Przejdź do głównej zawartości

#o44. Miłości się nie wybiera...

Hejka. Niedawno kupowałam nowy numer Winx. Kasjerka patrzyła na mnie jak na jakąś wariatkę, a widząc jej spojrzenie chciało mi się śmiać. Bo jak taka dziewczyna, na oko 13-14 - latka, kupuje gazetkę dla małych dziewczynek? xD. Później przechodziłam obok rodziny mówiącej po niemiecku (tak na marginesie, tacy ludzie w moim mieście? ;o Bardzo się zdziwiłam, bo) i oni też na mnie patrzyli, jakbym miała sześć lat. Tak, jakby nie oglądali żadnych kreskówek, a przecież dwójka nastolatków była mniej więcej w moim wieku.
Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego je kupiłam. Tak, prezent fajny. Na plażę mi się nie przyda, bo z czarodziejkami dla młodszych dziewczynek. Dużo tam nie schowam, najwyżej okulary, telefon i jakąś malutką buteleczkę. Gazetka? Mam numer sprzed pięciu lat, mogłabym go czytać nawet godzinę - ciekawe artykuły i świetny komiks, a teraz są skupione tylko na Bloom i są jakieś... hm, sztuczne. Ale to jest tylko moje zdanie.

No cóż, rozpisałam się. Teraz w Wasze ręce oddaję rozdział dziewiąty! Miłego czytania. :)
____
A, i jeszcze jedno - dziękuję, Smocza, za poprawienie. Zmieniam wiek Stelli i Suzanne na 22 lata (i prawie 23), Roxy na 19, a pozostałe Winx na 21/22. Jeszcze raz dziękuję za zauważenie, Smoczy_Plomien. =)

~*~

- Flora... o co chodzi? - zapytała Stella zaskoczona płaczem przyjaciółki.
- Nie mogę tobie powiedzieć... - szepnęła czarodziejka.
- Dlaczego!?
- Przeczuwam coś złego, ale tego sama się dowiesz. - chlipnęła Flora. - I... ale nie, nie wyjaśnię.
- Flora... - Stell pokręciła głową ze zdumienia. Wróżka rzadko płakała, więc to było jeszcze bardziej dziwne. - Naprawdę, powiedz, o co chodzi.
Czarodziejka próbowała się uspokoić. Miała mieszane uczucia. Było jej żal Faragondy, chciała, by Bloom i Stella się pogodziły. Helia wylądował w szpitalu z powodu złamanej nogi, a Linphea przestaje istnieć. W Alfei panuje duże zamieszanie. Winx się rozpada. Ale Flora nie chciała martwić przyjaciółki, chociaż jej szczęście powoli przestawało istnieć.

*

- ... tak, by runęły mury, co dzielą nas... - Suzanne idąc, usłyszała melodię z radia. „Żeby to było takie proste...” - pomyślała. Nie chciała myśleć o swoich kłopotach - co z tego, że dawnych? I tak powracają w najmniej oczekiwanych momentach. Tak jak Tony. Postanowiła, że nigdy więcej nie odbierze od niego telefonu. Nie odezwie się do niego. Jednak pokusa była silna. „Uzależniłam się od Tony'ego. Szok!” - pomyślała, tym razem z niechęcią. Nie chciała wracać do przeszłości, która okazała się dla niej zbyt okrutna. A najgorsze miało dopiero nadejść...
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek SMS-a. „Cześć, Suzi! Możemy się niedługo zobaczyć? Tony”. Dziewczyna już zdecydowała: „Nie pisz do mnie, nie chcę cię widzieć. Muszę z tym wszystkim skończyć. Nie znasz mnie tak dobrze, jak myślisz.”.
Obok niej przeszła grupka nastolatek, które opowiadały coś sobie i się śmiały. „Ach, jak ja im zazdroszczę...”.

*

Już nastał ranek. Aisha obudziła się jako pierwsza, myśląc o swoim śnie - Nabu do niej powrócił i byli bardzo, bardzo szczęśliwi. Wzięli ślub, a Flora była jej główną druhną. „Ciekawe, dlaczego akurat ona, a nie Musa czy Stella?” - zastanawiała się. Przecież czarodziejka bardziej zaprzyjaźniła ze Stell, nie z Aishą.
Tymczasem Flora także się obudziła. Śniła jej się Stella, która płakała, bo dowiedziała się, że ma siostrę. „Siostrę?” - przemknęło kwiatowej wróżce przez myśl. - „Stell przecież zawsze była jedynaczką!”. Dziewczyna sięgnęła po pamiętnik, w którym zapisała: Czuję, że Winx może się rozpaść przez drobną kłótnię... Nie mogę do tego dopuścić, co mam zrobić...? Na dodatek śniła mi się Stell, która dowiedziała się o swojej bliźniaczce! Ciekawe, co będzie dalej - życie coraz bardziej zaczyna mnie interesować. Uśmiechnęła się.
Stella miała sen o sobie, że zakochała się w Valtorze i byli razem. „Cholera, czy te sny muszą być aż tak przewidywalne!?” - pomyślała ze złością. Na myśl nasunęła się twarz dawnego wroga. „Rany, jaki on jest przystojny...” - rozmarzyła się, długo nie wracając do rzeczywistości.
Bloom śniła o Brandonie i Sky'u. >Wybierz któregoś z nas!< - powiedzieli. Ona odepchnęła ich obu i szła przed siebie, nie oglądając się do tyłu. To była właściwa droga.
Tecnie śnił się jej chłopak, że była z nim na romantycznej randce we Frutti Bar. Tam też się jej oświadczył, a ona bez chwili wahania przyjęła je.
Zaś Musa śniła o Melodii, która znajdowała się w niebezpieczeństwie. Wszystkie zwierzęta ginęły, jej tato zmarł. Na końcu Melodii nie było.
Dziewczyny popatrzyły na siebie. Nie wiedziały, o czym myśleć, więc z braku pomysłu skierowały się na śniadanie. Tymczasem Stella udała się do Faragondy na rozmowę, towarzyszyła jej Flora.

*

Śniadanie przebiegało bez zakłóceń. Nastolatki opowiadały sobie swoje sny, które w większości były dobre. Tylko Musie sen nie zwiastował nic dobrego.
Najbardziej niepokojące było to, że Bloom znowu mówiła tylko o sobie. Gdy Aisha lub Tecna zaczynały jakiś inny wątek, rudowłosa wróżka przerywała im i mówiła dalej. Musiały wraz z Musą naradzić się i wybrać swoją kandydatkę Magicalix'u, nie typując siebie.
- Wiecie co? - Blooma była coraz bardziej rozgadana. - Moi rodzice, Oritel i Marion, no i siostra, postanowili pojechać na piknik. Było fajnie i tak normalnie, chociaż mrówki łaziły po kocu. Dla mnie to byłoby normalnie, żal mi ich, bo...
- Bloom, wiesz co? - odparła kąśliwie Aisha. - Myślę, że nie zdobędziesz Magicalix'u.
- Zobaczysz, że zdobędę. Zawsze będę liderką. - zaśmiała się szyderczo Bloom i zaczęła kontynuować swoją opowieść na temat pikniku w lesie.
Winx wymieniły między sobą spojrzenia. Właśnie wykluczyły jedną kandydatkę.

*

Tymczasem Stella i Flora udały się do dyrektorki. Wprawdzie Stella miała iść sama, ale wolała mieć przy sobie Florę, by w razie czego się wypłakać, wyżalić. Dziewczyny otworzyły drzwi. Czekała tam na nie Faragonda, Luna i... Suzanne, której udało się wyrwać na chwilę z pracy.
- Cześć, mamo. Dzień dobry, Faragondo. - powiedziała Stella i opadła na krzesło. - Miałyście mi... nam... - popatrzyła na Suzanne. - … coś powiedzieć.
- A, tak. - zmieszała się Luna. Nie spodziewała się wizyty Flory, ale to była zaufana przyjaciółka Stelli. Poza tym, nie wiedziała, że Stella i Suzanne się znają.
- Jak możemy to zacząć... - zastanawiała się Faragonda.
Kobiety milczały, ale w końcu Luna zaczęła historię, która na zawsze zmieniła życie nastolatek:
- Cóż... W 1992 roku dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Rozwijała się prawidłowo. 18 sierpnia urodziłam śliczną, zdrową dziewczynkę. W łóżeczku obok niej leżała taka sama, więc wyglądały jak bliźniaczki. Jednak pielęgniarka kąpała je obie i bransoletki zsunęły im się z rączek. Nałożyła je i wszystko było w porządku. - Luna chlipnęła. - Jednak zaczęłam podejrzewać, że Stella nie jest moją córką... Po kryjomu z ojcem zrobiliśmy badania krwi... i wynik wyszedł negatywny.
- To znaczy, że... - Stell osłupiała.
- ... nie jesteś moją córką. - dokończyła królowa i zaczęła płakać.
Obie dziewczyny zaczęły płakać. Nie mogły uwierzyć w tę straszną prawdę. Suza czuła żal do Luny, bo gdyby nie ona, to jej wszystkie porażki w życiu nigdy by się nie zdarzyły. Tylko Flora z niedowierzaniem patrzyła na Lunę. Coś się nie zgadzało.
- Ale... jak to możliwe? - spytała. - Przecież, żeby zdobyć Enchantix, trzeba uratować kogoś ze swojej planety. Stella uratowała króla... a przecież nie jest jego córką, nie pochodzi z jego planety!
- Naprawdę nie wiem. - odparła z uznaniem królowa. - To nie jest możliwe, bo rodzice Stelli nie są związani ze Solarią.
- Coo?! - krzyknęła Stell. - Wyrzekasz się mnie!? Tyle dla ciebie zrobiłam, przez tyle lat byłam twoją córką... Jak możesz się mnie tak nagle wyrzec!? Uważasz, że to uczciwe wobec mnie i Suzy? Przecież nagle nie zacznie mówić do ciebie „mamo”. A, przepraszam za takie określenie, pani Luno. - syknęła ironicznie, podkreślając wyraz „pani”.
- Stello! - Faragonda zgromiła ją wzrokiem. Blondynka rozpłakała się i wybiegła, trzaskając drzwiami.
- Musimy dać jej czas... - szepnęła Luna.
- Pani i tak już namieszała. - odparła Flora. Suzanne za pomocą wróżki wróciła na Ziemię.

*

Stella biegała między uliczkami Gardenii. Cała prawda nie zdążyła jeszcze do niej dotrzeć. Jest zwykłą dziewczyną pochodzącą z Ziemi... Ale najdziwniejsze były jej osiągnięcia - to nie było możliwe, musiała być w jakiś sposób związana z którąś z planet.
Tak się zamyśliła, że wpadła z impetem na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. - powiedziała i chciała ruszyć z miejsca.
- Nie szkodzi. - nieznajomy uśmiechnął się. - Stella?
Dziewczyna zatrzymała się jak wryta i wytrzeszczyła oczy, nie zwracając twarzy w kierunki chłopaka. O, nie. To był Valtor.
- Cześć. - odwróciła się do niego. Chciała zemdleć z wrażenia - właśnie teraz go zobaczyła, kiedy i tak miała tyle problemów. - Ale nie chcę z tobą teraz rozmawiać.
- Chodź. - chłopak, nie czekając na reakcję Stelli, złapał ją za rękę i pociągnął ją w stronę pobliskiej restauracji. Usiedli przy stoliku.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - spytała ze złością.
- A dlaczego mnie tak traktujesz? - odparł chłodno i odwrócił wzrok.
Stell szybko zrozumiała, że Valtor czeka na jej reakcję, więc powiedziała:
- Przepraszam, dowiedziałam się czegoś strasznego.
- Czy mogę wiedzieć, czego? Spokojnie, możesz mi zaufać. - odparł z lekkim uśmiechem i otworzył menu.
Stella chyba z nikim nie była jeszcze tak szczera. Opowiedziała mu o Brandonie i Bloom, kłopotach w rodzinie, o Magicalix'ie, o rozpadaniu się Winx, o ucieczce i pracy w kawiarni, gdzie ją zobaczył. Na koniec dodała, że nie jest księżniczką, tylko jest nią Suzanne, której postać szybko przytoczyła Valtorowi.
- Współczuję ci, księżniczko. Nie wierzę, że jakiś chłopak mógłby ciebie zdradzić, jesteś za ładna i za miła - wyznał Valtor. Dziewczyna była zaskoczona, że chłopak tak się do niej zwrócił.
- Ale... przecież nie jestem księżniczką... - odparła.
- Dla mnie zawsze nią będziesz. - powiedział z rozbrajającą szczerością. Stella o mało nie zemdlała z mocnego wrażenia. Valtor chwycił ją mocno za dłoń.
- Naprawdę? - leciutko się uśmiechnęła, co uczyniło ją jeszcze ładniejszą.
- Naprawdę. - potwierdził chłopak. - Może zechciałabyś przejść się ze mną do parku? Nie mam ochoty siedzieć w tej restauracji.
- Chętnie. - zgodziła się Stell. Była zaskoczona wyznaniem chłopaka, ale jednocześnie zadowolona, że odwzajemniał jej uczucie.
Niedługo później byli już w parku, gdzie szczerze ze sobą rozmawiali.
- A jak to było z tobą i Icy? - spytała dziewczyna.
- No wiesz... - najwyraźniej chłopak był rozbawiony tematem byłej dziewczyny. - Traktowałem ją jak zabawkę do realizacji własnych celów, ale tak naprawdę chyba nigdy jej nie kochałem.
- Chyba ze mną tak nie będzie? - zapytała troszkę przestraszona Stella.
- Spokojnie, księżniczko. - Valtor uśmiechnął się. - Myślę, że powinnaś porozmawiać z Luną i poprosić ją o wyjaśnienia.
- Tak myślisz? - spytała. - Nie byłabym tego taka pewna.
- Przecież to nie była jej wina, a nie chciała niszczyć ci dzieciństwa.
- Masz rację. - przyznała. - W takim razie na jakiś czas udam się na Solarię.
Jednak zanim otworzyła portal, Valtor nachylił się w jej stronę i delikatnie ją pocałował. Stella była zaskoczona, ale nie odepchnęła go. Świat dla nich przestał istnieć.
- Ej, przesuńcie się trochę! - krzyknęła kobieta z wózkiem. Usiedli na ławce.
-Muszę już lecieć. Dziękuję za rozmowę... i za wszystko. - zarumieniła się lekko. Chłopak pomachał do niej, zanim weszła do portalu. Był naprawdę szczęśliwy - wiedział już, że zakochał się z wzajemnością. Rozmarzył się.

*

W tym samym czasie Suzanne wróciła do kawiarni i do swojego zawodu. Przypadkiem zobaczyła Stellę i tego nieznajomego wpatrzonych w siebie jak w obrazek. „Zapewne Stella się zakochała...” - pomyślała. - „Rany, jaki przystojniak... ona zawsze ma szczęście do facetów.”. Westchnęła. Też się chciała tak zakochać, ale nikogo takiego na horyzoncie nie było.
Znów zaczęła nucić swoje ukochane „... cambio dolor...” i zmywać naczynia. Nieoczekiwanie na zaplecze wszedł jakiś chłopak.
- Hej, jesteś kelnerką? - zapytał. Miał krótkie włosy o kolorze ciemnego blondu z podniesioną do góry grzywką. Posiadał piękne, brązowe oczy. Był bardzo przystojny, a Suza z miejsca się zakochała.
- Tak, jestem Suzanne. - potwierdziła, czując, że trafiła ją strzała Amora.
- To super. - ucieszył się chłopak. - Mógłbym złożyć zamówienie? Wprawdzie razem z siostrą wołaliśmy, ale nikt nie przyszedł. Jestem Eric.
Chłopak złożył zamówienie, a Suza zerknęła przez drzwi. Siostra Erica była kilkulatką - gdy dziewczyna to odkryła, miała ochotę wybuchnąć śmiechem.
Minęło kilkanaście minut. Kelnerka właśnie szła z zamówieniem i przez przypadek usłyszała rozmowę rodzeństwa:
- No, zobacz... Ta kelnerka jest taka fajna, mogłaby być twoja dziewczyną. - powiedziała siostrzyczka chłopaka.
- Marie, nie próbuj mnie swatać! Kiedy będę chciał, znajdę sobie dziewczynę. Ale muszę przyznać, że ta kelnerka jest całkiem ładna. - przyznał. Suzanne odstawiła zamówienie i wybuchnęła śmiechem. Eric lekko zarumienił się, a Marie zaczęła się śmiać razem z kelnerką.
- Może chciałabyś mój numer? Jeżeli nie masz chłopaka... - zapytał nieśmiało.
- Z przyjemnością. - uśmiechnęła się Suzanne. „Jednak sprawiedliwość istnieje na tym świecie!” - pomyślała z satysfakcją.
- Do zobaczenia, Suzanne! - krzyknął na pożegnanie.

*

Musa, Tecna i Aisha udały się do podziemi Alfei, by spokojnie porozmawiać.
- No, to jak myślicie? Która z Winx mogłaby mieć Magicalix? Nie licząc Bloom, oczywiście. - zapytała Tecna.
- Myślę, że może ty, Tecno. Przecież zamknęłaś portal Omega. - powiedziała Aisha.
- Ja uważam, że to mogłaby być Stella. Jest silną osobowością, tyle już zniosła i nie poddała się. - oznajmiła Musa. - A ty, Tecno? Jak uważasz?
Czarodziejka technologii zamyśliła się.
- A ja uważam, że to mogłaby być Flora. - powiedziała cicho. - Zawsze wszystkim pomaga, nie robiąc żadnego interesu. Nigdy na nikogo nie krzyczy, nie złości się z błahostek, jak my. Jest na skraju zmęczenia, jednak dalej robi coś dla kogoś, nie żądając nic w zamian. Jest dobrą przyjaciółką, zawsze można się jej zwierzyć.
- I zawsze myśli o innych, nie o sobie. - przyznały Aisha i Musa.
- Więc pozostaje Stella lub Flora. Zobaczymy, co dalej. - uśmiechnęła się Tecna.

*

Stella stała przed pałacem Solarii. Było jej strasznie głupio z powodu swojego zachowania. Po cichu weszła do środka. Zauważyła Lunę.
- Mamo! - krzyknęła i rzuciła się jej na szyję.
- Stella... - odparła królowa.
- Przepraszam za wszystko, za moje zachowanie. Ale nie mogłam uwierzyć, że nie jestem twoją córką... - powiedziała czarodziejka.
- Ja też przepraszam, nie powinnam tak powiedzieć. - przyznała Luna. - Pamiętaj, nie jesteś tylko moją biologiczną córką, ale w duchu zawsze nią będziesz. Suzanne może być twoją siostrą, jeśli zechciałabyś...
- Dzięki, mamo. Oczywiście. Zawsze mogę na ciebie liczyć.
- Powiedz, kto przekonał cię do przeprosin? - spytała kobieta. Stella zmieszała się. - Dobrze wiem, że sama z siebie tego nie zrobiłaś.
- Hmm... Przekonał mnie mój... chłopak. - wyznała dziewczyna.
- O, tak szybko poznałaś kogoś nowego? Przedstawisz mi go? - zapytała zaciekawiona kobieta.
- Szczerze mówiąc, znam go od kilku lat. Ale nie wiem, czy chciałby, żebym go przedstawiała. - odparła wymijająco Stell.
- Mam nadzieję, że niedługo go poznam. - powiedziała Luna.
- I tak go znasz. - dziewczyna żałowała, że nie ugryzła się w język.
- Hm, nie wiem. Zobaczymy. Do zobaczenia, córeczko, muszę iść na Radę Solarii. - odparła królowa.
- Na razie, mamo! - Stella pomachała jej ręką i przeszła przez portal do Alfei.

*

Roxy siedziała w swoim pokoju. Ciągle była zszokowana całą akcją z imprezowiczkami. Jednak cieszyła się, że ich nie ma, bo mogła się spokojnie uczyć i pisać pamiętnik”
Melike, Caroline, Lilly i Laurel już nie ma. Bardzo się cieszę, chociaż i tak na długo pozostaną mi w pamięci. W końcu ciężkie, bezczelne charaktery najgłębiej zapadają nam w sercach. Niedawno zadzwoniła do mnie mama, już niedługo pojadę do Gardenii na wakacje! Strasznie się cieszę. I zobaczę się z Tonym...
Zamknęła pamiętnik i poszła do pokoju Winx.
- Cześć, dziewczyny. - powiedziała. - Co robicie?
- Oglądamy serial, chodź! - Musa usadziła ją na kanapie. Roxy na początku nie chciała go oglądać, ale bardzo się nim zaciekawiła. Nosił tytuł „To niemożliwe!”. Gdy się skończył, powiedziała:
- Bardzo ciekawe! Jestem ciekawa, co zrobi Frances. - przyznała Roxa.
- Pewnie odrzuci Toma i zwiąże się z Adamem. Sama widziałaś, że ten cały Tom to bandzior. - Aisha ze zdenerwowania obgryzała paznokcie.
- Świetny serial, przyjdę do was jutro. - obiecała Rox.
- Nie ma sprawy, jeśli będziemy w pokoju, to wpadaj, kiedy chcesz. - powiedziała Tecna.
Roxy pożegnała się z nimi i ruszyła do swojego pokoju. Po drodze zobaczyła Florę, która siedziała i wcinała chrupki.
- Flora, co ty robisz? Utyjesz! - krzyknęła.
- A ja chcę przytyć jakieś dwa kilogramy. - czarodziejka wzruszyła ramionami ku zaskoczeniu Roxy. - Nie rozumiesz tego... Sprawdziłam w tabeli wagę do swojego wzrostu. Wychodzi na to, że mam lekką anoreksję, więc chcę przytyć.
- Aha. - odparła zdumiona czarodziejka zwierząt.
- I tak wszystkie jesteśmy piękne, chude i młode, więc nie rozumiem twojego martwienia się o mnie. - uśmiechnęła się Flora.
- No, tak. Przecież sama dziwiłam się, że jesteś za chuda. - przyznała Roxa.
- No, widzisz. A teraz zmykaj do telefonu, jeśli chcesz zadzwonić do swojego chłopaka. - czarodziejka machnęła ręką i dalej wcinała chrupki.
Skąd wiedziała, że chcę zadzwonić do Tony'ego?” - pomyślała Rox.

*

Była już pora kolacji. Winx skierowały się do jadalni, gdzie czekała na nie Stella.
- Cześć, Stell, nie widziałyśmy cię. Gdzie byłaś? - zapytała Aisha.
- Na Solarii, musiałam z mamą omówić kilka kwestii. - odparła Stella. - Dzisiaj dowiedziałam się, że zostałam podmieniona, a biologiczną córką mojej mamy jest Suzanne.
Winx nie mogły w to uwierzyć. Patrzyły na nią z niedowierzaniem, wytrzeszczając oczy. Tylko Bloom pozostała obojętna.
- Phi, myślisz, że uwierzymy w taką bajeczkę? - zapytała z przekąsem. - Chcesz nas okłamać, byśmy cię podziwiały.
- I kto to mówi? - odgryzła się Stella. - Możesz się zapytać mojej mamy, Faragondy, Suzanne, króla Solarii i Flory.
Tym razem to Bloom patrzyła na nią. Wiedziała, że Flora nigdy nikogo nie okłamała.
- Okej, wierzę. - mruknęła i zabrały się do jedzenia pysznej kolacji. Przy okazji dyskutowały o Stelli i jej mamie, a także o zbiegu okoliczności - za trzy tygodnie Stella będzie obchodziła 23. urodziny. Dziewczynie było bardzo miło, że o niej pamiętają.
Stell pomijała fakt, że właśnie dzisiaj została dziewczyną Valtora. Wiedziała, że czarodziejki chciałyby go zniszczyć. Zaś on nie chciał zemsty - jeśli tak, to nie zakochałby się w niej. A wyczuwała naprawdę szczere uczucie.
Z zamyślenia wyrwała ją Musa, która szturchnęła ją ramieniem.
- Stella! - krzyknęła. - Nie słuchasz nas? Przecież rozmawiamy o twoich urodzinach!
- Przepraszam, myślę o tej całej sprawie... Ale jestem ciekawa przyjęcia, mówcie.
Czuję, że Stella coś ukrywa...” - pomyślała Flora. - „Ale co to może być? Dowiedziała się jeszcze czegoś o sobie? A może się zakochała...”
Do dziewczyn dołączyła Roxy, której nudziło się siedzieć samej przy stoliku. Teraz w szóstkę żywo dyskutowały o zbliżającej się imprezie. W szóstkę, ponieważ Bloom odeszła - Winx nie poświęcały czasu jej osobie. Ustaliły już, że pierwsza część urodzin odbędzie się w Alfei, druga na Solarii, gdzie będą uroczyste obchody jej urodzin, zaś trzecia - w ich ukochanym Frutti Bar. Jednak nie były egoistyczne i w swoich planach uwzględniły także Suzanne - będzie trzymała się z nimi i będzie tak ważna, jak Stella. W końcu też będzie miała urodziny, i to tego samego dnia, co ich przyjaciółka. Zdążyły wszystko ustalić z nią i Luną, zanim kolacja się skończyła. Już zaczęły oczekiwać na świetną imprezę. Już był dwudziesty ósmy lipca.
Stella tylko obawiała się jednego - przecież w ten szczególny dzień chciałaby zobaczyć się ze swoim chłopakiem! Niestety, to było coś w rodzaju zakazanego związku. Postanowiła, że obmyśli z nim jakiś plan. W końcu trzecią część spędzi na Ziemi.
- Ta impreza będzie świetna! - krzyknęła Roxy. - A będę mogła zaprosić swojego chłopaka? - popatrzyła wyczekująco na Stellę.
- Tak, wszystkie możecie. - uśmiechnęła się 22-latka.
- A ja tak chciałabym, żeby Nabu żył... - powiedziała smutno Aisha.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - pocieszyła ją Tecna.

*

Była już noc. Luna patrzyła w gwiazdy, które niezmiennie kojarzyły się jej ze Stellą. W końcu Stella to po włosku „gwiazda”. Królowa nadal zamierzała traktować ją jak córkę, ponieważ mimo wszystko kochała ją i chciała dla niej jak najlepiej.
Jednocześnie pomyślała, że to dobrze. W końcu utrzymała ten sekret aż do pełnoletności córki, a nawet dłużej. Ale szkoda, że tak się stało. Luna oszczędziłaby Stelli i Suzanne tyle zmartwień... Zwłaszcza Suzanne, która już dość dużo przeszła w życiu. Kobieta westchnęła.
Z zamyślenia wyrwał ją mąż, który jej nie kochał.
- Luno... - zaczął. - Stella... i Suzanne... mają niedługo urodziny i trzeba zorganizować i przyjęcie.
- Winx same to zrobiły. - odparła chłodno i wytłumaczyła królowi wszystkie szczegóły przyjęcia, a także plany dziewczyn na cały dzień.
- Dobrze, to przygotuję im niezwykły prezent. - powiedział król i odszedł.
A ja dam im po jednym naszyjniku mojej mamy... Na pewno się ucieszą!” - pomyślała szczęśliwa Luna. Szczęście córek było dla niej tak ważne, jak własne. A nawet ważniejsze.

*

W Alfei także była już noc. Wszystkie wróżki spały, tylko Stella nie mogła zasnąć, podekscytowana wydarzeniami dzisiejszego dnia. Nadal była wściekła na matkę, że oszukiwała ją tyle lat. I że nie jest prawowitą dziedziczką tronu...
Nagle zadzwonił telefon. To był nieznany jej numer.
- Halo? - szepnęła.
- Hej, księżniczko, to ja. - usłyszała znajomy głos i uśmiechnęła się.
- Czy tobie odbiło, dzwonić w środku nocy? - spytała ze złością.
- Jakimś cudem zdobyłem twój numer i postanowiłem wypróbować właśnie teraz. - odparł chłopak.
- Pewnie wyłudziłeś go od Suzy, która przebywa na Ziemi. - powiedziała z lekką złością. - I przerwałeś mi sen.
- Tak? Pewnie śnię się tobie po nocach, bo tak bardzo mnie kochasz. - zażartował Valtor.
- Ej! - odparła Stella. - Zapewne jest na odwrót, ponieważ dziś jestem bezsenna.
- Hmm, chyba tak. W końcu straciłem głowę dla pewnej blondynki. - powiedział chłopak takim tonem, że dziewczyna wybuchnęła śmiechem. - Do jutra, słońce. Widzimy się w Gardenii o nieznanej godzinie.
- Do zobaczenia. - odparła ciepło Stell i rozłączyła się. Znów myślami wróciła do Valtora.
Na szczęście jej przyjaciółki spały, więc nie słyszały tej rozmowy i głosu dawnego wroga.
Nagle usłyszała czyjś krzyk.
- Ratunku! - Stella zerwała się z łóżka i zbiegła na pierwsze piętro.

Komentarze

  1. Świetny rozdział. Zadziwiło mnie to, że Stella nie jest księżniczką Solarii tylko Suza, świetny miałaś pomysł. Naprawdę umiesz pisać opowiadania, tak miło i z zaciekawieniem się to czyta. I jeszcze ten Valtor :3. Czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że pojawi się szybko :3!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List

Nie. Nie. Nie. Dziewczyna jeszcze bardziej skuliła się na podłodze. List pisany do narzeczonego wypadł jej z ręki. Łzy spływające jej po twarzy zamazały kilka drobnych literek. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do lustra. Zobaczyła w nim swoje odbicie. Sukienka była poszarpana, w kilku miejscach było widać strzępy, zaś czerwone oczy i łzy nieustannie kapiące z twarzy wskazywały na to, że musiała płakać bardzo długo. Nagle zobaczyła twarz Rivena, wydawało się, że nachylił się nad nią i wyszeptał kilka miłych słów. Tych słów, od których zaczął się ich romans. Tych słów, które zaczęły powoli ją wykańczać. Tych słów, przez które chciała zerwać ze swoją prawdziwą miłością, jak dotąd myślała. Przestań o nim myśleć... Odwróciła się, jednak nikt za nią nie stał. Znów pomyślała o narzeczonym, którego chciała zostawić. Wiedziała, że gdyby ktoś dowiedział się o jej romansie z chłopakiem Musy, od razu by ją wytępił. Tak, wiedziała o tym aż za dobrze. Na początku Riven był ty...

#1

Czarodziejka Słońca i Księżyca powoli zaczęła się przebudzać. Kiedy już podniosła się i usiadła na łóżku spojrzała w okno. Pogoda wskazywała na to, że dzisiaj będzie nieprzyjemnie. Można było powiedzieć, że zanosiło się na burzę. Westchnęła. Źle znosiła tę pogodę jako księżniczka Solarii przyzwyczajona do upałów. Zaczęła przypominać sobie sen, w którym nawiedziła ją tajemnicza postać. Nie miała pojęcia, kto to może być - być może wróżka, a może jasnowidz. "Szczęście okaże się domkiem z kart, a w Twoim sercu wypali się ostatnia iskierka nadziei". OSTATNIA. ISKIERKA. NADZIEI. Czarodziejce zachciało się śmiać, w końcu miała wręcz idealne życie. Rodzice, którzy znów postanowili się ze sobą zejść, przystojnego i kochającego chłopaka oraz wspaniałe przyjaciółki. "To był jedynie zły sen, o którym powinnam zapomnieć", uznała i sięgnęła po swój notes, w którym zapisała sobie przemyślenia, tak jak to zawsze robiła. Ot tak, gdyby nagle tego wszystkiego zapom...

#o56. "I don't want a lot for Christmas..."

"...There's just one thing I need: I don't care about the presents underneath the Christmas tree. I just want you for my own more than you could ever know. Make my wish come true - all I want for Christmas is you!" Notka poświęcona osobom, które regularnie czytają mojego bloga lub weszli na niego jeden jedyny raz. Życzę Wam dobrych, spokojnych świąt (w końcu jeszcze są święta xd), miłego kolędowania. Zdrowia, szczęścia, pomyślności. Dobrych ocen, znalezienia swojego miejsca na świecie i spełnienia marzeń. Wiem, że trochę krótko i skromnie napisałam, ale to od serca.