Przejdź do głównej zawartości

#o48. Niebezpieczna gra

Witajcie! 15 marca założyłam tego bloga, a od tego czasu minęło już pół roku! Ten blog przechodził usunięcie, zmiany adresu, nowe szablony, moje humorki, przemyślenia i przede wszystkim opowiadanie, dla którego ciągle istnieje :). Wprowadziłam kolejną zmianę, którą jest zmiana szablonu - jest ze strony szablonownica.blogspot.com, wykonała go Walentyna. Serdecznie dziękuję ^^. No cóż, pozostaje mi opublikować kolejny rozdział mojego opowiadania, już piętnasty (jeden został opublikowany tylko na WB, ale przeniosę go tutaj)! Życzę miłego czytania ;).

_
01.2017: W marcu będą trzy lata, a nie wiem, czy zdążę napisać rozdział do tego czasu.


*****


Tymczasem Stella razem z Valtorem znalazła się w labiryncie kanałów. Prawdopodobnie było wiele wyjść, jednak wszystkie przykrywały studzienki. Dziewczyna była przerażona, nigdy nie znalazła się w takim miejscu. Gdy zobaczyła mysz, pisnęła. Nie wiedziała, co ma robić. W dodatku chłopak dziwnie się zachowywał, tak jakby coś przed nią ukrywał. Co chwilę rozglądał się na boki, a twarz zrobiła się czerwona. Po chwili wahania Stella spytała go:
- Słońce, co się dzieje? Dziwnie się zachowujesz... chyba coś przede mną ukrywasz.
Valtor odwrócił głowę i spojrzał na nią. W oczach miał błysk niepewności i nieśmiałości, wymieszany z pewnością siebie i zwykłą fikcją. Dziewczyna poczuła, że jej ukochany nie jest sympatycznym chłopakiem, a zwykłym tchórzem, który ucieka przed swoimi problemami i przed samym sobą.
Zaś chłopak patrzył w oczach ukochanej czarodziejki, która miała niepewny wzrok pełny ufności, a także zwykłego rozczarowania. Nie wiedział, jak ma się zachować i był pewien, czy może powierzyć jej swoją tajemnicę. Wiedział, że Stella go za to znienawidzi, że ukrył przed nią swoje plany. Nie mógł walczyć z czasem i ze swoimi myślami. Blondynka nie mogła wytrzymać napięcia między nimi, czując, że jej chłopak ukrywa przed nią fakt, który może zniszczyć ich związek. Zaczęła się zastanawiać, czy na pewno chce się dowiedzieć, co to jest.
W jednej chwili pomyślała o Brandonie. Ciągle nie mogła zrozumieć, dlaczego zdradził ją z najlepszą przyjaciółką... a raczej byłą przyjaciółką. Przecież tworzyli wprost idealny związek, a lekkie kłótnie i nawet potężne spory ciągle go wzmacniały. Zaś Bloom musiała przejąć pałeczkę i uwieść dawnego ukochanego. Dlaczego to zrobiła? To wciąż było niewiadome. „Może chciała tylko uświadomić mi, że jestem do niczego i nie pasuję do Brandona!...” - pomyślała, zastanawiając się nad zdradą fałszywej przyjaciółki. Nagle przez myśl przemknęła jej sylwetka i wygląd szatyna. W końcu miał powodzenie u dziewczyn i być może nawet wcześniej nie był wierny księżniczce Solarii, a rudowłosa czarodziejka chciała udowodnić jej wszystkie zdrady przystojnego specjalisty. „Nie, ona naprawdę go kochała i poświęciła się z miłości.” - Stella zakończyła swoje przemyślenia i spojrzała na ukochanego, który nieobecnym wzrokiem błądził po ścianie korytarza.
Chłopak wciąż zastanawiał się nad powierzeniem swojej tajemnicy ukochanej dziewczynie. To była okropna wiadomość. Zaczął się zastanawiać, czy ją naprawdę kocha. „Jeśli by tak nie było, to dlaczego jestem nią zafascynowany i dlaczego nigdy jej nie zaatakowałem?” - wściekł się na siebie w myślach.
- Valtor, czy masz mi coś do powiedzenia? - kolejny raz spytała blondynka, ciągle się w niego wpatrując. Trudno było stwierdzić, czy był pewny siebie, czy po prostu przestraszył jej pytaniem. Jednak jego postawa wskazywała na to pierwsze, jednak z łatwością mogła się pomylić. W końcu odpowiedział:
- Stello, ja... Musisz mnie wysłuchać do końca...

*

W tym samym czasie Flora i Aisha spacerowały po korytarzach Alfei. Wyglądało to na zwykły spacer po ulubionej szkole, jednak tak naprawdę chodziły nerwowo, zastanawiając się, co mogą dalej zrobić. Nie miały pomysłu na dalsze działanie wobec przyjaciółek. Czuły, że niewiele mogę zrobić w tej sprawie. Zwłaszcza, że musiały zjednoczyć się przeciw Helarii... a z nimi nie było Suzanne vel Kiary, a przede wszystkim - Stelli.
Flora odłączyła się od przyjaciółki i wyszła za bramę szkoły. Szła przed siebie, nie zastanawiając się, gdzie tak naprawdę idzie. Trafiła nad jezioro Roccaluce. Jeszcze widniały tam ślady niedawnego pożaru wywołanego przez rudowłosą księżniczkę. Na miejscu, w którym tylko próbowała odebrać sobie życie, dostrzegła niewielkie strzępki niebieskiego stroju Bloom. Wiadomo, że Bloom od zawsze była związana z tym kolorem. Aisha z zielonym, Stella z pomarańczowym, Tecna z fioletowym, Musa z czerwonym, a ona, Flora - z różowym. Nagle kwiatowej wróżce coś przyszło do głowy.
- Rany... - szepnęła.
Porównała te kolory z herbami głównych planet magicznego wymiaru, które ściągnęła z Internetu. Jej podejrzenia okazały się być słuszne. Głównym kolorem herbu Melodii był czerwony, Domino – niebieski... Nawet kolor Stelli się zgadzał...
- To znaczy, że Stella tak naprawdę jest księżniczką! Tylko jak to jest możliwe?! - powiedziała, chociaż nie oczekiwała od nikogo odpowiedzi. Jedynie usłyszała szum drzew i to jej wystarczyło.
Przysiadła na ogromnym kamieniu i schowała telefon. Oparła się o drzewo, chowając głowę w kolanach. Była to jedna z nielicznych chwil, kiedy całkowicie mogła oddać się swoim rozmyślaniom, a także popłakać i pożalić się ukochanym roślinkom oraz drzewom z przerastających ją sytuacji. Jednak nie mogła się na niczym skupić, jej myśli biegały wokół różnych sytuacji, których nie mogła wytłumaczyć.
Postanowiła pójść dalej, w głęboki las. Wiedziała, że nic nie mogłoby się jej stać, gdyż była czarodziejką natury. Na kamieniu wyskrobała „Dziękuję, Flora” i poszła dalej, nie wiedząc, co za chwilę zobaczy.

*

Kiara wciąż próbowała ocucić Eternity. Niestety, bez skutku. Nie wiedziała, co robić. Była zrozpaczona, że nie może jej zrobić dziewczynie nawet sztucznego oddychania – mogłaby wdychać niebezpieczne opary z groźnej trucizny.
- Angie! - odważyła się w końcu krzyknąć. Sympatyczna kobieta kilka minut później zjawiła się na miejscu zdarzenia. Szybko zrozumiała to, co się stało. Odwróciła Eternity na bok i klepała w plecy z całej siły. Po chwili nastolatka odkaszlnęła niebezpieczną substancję i obudziła się.
- Co się ze mną działo? - spytała z przymkniętymi oczami.
- Rozbiłaś fiolkę z trucizną, a szkło z niej wbiło ci się w rękę i wchłonęło do organizmu... a raczej, próbowało. Na szczęście już jest wszystko dobrze. - odparła Kiara, lekko się uśmiechając.
- Okej, pamiętam. - odparła Eternity, ale nagle posmutniała. Przypomniała sobie zdjęcie, które wciąż stało na wysokiej, szklanej półce. To przez to zdjęcie nagle zrozumiała, że nie będzie podobna do swojej matki.
Tylko szkoda, że to było naprawdę trudne.
Jednym ruchem zniszczyła rzeźbę Princesy, a także projekt mini-zamku. Kiara i Angie patrzyły na nią z szeroko otwartymi oczami. Dziewczyny nie obchodziło to, co sobie o niej pomyślą. Od tej chwili już nie.

*

W tym samym czasie Aisha poszła do szkolnego sklepiku. Nie ukrywała, że była bardzo głodna, a kolacja miała być dopiero za cztery godziny. Jednak, ku jej zdziwieniu, sklepik był nieczynny. Ta informacja wzbudziła jej niepokój, ponieważ zazwyczaj był zamykany o północy. A była dopiero trzecia po południu.
Po obejściu się smakiem, przypomniała sobie, że zostawiła szufladę w swoim pokoju tylko na zapas jedzenia na tzw. czarną godzinę. A ta czarna godzina właśnie nadeszła. Ociągając się, poszła do swojego pokoju. Dziwną rzeczą było to, że w salonie nie zastała Bloom, Musy i Tecny. Nie przejęła się tym zbytnio i poszła do swojego pokoju.
Zobaczyła tam przyjaciółki, które wyjadały wszystkie łakocie z jej szuflady. Dziewczyna wściekła się, ponieważ zobaczyła tylko puste opakowania po ciasteczkach, chrupkach i innych przekąskach.
- Cholera... - księżniczka Androsa nie potrafiła ukryć złości.
- Czo? - spytała Tecna z pełnymi ustami, jedząc niebanalnie pyszne ciastka z kremem.
- Wyjadacie mi to, co gromadziłam kilka dni. - Aisha była coraz bardziej wściekła, w końcu krzyknęła: - Fala uśpienia!
Po kilku sekundach czarodziejki spały twardo. Dziewczyna była zdziwiona tak szybkim skutkiem jej czarów, jednak efekt ją zadowolił. Po chwili wściekłość i wszystkie złe uczucia ogarniały jej duszę. Z płonącą twarzą oznajmiła:
- Pomszczę cię... Valtor...

Komentarze

  1. O jeju, ale ciekawie ♥ Ciekawe co Valtor chciał powiedzieć Stelli no i co z Aishą, co będzie dalej... dodawaj szybko nowy rozdział, bo nie mogę się doczekać! ;3. Świetnie wychodzi Ci pisanie opowiadań =D. Weny ~

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#2

Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.

#o43. "Cambio dolor..."

Witajcie! :) Mam nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział, który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam swoje pomysły ^^. A, i jeszcze jedno. Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę dużo. No dobrze, to rozdział 8. ~*~ - Faragondo, ale dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora. - Jak wiecie, zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy, ja i jej mama. To naprawdę pilne! - A... czy to dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki oprócz Flory. - To dotyczy tylko Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii. - Ale zrobiła się chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się bezczelnie Aisha. - Aisha! Dlaczego się tak odzywasz?! Wcześnie

#o51. Kamila

Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^. A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki. Dziewczyna przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły. - Ach... - westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju. - Tyśka, otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana. Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę szafy. ***** - Dzień dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trze