Dziewczyna sięgnęła po pamiętnik, w którym
zapisała: Czuję, że Winx może się rozpaść przez drobną
kłótnię... Nie mogę do tego dopuścić, co mam zrobić...? Na
dodatek śniła mi się Stell, która dowiedziała się o swojej
bliźniaczce! Ciekawe, co będzie dalej - życie coraz bardziej
zaczyna mnie interesować. Uśmiechnęła się.
Stella miała sen o
sobie, że zakochała się w Valtorze i byli razem. „Cholera, czy
te sny muszą być aż tak przewidywalne!?” - pomyślała ze
złością. Na myśl nasunęła się twarz dawnego wroga. „Rany,
jaki on jest przystojny...” - rozmarzyła się, długo nie wracając
do rzeczywistości.
Bloom śniła o
Brandonie i Sky'u. >Wybierz
któregoś z nas!< - powiedzieli. Ona odepchnęła ich obu i szła
przed siebie, nie oglądając się do tyłu. To była właściwa
droga.
Tecnie śnił się
jej chłopak, że była z nim na romantycznej randce we Frutti Bar.
Tam też się jej oświadczył, a ona bez chwili wahania przyjęła
je.
Zaś Musa śniła o
Melodii, która znajdowała się w niebezpieczeństwie. Wszystkie
zwierzęta ginęły, jej tato zmarł. Na końcu Melodii nie było.
Dziewczyny
popatrzyły na siebie. Nie wiedziały, o czym myśleć, więc z braku
pomysłu skierowały się na śniadanie. Tymczasem Stella udała się
do Faragondy na rozmowę, towarzyszyła jej Flora.
*
Śniadanie
przebiegało bez zakłóceń. Nastolatki opowiadały sobie swoje sny,
które w większości były dobre. Tylko Musie sen nie zwiastował
nic dobrego.
Najbardziej
niepokojące było to, że Bloom znowu mówiła tylko o sobie. Gdy
Aisha lub Tecna zaczynały jakiś inny wątek, rudowłosa wróżka
przerywała im i mówiła dalej. Musiały wraz z Musą naradzić się
i wybrać swoją kandydatkę Magicalix'u, nie typując siebie.
- Wiecie co? -
Blooma była coraz bardziej rozgadana. - Moi rodzice, Oritel i
Marion, no i siostra, postanowili pojechać na piknik. Było fajnie i
tak normalnie, chociaż mrówki łaziły po kocu. Dla mnie to byłoby
normalnie, żal mi ich, bo...
- Bloom, wiesz co?
- odparła kąśliwie Aisha. - Myślę, że nie zdobędziesz
Magicalix'u.
- Zobaczysz, że
zdobędę. Zawsze będę liderką. - zaśmiała się szyderczo Bloom
i zaczęła kontynuować swoją opowieść na temat pikniku w lesie.
Winx wymieniły
między sobą spojrzenia. Właśnie wykluczyły jedną kandydatkę.
*
Tymczasem Stella i
Flora udały się do dyrektorki. Wprawdzie Stella miała iść sama,
ale wolała mieć przy sobie Florę, by w razie czego się wypłakać,
wyżalić. Dziewczyny otworzyły drzwi. Czekała tam na nie
Faragonda, Luna i... Suzanne, której udało się wyrwać na chwilę
z pracy.
- Cześć, mamo.
Dzień dobry, Faragondo. - powiedziała Stella i opadła na krzesło.
- Miałyście mi... nam... - popatrzyła na Suzanne. - … coś
powiedzieć.
- A, tak. -
zmieszała się Luna. Nie spodziewała się wizyty Flory, ale to była
zaufana przyjaciółka Stelli. Poza tym, nie wiedziała, że Stella i
Suzanne się znają.
- Jak możemy to
zacząć... - zastanawiała się Faragonda.
Kobiety milczały,
ale w końcu Luna zaczęła historię, która na zawsze zmieniła
życie nastolatek:
- Cóż... W 1992
roku dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Rozwijała się
prawidłowo. 18 sierpnia urodziłam śliczną, zdrową dziewczynkę.
W łóżeczku obok niej leżała taka sama, więc wyglądały jak
bliźniaczki. Jednak pielęgniarka kąpała je obie i bransoletki
zsunęły im się z rączek. Nałożyła je i wszystko było w
porządku. - Luna chlipnęła. - Jednak zaczęłam podejrzewać, że
Stella nie jest moją córką... Po kryjomu z ojcem zrobiliśmy
badania krwi... i wynik wyszedł negatywny.
- To znaczy, że...
- Stell osłupiała.
- ... nie jesteś
moją córką. - dokończyła królowa i zaczęła płakać.
Obie dziewczyny
zaczęły płakać. Nie mogły uwierzyć w tę straszną prawdę.
Suza czuła żal do Luny, bo gdyby nie ona, to jej wszystkie porażki
w życiu nigdy by się nie zdarzyły. Tylko Flora z niedowierzaniem
patrzyła na Lunę. Coś się nie zgadzało.
- Ale... jak to
możliwe? - spytała. - Przecież, żeby zdobyć Enchantix, trzeba
uratować kogoś ze swojej planety. Stella uratowała króla... a
przecież nie jest jego córką, nie pochodzi z jego planety!
- Naprawdę nie
wiem. - odparła z uznaniem królowa. - To nie jest możliwe, bo
rodzice Stelli nie są związani ze Solarią.
- Coo?! - krzyknęła
Stell. - Wyrzekasz się mnie!? Tyle dla ciebie zrobiłam, przez tyle
lat byłam twoją córką... Jak możesz się mnie tak nagle wyrzec!?
Uważasz, że to uczciwe wobec mnie i Suzy? Przecież nagle nie
zacznie mówić do ciebie „mamo”. A, przepraszam za takie
określenie, pani Luno. - syknęła ironicznie, podkreślając wyraz
„pani”.
- Stello! -
Faragonda zgromiła ją wzrokiem. Blondynka rozpłakała się i
wybiegła, trzaskając drzwiami.
- Musimy dać jej
czas... - szepnęła Luna.
- Pani i tak już
namieszała. - odparła Flora. Suzanne za pomocą wróżki wróciła
na Ziemię.
*
Stella biegała
między uliczkami Gardenii. Cała prawda nie zdążyła jeszcze do
niej dotrzeć. Jest zwykłą dziewczyną pochodzącą z Ziemi... Ale
najdziwniejsze były jej osiągnięcia - to nie było możliwe,
musiała być w jakiś sposób związana z którąś z planet.
Tak się zamyśliła,
że wpadła z impetem na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. -
powiedziała i chciała ruszyć z miejsca.
- Nie szkodzi. -
nieznajomy uśmiechnął się. - Stella?
Dziewczyna
zatrzymała się jak wryta i wytrzeszczyła oczy, nie zwracając
twarzy w kierunki chłopaka. O, nie. To był Valtor.
- Cześć. -
odwróciła się do niego. Chciała zemdleć z wrażenia - właśnie
teraz go zobaczyła, kiedy i tak miała tyle problemów. - Ale nie
chcę z tobą teraz rozmawiać.
- Chodź. -
chłopak, nie czekając na reakcję Stelli, złapał ją za rękę i
pociągnął ją w stronę pobliskiej restauracji. Usiedli przy
stoliku.
- Dlaczego mnie tu
przyprowadziłeś? - spytała ze złością.
- A dlaczego mnie
tak traktujesz? - odparł chłodno i odwrócił wzrok.
Stell szybko
zrozumiała, że Valtor czeka na jej reakcję, więc powiedziała:
- Przepraszam,
dowiedziałam się czegoś strasznego.
- Czy mogę
wiedzieć, czego? Spokojnie, możesz mi zaufać. - odparł z lekkim
uśmiechem i otworzył menu.
Stella chyba z nikim
nie była jeszcze tak szczera. Opowiedziała mu o Brandonie i Bloom,
kłopotach w rodzinie, o Magicalix'ie, o rozpadaniu się Winx, o
ucieczce i pracy w kawiarni, gdzie ją zobaczył. Na koniec dodała,
że nie jest księżniczką, tylko jest nią Suzanne, której postać
szybko przytoczyła Valtorowi.
- Współczuję ci,
księżniczko. Nie wierzę, że jakiś chłopak mógłby ciebie
zdradzić, jesteś za ładna i za miła - wyznał Valtor. Dziewczyna
była zaskoczona, że chłopak tak się do niej zwrócił.
- Ale... przecież
nie jestem księżniczką... - odparła.
- Dla mnie zawsze
nią będziesz. - powiedział z rozbrajającą szczerością. Stella
o mało nie zemdlała z mocnego wrażenia. Valtor chwycił ją mocno
za dłoń.
- Naprawdę? -
leciutko się uśmiechnęła, co uczyniło ją jeszcze ładniejszą.
- Naprawdę. -
potwierdził chłopak. - Może zechciałabyś przejść się ze mną
do parku? Nie mam ochoty siedzieć w tej restauracji.
- Chętnie. -
zgodziła się Stell. Była zaskoczona wyznaniem chłopaka, ale
jednocześnie zadowolona, że odwzajemniał jej uczucie.
Niedługo później
byli już w parku, gdzie szczerze ze sobą rozmawiali.
- A jak to było z
tobą i Icy? - spytała dziewczyna.
- No wiesz... -
najwyraźniej chłopak był rozbawiony tematem byłej dziewczyny. -
Traktowałem ją jak zabawkę do realizacji własnych celów, ale tak
naprawdę chyba nigdy jej nie kochałem.
- Chyba ze mną tak
nie będzie? - zapytała troszkę przestraszona Stella.
- Spokojnie,
księżniczko. - Valtor uśmiechnął się. - Myślę, że powinnaś
porozmawiać z Luną i poprosić ją o wyjaśnienia.
- Tak myślisz? -
spytała. - Nie byłabym tego taka pewna.
- Przecież to nie
była jej wina, a nie chciała niszczyć ci dzieciństwa.
- Masz rację. -
przyznała. - W takim razie na jakiś czas udam się na Solarię.
Jednak zanim
otworzyła portal, Valtor nachylił się w jej stronę i delikatnie
ją pocałował. Stella była zaskoczona, ale nie odepchnęła go.
Świat dla nich przestał istnieć.
- Ej, przesuńcie
się trochę! - krzyknęła kobieta z wózkiem. Usiedli na ławce.
-Muszę już lecieć.
Dziękuję za rozmowę... i za wszystko. - zarumieniła się lekko.
Chłopak pomachał do niej, zanim weszła do portalu. Był naprawdę
szczęśliwy - wiedział już, że zakochał się z wzajemnością.
Rozmarzył się.
*
W tym samym czasie
Suzanne wróciła do kawiarni i do swojego zawodu. Przypadkiem
zobaczyła Stellę i tego nieznajomego wpatrzonych w siebie jak w
obrazek. „Zapewne Stella się zakochała...” - pomyślała. -
„Rany, jaki przystojniak... ona zawsze ma szczęście do facetów.”.
Westchnęła. Też się chciała tak zakochać, ale nikogo takiego na
horyzoncie nie było.
Znów zaczęła
nucić swoje ukochane „... cambio dolor...” i zmywać naczynia.
Nieoczekiwanie na zaplecze wszedł jakiś chłopak.
- Hej, jesteś
kelnerką? - zapytał. Miał krótkie włosy o kolorze ciemnego
blondu z podniesioną do góry grzywką. Posiadał piękne, brązowe
oczy. Był bardzo przystojny, a Suza z miejsca się zakochała.
- Tak, jestem
Suzanne. - potwierdziła, czując, że trafiła ją strzała Amora.
- To super. -
ucieszył się chłopak. - Mógłbym złożyć zamówienie? Wprawdzie
razem z siostrą wołaliśmy, ale nikt nie przyszedł. Jestem Eric.
Chłopak złożył
zamówienie, a Suza zerknęła przez drzwi. Siostra Erica była
kilkulatką - gdy dziewczyna to odkryła, miała ochotę wybuchnąć
śmiechem.
Minęło kilkanaście
minut. Kelnerka właśnie szła z zamówieniem i przez przypadek
usłyszała rozmowę rodzeństwa:
- No, zobacz... Ta
kelnerka jest taka fajna, mogłaby być twoja dziewczyną. -
powiedziała siostrzyczka chłopaka.
- Marie, nie próbuj
mnie swatać! Kiedy będę chciał, znajdę sobie dziewczynę. Ale
muszę przyznać, że ta kelnerka jest całkiem ładna. - przyznał.
Suzanne odstawiła zamówienie i wybuchnęła śmiechem. Eric lekko
zarumienił się, a Marie zaczęła się śmiać razem z kelnerką.
- Może chciałabyś
mój numer? Jeżeli nie masz chłopaka... - zapytał nieśmiało.
- Z przyjemnością.
- uśmiechnęła się Suzanne. „Jednak sprawiedliwość istnieje na
tym świecie!” - pomyślała z satysfakcją.
- Do zobaczenia,
Suzanne! - krzyknął na pożegnanie.
*
Musa, Tecna i Aisha
udały się do podziemi Alfei, by spokojnie porozmawiać.
- No, to jak
myślicie? Która z Winx mogłaby mieć Magicalix? Nie licząc Bloom,
oczywiście. - zapytała Tecna.
- Myślę, że może
ty, Tecno. Przecież zamknęłaś portal Omega. - powiedziała Aisha.
- Ja uważam, że
to mogłaby być Stella. Jest silną osobowością, tyle już zniosła
i nie poddała się. - oznajmiła Musa. - A ty, Tecno? Jak uważasz?
Czarodziejka
technologii zamyśliła się.
- A ja uważam, że
to mogłaby być Flora. - powiedziała cicho. - Zawsze wszystkim
pomaga, nie robiąc żadnego interesu. Nigdy na nikogo nie krzyczy,
nie złości się z błahostek, jak my. Jest na skraju zmęczenia,
jednak dalej robi coś dla kogoś, nie żądając nic w zamian. Jest
dobrą przyjaciółką, zawsze można się jej zwierzyć.
- I zawsze myśli o
innych, nie o sobie. - przyznały Aisha i Musa.
- Więc pozostaje
Stella lub Flora. Zobaczymy, co dalej. - uśmiechnęła się Tecna.
*
Stella stała przed
pałacem Solarii. Było jej strasznie głupio z powodu swojego
zachowania. Po cichu weszła do środka. Zauważyła Lunę.
- Mamo! - krzyknęła
i rzuciła się jej na szyję.
- Stella... -
odparła królowa.
- Przepraszam za
wszystko, za moje zachowanie. Ale nie mogłam uwierzyć, że nie
jestem twoją córką... - powiedziała czarodziejka.
- Ja też
przepraszam, nie powinnam tak powiedzieć. - przyznała Luna. -
Pamiętaj, nie jesteś tylko moją biologiczną córką, ale w duchu
zawsze nią będziesz. Suzanne może być twoją siostrą, jeśli
zechciałabyś...
- Dzięki, mamo.
Oczywiście. Zawsze mogę na ciebie liczyć.
- Powiedz, kto
przekonał cię do przeprosin? - spytała kobieta. Stella zmieszała
się. - Dobrze wiem, że sama z siebie tego nie zrobiłaś.
- Hmm... Przekonał
mnie mój... chłopak. - wyznała dziewczyna.
- O, tak szybko
poznałaś kogoś nowego? Przedstawisz mi go? - zapytała
zaciekawiona kobieta.
- Szczerze mówiąc,
znam go od kilku lat. Ale nie wiem, czy chciałby, żebym go
przedstawiała. - odparła wymijająco Stell.
- Mam nadzieję, że
niedługo go poznam. - powiedziała Luna.
- I tak go znasz. -
dziewczyna żałowała, że nie ugryzła się w język.
- Hm, nie wiem.
Zobaczymy. Do zobaczenia, córeczko, muszę iść na Radę Solarii. -
odparła królowa.
- Na razie, mamo! -
Stella pomachała jej ręką i przeszła przez portal do Alfei.
*
Roxy siedziała w
swoim pokoju. Ciągle była zszokowana całą akcją z
imprezowiczkami. Jednak cieszyła się, że ich nie ma, bo mogła się
spokojnie uczyć i pisać pamiętnik”
Melike, Caroline,
Lilly i Laurel już nie ma. Bardzo się cieszę, chociaż i tak na
długo pozostaną mi w pamięci. W końcu ciężkie, bezczelne
charaktery najgłębiej zapadają nam w sercach. Niedawno zadzwoniła
do mnie mama, już niedługo pojadę do Gardenii na wakacje!
Strasznie się cieszę. I zobaczę się z Tonym...
Zamknęła pamiętnik
i poszła do pokoju Winx.
- Cześć,
dziewczyny. - powiedziała. - Co robicie?
- Oglądamy serial,
chodź! - Musa usadziła ją na kanapie. Roxy na początku nie
chciała go oglądać, ale bardzo się nim zaciekawiła. Nosił tytuł
„To niemożliwe!”. Gdy się skończył, powiedziała:
- Bardzo ciekawe!
Jestem ciekawa, co zrobi Frances. - przyznała Roxa.
- Pewnie odrzuci
Toma i zwiąże się z Adamem. Sama widziałaś, że ten cały Tom to
bandzior. - Aisha ze zdenerwowania obgryzała paznokcie.
- Świetny serial,
przyjdę do was jutro. - obiecała Rox.
- Nie ma sprawy,
jeśli będziemy w pokoju, to wpadaj, kiedy chcesz. - powiedziała
Tecna.
Roxy pożegnała się
z nimi i ruszyła do swojego pokoju. Po drodze zobaczyła Florę,
która siedziała i wcinała chrupki.
- Flora, co ty
robisz? Utyjesz! - krzyknęła.
- A ja chcę
przytyć jakieś dwa kilogramy. - czarodziejka wzruszyła ramionami
ku zaskoczeniu Roxy. - Nie rozumiesz tego... Sprawdziłam w tabeli
wagę do swojego wzrostu. Wychodzi na to, że mam lekką anoreksję,
więc chcę przytyć.
- Aha. - odparła
zdumiona czarodziejka zwierząt.
- I tak wszystkie
jesteśmy piękne, chude i młode, więc nie rozumiem twojego
martwienia się o mnie. - uśmiechnęła się Flora.
- No, tak. Przecież
sama dziwiłam się, że jesteś za chuda. - przyznała Roxa.
- No, widzisz. A
teraz zmykaj do telefonu, jeśli chcesz zadzwonić do swojego
chłopaka. - czarodziejka machnęła ręką i dalej wcinała chrupki.
„Skąd wiedziała,
że chcę zadzwonić do Tony'ego?” - pomyślała Rox.
*
Była już pora
kolacji. Winx skierowały się do jadalni, gdzie czekała na nie
Stella.
- Cześć, Stell,
nie widziałyśmy cię. Gdzie byłaś? - zapytała Aisha.
- Na Solarii,
musiałam z mamą omówić kilka kwestii. - odparła Stella. -
Dzisiaj dowiedziałam się, że zostałam podmieniona, a biologiczną
córką mojej mamy jest Suzanne.
Winx nie mogły w to
uwierzyć. Patrzyły na nią z niedowierzaniem, wytrzeszczając oczy.
Tylko Bloom pozostała obojętna.
- Phi, myślisz, że
uwierzymy w taką bajeczkę? - zapytała z przekąsem. - Chcesz nas
okłamać, byśmy cię podziwiały.
- I kto to mówi? -
odgryzła się Stella. - Możesz się zapytać mojej mamy, Faragondy,
Suzanne, króla Solarii i Flory.
Tym razem to Bloom
patrzyła na nią. Wiedziała, że Flora nigdy nikogo nie okłamała.
- Okej, wierzę. -
mruknęła i zabrały się do jedzenia pysznej kolacji. Przy okazji
dyskutowały o Stelli i jej mamie, a także o zbiegu okoliczności -
za trzy tygodnie Stella będzie obchodziła 23. urodziny. Dziewczynie
było bardzo miło, że o niej pamiętają.
Stell pomijała
fakt, że właśnie dzisiaj została dziewczyną Valtora. Wiedziała,
że czarodziejki chciałyby go zniszczyć. Zaś on nie chciał zemsty
- jeśli tak, to nie zakochałby się w niej. A wyczuwała naprawdę
szczere uczucie.
Z zamyślenia
wyrwała ją Musa, która szturchnęła ją ramieniem.
- Stella! -
krzyknęła. - Nie słuchasz nas? Przecież rozmawiamy o twoich
urodzinach!
- Przepraszam,
myślę o tej całej sprawie... Ale jestem ciekawa przyjęcia,
mówcie.
„Czuję, że
Stella coś ukrywa...” - pomyślała Flora. - „Ale co to może
być? Dowiedziała się jeszcze czegoś o sobie? A może się
zakochała...”
Do dziewczyn
dołączyła Roxy, której nudziło się siedzieć samej przy
stoliku. Teraz w szóstkę żywo dyskutowały o zbliżającej się
imprezie. W szóstkę, ponieważ Bloom odeszła - Winx nie poświęcały
czasu jej osobie. Ustaliły już, że pierwsza część urodzin
odbędzie się w Alfei, druga na Solarii, gdzie będą uroczyste
obchody jej urodzin, zaś trzecia - w ich ukochanym Frutti Bar.
Jednak nie były egoistyczne i w swoich planach uwzględniły także
Suzanne - będzie trzymała się z nimi i będzie tak ważna, jak
Stella. W końcu też będzie miała urodziny, i to tego samego dnia,
co ich przyjaciółka. Zdążyły wszystko ustalić z nią i Luną,
zanim kolacja się skończyła. Już zaczęły oczekiwać na świetną
imprezę. Już był dwudziesty ósmy lipca.
Stella tylko
obawiała się jednego - przecież w ten szczególny dzień chciałaby
zobaczyć się ze swoim chłopakiem! Niestety, to było coś w
rodzaju zakazanego związku. Postanowiła, że obmyśli z nim jakiś
plan. W końcu trzecią część spędzi na Ziemi.
- Ta impreza będzie
świetna! - krzyknęła Roxy. - A będę mogła zaprosić swojego
chłopaka? - popatrzyła wyczekująco na Stellę.
- Tak, wszystkie
możecie. - uśmiechnęła się 22-latka.
- A ja tak
chciałabym, żeby Nabu żył... - powiedziała smutno Aisha.
- Spokojnie,
wszystko będzie dobrze. - pocieszyła ją Tecna.
*
Była już noc. Luna
patrzyła w gwiazdy, które niezmiennie kojarzyły się jej ze
Stellą. W końcu Stella to po włosku „gwiazda”. Królowa nadal
zamierzała traktować ją jak córkę, ponieważ mimo wszystko
kochała ją i chciała dla niej jak najlepiej.
Jednocześnie
pomyślała, że to dobrze. W końcu utrzymała ten sekret aż do
pełnoletności córki, a nawet dłużej. Ale szkoda, że tak się
stało. Luna oszczędziłaby Stelli i Suzanne tyle zmartwień...
Zwłaszcza Suzanne, która już dość dużo przeszła w życiu.
Kobieta westchnęła.
Z zamyślenia wyrwał
ją mąż, który jej nie kochał.
- Luno... - zaczął.
- Stella... i Suzanne... mają niedługo urodziny i trzeba
zorganizować i przyjęcie.
- Winx same to
zrobiły. - odparła chłodno i wytłumaczyła królowi wszystkie
szczegóły przyjęcia, a także plany dziewczyn na cały dzień.
- Dobrze, to
przygotuję im niezwykły prezent. - powiedział król i odszedł.
„A ja dam im po
jednym naszyjniku mojej mamy... Na pewno się ucieszą!” -
pomyślała szczęśliwa Luna. Szczęście córek było dla niej tak
ważne, jak własne. A nawet ważniejsze.
*
W Alfei także była
już noc. Wszystkie wróżki spały, tylko Stella nie mogła zasnąć,
podekscytowana wydarzeniami dzisiejszego dnia. Nadal była wściekła
na matkę, że oszukiwała ją tyle lat. I że nie jest prawowitą
dziedziczką tronu...
Nagle zadzwonił
telefon. To był nieznany jej numer.
- Halo? - szepnęła.
- Hej, księżniczko,
to ja. - usłyszała znajomy głos i uśmiechnęła się.
- Czy tobie odbiło,
dzwonić w środku nocy? - spytała ze złością.
- Jakimś cudem
zdobyłem twój numer i postanowiłem wypróbować właśnie teraz. -
odparł chłopak.
- Pewnie wyłudziłeś
go od Suzy, która przebywa na Ziemi. - powiedziała z lekką
złością. - I przerwałeś mi sen.
- Tak? Pewnie śnię
się tobie po nocach, bo tak bardzo mnie kochasz. - zażartował
Valtor.
- Ej! - odparła
Stella. - Zapewne jest na odwrót, ponieważ dziś jestem bezsenna.
- Hmm, chyba tak. W
końcu straciłem głowę dla pewnej blondynki. - powiedział chłopak
takim tonem, że dziewczyna wybuchnęła śmiechem. - Do jutra,
słońce. Widzimy się w Gardenii o nieznanej godzinie.
- Do zobaczenia. -
odparła ciepło Stell i rozłączyła się. Znów myślami wróciła
do Valtora.
Na szczęście jej
przyjaciółki spały, więc nie słyszały tej rozmowy i głosu
dawnego wroga.
Nagle usłyszała
czyjś krzyk.
- Ratunku! - Stella
zerwała się z łóżka i zbiegła na pierwsze piętro.
Świetny rozdział. Zadziwiło mnie to, że Stella nie jest księżniczką Solarii tylko Suza, świetny miałaś pomysł. Naprawdę umiesz pisać opowiadania, tak miło i z zaciekawieniem się to czyta. I jeszcze ten Valtor :3. Czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że pojawi się szybko :3!
OdpowiedzUsuńDzięki, Stell ;3
UsuńJa zgadzam się ze Stell. :)
Usuń