Przejdź do głównej zawartości

#o49. Prawda

Hej ^^. W szkole jakoś leci, pomimo licznych testów udało mi się znaleźć czas na wyskrobanie szesnastego rozdziału. Miłego czytania!


*****


W oczach Aishy pojawiły się łzy, których za nic nie mogła powstrzymać. Złapała zdjęcie stojące na półeczce i rozbiła ramkę. Tecna usłyszała brzdęk i natychmiast wstała.
- Co się stało?! - krzyknęła. - Dlaczego płaczesz?!
- Valtor powrócił. - szepnęła dziewczyna, nie mogąc powstrzymać łez. Powoli przypominała sobie, kiedy odebrał jej wzrok i nie chciał dopuścić do zdobycia Enchantix'u. Niszczył planetę Andros bez wahania, otworzył portal Omega i Tecna została wciągnięta... Pokręciła głową, jakby chciała odpędzić od siebie wszystkie wspomnienia związane z dawnym wrogiem.
- To niemożliwe! - odparła zdumiona czarodziejka technologii. - Przecież on nie żyje!
- Najwyraźniej zmartwychwstał, czuję jego magię. - zaśmiała się gorzko Aisha. Łzy dalej płynęły po jej twarzy.
- Trzeba powiadomić Florę i Stellę, przecież one o niczym nie wiedzą! - powiedziała Tecna, która z wrażenia usiadła na dywanie. - A tak by the way, co się ze mną działo? Nie widzę, żebyś była bardzo zadowolona. Hm?
- Wyjadałyście mi wszystkie łakocie, a ja wciąż jestem głodna... - westchnęła księżniczka Androsa, patrząc na opróżnione pudełka z ciastkami. - Ale nie jestem zła. Wiem, że robiłyście pod wpływem Valtora.
- Czekaj. - czarodziejka z różowymi włosami wyciągnęła przed siebie dłoń. Najwyraźniej się nad czymś zastanawiała.
- O co chodzi, Tecno? - usłyszała w zamian krótką odpowiedź przyjaciółki, która wciąż cicho pochlipywała.
- Stella ma najsilniejszą magię z nas wszystkich, musiała wiedzieć, że powrócił! - odparła czarodziejka technologii, zdziwiona swoim odkryciem. - Tylko może nie wyrządzał jej żadnej krzywdy...
- Tiaa, na pewno. Dlaczego Stellę o coś takiego? Okej, może nie należy do najgrzeczniejszych dziewczyn, ale posądzać ją o spisek z wrogiem? Chyba żartujesz! - oburzyła się Aisha. - Prędzej to Bloom spiskowałaby z Valtorem, w końcu mogłaby polecieć na podryw.
Po chwili nie mogła powstrzymać śmiechu, wyobrażając sobie Bloom zalecającą się do Valtora. Nawet w marzeniach nie pasowali do siebie.
- Masz rację. - przyznała Tecna. - Nie powinnam tak mówić. Musimy poczekać do jutra, żeby polecieć na Solarię... bo nie mogę się do Stelli dodzwonić, chyba ma wyłączony telefon.

*

Tymczasem Stella ze zniecierpliwieniem czekała na odpowiedź chłopaka.
- Stello, ja... Po ostatniej walce, pokonałyście mnie i niemal umarłem. Jednak dwa lata temu znalazła mnie pewna kobieta. Najwyraźniej była magiczna, bo zdołała mnie uratować. Była ubrana na biało, jej suknia była przyozdobiona lodowymi kryształami. Była dla mnie miła, zaoferowała mi dach nad głową... Polubiłem ją, jednak nigdy nie czułem do niej niczego więcej. Ciągle w sercu pozostała mi pewna blondynka, która przy pomocy Enchantix'u pokonała mnie... Ale ta kobieta się we mnie zakochała i łudziła się, że odwzajemnię jej uczucie.
- Piękna historia miłosna, nie ma co. - odparła ironicznie dziewczyna. - Ale co ja mam z tym wspólnego?
- Gdy brutalnie przerwałem jej marzenia, poprosiła mnie o drobną przysługę. Żebym pomógł skonstruować kilka robotów... A później żądała ode mnie coraz więcej i więcej robotów... W końcu poprosiła, bym odnalazł pewną czarodziejkę, księżniczkę, i przeciągnął ją na stronę zła... Jednak, gdy zobaczyłem ciebie w kawiarni, dawne uczucia odżyły. Nie mogłem jej więcej służyć, ale groziła, że powie tobie wszystko, i...
Stella wpatrywała się w jego oczy z przerażeniem. Nie, to był zły sen. Ach, jak w tej chwili marzyła o tym, żeby kłamał. Niestety, to nie było możliwe. W jego oczach nie odnalazła nawet iskierki kłamstwa.
- I co? - spytała lekko drżącym, łamiącym głosem. Do oczu napłynęły jej łzy. - Kto... kto to był?
- Stello, to była... Princesa... - odparł Valtor, odwracając głowę. Wiedział, że dziewczyna znienawidzi go za to i z nim zerwie, a nie chciał kolejny raz jej utracić.
Blondynka nie mogła powstrzymać śmiechu. Nie, to już kolejny raz ktoś się z niej nabijał.
- Kłamiesz! - powiedziała, ciągle się śmiejąc. - To jest po prostu żart!
- Jednak to prawda, księżniczko. - potwierdził Valtor z powagą, a jego ciemne oczy jeszcze bardziej spochmurniały. Stella odwróciła głowę. Dotarło do niej, że to prawda. Nagle znalazła się w pułapce bez wyjścia, nie wiedząc, co dalej robić.
- Jak mogłeś mnie okłamać!? - krzyknęła z oczami pełnymi łez. Nagle piękna bajka, w której uczestniczyła, skończyła się. W jednej chwili zrozumiała, że jest rzeczywistość, której nie może oszukać.
Valtor spuścił głowę.
- Cholera. - czarodziejka użyła przekleństwa prawdopodobnie pierwszy raz w życiu. Valtor nie okazał swoich emocji, chociaż w duchu był zdziwiony zachowaniem księżniczki. -
cały czas mnie okłamywałeś, a z tego, co widzę, nawet nie myślałeś o wyznaniu mi całej prawdy. Wszystkie kłopoty na Solarii są przez ciebie, nie rozumiesz?! I nawet do głowy mi nie przyszło, że mogłeś mi zrobić coś takiego!
- Ale Stello, ja... - przerwał jej chłopak.
- Nawet nie próbuj się tłumaczyć, zachowałeś się niemalże tak samo, jak Brandon. A niby zapewniałeś mnie, że to jest podły typ, a tak naprawdę sam jesteś do niego podobny. A, i wiesz co? Jeśli jeszcze raz użyjesz magii na moich przyjaciółkach, będziesz tworzył roboty służące do wojny i nie znikniesz z mojego życia, obiecuję ci, że wszyscy dowiedzą się, kto jest za to wszystko odpowiedzialny. - wysyczała dziewczyna z czerwoną twarzą ze złości. Była nieświadoma tego, że młode wróżki wiedziały już o powrocie Valtora.
- Czyli...
- Nas już nie ma. Tak, zgadłeś. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć! - odparła Stella, coraz szybciej kierując się w stronę wyjścia. W końcu zaczęła biec.
Chłopak nie szedł za nią. Przysiadł na kamieniu i zaczął myśleć. Co by było, gdyby jednak powiedział jej wszystko od początku? Lub gdyby nie przystał na pomoc Princesy? Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej?

*

Kiara vel Suzanne wciąż przebywała na Helarii. Eternity lekko uspokoiła się, po czym natychmiast pognała do swojego pokoju w lodowym pałacu. Jednak Kiara wiedziała, że to tylko cisza przed burzą. Czas pokazał, że nie pomyliła się.
Usiadła na fotelu i zaczęła przeglądać gazetę. „Więc takowe czytuje się w tym pałacu. Oczywiście o złych wróżbach, klątwach i przeznaczeniu. Może to stąd Princesa czerpie wiedzę do wytwarzania złych czarów?” - pomyślała złośliwie dziewczyna, uśmiechając się. Samo wyobrażanie królowej pochylonej nad gazetą z wróżbami wystarczyło jej do szczęścia. Nagle z gazety wypadł plik kartek, spiętych agrafką. Kiara zaczęła je przeglądać. „Rany, to wygląda jak pamiętnik! Była zakochana... no i ciągle jest w Valtorze. Czy to nie jest przypadkiem chłopakiem Stellki?” - przyszło jej na myśl. Usłyszała kroki i schowała się pod stołem. Po chwili uświadomiła sobie, że dobrze zrobiła, bowiem osobą idącą w kierunku stołu była nieobliczalna królowa.
- Kto ruszał moje notatki? - krzyknęła i spurpurowiała ze złości i z zażenowania, choć nie chciała dać tego po sobie okazać.. Było jej wstyd, że ktoś odkrył jej prywatne zapiski i jej cały sekret wyszedł na jaw. Kiara była przerażona, teraz każdy najmniejszy ruch mógł zdradzić jej obecność.
Matka Eternity była wściekła. Nie wiedziała, kto to zrobił i to wprowadziło ją w stan ostateczny. Nagle z pokoju przyszła Eternity.
- Hejka, mamo, to ja sobie czytałam tę gazetkę i jakieś kartki wypadły, no to ja je przeczytałam. - powiedziała lekko, chociaż w duchu trzęsła się ze strachu. Wiedziała, że to Kiara je czytała, ale nie mogła pozwolić, by despotyczna Princesa się o tym dowiedziała.
- Ty? - spytała podejrzliwie Princesa. - No cóż, tylko nikomu nie mów o tych notkach i najlepiej o nich zapomnij.
Królowa obróciła się na pięcie i wyszła z salonu.
- Dobrze, mamo. - odparła dziewczyna, gdy królowa zamknęła drzwi. Silnie zaakcentowała ostatnie słowo. Pomogła Kiarze wydostać się spod szklanego stołu.
- Serdeczne dzięki, nie wiedziałam, że jesteś zdolna do czegoś takiego. - powiedziała blondynka z niemałym podziwem w głosie.
- To drobiazg! - Eternity chciała udać obojętność, ale cieszyła się z pochwały starszej koleżanki. - Tylko wolałabym, żebyś mówiła do mnie Eliza. Tak się... nazywałam przed stworzeniem Helarii.
- Okej. - odparła Kiara.
Usiadły w fotelach i przeglądały najnowsze gazety o modzie, pożyczone od sympatycznej Angie. Nagle usłyszały kroki, które jednak nie kierowały do dużego salonu.
- Princeso... - usłyszały męski głos.
- Valtorze, co się stało? - spytała królowa, jej głos był stłumiony. Kiara zdziwiła się. Ten głos był znajomy, nieraz słyszała go w kawiarni. Ukochany Stelli i obiekt uczuć królowej to jest jedna osoba?!
- Nie chcę ci dłużej pomagać w wojnie między Helarią i Solarią, musisz poradzić sobie sama.
- Zwariowałeś?! - usłyszały krzyk. - Zapomniałeś o naszej umowie?! Dobrze wiesz, że teraz wszystko powiem tej twojej księżniczce!
- Wiem, dlatego sam jej wszystko powiedziałem. Nie chcę już dłużej z tobą pracować. - westchnął chłopak.
- Valtor... - odparła królowa z niemałą rozpaczą w głosie. - Przecież wiesz, że cię kocham...
- Ale mnie to nie interesuje, moje serce należy tylko do blondwłosej czarodziejki Słońca. - powiedział chłopak i wyszedł.
A Eternity pierwszy raz usłyszała, że jej matka płacze.

Komentarze

  1. O jeju, ale ciekaweee :33. Wgl kocham twoje opowiadanie ^^! Princesa i Valtor i ciekawi mnie co ze Stellą i ogółem co się wydarzy! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! Wenyyy ~

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#2

Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.

#o51. Kamila

Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^. A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki. Dziewczyna przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły. - Ach... - westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju. - Tyśka, otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana. Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę szafy. ***** - Dzień dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trze

#o43. "Cambio dolor..."

Witajcie! :) Mam nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział, który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam swoje pomysły ^^. A, i jeszcze jedno. Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę dużo. No dobrze, to rozdział 8. ~*~ - Faragondo, ale dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora. - Jak wiecie, zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy, ja i jej mama. To naprawdę pilne! - A... czy to dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki oprócz Flory. - To dotyczy tylko Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii. - Ale zrobiła się chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się bezczelnie Aisha. - Aisha! Dlaczego się tak odzywasz?! Wcześnie