Witajcie! :) Mam
nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział,
który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam
swoje pomysły ^^.
A, i jeszcze jedno.
Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę
dużo.
No dobrze, to
rozdział 8.
~*~
- Faragondo, ale
dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora.
- Jak wiecie,
zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy,
ja i jej mama. To naprawdę pilne!
- A... czy to
dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się
kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała
tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki
oprócz Flory.
- To dotyczy tylko
Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda
i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii.
- Ale zrobiła się
chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się
bezczelnie Aisha.
- Aisha! Dlaczego
się tak odzywasz?! Wcześniej nie byłaś taka! - Tecna aż pokiwała
głową ze zdumienia.
- Przepraszam... Po
prostu wciąż tęsknię za Nabu, brak mi go... Nie mam siły już
żyć. - westchnęła cicho czarodziejka Morfix'u i rozpłakała się.
Winx nie wiedziały, co robić. Żadna z nich nie znalazła się w
takiej sytuacja, jak Aisha. Bardzo chciały jej pomóc, ale
jednocześnie nie mogły. Zaczęły się zastanawiać, dlaczego ich
przyjaciółka ma taką huśtawkę nastrojów. Czyżby stało się
coś, o czym nie wiedziały? Coś... poważnego?
- Ais... Przecież
masz nas i rodziców. I nawet Roy'a. - Musa próbowała pomóc
przyjaciółce. Ale to nie poskutkowała. Dziewczyna zaczęła
jeszcze bardziej płakać.
- Roy'a, tak? -
powiedziała sarkastycznie Aisha. - On mi wyznał miłość, a ja go
odrzuciłam! Wiesz, jaki był wściekły?! Ale to nie moja wina, że
go nie kocham. Nabu ciągle jest w moim sercu. - westchnęła. - A
rodzice? Nie wiem, co o nich myśleć. Ostatnio są bardzo nerwowi i
ciągle się kłócą. Boję się, że mogą wziąć rozwód...
- Nie martw się,
Aya, wszystko będzie dobrze. - pocieszała ją Flora, chociaż sama
w to wątpiła. Wszystko się waliło, jednak była szansa
naprawienia wszystkiego. Niewielka.
- Mam taką
nadzieję. - chlipnęła dziewczyna i poszła otrzeć łzy.
„Niedobrze...” -
pomyślała czarodziejka natury. - „Wszystko się wali, a my nic
nie możemy zrobić. Jesteśmy bezradne. Trzeba działać, a nie stać
jak kołek w płocie.”
Nagle wróżka
wpadła na genialny pomysł. Musi odszukać Stellę na własną rękę.
- Wiecie co,
dziewczyny? Muszę coś zjeść, a tutaj jest kawiarnia. Możemy za
kilka godzin spotkać się przy Love&Pet? - spytała. Naprawdę
była głodna, ponieważ nie zdążyła zjeść porządnego
śniadania.
- Okej, do
zobaczenia. O drugiej bądźmy przed naszym dawnym sklepem. A na
razie rozejrzyjmy się za Stellą.
Gdy Flora weszła do
kawiarni, Winx odeszły. Ustalały, która pójdzie do Frutti Bar -
wszystkie chciały tam iść, a trzeba było się rozdzielić.
- Dzień dobry,
mogę zamówić tą sałatkę? - spytała Flora, wskazując na
sałatkę w menu.
- Tak, za kilka
minut będzie gotowa. - uśmiechnęła się kelnerka. Czarodziejka
ciągle na nią patrzyła, ponieważ w kelnerce było coś znajomego.
Te same gesty i głos. Tylko kolor włosów i plakietka „Rosa”
się nie zgadzały. Ale warto było spróbować.
Flora podeszła od
kelnerki i powiedziała:
- Stella, wiem, że
to ty.
- Jaka Stella? -
skłamała kelnerka, udając, że o niczym nie wie.
- Wyczuwam
kłamstwo. Nie kłam, wiem, że to ty. - odparła dziewczyna.
Stella spuściła
głowę.
- Tak, to ja. -
przyznała. - Chyba muszę ci wszystko wyjaśnić.
- W takim razie za
chwilkę, przygotuj sałatkę. Jestem strasznie głodna.
*
Tymczasem Roxy
przebywała w Alfei i ciągle zastanawiała się nad tą kartką. Co
w niej takiego było, że Faragonda się zdenerwowała? Tego nie
wiedziała. Nagle jej współlokatorki weszły do pokoju, ale
słyszała, że rozmawiają. Schowała się pod łóżko Lilly, by
usłyszeć temat ich rozmowy.
- Wiecie co? Ja się
cieszę, że przyłożyłam Suzanne. Należało się. Co za cwaniara,
nie chce imprezować. Takie osoby nie zasługują na szacunek. -
Melike rozsiadła się wygodnie na łóżku Lilly, tak jakby było
jej.
- Masz rację!
Jeśli tego nie zrobi, dostanie kolejny raz od nas. - Laurel
zachichotała.
- Pamiętajcie! Nie
możemy się z nią przyjaźnić. Przecież to jest dziecko, nawet
chłopaka nie ma. A niby rok starsza od nas. - Caroline mówiła
powoli i poważnie, ale powago wystarczyło jej tylko do końca
zdania. Wybuchnęła śmiechem.
- Za naukę, która
jest najważniejsza zdaniem sztywniary Suzanne! - zawtórowała jej
Lilly.
Dziewczyny wzniosły
toast alkoholem, wypiły zawartość kieliszków i bełkocząc,
dotarły do drzwi. Śmiejąc się, wytoczyły się na korytarz.
Roxy była
przerażona.
„Co one zrobiły
Suzanne?!” - myślała gorączkowo. - „Skopały ją? Na śmierć?
Nie, nie na śmierć, przecież jako duch nie mogłaby polecieć do
Gardenii! To pobiły ją? Co jej zrobiły? Przecież to moja
przyjaciółka, muszę jej bronić!”
Nagle nasunęła się
jej dziwna myśl.
„Dziwne, przecież
jestem taka jak ona, ale ani razu o mnie nie wspomniały. To dlatego,
że mam chłopaka?” - pomyślała i zaraz na myśl przyszedł jej
Tony.
„Czy ona go zna?
Nie, przecież nie mogę być zazdrosna. Pewnie się kiedyś
przyjaźnili.” - uspokoiła się Roxa. Jednak nie mogła przestać
myśleć o Melike, Lilly i reszcie. Pobiły Suzanne! Przecież to
jest karalne! Z drugiej strony, po doniesieniu mogły zrobić jej
krzywdę... Musiała wybrać, a to nie było przyjemne. Wybór. A
przecież nie pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji.
*
- Cambio dolor...
- nuciła Suzanne. To była jej ulubiona piosenka, którą bardzo
lubiła. Nie zmieniała zdania już od kilku lat.
Właśnie wycierała
naczynia, a stojąca obok Stella szykowała sałatkę dla
brązowowłosej wróżki.
- Możesz przestać
to nucić? Nie znasz innych piosenek? - rzuciła Stella.
- Nie mogę, bo to
moja ulubiona piosenka. Jak ty coś nucisz, to ja się nie czepiam,
więc daj mi spokój. - odcięła się poddenerwowana Suzanne, nie
wdając się w kłótnie. Stella była zdziwiona jej reakcją. Suza
najwyraźniej czymś się martwiła, jednak księżniczka nie mogła
znaleźć przyczyny jej kłopotów. Przygotowała sałatkę dla Flory
i odeszła, by nie drażnić Suzanne.
- To twoja sałatka.
- podała przyjaciółce wypełnioną miseczkę.
- Dzięki, to
usiądźmy. - powiedziała średnio zadowolona Flora. Coś ją
martwiło. - Opowiadaj.
- No, cóż. Jak
wiesz, Brandon mnie zdradził. Zrozumiałabym nawet, gdyby to była
inna dziewczyna, tylko nie Bloom. - westchnęła Stell. W jej oczach
pojawiły się łzy. - Zerwałam z nim. Poleciałam na Solarię, ale
tam była napięta atmosfera. Rodzice ciągle się kłócili.
Wyczułam, że ojciec nie kocha mamy i od razu wróciłam. Ale wy też
się biłyście, Winx się rozpadało. Postanowiłam uciec od tych
wszystkich problemów. - wyjaśniła blondynka, nie wspominając nic
o Valtorze.
- No tak... -
przyznała Flora. - Na dodatek Aya ma kłopoty z rodzicami, ciągle
się kłócą.
- Oni?! - Stella
wytrzeszczyła oczy. - Prędzej uwierzyłabym, że to rodzice Bloomy
się rozwodzą.
- Naprawdę? -
czarodziejka natury zaśmiała się, ale zaraz później posmutniała.
- Na dodatek tęskni za Nabu...
- Ach, ta miłość.
- Stell pokiwała głową i westchnęła. - A jak tam Helia?
-Wszystko dobrze,
ale ostatnio jest zajęty treningami. Na szczęście codziennie
wieczorem znajduje czas, by do mnie zadzwonić. - uśmiechnęła się
Flora.
- Zazdroszczę ci,
że tobie wszystko się układa. Wolałabym być na twoim miejscu,
przynajmniej twój chłopak mimo wszystko jest ci wierny. - wyznała
Stella. - Po moim od początku powinnam była się spodziewać, że
nigdy nie będzie tylko ze mną.
- Cambio dolor. -
odparła Flora, popijając wodę.
- Masz rację. -
przyznała księżniczka Solarii.
- Jeśli chcesz
wiedzieć, to Faragonda cię szuka. To jest naprawdę pilne. - w
końcu powiedziała czarodziejka natury.
- Tak pilne, jak
powiedzenie jakiejś błahostki? - odparła sarkastycznie Stella.
- Ona to
konsultowała z Luną! - krzyknęła Flora. Blondynka od razu
spoważniała.
- Ale nie mogę
jeszcze lecieć. Zostały mi pół godziny do zmiany.
- W takim razie
zaczekamy pół godziny. - odparła szatynka. Obie zamilkły, nawet
ruch na ulicy ucichł. Słyszały tylko Suzanne, która niezmiennie
nuciła „... Cambio dolor...”.
*
W tym samym czasie
czarodziejki ciągle szukały Stelli. Musa poszła do Frutti Bar,
Tecna skierowała się w stronę centrum handlowego, Bloom poszła do
restauracji „Bueno”, a Aisha do pamiętnego parku, gdzie Mitzi i
jej przyjaciółki przeszły na stronę zła za sprawą Czarowników
z Czarnego Kręgu. Żadna z nich nawet nie trafiła na ślad znajomej
blondynki - co więcej, nikt jej ostatnio nie widział. Nie miały
pomysłu.
Powoli dochodziła
druga. Musa, Tecna, Aisha i Bloom spotkały się pod sklepem
Love&Pet. Jednak nigdzie nie było Flory, co wszystkie zdziwiło.
Nagle zadzwonił telefon Musy.
- Cześć, tu
Flora. - odezwał się znajomy głos.
- Flora!? Gdzie
jesteś? - Musa prawie krzyknęła.
- Muszę wracać do
Alfei, mam do załatwienia ważną sprawę, o której zapomniałam.
Niedługo się odezwę. - powiedziała czarodziejka i rozłączyła
się.
- Flory nie będzie,
musi coś załatwić. Szukajmy dalej. - powiedziała Musa i
nastolatki znów się rozdzieliły, nie mając najmniejszego pomysłu
na to, co mają dalej robić. Do szkoły nie chciały wracać, nie
miały na to ochoty.
*
Po jakimś czasie
Stella i Flora znalazły się w Alfei.
- Faragondy nie ma,
poleciała spotkać się z panią Luną. Za dwie godziny powinna
wrócić. - powiedział profesor Wizgiz.
- Za dwie godziny!?
- córka Luny o mało nie krzyknęła. Gdyby to zrobiła, wszystkie
wróżki przebywające w Alfei usłyszałyby ją.
- Przyjaciółka
chciała powiedzieć, że już dość długo czekała. - Flora
uśmiechnęła się przepraszająco do profesora.
- Nie szkodzi,
rozumiem zdenerwowanie. Do zobaczenia, dziewczyny, muszę iść na
zajęcia. - odparł profesor i wyszedł z gabinetu.
„Ciekawe, co
takiego mają mi do powiedzenia? I kto jest tą koleżanką?” -
pomyślała Stella. - „Pewnie rodzice coś przede mną ukrywają,
ale co to może być...?”.
- Stell, wracamy na
Ziemię? Nie wiem, co będziemy robić przez te dwie godziny... -
powiedziała trochę zmęczona Flora.
- I co, chcesz się
natknąć na Bloom i resztę? - czarodziejka pokręciła głową. -
Odpada.
- Ale naprawdę nie
mam pomysłu na dalszy plan zajęć... - odparła Flora.
„Aaa!” -
nastolatki usłyszały czyjś krzyk. Nie zastanawiając się dłużej,
zbiegły po schodach.
„A mówiłaś, że
nie mamy nic do roboty...” - Stella była zadowolona, że miała
rację. Flora skrzywiła się, choć nie było tego widać. W końcu
dotarły na dół, gdzie czekała na nie przerażona brunetka.
- One są pijane,
czuć od nich alkohol! - pisnęła.
Dziewczyny zobaczyły
twarz jednej z dziewczyn.
- Melike... -
szepnęła niezadowolona Flora. Cała sytuacja nie podobała się
jej. Coś się nie zgadzało.
- Musimy kogoś
zawiadomić. - powiedziała Stella i nie czekając na reakcję
przyjaciółki, zaczęła wołać: „Halo! Niech ktoś tu przyjdzie!
Tutaj leżą pijane dziewczyny!”.
Na miejscu niemal
natychmiast zjawił się profesor Wizgiz, który pomógł
przetransportować Melike, Caroline, Lilly i Laurel do gabinetu
dyrektorki. Zjawił się tłum dziewczyn, które z pogardą patrzyły
na nietrzeźwe koleżanki.
*
- Nie wierzę, po
prostu nie wierzę! - powiedziała Bloom. Była już godzina
szesnasta, a po Florze ani śladu to było podejrzane, bo wróżka
nigdy się tak nie zachowywała. Miała zadzwonić do Musy, ale nie
zrobiła tego. Bez sensu.
- Może się czymś
zajęła? - podsunęła myśl Aisha.
- Od dwóch godzin
nie daje znaku życia. Chyba oszaleję. - jęknęła rudowłosa
czarodziejka. I jak na komendę rozległ się dźwięk telefonu Musy.
- O, przyszła
wiadomość. - powiedziała posiadaczka komórki. Wszystkie patrzyły
na ekranik z SMS-em od Flory: „Hej! Przepraszam, że martwiłyście
się o mnie. Wszystko jest w porządku. Zapomniałam się odezwać,
bo byłam zajęta.”.
- I co odpiszesz? -
spytała Tecna. Musa po chwili zastanowienia wystukała:
„A co było taką
pilną sprawą?”.
Po chwili komórka
zadźwięczała: „Wyjaśnię Wam później, teraz muszę już
kończyć. A, jeszcze jedno! Portal do szkoły jest tymczasowo
zamknięty. Na razie, Flora”.
- Super. - mruknęła
Aisha.
- Chodźmy od
Frutti Bar! - zawołała pogodnie Bloom.
- Dobry pomysł,
Bloo. - odparła Tecna. Podniosły się z ławki i zaczęły iść w
stronę ukochanej kawiarni.
*
- Dzień dobry,
Faragondo! - zawołała Stell.
- Witaj, Stello.
Porozmawiamy później, teraz muszę zająć się sprawą dziewczyn.
- westchnęła nauczycielka.
Flora nie okłamała
przyjaciółek. Alfea naprawdę była otoczona blokadą ochronną, by
nie dopuścić wścibskich dziennikarzy do szkoły. Faragonda sama
nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Swoje kroki skierowała w
stronę jej gabinetu, gdzie czekały na nią już wytrzeźwiałe
nastolatki.
- Witajcie.
- Cześć, Gonda,
co my tu robimy? - Caroline niczym się nie przejmowała, podobnie
jak jej przyjaciółki.
- Nie masz prawa
się tak do mnie zwracać! - krzyknęła Faragonda. - Upiłyście
się!
- No to co z tego?
- odparowała Laurel. - W szkole każdy się upijał, więc?
- Ale to nie jest
zwykła szkoła. I macie pół godziny na spakowanie swoich rzeczy,
zostajecie wyrzucone z Alfei. - dyrektor nie miała litości dla
bezczelnych uczennic. Zaś one były gotowe błagać ją na kolanach,
by ich nie wyrzucała. To nie złamało Faragondy. Dobrze wiedziała,
że nie dostaną się nawet do Chmurnej Wieży.
Bezceremonialnie
wyrzuciła je z gabinetu.
- Faragondo? -
Stella zerknęła przez uchylone drzwi. - Czy mogę teraz...?
- Na razie nie,
muszę ochłonąć. - odparła nauczycielka.
I Stell odeszła do
swojego pokoju. I tylko Flora usłyszała, jak dyrektor płacze.
Jednak nie mogła wejść, nie chciała przeszkadzać. Dobrze
wiedziała, jak Faragonda bardzo starała się o dobrą opinię Alfei
i jak bardzo się starała.
W końcu napisała
do Musy: „Melike, Caroline, Lilly i Laurel się upiły. Nawet nie
wiecie, jaka to jest sensacja.”.
Nie musiała długo
czekać na odpowiedź: „O rany, naprawdę? I co, wyrzucono je z
Alfei? /Aya”.
„Oczywiście, że
tak! Bariera będzie odblokowana niedługo.”.
*
Tymczasem Suzanne
pracowała na swojej zmianie. Akurat przygotowywała ciasteczka dla
narzeczonych. Było jej miło patrzeć, że są zadowoleni z jej
wypieków.
Po chwili zobaczyła
tajemniczego mężczyznę, którego widziała wczoraj ze Stell. Wtedy
kłócili się, a dziś wydawał się bardziej spokojny.
- Czy jest Stella?
- zapytał.
- Akurat teraz jej
nie ma, jej zmiana skończyła się kilka godzin temu. - odparła
Suzanne. - A... dlaczego pan pyta?
Mężczyzna odwrócił
wzrok.
- Chciałem z nią
porozmawiać, ale zrobię to jutro. - powiedział po dłuższej
chwili milczenia.
Suza uśmiechnęła
się przepraszająco.
- Akurat jutro ma
wolne, ale pojutrze będzie cały dzień.
- W takim razie do
zobaczenia. - odparł nieznajomy i wyszedł z kawiarni. A Suzanne
zaczęła się zastanawiać, kim jest ten nieznajomy? I co się
dzieje ze Stellą? Wprawdzie jej zmiana się skończyła, ale miała
wpaść po książkę, którą zostawiła. „Stella i książki...”
- Suza parsknęła śmiechem.
*
Była już godzina
dwudziesta. Winx odwiedziły ukochany Frutti Bar, gdzie spotkały
Morganę. Dowiedziały się, że na wyspie Tir-nan-ok jest wszystko
dobrze, a Nebula świetnie sprawdza się w roli królowej. Aisha i
Musa poszły porozmawiać na plażę, a Tecna pomagała naprawiać
sprzęt. Jedynie Bloom pozostała bez zajęcia. Po kilku minutach
zebrały się przy różowym parasolu.
- Może wrócimy do
Alfei? Tu jest trochę nudno... - zaproponowała Tecna. - A ja już
naprawiłam sprzęt. Portal jest już otwarty.
- Niezły pomysł!
- zgodziła się Musa. Chwilę później były już w Alfei.
Zobaczyły Florę biegającą w tę i z powrotem. Zanosiła dość
dużo rzeczy.
Aisha dostrzegła
Stellę, która miała nieobecny wzrok. Była zamyślona, co nie
zdarzało się jej często. „Chyba Flora zaciągnęła ją od
Alfei, bo Stell sama by nie wróciła” - pomyślała o przyjaciółce
z wdzięcznością.
- Flora! - w końcu
krzyknęła Tecna. - Dlaczego tak ciągle biegasz? I tak jesteś za
chuda!
- Wiem. - przyznała
czarodziejka. - Ale pomagam Faragondzie nosić te różne rzeczy.
Wyobraź sobie, że to są wszystkie rzeczy Melike i jej
koleżaneczek.
- Wyobrażasz sobie
Melike mającą ubrania w jednej szafie? - zaśmiała się Tecna.
- Właśnie nie za
bardzo. Zobaczymy się za chwilę, jeszcze tylko... kilka toreb... -
sapnęła Flora i znów rzuciła się w wir pomagań.
„Naprawdę Flora
jest gotowa do takich poświęceń, nawet jeśli jest naprawdę
zmęczona? Nie wierzę.” - pomyślała Tecna. - „I ona jest za
chuda!”
- Hej, Stella! -
odezwała się Bloom. Dawna przyjaciółka spojrzała w jej stronę.
- Cześć. Czego
tak naprawdę chcesz ode mnie? - odparła niemiło Stell.
- Ale o co ci
chodzi!? - krzyknęła rudowłosa.
- Zabrałaś mi
wszystko, co miałam! - w oczach blondynki pojawiły się łzy. Bloom
zaczęła żałować tej rozmowy.
- Zerwałam z twoim
byłym, nie rozumiesz? - księżniczka Domino postanowiła być
oschła.
- Wiem o tym. -
odparła Stella ku zdumieniu Bloomy. - Może jeszcze powiesz mi, że
chcesz, bym dalej była twoją najlepszą przyjaciółką? Weź mnie
na litość. Jeśli chcesz być miła, nie zachowuj się tak - dobrze
ci radzę. Na razie nie jestem gotowa, by się z tobą przyjaźnić.
Może za jakieś... dziesięć lat? - dokończyła i poszła do
pokoju.
Flora skończyła
nosić torby i także pognała do pokoju. Miała serdecznie dość
napiętej atmosfery wśród przyjaciółek.
Pomocy! -
zapisywała w pamiętniku. - Mam dość atmosfery wśród Winx.
Znalazłam Stellę i niby wszystko dobrze, ale... znowu kłótnia. A
miałyśmy zamiar je pogodzić. Dlaczego Stell jest taka niemiła?
Ale to wszystko wina Bloom, mogła nie być z Brandonem za jej
plecami. No, i jeszcze Helia. Ale jemu nie mogłabym się zwierzyć,
mógłby wszystko wygadać przyjaciołom. Boję się. Co będzie,
jeśli nasza grupa się rozpadnie? A jeszcze na dodatek wojna
dziewczyn o Magicalix... Tak, jakby tylko moce się liczyły. A
trzeba patrzeć na rzeczywistość...
Na dodatek Stell
chyba coś ukrywa. Zakochała się?
Mam nadzieję, że
wszystko będzie dobrze. „Cambio dolor”. Do zobaczenia,
Flora.
Wyjrzała przez
okno. Młode wróżki bawiły się w ogródku. „Ach, ile bym dała,
by znaleźć się na ich miejscu.” - pomyślała Flora i
westchnęła. Nie wiedziała, dlaczego także ona musiała płacić
za błędy swoich przyjaciółek.
Położyła się na
łóżku i zasnęła. Tak zastały ją przyjaciółki, które pół
godziny weszły do pokoju.
*
Młody, 20-letni
chłopak siedział przy biurku. Popatrzył na zdjęcie swojej
dziewczyny, która miała różowe włosy. Leciutko się uśmiechnął.
Do dziewczyn i przyjaciółek miał szczęście, zawsze wybierał te
właściwe i wierne.
Na myśl przyszła
mu jego dawna dziewczyna i przyjaciółka, Suza. Wiedział o niej
dosłownie wszystko - o jej rodzinie, o kłopotach w szkole, o tym,
że mimo wszystko uwielbia gorzką czekoladę, o wielbieniu do
„Zbuntowanego anioła” i o tym, że marzy o zawodzie kelnerki.
Znał ją lepiej niż ona sama. Nie wiedział, dlaczego z nią
zerwał. Przecież ona rozumiała go najlepiej. Teraz zastanawiał
się, co robi. Pewnie pracuje w zawodzie kelnerki. Ma wielu
przyjaciół i jest bardzo lubianą osobą. Uczy się w Alfei, w
szkole dla czarodziejek. A oprócz tego wcale się nie zmieniła.
Wyjrzał przez okno.
Pod oknem właśnie przechodziła jakaś dziewczyna, blondynka.
Bardzo podobna do Suzanne. Nie, to chyba ona. Nie mógł się
pomylić. Jego dawna dziewczyna, którą bardzo kochał. Westchnął.
Nagle zechciał z nią pogadać i się zwierzyć ze wszystkiego.
Pod wpływem impulsu
zadzwonił do niej. Odebrała dziewczyna przechodząca przed oknem.
- Cześć, Suza! -
powiedział.
- Hej. Jaki masz
problem, że dzwonisz? - usłyszał chłodny ton koleżanki.
- Wiesz, że stoisz
przed moim domem? - odparł.
- Naprawdę? Nie
wiedziałam, że się przeprowadziłeś.
- Mogłabyś wpaść?
Chciałem pogadać.
Suzanne była
zaskoczona. Nie rozmawiali od kilku miesięcy, a nagle się odzywa.
- Innym razem,
muszę iść do domu. - powiedziała ciągle zaskoczona i wyłączyła
telefon. Chłopak nie był na nią zły. Wiedział, że ciągle jest
na niego wściekła i że ma do niego żal.
*
- Faragondo, czy
teraz mogę porozmawiać? - zapytała Stella późnym wieczorem.
- Może jutro?
Teraz mam całonocny dyżur, a twoja mama także jest zajęta. -
odparła Faragonda, zbierając rzeczy do torebki.
- Dobrze, zgadzam
się. - powiedziała rozczarowana blondynka. - Hm... chciałam
zapytać, kiedy może być lekcja o Magicalix'ie?
- W najbliższych
dniach. - uśmiechnęła się kobieta.
Stella wyszła i
zobaczyła samotnie siedzącą Florę na parapecie. Czarodziejka
natury płakała.
Hm, kolejny cudowny rozdział. Tak miło czyta się to opowiadanie. Ciekawa jestem jak akcja potoczy się dalej :3. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko =D Pozdrawiam ;33.
OdpowiedzUsuń'- Flora! - w końcu krzyknęła Tecna. - Dlaczego tak ciągle biegasz? I tak jesteś za chuda!' ^^
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział i do tego długi. ;)