Przejdź do głównej zawartości

Historia

Opisywanie siebie w kilku słowach nie jest moim ulubionym sposobem wyrażenia siebie. Staram się jak mogę, ale wolę mówić i działać. Chcąc jakkolwiek przybliżyć odwiedzającym bloga swoją sylwetkę, potrzebuję nakreślić całą osobowość tym tekstem. Spróbuję.

Cześć, nazywam się Wiktoria, choć myślę, że raczej skojarzycie mnie jako Cattie lub Deiriss (znajomi wciąż skracają te nicki; myślę, że to urocze). Aktualnie już studiuję, czemu wciąż nie dowierzam, i niezmiennie jako prawdziwa humanistka szerzę idee pięknego pisania oraz zainteresowanie kulturą. Bliskie mi są wszelkie lewicowe poglądy, szczególnie feministyczne.

Kocham ludzi - naprawdę często powtarzam, że ich kocham, częściej w losowych momentach - z którymi przebywanie dostarcza mi mnóstwo radości lub/oraz materiału do refleksji. Cieszę się, że mogę swoją obecnością umilać im funkcjonowanie w obecnym świecie. Mimo trudności życiowych, istnieje David Lynch, mówiący: "What a great time to be alive if you love the theater of the absurd".

Dwa ukochane stany: wewnętrzne ciepło i samowolnie definiowana wolność.

Moja historia z blogiem ma swoje korzenie w dzień Halloween w 2013 roku. Wtedy odważyłam się odezwać do ludzi w Internecie. A później to się potoczyło... poznałam pierwszych znajomych i przyjaciół, zaczęłam zakładać konta na forach i pomyślałam również o blogu.
Pierwsze notki? Wybaczcie mi, miałam 11 lat (słownie: jedenaście) i myślę, że mało kto w tym wieku jest poważny i działa z pełną świadomością swoich czynów. Czytając te teksty, czasem bawię się świetnie, a innym razem załamuję się nad dawną sobą. Bardzo się zmieniłam, ale jeden fakt pozostaje nietknięty upływem czasu: moja miłość do słowa pisanego. I do języka polskiego, rzecz jasna.
Jestem wdzięczna poznanym ludziom w Internecie, choć już z wieloma nie mam kontaktu. Nie mam pojęcia, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie odważyła się napisać na pamiętnym czacie.

Mam nadzieję, że poczujecie się miło na tym blogu i że spodoba się Wam to, co zdarzyło mi się pisać!

Komentarze

  1. Mam take głupie pytanie. Masz jakąś ulubioną bajkę? xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. //Wybacz, że tak późno odpowiadam, ale nie zaglądałam od tego działu przez kilka tygodni.

      No, cóż. Od dziecka lubiłam oglądać W.i.t.c.h., co pewnie wszyscy wiedzą. Pamiętam, jak niedzielami włączałam Polsat i oglądałam przygody moich ulubionych czarodziejek. Winx poznałam dużo później - dowiedziałam się o nich przez przypadek, nawet nie pamiętam, kiedy. Chyba w przedszkolu. Jednak na początku ich nie lubiłam, wydawały się mi zarozumiałymi księżniczkami z anoreksją. Minęło kilka lat, gdy obejrzałam trzeci sezon i z miejsca wiedziałam, że uplasują się na miejscu moich ulubionych bajek.
      Oczywiście z sentymentu wracam od ukochanego Kubusia Puchatka. Zawsze wzruszałam się na filmach z tym sympatycznym misiem w roli głównej, wzruszało mnie to, że dla Prosiaczka mógłby zrobić wszystko, nawet poświęcić swoje życie. Zaczęłam się zastanawiać, ile ja bym dała za taką prawdziwą przyjaźń...
      Swoją drogą, w czwartej klasie często oglądałam Sailor Moon. Najpierw myślałam, że będę śmiała się do rozpuku, gdy okazało się, że tajemniczy adorator Usagi - Tuxedo - to tak naprawdę Mamoru, którego dziewczyna szczerze nie znosiła. Ale łezka musiała polecieć. Ogólnie to jest jedyne anime, która oglądałam często i które bardzo polubiłam.

      Jednak odnosząc się do Twojego pytania... nie mam ulubionej bajki. To miejsce nr 1 wciąż pozostaje puste.

      Usuń
  2. Hahaha <3333. Ja mam jeszcze głupsze - lubisz mua =D? Wiem, głupieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#2

Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.

#o51. Kamila

Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^. A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki. Dziewczyna przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły. - Ach... - westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju. - Tyśka, otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana. Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę szafy. ***** - Dzień dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trze

#o43. "Cambio dolor..."

Witajcie! :) Mam nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział, który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam swoje pomysły ^^. A, i jeszcze jedno. Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę dużo. No dobrze, to rozdział 8. ~*~ - Faragondo, ale dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora. - Jak wiecie, zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy, ja i jej mama. To naprawdę pilne! - A... czy to dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki oprócz Flory. - To dotyczy tylko Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii. - Ale zrobiła się chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się bezczelnie Aisha. - Aisha! Dlaczego się tak odzywasz?! Wcześnie