Przejdź do głównej zawartości

#o37. Przypadkowe spotkanie.

Cześć, dziś już 4 rozdział na blogu! Zapraszam do czytania!


*****

Rozdział 4.
Stella obudziła się. Myślała o swoich urodzinach, które miały odbyć się już za miesiąc, ale - po raz pierwszy - nie były dla niej ważne. Chociaż na chwilę w jej głowie sprawa dawnej przyjaciółki i byłego chłopaka zeszła na boczny tor. Teraz zastanawiała się nad swoimi darami i Magicalix'em. Czy jej nowe umiejętności mają coś wspólnego z tym rodzajem mocy? Czy pomogą jej w osiągnięciu tak potężnej magii? Tego akurat nie wiedziała.
Nie chciała, by Bloom osiągnęła tę moc. Mogłaby na zawsze zostać liderką Winx. A przecież one teraz tak bardzo jej nie znoszą... - Winx mogłoby się rozsypać... Tego księżniczka Solarii nie chciała. Nikt nie chciał. Nastolatka czuła się odpowiedzialna za resztę wróżek.
Spojrzała na zegarek. Była piąta nad ranem. Było już jasno, przecież to było lato. Miały jechać na wakacje i zasłużony wypoczynek, ale nic z tego. Romans zepsuł ich plany. A miało być tak pięknie... Nawet pogoda się zepsuła.
Skoro miała dar telekinezy, to może spróbowałaby siłą umysłu przenieść stary, wytarty notatnik? Bez użycia czarów. Skupiła się na tej rzeczy. „Przenieś się, proszę... przecież wcześniej działało...” - powtarzała sobie w myślach. Udało się. Notatnik powoli się przenosił.
- Niesamowite! - wyszeptała. - Faragonda mówiła o skupieniu, a przecież ja się skupiłam! Super! Kolejny krok Magicalix'u! Kolejna szansa! - pstryknęła palcami, chociaż w duchu cieszyła się jak dziecko z wymarzonego prezentu.
Usłyszała jęki Flory.
- Stella, jest wcześnie, daj spać... - mruknęła.
- Okej, idę pobiegać. - powiedziała wypoczęta blondynka.
Czarodziejka natury natychmiast zerwała się z łóżka.
- Pobiegać?! Nie, w życiu na to nie pozwolę! - krzyknęła przerażona.
- Tylko wokół Alfei, ewentualnie nad jezioro Roccaluce. - uśmiechnęła się dziewczyna. I wyszła.
Zaś Flora poszła dalej spać.
~
- Dziewczyny, obudźcie się, jest jedenasta! - krzyknęła głośno Stella.
- Aaa! - krzyknęły dziewczyny. Zaczęły się szybko ubierać i odruchowo skierowały się do stołówki.
- Stop. - zatrzymała je czarodziejka Słońca i Księżyca. - Jest za późno, śniadania już nie ma. Chodźcie do Alexis, jest czarodziejką jedzenia. Zawsze ma coś dobrego.
Dziewczyny kierowały na parter, bowiem tam mieszkała wcześniej wymieniona dziewczyna. Drzwi otworzyła im... Roxy.
- Błagam, zabierzcie mnie stąd! - szepnęła 17-latka. - Ciągle organizują imprezy, a ja chcę się uczyć!
- Nie ma sprawy, Roxa. - powiedziała wesoło Aisha.
- Może chcecie coś zjeść? Alexis przygotowała śniadanie, czyli naleśniki, a sama wyszła na kolejną imprezę. Przynajmniej jest cicho. - westchnęła Roxy. - Wejdźcie.
Chwilę później wróżki zajadały się pysznymi naleśnikami.
- A gdzie Bloom? - zapytała córka Morgany.
- Bloom nie ma. - odparła chłodno Stella.
- Stello, współczuję. - powiedziała ze współczuciem nastolatka. - Wiecie, ostatnio się zakochałam.
- Co??? W kim??? - zapytały Winx, wiedząc, że Roxy odrzucała zaloty wielu chłopaków.
- Zakochałam się w Tonym.
- A kto to jest? - spytała Tecna.
- Syn przyjaciela mojego ojca. Obecnie pracuje we Frutti Bar, pamiętacie?
Winx uśmiechnęły się. Jakże mogły nie pamiętać tak wspaniałych chwil spędzonych w tym miejscu?!
- Gratuluję sukcesu. - odparła wymijająco Stella.
- O co chodzi? - zapytała wymownie Aisha. Nastolatka zmieszała się.
- O nic, jestem po prostu zmęczona. - powiedziała Stella. Flora czuła, że czarodziejka kłamie. Po lekcji musiała z nią porozmawiać, to było konieczne.
- Dziewczyny, lecimy, zaraz dwunasta. - powiedziała Musa.
- Roxa, miło się gawędziło, ale musimy lecieć. Przyjdź do nas o siódmej wieczorem. - dodała Stella.
- Cześć, dziewczyny, na pewno wpadnę! Miłej lekcji! - krzyknęła Roxy, ponieważ Winx były już daleko od niej. Pomachała im ręką i westchnęła.
~
Bloom obudziła się. Spojrzała na zegarek. Jest 12:01, nie zdąży na lekcję. Co z tego, że jest ważna. I tak będzie miała Magicalix.
Wyjrzała przez okno. Niedoświadczone wróżki szykowały się na zajęcia, zaś nauczyciele podchodzili do nich i zabierali do odpowiednich klas. Westchnęła.
Ubrała się i cudem przedostała się do Czerwonej Fontanny. Uczniowie akurat mieli wolne, więc nie było problemu z wygospodarowaniem wolnego czasu.
- Przepraszam, gdzie mieszka książę Sky z Heraklionu? - zapytała Bloom. Było jej głupio, że do tej pory nie wiedziała, gdzie mieszka jej narzeczony.
- Numerek 188. - odparła recepcjonistka. Dziewczyna udała się do pokoju z tym numerem.
Zapukała.
- Otwarte! - usłyszała zachrypnięty głos. Bloom otworzyła. Na łóżku siedział Sky, który przeglądał swoje stare zdjęcia właśnie z nią.
- Cześć. - powiedziała nieśmiało.
- Od kiedy jesteś taka nieśmiała? - zapytał sarkastycznie Sky.
- Chciałam ci o czymś powiedzieć... - zaczęła.
- Daj spokój. O wszystkim wiem.
- Skąd?! - zaniepokoiła się.
- Mam bardzo dużo fanek w Alfei, które były na tym apelu. I Brandon sam mi to wyznał, nie mógł wytrzymać tego napięcia. - Sky odwrócił głowę. - Bloom, jak mogłaś?! Jak mogłaś mi to zrobić?! Nie pomyślałaś o mnie, jak ja się poczuję?! Jestem dla ciebie jak śmieć. W ogóle się nie liczę, okej. Ale Stella? Przecież to twoja najlepsza przyjaciółka?! Błąd, była. Po tym, co zrobiłaś, nie dziwię się, że nie chce się z tobą przyjaźnić. Jesteś podła, zniszczyłaś nasze marzenia. Mieliśmy brać ślub i być najszczęśliwsi. Ale, przez ciebie i Brandona, nasza bajka się skończyła. Po tym wszystkim nie chciałbym być więcej z tobą, jesteś fałszywą, nikczemną i dwulicową oszustką. Straciłem do ciebie zaufanie i szacunek, a dobrze wiesz, że tak nie powinno być. Związek trzeba budować na zaufaniu, szacunku i miłości. Mogę przysiąc, że będę szczęśliwy - ale nie z tobą.
- Sky, kocham cię... - powiedziała cicho.
- Ale już za późno. Trzeba było mnie nie zdradzać. Proszę, wyjdź.
Bloom zobaczyła łzy w oczach narzeczonego. Bardzo chciała cofnąć czas. W tej chwili całe jej życie się waliło, przez zdradę. Na dodatek zniszczyła życie kiedyś najbliższym jej osobom - Stelli i Sky'owi. Fakt, książę się podniesie, ale Stella... „Każda o imieniu Stella potwora znajdzie swego amatora, Brandon jest mój” - pomyślała złowieszczo. Skoro jej życie się waliło, to Stella także powinna za to zapłacić.
Rudowłosa wróżka miała już na to pomysł...
~
- A gdzie jest Bloom? - Faragonda poprawiła okulary.
- Nie wiemy, teraz byłyśmy u Roxy. - odpowiedziała Musa.
- No cóż, w takim razie zacznijmy lekcję. Chodźcie do pomieszczenia latających kufrów.
Dziewczyny posłusznie poszły za dyrektorką Alfei. Po drodze widziały wiele zabawnych portretów, aż zaczęły płakać ze śmiechu - nawet nauczycielka.
Jednak, gdy weszły do pomieszczenia, radość je opuściła.
- Na moce Magix'u! - wykrzyknęła dyrektorka.
- Co tu się stało?! - krzyknęła Stella.
Winx były przerażone. Nie bez powodu.


*****

Następny rozdział już niedługo!

Komentarze

  1. Nisamowite twoje opowiadanie czekam na więcej !! <33
    zapraszam do mnie :)
    dzieki za mojego bloga w linkach ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej! Atel skomciała moje opowiadanie <3
    Twojego bloga czytam na bieżąco ^^.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List

Nie. Nie. Nie. Dziewczyna jeszcze bardziej skuliła się na podłodze. List pisany do narzeczonego wypadł jej z ręki. Łzy spływające jej po twarzy zamazały kilka drobnych literek. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do lustra. Zobaczyła w nim swoje odbicie. Sukienka była poszarpana, w kilku miejscach było widać strzępy, zaś czerwone oczy i łzy nieustannie kapiące z twarzy wskazywały na to, że musiała płakać bardzo długo. Nagle zobaczyła twarz Rivena, wydawało się, że nachylił się nad nią i wyszeptał kilka miłych słów. Tych słów, od których zaczął się ich romans. Tych słów, które zaczęły powoli ją wykańczać. Tych słów, przez które chciała zerwać ze swoją prawdziwą miłością, jak dotąd myślała. Przestań o nim myśleć... Odwróciła się, jednak nikt za nią nie stał. Znów pomyślała o narzeczonym, którego chciała zostawić. Wiedziała, że gdyby ktoś dowiedział się o jej romansie z chłopakiem Musy, od razu by ją wytępił. Tak, wiedziała o tym aż za dobrze. Na początku Riven był ty...

#1

Czarodziejka Słońca i Księżyca powoli zaczęła się przebudzać. Kiedy już podniosła się i usiadła na łóżku spojrzała w okno. Pogoda wskazywała na to, że dzisiaj będzie nieprzyjemnie. Można było powiedzieć, że zanosiło się na burzę. Westchnęła. Źle znosiła tę pogodę jako księżniczka Solarii przyzwyczajona do upałów. Zaczęła przypominać sobie sen, w którym nawiedziła ją tajemnicza postać. Nie miała pojęcia, kto to może być - być może wróżka, a może jasnowidz. "Szczęście okaże się domkiem z kart, a w Twoim sercu wypali się ostatnia iskierka nadziei". OSTATNIA. ISKIERKA. NADZIEI. Czarodziejce zachciało się śmiać, w końcu miała wręcz idealne życie. Rodzice, którzy znów postanowili się ze sobą zejść, przystojnego i kochającego chłopaka oraz wspaniałe przyjaciółki. "To był jedynie zły sen, o którym powinnam zapomnieć", uznała i sięgnęła po swój notes, w którym zapisała sobie przemyślenia, tak jak to zawsze robiła. Ot tak, gdyby nagle tego wszystkiego zapom...

#o56. "I don't want a lot for Christmas..."

"...There's just one thing I need: I don't care about the presents underneath the Christmas tree. I just want you for my own more than you could ever know. Make my wish come true - all I want for Christmas is you!" Notka poświęcona osobom, które regularnie czytają mojego bloga lub weszli na niego jeden jedyny raz. Życzę Wam dobrych, spokojnych świąt (w końcu jeszcze są święta xd), miłego kolędowania. Zdrowia, szczęścia, pomyślności. Dobrych ocen, znalezienia swojego miejsca na świecie i spełnienia marzeń. Wiem, że trochę krótko i skromnie napisałam, ale to od serca.