Cześć, dziś już 4 rozdział na blogu! Zapraszam do czytania!
*****
Rozdział 4.
Stella obudziła się. Myślała o
swoich urodzinach, które miały odbyć się już za miesiąc, ale -
po raz pierwszy - nie były dla niej ważne. Chociaż na chwilę w
jej głowie sprawa dawnej przyjaciółki i byłego chłopaka zeszła
na boczny tor. Teraz zastanawiała się nad swoimi darami i
Magicalix'em. Czy jej nowe umiejętności mają coś wspólnego z tym
rodzajem mocy? Czy pomogą jej w osiągnięciu tak potężnej magii?
Tego akurat nie wiedziała.
Nie
chciała, by Bloom osiągnęła tę moc. Mogłaby na zawsze zostać
liderką Winx. A przecież one teraz tak bardzo jej nie znoszą... -
Winx mogłoby się rozsypać... Tego księżniczka Solarii nie
chciała. Nikt nie chciał. Nastolatka czuła się odpowiedzialna za
resztę wróżek.
Spojrzała
na zegarek. Była piąta nad ranem. Było już jasno, przecież to
było lato. Miały jechać na wakacje i zasłużony wypoczynek, ale
nic z tego. Romans zepsuł ich plany. A miało być tak pięknie...
Nawet pogoda się zepsuła.
Skoro
miała dar telekinezy, to może spróbowałaby siłą umysłu
przenieść stary, wytarty notatnik? Bez użycia czarów. Skupiła
się na tej rzeczy. „Przenieś się, proszę... przecież wcześniej
działało...” - powtarzała sobie w myślach. Udało się.
Notatnik powoli się przenosił.
-
Niesamowite! - wyszeptała. - Faragonda mówiła o skupieniu, a
przecież ja się skupiłam! Super! Kolejny krok Magicalix'u! Kolejna
szansa! - pstryknęła palcami, chociaż w duchu cieszyła się jak
dziecko z wymarzonego prezentu.
Usłyszała
jęki Flory.
-
Stella, jest wcześnie, daj spać... - mruknęła.
-
Okej, idę pobiegać. - powiedziała wypoczęta blondynka.
Czarodziejka
natury natychmiast zerwała się z łóżka.
-
Pobiegać?! Nie, w życiu na to nie pozwolę! - krzyknęła
przerażona.
-
Tylko wokół Alfei, ewentualnie nad jezioro Roccaluce. - uśmiechnęła
się dziewczyna. I wyszła.
Zaś
Flora poszła dalej spać.
~
-
Dziewczyny, obudźcie się, jest jedenasta! - krzyknęła głośno
Stella.
-
Aaa! - krzyknęły dziewczyny. Zaczęły się szybko ubierać i
odruchowo skierowały się do stołówki.
-
Stop. - zatrzymała je czarodziejka Słońca i Księżyca. - Jest za
późno, śniadania już nie ma. Chodźcie do Alexis, jest
czarodziejką jedzenia. Zawsze ma coś dobrego.
Dziewczyny
kierowały na parter, bowiem tam mieszkała wcześniej wymieniona
dziewczyna. Drzwi otworzyła im... Roxy.
-
Błagam, zabierzcie mnie stąd! - szepnęła 17-latka. - Ciągle
organizują imprezy, a ja chcę się uczyć!
-
Nie ma sprawy, Roxa. - powiedziała wesoło Aisha.
-
Może chcecie coś zjeść? Alexis przygotowała śniadanie, czyli
naleśniki, a sama wyszła na kolejną imprezę. Przynajmniej jest
cicho. - westchnęła Roxy. - Wejdźcie.
Chwilę
później wróżki zajadały się pysznymi naleśnikami.
-
A gdzie Bloom? - zapytała córka Morgany.
-
Bloom nie ma. - odparła chłodno Stella.
-
Stello, współczuję. - powiedziała ze współczuciem nastolatka. -
Wiecie, ostatnio się zakochałam.
-
Co??? W kim??? - zapytały Winx, wiedząc, że Roxy odrzucała zaloty
wielu chłopaków.
-
Zakochałam się w Tonym.
-
A kto to jest? - spytała Tecna.
-
Syn przyjaciela mojego ojca. Obecnie pracuje we Frutti Bar,
pamiętacie?
Winx
uśmiechnęły się. Jakże mogły nie pamiętać tak wspaniałych
chwil spędzonych w tym miejscu?!
-
Gratuluję sukcesu. - odparła wymijająco Stella.
-
O co chodzi? - zapytała wymownie Aisha. Nastolatka zmieszała się.
-
O nic, jestem po prostu zmęczona. - powiedziała Stella. Flora
czuła, że czarodziejka kłamie. Po lekcji musiała z nią
porozmawiać, to było konieczne.
-
Dziewczyny, lecimy, zaraz dwunasta. - powiedziała Musa.
-
Roxa, miło się gawędziło, ale musimy lecieć. Przyjdź do nas o
siódmej wieczorem. - dodała Stella.
-
Cześć, dziewczyny, na pewno wpadnę! Miłej lekcji! - krzyknęła
Roxy, ponieważ Winx były już daleko od niej. Pomachała im ręką
i westchnęła.
~
Bloom
obudziła się. Spojrzała na zegarek. Jest 12:01, nie zdąży na
lekcję. Co z tego, że jest ważna. I tak będzie miała Magicalix.
Wyjrzała
przez okno. Niedoświadczone wróżki szykowały się na zajęcia,
zaś nauczyciele podchodzili do nich i zabierali do odpowiednich
klas. Westchnęła.
Ubrała
się i cudem przedostała się do Czerwonej Fontanny. Uczniowie
akurat mieli wolne, więc nie było problemu z wygospodarowaniem
wolnego czasu.
-
Przepraszam, gdzie mieszka książę Sky z Heraklionu? - zapytała
Bloom. Było jej głupio, że do tej pory nie wiedziała, gdzie
mieszka jej narzeczony.
-
Numerek 188. - odparła recepcjonistka. Dziewczyna udała się do
pokoju z tym numerem.
Zapukała.
-
Otwarte! - usłyszała zachrypnięty głos. Bloom otworzyła. Na
łóżku siedział Sky, który przeglądał swoje stare zdjęcia
właśnie z nią.
-
Cześć. - powiedziała nieśmiało.
-
Od kiedy jesteś taka nieśmiała? - zapytał sarkastycznie Sky.
-
Chciałam ci o czymś powiedzieć... - zaczęła.
-
Daj spokój. O wszystkim wiem.
-
Skąd?! - zaniepokoiła się.
-
Mam bardzo dużo fanek w Alfei, które były na tym apelu. I Brandon
sam mi to wyznał, nie mógł wytrzymać tego napięcia. - Sky
odwrócił głowę. - Bloom, jak mogłaś?! Jak mogłaś mi to
zrobić?! Nie pomyślałaś o mnie, jak ja się poczuję?! Jestem dla
ciebie jak śmieć. W ogóle się nie liczę, okej. Ale Stella?
Przecież to twoja najlepsza przyjaciółka?! Błąd, była. Po tym,
co zrobiłaś, nie dziwię się, że nie chce się z tobą
przyjaźnić. Jesteś podła, zniszczyłaś nasze marzenia. Mieliśmy
brać ślub i być najszczęśliwsi. Ale, przez ciebie i Brandona,
nasza bajka się skończyła. Po tym wszystkim nie chciałbym być
więcej z tobą, jesteś fałszywą, nikczemną i dwulicową
oszustką. Straciłem do ciebie zaufanie i szacunek, a dobrze wiesz,
że tak nie powinno być. Związek trzeba budować na zaufaniu,
szacunku i miłości. Mogę przysiąc, że będę szczęśliwy - ale
nie z tobą.
-
Sky, kocham cię... - powiedziała cicho.
-
Ale już za późno. Trzeba było mnie nie zdradzać. Proszę, wyjdź.
Bloom
zobaczyła łzy w oczach narzeczonego. Bardzo chciała cofnąć czas.
W tej chwili całe jej życie się waliło, przez zdradę. Na dodatek
zniszczyła życie kiedyś najbliższym jej osobom - Stelli i
Sky'owi. Fakt, książę się podniesie, ale Stella... „Każda o
imieniu Stella potwora znajdzie swego amatora, Brandon jest mój” -
pomyślała złowieszczo. Skoro jej życie się waliło, to Stella
także powinna za to zapłacić.
Rudowłosa
wróżka miała już na to pomysł...
~
-
A gdzie jest Bloom? - Faragonda poprawiła okulary.
-
Nie wiemy, teraz byłyśmy u Roxy. - odpowiedziała Musa.
-
No cóż, w takim razie zacznijmy lekcję. Chodźcie do pomieszczenia
latających kufrów.
Dziewczyny
posłusznie poszły za dyrektorką Alfei. Po drodze widziały wiele
zabawnych portretów, aż zaczęły płakać ze śmiechu - nawet
nauczycielka.
Jednak,
gdy weszły do pomieszczenia, radość je opuściła.
-
Na moce Magix'u! - wykrzyknęła dyrektorka.
-
Co tu się stało?! - krzyknęła Stella.
Winx
były przerażone. Nie bez powodu.
*****
Następny rozdział już niedługo!
Nisamowite twoje opowiadanie czekam na więcej !! <33
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)
dzieki za mojego bloga w linkach ^^
Jeej! Atel skomciała moje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńTwojego bloga czytam na bieżąco ^^.