Hej ;). Postanowiłam opublikować moja stare opowiadanie. Trochę długie, ale mam nadzieję, że się spodoba. Imię bohaterki to Rosa, po hiszpańsku róża.
-
Halo? Czy jest tu ktoś? - pytała młoda dziewczyna. Jakimś cudem
znalazła się w kamiennym, opuszczonym pałacu. Co z tego, że była
do tego przyzwyczajona. Ale to było obce dla niej miejsce.
Przydeptywała
swoją ukochaną suknię. Nie wiedziała, znalazła w pałacu. Czyżby
została porwana? Tego nie wiedziała. Chciała wiedzieć, lecz w
pałacu nie było nikogo, kto odpowiedziałby na jej wołania.
Usiadła
na drewnianej ławce. Zaszkliły się jej oczy. Ale obiecała sobie,
że nie może płakać. Tylko dlatego, że nie chciała sobie popsuć
makijażu. Drewniana ławka się zapadła. Suknia została
zabrudzona.
-
I co ja teraz zrobię? - myślała rozpaczliwie. - Przecież to moja
jedyna suknia, jedyna jaką kiedykolwiek miałam. Ooo... - ujrzała
różnokolorowe światła. - Piękne...
Podeszła.
-
Nie, nie możemy jej tu zostawić. Jest za ładna. - usłyszała
głos.
-
To co niby zrobimy? Musimy zdobyć te pieniądze, musimy mieć ten
okup.
„Zostałam
porwana!” - przemknęło jej przez myśl. Jak najszybciej wybiegła
z pokoju, obmyślając plan ucieczki.
~*~
-
Bla, bla, bla, coś tam, coś tam.
-
Seli, nie fałszuj! - zaśmiała się Flora.
-
Ja fałszuję?! Ja fałszuję?! - mało brakowało, a Selina
zamachnęłaby się wazonem z fiołkami na Florę.
Dziewczyny,
zwane Winx, przygotowywały się do balu absolwentek. Taki był
zwyczaj w ich wymiarze. Co roku absolwenci także innych szkół
świętowali. Wszyscy myśleli o tym, by wypaść jak najlepiej i
dostać nagrodę „Dance Queen”. Magiczne dziewczyny dopiero w tym
roku mogły uczestniczyć w balu, nazywanym „Magixis” ze względu
na wymiar Magix.
Roxy,
która nie chciała iść na bal, usiadła spokojnie na krześle i
zaczęła kartkować książkę o Magixis.
Bal
Absolwentów jest znaną i popularną formą rozrywki wśród
magicznych osób. - czytała. - Jednak TYLKO absolwenci mogą
w nim uczestniczyć. Jest nazywany Magixis,
co wskazuje na magiczne obrzędy w starych czasach.
- Ej, ej, dlaczego
Magixis jest podkreślone? - spytała Stella.
- Ponieważ to
odniesienie do tego hasła – Roxy wzniosła oczy do nieba na gest
frustracji. I zaczęła znów czytać:
Magixis
– najdoskonalszy bal dawnych czasów. Organizowany od XVII wieku.
Na ten bal przychodziły wyłącznie młode dziewczęta i młodzi
panowie. Nie mogli być magiczni, ponieważ za ten czyn karano nawet
śmiercią. Można było przyjść wyłącznie na czarno. Nie wolno
było mieć trzewików ani nieodpowiednich butów (patrz: złe
buty).
Nazwa
wzięła się od panny Kariny Minnot.
Bowiem ona ukryła fakt, że jest wróżką. Jednak jej rodzice
zapłacili organizatorom i dzięki temu panna Karina nie została
stracona. Od tej pory na bal mogły przychodzić jedynie magiczne
osoby. Zaś w tych czasach było modne dodawanie dźwięcznej
końcówki -is.
-
A ja myślałam, że to młody wyraz. - szczerze zdziwiła się
Bloom.
-
O rany! - krzyknęła Flora. - Szybko! Za pół godziny jest bal!
~*~
Młoda
dziewczyna wydostała się z tajemniczego zamku. Niestety, zaczął
padać deszcz. „I tak ubrudziłabym sobie sukienkę. I buty też”
- pomyślała. Jednak radość z tego, że udało się jej uciec
porywaczom była dużo większa niż smutek spowodowany pobrudzeniem
sukni. Chciała znaleźć się w ciepłym domu, w pięknej, nowej
sukience. Nagle wokół niej zrobiło się biało.
-
Otwórz odpowiednie drzwi... - usłyszała głos.
-
A które są odpowiednie? - spytała z rozpaczą i nadzieją.
-
Które wybierzesz...
Zawahała
się. Jednak skierowała się w stronę czarnej plamy.
BUM!
Znalazła
się w czyjejś szafie. Była obładowana najróżniejszymi
sukienkami. Nawet o jednej z nich dziewczyna mogła tylko pomarzyć.
W końcu dotarła do drzwi. Otworzyła je.
Stanęła
na fioletowym dywanie. W pokoju był balkon, nawet łazienka.
Wyjrzała za drzwi pokoju. Pomyślała, że to może być hotel.
-
A szafa nie wygląda na taką dużą. - stwierdziła.
Wyszła
na korytarz. Wybrała czarne drzwi. W tym pokoju wszystko było
czarne. Ubrania też. Zobaczyła ulotkę o balu.
MAGIXIS!
Zapraszamy
na bal „Magixis”! Najdoskonalszy bal, najfajniejszy i przede
wszystkim – najpiękniejszy. Możesz przyjść, tylko musisz być
magiczna/magiczny. Będzie w dzień zaćmienia Słońca o godzinie
12. Zapraszamy! Nie będziesz żałować!
Klub
Winx
-
Hm... Dziwne. Ale pójdę. - pomyślała. Na łóżku zobaczyła
piękną, czarną bransoletkę. - Piękna! - natychmiast założyła
ją na rękę. Zmieniła się w piękną dziewczynę, ubraną na
czarno.
Bum!,
bum!, bum!. Usłyszała bicie dzwonów. Ogłaszały
godzinę osiemnastą. Chciała znaleźć się tam, gdzie się odbywał
ten bal.
Przeniosła
się przed ogromne mosiężne drzwi. Z pewnością siebie otworzyła
je. Spojrzeli na nią wszyscy absolwenci. Najwyraźniej musiała
przerwać uroczystą przemowę.
-
A towarzyszka to kto? - Stella podeszła do dziewczyny, szturchając
ją palcem.
-
Jestem Rosa, chociaż mówią na mnie Ross. - odparła dziewczyna.
-
Nie obchodzi mnie, kim jesteś, musisz wyjść. Nie ma ciebie na
liście. - widząc łzy w oczach dziewczyny, czarodziejka zmieniła
ton na bardziej przyjacielski. Ale to nie zmieniło reakcji Rosy. Łzy
zaczęły jej płynąć z oczu. Wybiegła i trzasnęła drzwiami.
Urwały się i potoczyły się w stronę tarasu.
-
Stello, jak mogłaś?! - pani dyrektor skrzyczała młodą wróżkę.
- To jest potężna czarodziejka, Rosa. Teraz będziesz miała z nią
do czynienia!
-
Ale popsuła nam bal... - Bloom stanęła w obronie przyjaciółki.
-
Ale to się nie liczy – odezwała się Icy.
-
Bądź cicho! - krzyknęła wściekła na Rosę i Icy Flora. - Ale co
z balem?
-
Nie będzie balu. Musimy naprawić szkody i jak najszybciej odnaleźć
Larinę. Dowiedziała się o swojej potężnej mocy i może Was
zniszczyć! - powiedziała przerażona dyrektor.
-
A kim ona w ogóle jest?! - krzyknęła Stella. - Jakąś paniusią,
której zachciało się balu?! Może jeszcze będziemy spełniać jej
wszystkie zachcianki?! A może, Faragondo, powiesz nam, że mamy
misję ją pokonać i że to ja będę musiała spróbować?!
-
Brawo, Stello. - dyrektor zaświeciły się oczy. - Zaczynacie jutro
rano.
-
Po co ja się w to wpakowałam?! - wyrzucała sobie Rosa. Ale cieszył
ją fakt, że miała magiczne moce. I to dużo silniejsze niż moce
„obrzydłych” Winx. Pomyślała, że chce mieć ukryty pokój w
podziemiach. I chce się w nim znaleźć.
Pojawiła
się tam natychmiast. W jej pokoju było wszystko, czego tylko
zechciała. „A gdyby tak... gdyby udało mi się przemienić...”
- pomyślała.
-
Przemieniam się... przemieniam się... - powtarzała.
Udało
się. Stała się czarną czarodziejką, która sieje moc
zniszczenia. Jej moce miały służyć do dobrych celów była
czarodziejką rzeczy nadprzyrodzonych. Poleciała do pokoju Winx.
Nikogo tam nie zastała.
-
Telekineza! - krzyknęła Rosa. Cały pokój wróżek został
zdemolowany. Ubrania Stelli zostały pobrudzone. Tak jak inne meble.
Zaśmiała się władczo. I niech Winx się bronią! Ona ma wielką
moc.
Stała
się niewidzialna. Chciała tylko zobaczyć reakcję czarodziejek.
~*~
-
RATUNKU! - Bloom wydarła się na cały głos.
Dyrektorka
przybiegła po chwili.
-
Na moce Magixu! - krzyknęła z przerażeniem. Pokój wróżek
wyglądał „przeokropnie”, tak jak po pożarze. - Dziewczyny, co
tu się stało?!
-
Przyszłyśmy i tak było jużż... - Stella trzęsła się ze
strachu. Ale także dlatego, że było zimno, a nie miała czym się
nakryć. - Zzzzimno mmm-mi... Z-z...
-
Nie martwcie się, coś wymyślimy. Pochodźcie po pokojach uczennic
i poszukajcie jakichś ubrań. Przyjdźcie do mojego gabinetu za pół
godziny.
-
Jak myślicie, to mogła być ta Róża? - zapytała Flora.
-
Ross? - odparła Stella.
-
Może Rose?
-
Rosin?
-
Rosa. - ostatecznie powiedziała Roxy.
-
Roxy! Gdzie byłaś? - spytała z niepokojem Bloom.
-
W bibliotece. Rozmawiałam z Rosą.
-
O czym gadałyście? Gdzie ona jest? Dlaczego zdemolowała nasz
pokój? - sypały się dziesiątki pytań.
-
Chciała się przyłączyć do Was. Ale, jak widać, mile widziana
nie będzie.
-
A skąd ją znasz?
-
Zaprzyjaźniłam się z nią. Żegnajcie.
-
Rooxie, nie odchodź! Nie zostawiaj nas! Roxy!!!
Niestety,
Roxy odeszła od nich. Nie mogła znieść presji Winx. Selina
rozpaczliwie wołała za nią, ale to nie nie dało.
Zabawna,
inteligentna Roxy, która była czarodziejką zwierząt, odeszła.
-
Nigdy jej nie zapomnę – powiedziała, chlipiąc, Flora.
Na
horyzoncie pojawiła się Rosa.
-
Co z Was za smutasy i beksy. Nie wiedziałam, że takie jesteście. -
powiedziała szyderczo, patrząc na zapłakane twarze wróżek.
-
Nie wystarczy ci, co zrobiłaś! - krzyknęła Stella.
-
A co ja zrobiłam? - zmieszała się Rosa.
-
Przez Ciebie Roxy odeszła. - uspokoiła się Bloom.
-
Ach, to – zauważyła inteligentnie Ross. - Poprosiła, bym dała
Wam tę kartkę.
Tecna
zaczęła czytać:
Drogie
Winx!
Na
pewno będzie Wam to przykro czytać. Ale trudno. Nie obchodzi mnie
to. Zawiodłyście mnie, gdy prosiłam Was o pomoc. Ale teraz to
nieważne, Rosa pomogła mi rozwiązać ten problem.
Jesteście
zapatrzone w siebie. Świata nie widzicie. Ale to jest Wasz problem,
nie mój. Mój był taki, że nie chciałyście mi pomóc. A uważacie
się za idealne, bezbłędne i za najlepsze przyjaciółki. Ja chcę
żyć w normalnym towarzystwie, wśród normalnych przyjaciółek.
Chcę Wam pokazać, jakie jesteście, to nie wytykanie błędów. Dla
Was błędem jest nałożenie nieodpowiednich dżinsów. To nie jest
normalne, no chyba że u Stelli. Za bardzo przejmujecie się sobą.
Pomyślicie,
że to ja jestem nienormalna. Lub zaczniecie płakać. A ja się tak
zachowywałam, bo chciałam Wam coś pokazać. Lecz Wy nic nie
dostrzegłyście. I ja Wam tego nie powiem, Rosa też nie. Ona nie
wie, o co chodzi, nie wytykajcie jej nic. Ona NIC, ale to NIC
nie zrobiła. To ja się z nią zaprzyjaźniłam i to ja odeszłam.
Nawet ona początkowo protestowała przeciwko mojemu odejściu od
Was. W końcu „jesteście SUPER-Winx! Nic Was nie pokona!”.
Nie
wiem, czy będę chciała do Was jeszcze napisać. Możecie napisać
do mnie. Musicie poszukać Rosy, by dostarczyła kartkę. Napiszę...
kiedyś. Do zobaczenia.
Roxy
-
Jakie to smutne... - chlipnęła Flora.
-
Nie płacz, musimy coś zrobić – powiedziała Bloom.
-
Ale co? - spytała zdumiona Selina, patrząc na list.
-
Chciała nam coś przekazać. Jednak zastanawia mnie co... -
zamyśliła się.
-
Domyślam się – powiedziała drwiąco Ross.
-
Niby co? Że jesteśmy złe, nikczemne i ponure? - odparła Flora.
-
Chciałabym. - stwierdziła dziwnym głosem Rosa. - Ale... postaram
się Wam pomóc.
-
Ty?! Pomóc?!
-
Tak.
Dziewczyny
milczały.
-
Podeszła do Was po balu taka dziewczyna z siwymi czy tam białymi
włosami.
-
No tak. - przypomniała sobie Flora. - Krzyknęłam na nią.
-
Powiedziała później do tych dwóch... Czekajcie, zapisałam to.
Akurat jestem w przemianie Believix, więc mogłam cofnąć się w
czasie.
Spojrzały
na karteczkę.
@:
Zniszczymy je.
^:
Kogo???
*:
GŁUPIA JESTEŚ?!
@:
Nasze „kochane” Winx.
^:
Aha.
*:
Atak na nie wyznaczy Icy.
^:
I dobra. Ok.
<Icy
pisze>
@:
Pasuje?
^:
Zobaczymy, ciekawe, co na to Griffin...
*:
Będziesz się nią przejmować?! Możemy już o niej zapomnieć...
<złowieszczy
śmiech Trix>
^:
Haha. Już mi się odechciało za nią tęsknić.
@:
Nigdy jej nie lubiłam i nie będę tęskniła. Ona jest...
*:
Najokropniejszą i najbrzydszą nauczycielką wszechświata wiedźm,
wróżek i wszystkich.
@:
No tak. Tak trzeba.
^:
Dobra, Trix, chodźmy. Musimy je jak najszybciej atakować.
@
- Icy. ^ - Darcy. * - Stormy.
-
ICY?! Myślałam, że od niej odpocznę... - westchnęła ciężko
Bloom.
-
Winx, czeka Was walka. Tym razem muszę Wam pomóc.
-
Szkoda, że Musa, Layla i Tecna wyjechały... - w głosie
Seliny było słychać żal.
-
Wyjechały? - spytała Rosa.
-
Wyjechały zdobyć nową przemianę – Mythix.
-
Trzeba je powiadomić. Ja to zrobię.
-
Nie! Czekaj! Ross! Masz dopiero przemianę Believix! Za wcześnie!
-
To chodźcie ze mną – uśmiechnęła się tajemniczo Rosa. - Roxy
też pójdzie.
-
Rooxie idzie?! Ekstra!!! Idę!!! - zobowiązała się Stella.
-
Jeden problem... - zaczęła przerażona Lara, wpatrując się w
kryształową kulę.
-
Tak? - powiedziała roześmiana Stella.
-
Widzę Trix. - twarze dziewczyn poblakły. - Zamierzają zaatakować
Wasze przyjaciółki. Musimy lecieć.
-
Chwilka! - przypomniała sobie Stella. - A ubrania?
~*~
BUM!
BUM, BUM! BUM, BUUM...
Słychać
było niemiły dźwięk dla uszu Trix. Przedzierały się przez
różową pustynię. „Nienawidzę różowego! Chcę zemdleć” -
myślała Icy. Nie zemdlała tylko dlatego, ponieważ ziemia była
biała, a nie znosiła białego. „To koszmar! Różowy to dla lalek
Barbie” - Stormy omal nie krzyknęła. Gdyby ziemia była szara lub
granatowa, byłby to dla niej raj. „Róż!!! Kocham róż!
Nieeee... Dlaczego muszę się tak nastawiać, skoro NIENAWIDZĘ
różu???!!!” - z rozpaczą mówiła sobie w duchu Darcy. Trix były
odwiecznymi rywalkami Winx. Nic dziwnego. Całkiem się od siebie
różniły. Winx lubiły róż i jasne kolory. Zaś Trix ubóstwiały
czerń i ciemne kolorki. Winx kochały pomagać, a Trix uwielbiały
niszczyć. „Opętała je żądza niszczenia” - tak mawiała Lady
Griffin, która była dyrektorką Chmurnej Wieży. Trix kiedyś się
tam uczyły. Wiedźmy spostrzegły Musę, Tecnę i Laylę.
Icy
zaśmiała się złowieszczo.
-
Ale co... - zaczęła Musa.
-
Mamy Was! - powiedziały Trix.
-
Potęga Mythixu! - krzyknęły Winx. Przemieniły się.
-
CO?! WINX TUTAJ?! - wydarła się Stormy.
-
Winx tam! - krzyknęła szyderczo Rosa, patrząc na wróżki stojące
za plecami wiedźm.
-
Magia ognia! - odparła Bloom.
-
Dziewczyny!!! - Selina i Flora wybiegły na przywitanie.
-
A gdzie Roxy? - zorientowała się Stella. Niestety, za późno.
-
Nie ma jej? - Rosa wzruszyła ramionami.
-
Miała jechać z nami... – westchnęła Bloom.
-
Z WAMI. Ale zapomniałyście o niej... - odparła Clarin, odwracając
wzrok.
Winx
spuściły oczy. Trix leżały na ziemi. I wróżki, i wiedźmy były
przybite. W końcu strata przyjaciółki lub przegrana bitwa to nie
byle co.
To
było tylko parę uderzeń mocami. A las w tej części był
zniszczony. Drzewa były spalone. Flora nie zajęła się tym. A
przecież była czarodziejką natury! To nic.
Zwierzęta
pouciekały z lasu. Bardzo się przestraszyły. To też nic. W końcu
najważniejsza była strata Roxy. Nic więcej się nie liczyło.
Rosa
przerwała milczenie.
-
Wiecie - zaczęła. - Teraz pokazujecie, jakie fajne z Was
przyjaciółki. O to chodziło Roxy - za dużo rozpaczacie, a nie
wypełniacie swoich misji. Zachowanie na szóstkę z plusem.
Podeszła
do drzew. „Odświeżyła” je. Las znów stał się bujny.
Zwierzęta wróciły do nowego, ale starego, pięknego i bujnego
lasu.
Po
zrobieniu tego zniknęła.
-
Dość tego, Winx! - rozkazała Bloom. - Wracamy do Alfei.
~*~
-
Gdzie jest dziewczyna?! - krzyknął porywacz.
-
Jeszcze sześć godzin temu tu była! - odparła porywaczka.
-
I zero okupu – powiedział smutno chłopak.
-
Co z tego, że jestem jej przyjaciółką. Zapomniała o mnie.
Marzyła o magii, więc trzeba poszukać magicznego wymiaru. Znasz
jakiś?
-
Wymiar Magix!
~*~
-
Rooxie! Roxy! Heej? - wołała Rosa. Na próżno. Na dodatek drogę
zastąpiła jej jakaś dziewczyna.
-
Pamiętasz starą znajomą, Rose? - spytała chłodno.
-
Rose? Nie znam nikogo takiego, może to ty? - odparła.
Dziewczyna
zdjęła kaptur.
-
Vera?! Wyjechałaś przecież!
-
To ja Ciebie porwałam. Zabrakło mi pieniędzy. Nadal mi brakuje.
Twoje przyjaciółki będą rozpaczać. No trudno. Tom, chodź tutaj!
- krzyknęła Vera.
Chłopak
przyszedł.
-
Zwiąż ją. I TO JUŻ!!! - rozkazała przyjaciółka.
-
Ale... Ty? Jak mogłaś mi coś takiego zrobić? - odparła z
rozpaczą dziewczyna.
Niestety.
Było za późno. Rosa, a raczej Rose, nie mogła się wydostać. Jej
plany legły w gruzach. A ona tylko chciała pomóc Winx i Roxy.
Zaczęła
płakać. Nikt jej nie słyszał. Vera i Tom odeszli. Siedziała
sama, przywiązana do krzesła - a krzesło było przywiązane do
podłogi. Zakneblowano ją. Tylko co chciała osiągnąć Vera,
porywając Rosa? Vera miała tylko jeden cel, spowodowany czymś
przypadkowym...
~*~
I
Melinda wędrowała przez góry, przez morza, szukając Feniksa. Nie
wiedziała jednak, gdzie je znaleźć.
WAMWAMWAM!!!
I? Nic. Stanął nad nią ogromny lew.
-
Feniks? - zapytała szeptem Melinda.
Wspięła
na niego się z nadzieją.
Niestety,
to nie był Feniks.
-
Aaaaaargh! - krzyknął.
-
Nie! To nie ten lew! - dziewczyna darła się z przerażeniem.
Lew
zamierzał ją pożreć. Jednak...
-
Heej, Flora, zejdź na ziemię – Bloom machała jej ręką przed
oczami.
-
Już, a co się stało? - oprzytomniała nowa pisarka.
-
Co robi Stella? - spytała Tecna.
-
Czatuje sobie z jakimś chłopakiem. - powiedziała lekko Musa.
-
A Brandon? - zerwała się na równe nogi Layla.
-
Już wszystko skończone. Sam ze mną zerwał. - odparła pochłonięta
nowym zajęciem Stella.
-
Szkoda... - zaczęła smutno Selina, ale widząc niezadowolenie
przyjaciółek zostawiła ten temat.
Stella
pisała i pisała. „Hej, co
się stało, dlaczego już nie chcesz pisać???”
- głosił ostatni SMS napisany przez dziewczynę. Musiała skończyć,
ponieważ chłopak nie odpisywał. Zmęczona w końcu zasnęła.
Flora zaś dokańczała opowiadanie o Melindzie. Bloom i Tecna grały
w „Państwa miasta”. Layla próbowała dodzwonić się do Nabu, a
Musa układała nową piosenkę.
Żadna
nie domyślała się, co mogło stać się z Roxy i Rosą, zresztą...
zapomniały o swoich przyjaciółkach, które ostatnio przypadkowo
wywołały tyle szumu...
~*~
-
Gdzie są Winx? - zdenerwowana Faragonda chodziła po swoim
gabinecie.
-
Trix też zniknęły. - na krześle siedziała równie poirytowana
Lady Griffin. - Musimy czekać.
Dyrektor
Chmurnej Wieży zamierzała coś jeszcze dodać, ale widząc ogromny
niepokój u przyjaciółki zamilkła. Tak naprawdę w ogóle nie
obawiała się, że Trix coś sobie zrobią. Były samodzielne. I
może nie tak uczciwe jak Bloom, Stella, Musa, Tecna, Flora, Layla,
Roxy i Selina. Nowa się nie liczyła, Lady Griffin kompletnie jej
nie znała. Miała tak dziwnie na imię...
Nagle
dyrektor Alfei wpadło coś do głowy. Włączyła Internet. Wpisała
„Winx”. Wyświetliło się ogromnie dużo haseł i natychmiast
zrozumiała, że w ten sposób nic nie znajdzie. Po nieudanym
wyszukaniu wpisała „Rosa”.
Rosa
– młoda dziewczyna. Przyjaciółka Melissy. Prowadzi bloga: link.
Serdecznie
dziękujemy za skorzystanie:) Miłego dnia/popołudnia/wieczoru:D
Blog
Rosy.
O
mnie, o tobie, o nas...
wtorek,
1 lipca
Zdecydowałam
się zostawić bloga. Może nawet go usunę, nie wiem. Chciałabym
tylko podziękować za współpracę z Melissą, Tulpe, Flowerą i
Nelką – bardzo dużo mi pomogłyście przy blogu, przy szablonie i
przy czytelnikach.
Dlaczego
to piszę? Przecież i tak nikt tego nie przeczyta, opuściłam go
pół roku temu, ale dopiero teraz go zamykam.
Oficjalne
zamknięcie. Żegnajcie!
EDIT:
Nowe
niusy! Jestem czarodziejką. Zniszczę Winx, Trix i Alfeę. Wszystkim
odbiorę moc i będę najpotężniejsza! Nadchodzi Rosa! Amen.
Autor:
Rose. Godzina: 18:59:47.
-
A niech to! - krzyknęła dyrektor. Rosa chce zniszczyć Winx!
Faragonda nie może na to pozwolić!!! Przecież jest ulubioną
nauczycielką wszystkich uczennic w Alfei, nawet absolwentki marzą,
by do niej wrócić. Może Rosa jej nienawidziła dlatego, że nigdy
jej nie uczyła? Może przekonać ją do tego?
Nieee...
Rosa przekonałaby się o swojej najpotężniejszej mocy Magixu,
Ziemi i całego wszechświata. Nauczyciele i nauczycielki Alfei
byliby winni. W dość dużej mierze. Ponieważ to dyrektor Faragonda
przyjmuje uczennice do magicznej szkoły dla wróżek.
-
Musimy czekać. - odważyła się powiedzieć dyrektor Chmurnej
Wieży.
-
Tak... - zamyśliła się Faragonda.
-
O co chodzi? - spytała zaniepokojona Lady Griffin.
-
Dlaczego Rose tak bardzo nas nienawidzi?
~*~
„Dlaczego
tak bardzo nienawidziłam Alfei?” - zastanawiała się Rosa.
To
był główny temat jej przemyśleń. Chciała się uwolnić z
szaleńczej kryjówki. „Musiałabym zdobyć nową przemianę.”
Chciała nowej przemiany, bardzo ją chciała mieć.
-
Moc Harmonixu... Moc Harmonixu... - błagała. I przemieniła się.
Jakimś
cudem uwolniła się z kryjówki. Pobiegła szukać Winx, obawiając
się, że coś mogło się im stać.
~*~
Winx
spały. Czaiły się na nie Trix. „Są bezbronne, przecież śpią.
I nie mogą użyć swych mocy” - bezustannie powtarzały sobie Icy,
Darcy i Stormy.
Icy
wyciągnęła DZIENNIK KAPITANA.
Dziennik
kapitana. Czaimy się na obrzydłe Winx. Do ataku!!!
Zaatakowały
Winx. Pierwsza rzuciła się Stormy.
-
AUUUUU!!! - krzyknęła z bólu.
-
Co się stało? - spytała Darcy.
-
Szczracziłam żemba. Bolyyyy!!! - wiła się z bólu.
-
Straciłam zęba, tak? Biedna Stormy... - powiedziała Darcy.
-
STORMY!!! Zostań. Krzyknij, gdy będziesz widziała wróżki.
Stormy
zgodziła się.
~*~
-
Winx!!! - krzyczała Rosa.
-
Jesteśmy. - odparła spokojnie Bloom.
-
Trix planują atak.
-
WHAT?! - poderwała się Stella. - Najpierw niech zadzierają ze
Stellą! Bójcie się!
-
Winx Mythix! - krzyknęły. Pobiegły do lasu.
~*~
Winx
pod dowództwem magicznej Rosy udały się na miejsce, gdzie czekały
na nie Trix. Schowały się, jednak Rose wyszła naprzeciw
czarownicom.
-
Naprawdę jesteście takie słabe, czy tylko udajecie? - zaczęła
Rosa.
Wściekła
Icy wyszła z krzaków.
-
Uważaj, do kogo mówisz, panienko! - krzyknęła.
-
Nie martw się o mnie. Co wy, anorektyczki? Chude jak szkielety,
niedługo umrzecie. - Rosa nie potrafiła utrzymać ostrych docinek.
-
Darcy! Proszę, zabierz tę panienkę do lochu. - rozkazała
przywódczyni grupy czarownic. Jednak Darcy bała się potężnej
Rosy i nie ruszała się z miejsca.
-
Skręca się, bo nie ma co jeść. - Ross przewróciła oczami i
parsknęła śmiechem. Niezauważalnie Stormy podeszła do niej i od
tyłu złapała za ręce.
-
Teraz już nie masz mocy, smarkata laleczko! - wysyczała. - Przestań
z tymi docinkami, bo zostaniesz ukarana.
-
Niby jak? - odparła Rosa ze stoickim spokojem. Uwolniła się z rąk
Stormy, która syknęła z bólu.
-
Au, ty idiotko! Wykręciłaś mi rękę!
-
A wy, anorektyczki, idziecie ze mną. Chyba, że chcecie, bym zmusiła
was siłą do opuszczenia lasu.
~*~
Trix
zostały uwięzione przez Winx.
-
Zabierzmy je do Alfei. - zaproponowała Selina.
-
Może spotkamy się z Roxy? - spytała cicho Flora.
-
Może. Nie chcę wam robić nadziei. - odparła twardo Rosa.
Wybrały
się do szkoły. W kącie siedziała dziewczyna o różowych włosach,
które na końcach były żółte.
-
ROXY! - krzyknęła Selina.
-
Czekałam na was pół godziny. Ile więcej można?! - powiedziała
poirytowana Roxy.
Dziewczyny
spuściły oczy.
-
To był żart. - uśmiechnęła się Roxy. - Witajcie!
~*~
Trix
zostały wrzucone do lochu, ale największym upokorzeniem dla nich
były docinki Rosy. Nigdy nie zostały tak upokorzone, a chciały
zapomnieć o słowach, które powiedziała im przed powrotem do
czarodziejek - że jak chcą walki, to są nikim.
Zaś
Winx pogodziły się i były z tego faktu zadowolone. Rosa także do
nich dołączyła, a Roxy stała się jej najlepszą przyjaciółką.
Ogólnie
wszystko skończyło się szczęśliwie.
I
pomyśleć, że to wszystko działo się w tylko jeden dzień...
Komentarze
Prześlij komentarz