Przejdź do głównej zawartości

#o42. „Nigdy nie mów nigdy, Stello...”

Witajcie, moi czytelnicy! Przepraszam za długą przerwę, ale akurat mam remont w mieszkaniu i niewiele czasu wolnego. Przez ten cały czas pracowałam nad nowym rozdziałem.
Na początku pragnę podziękować Szablonownicy (szablonownica.blogspot.com) za szablon, który jest przepiękny i Stell, za to, że jest czytelniczką od początku i za ustawienie szablonu. Witam Cię, nowa Administratorko :D. Ten rozdział jest Tobie dedykowany, za motywujące komentarze <3.
Tak więc, rozdział 7.

~*~

Dopiero, gdy było późno, Bloom szła w stronę Alfei. Wiedziała, że jest tam traktowana jak intruz. Czyżby to była jej wina, że chwilowo zakochała się w Brandonie? Stella chyba nigdy jej tego nie wybaczy... ale trzeba iść dalej.
Bała się, jak zareaguje Faragonda na jej nieobecność - nastolatka nie pojawiła się na lekcji Magicalix'u, podobno bardzo ważnej.
Czarodziejka stanęła przed bramą szkoły dla czarodziejek. Wzięła głęboki wdech i przedostała się na drugą stronę. Znajdowała się już na dziedzińcu. Swoje kroki skierowała w stronę gabinetu dyrektor, by wytłumaczyć się ze swojego pobytu w Czerwonej Fontannie.
- Witaj, Bloom. Dlaczego nie było ciebie na lekcji? - zapytała przechodząca nauczycielka.
- Byłam w Czerwonej Fontannie, musiałam coś wyjaśnić Sky'owi. - powiedziała cicho Bloom i spuściła głowę. Było widać, że żałuje tego, co zrobiła. Nauczycielka szybko pojęła, że dziewczynie było strasznie wstyd - także zauważyła, że to nie jest ta sama uczennica, która rządziła Winx.
- Dobrze by było, gdybyś przeprosiła Stellę, ale na razie jej nie ma. - odparła Faragonda. - Cieszę się, że żałujesz.
- Dopiero teraz zrozumiałam, co straciłam. - westchnęła czarodziejka. Zanim nauczycielka zdążyła coś powiedzieć, dziewczyna była już na drugim końcu korytarza, przy swoim pokoju.
Ach, ta młodzież...” - pomyślała dyrektor, wzdychając. „Problemy się nie zmieniają, ale Bloom żałuje swojej decyzji... A myślałam, że nigdy nie przyzna się do błędu. Nigdy nie mów nigdy...”.

*

- We've got the poweeeeeer! - Suzanne usłyszała ryki Melike i Lily. Caroline i Laurel chichotały. Roxy nie było w pokoju, poszła na spotkanie z Tonym.
Tony, Tony, Tony... Ciekawe, jak teraz wygląda, czy się zmienił? Czy pamięta mnie, zwykłą Suzę? Dlaczego mi ciągle na nim zależy? Przecież wiadomo, że wybrałby taką oryginalną dziewczynę jak Roxa. A ja, co mam do zaoferowania? Mówią, że jestem potężna... ale na co to się przyda?” - myślała 19-latka. Wprawdzie tylko to, że była dość mocno pokiereszowana przez życie. Za każdym razem bita przez ojca, matka się nią nie interesowała. Oprócz tego gnębili ją w szkole, była wyśmiewana na ulicy, w mieście... „...bo ona zawsze była winna”. Każdy się jej wstydził, nikt nie chciał mieć w domu takiej Suzanne. Na swoim koncie miała kilka ucieczek z domu i dwie, nieudane, próby samobójcze. Ale chciała w końcu odejść, zapomnieć o tym świecie i o tym, co ją spotkało. I o Tonym, który mocno namieszał jej w głowie. Nie mogła się skupić.
Melike weszła do jej pokoiku.
- Dawaj, ty też masz się zabawić! - krzyknęła
- Nie, nie chcę. Właśnie wychodzę.
- Jak to, wychodzisz? - Laurel zatrzymała ją w drzwiach. - Kto by chciał tańczyć lub gadać z taką dziewczyną jak ty?! Jesteś kompletnie pusta.
To ty jesteś pusta, nie wiesz?” - pomyślała złośliwie Suzanne, ale nie wypowiedziała tego na głos.
- Nie chcesz się zabawić, to się zabawimy w inny sposób. - syknęła Caroline.
Nagle popchnęły ją na podłogę. Zaczęły kopać nastolatkę po całym ciele. Po kilku minutach wyglądała naprawdę makabrycznie. Najgorsze było to, że przypomniała sobie czasy, kiedy tak bił ją ojciec. Po wyjściu dziewczyn zaczęła płakać. Tutaj już nie miała przyszłości. Chciała tylko uciec.

*

Powoli ściemniało się. Dochodziła godzina 20:00. Nastolatki bezmyślnie spacerowały po Solarii, nie wiedząc, co mają robić. Było im żal mamy Stelli, ponieważ tylko ona przejęła się zniknięciem swojej córki. Króla zaś to nie interesowało, co bardzo zdziwiło młode czarodziejki.
W końcu udały się do królestwa, gdzie czekała na nie Luna.
- Dziewczyny... - zaczęła. - Nie ma sensu czekać na powrót Stelli. Jak się pojawi, to od razu was powiadomię, dobrze?
- Dobrze. - odparła zdumiona Musa. Luna zazwyczaj była twardą kobietą i zazwyczaj nic jej nie wzruszało. Ale może tylko tak się wydawało dziewczynom z Klubu Winx?
Wróciły przez portal na Ziemię, zastanawiając się nad swoim zachowaniem, które musiały zmienić.
Muszę być mniej pyskata, ponieważ to tylko mi szkodzi. Nie chcę przecież nikogo obrażać moim niewyparzonym językiem” - pomyślała Aisha.
Nie mogę być tak zaślepiona w siebie, chcę i muszę myśleć o innych. To moje postanowienie, tak będzie!” - przyrzekła sobie Musa.
Uniezależnię się od urządzeń elektronicznych, które mnie zmieniają na wyrachowaną i zimną osobę” - Tecna miała silne postanowienie.
Tylko Flora nie mogła nic wymyślić.
Już wiem!” - wpadła na pomysł. - „Dochowam tej tajemnicy Stelli i zrobię wszystko, by otrzymała Magicalix. Będzie szczęśliwa, ponieważ zamierzałam to powiedzieć pozostałym.”
I tak dziewczęta poszły spać po wykańczającym dniu, ale za to miały silne postanowienia.

*

Następnego dnia Stella zbudziła się pełna zapału do pracy. Musiała zdobyć pieniądze na życie w Gardenii. Elegancko się ubrała i poszła do kawiarni. Zjawiła się punktualnie, co do minuty. Aż sama się zdziwiła, że może tyle osiągnąć.
- Jak mam ciebie nazywać? - zapytała ją szefowa.
- Rosa. - powiedziała cichutko młoda wróżka.
- Aha, to jest twoja współpracownica, Suzanne. Wszystko ci wytłumaczy. I jakoś się dogadajcie. Ja mam do załatwienia kilka spraw, na razie. - kobieta pochwyciła torebkę i wybiegła z kawiarni.
- Cześć, jestem Suza. - powiedziała dziewczyna. - Mam ci wszystko wyjaśnić, więc chodź. Muszę tobie pokazać kilka miejsc, które będziesz często odwiedzać.
Nastolatki szybko się zaprzyjaźniły. Okazało się, że lubią te same rzeczy i mają ten sam gust, a także urodziły się tego samego dnia w tym samym szpitalu.
- Czekaj, gdzieś cię widziałam... U Roxy, tak? - powiedziała Stella.
- Tak, jestem jej współlokatorką. A ty jesteś Stella? - odparła Suzanne.
- Zgadłaś. Ale nie mów nikomu, dobrze? - czarodziejka mimo wszystko chciała ukryć swój sekret i przez jakiś czas być anonimowa.
- Nie ma sprawy, każdy ma jakieś tajemnice. - Suza wbiła wzrok w podłogę. Dla Stelli znaczyło to jedno: jej nowa przyjaciółka coś przed nią ukrywa. Chciała wiedzieć, co.

*

Roxy wróciła do pokoju. Wczoraj była na randce z Tonym i jak zawsze było wspaniale. Najpierw byli w kinie na komedii romantycznej „Material Girl”, później udali się do restauracji na spaghetti, a na koniec jej chłopak odprowadził ją przed jej dom, skąd udała się do Magix'u. Wciąż patrzyła na jego zdjęcie, był taki przystojny...
Dziewczynę niepokoiło tylko jedno. Suzanne na każdą wzmiankę o Tonym... zmieniała temat. Roxa chciała wiedzieć, dlaczego, ponieważ nie rozumiała zachowania przyjaciółki. „Tak, pewnie się w nim zakochała.” - pomyślała zgryźliwie, ale opamiętała się. - „Nie rozumiem, o co jej chodzi, przecież jest bardzo ładna, nawet ładniejsza ode mnie.” - pomyślała bez cienia zazdrości. Dla Tony'ego i tak była tą najpiękniejszą.
Sięgnęła po książkę o czarach i otworzyła na stronie 60, gdzie miała zaznaczoną pracę domową. Nie było tej strony! Była zupełnie pusta! Roxy pomyślała, że chyba jej się coś przywidziało. To nie było możliwe. Szybko zbiegła do pokoju Faragondy.
- Faragondo... - zaczęła.
- O co chodzi, Roxy? - spytała przyjaźnie nauczycielka, odkładając czytaną książkę na stolik.
- Nie ma strony z pracą domową...
O nie! To niemożliwe!” - pomyślała kobieta, przyglądając się tej stronie. Powoli wracały kolory i strona stała się zupełnie normalna.
- Faragondo, co się stało? - zapytała niepewnie Roxy.
- Nic. Jak widzisz, kolory wróciły. Czy mogłabym dokończyć czytanie książki? - odparła z pozoru opanowana Faragonda.
- Tak, dziękuję. - dziewczyna opuściła pokój ulubionej nauczycielki. Nie rozumiała, o co chodzi. Ale nie była wścibska, więc nie dopytywała o sprawę.
Faragonda szybko skontaktowała się z matką Stelli.
- Luno, musimy się jak najszybciej zobaczyć. To pilne.

*

Stella wyszła na przerwę w pracy, która właśnie się zaczęła. Z ulgą spojrzała na zegar - zostały tylko 3 godziny do zakończenia jej zmiany. Bardzo chciała odpocząć, ponieważ praca kelnerki była naprawdę wyczerpująca. Jednak satysfakcjonowała ją myśl, że niedługo dostanie zarobione pieniądze.
Gdy zbliżała się do wyjścia, przed nią stanął jeden z jej klientów i wyciągnął przed siebie rękę z paczką papierosów.
- Może zapalisz? - zapytał przyjaźnie. Miał znajomą twarz, która nie kojarzyła się jej dobrze. Jednak nie mogła sobie przypomnieć, kim on jest.
- Dziękuję, ale nie palę. Proszę na zewnątrz. - odparła sucho Stella, ale w duchu trzęsła się ze strachu.
- Wyjdziesz ze mną, musimy o czymś pogadać. - powiedział nieznajomy. Jednak dziewczynę ciekawił fakt, że ktoś chce z nią porozmawiać. Ale o czym? Tego przecież nie wiedziała. Skuszona wyszła przed kawiarnię.
- Znasz tę blondynkę? - zapytał mężczyzna. Stella pokiwała głową.
- Poznałyśmy się dopiero dzisiaj, ale jest bardzo sympatyczna.
- A jak ma na imię? - to było kolejne pytanie.
- A dlaczego pan pyta? Z tego, co mi wiadomo, Suzanne nie ma zbyt wielu przyjaciół i żadnego chłopaka. - zauważyła Stella.
- O, widzę, że jesteś bystra. Niestety, nie pamiętasz mnie, a ja długo mieszałem w waszym życiu. - zaśmiał się pogardliwie, czując na sobie nieufny wzrok nastolatki.
- Naszym życiu? - przeraziła się Stella. Nagle poderwała się z miejsca. - Wiem, kim jesteś! Jesteś...

*

Tymczasem w Alfei był już poranek. Winx niechętnie wstały z łóżek i skierowały się na śniadanie. Całą noc śniły im się ich największe koszmary, o których wolałaby zapomnieć.
- Śnił mi się Roy, który mi się rzucił na szyję i powiedział, że mnie kocha. I nagle powrócił Nabu. Byliśmy bardzo szczęśliwi, ale Roy przez moje odrzucenie skoczył w przepaść. - westchnęła Aisha.
- Może lepiej nie mówmy o takich rzeczach? - zaproponowała Flora. Sama miała okropny sen, że Bloom wróciła na stanowisko liderki, przejęła Magicalix i strasznie się rządziła.
- Jak myślicie, dlaczego Stella uciekła? Przecież nie miała żadnego powodu. - Tecna wzruszyła ramionami. Flora zaczęła się zastanawiać i wyliczać:
- Zdradził ją chłopak, straciła najlepszą przyjaciółkę, jej rodzice chcą się znowu rozstać, nasz zespół się rozpada i do tego codziennie odkrywa coś nowego, nie zawsze przyjemnego. Ma gorsze życie od każdej z nas.
- Biedna Stella. - odparła Musa ze szczerym współczuciem. - Ciekawe, co teraz robi? Pewnie przeżywa przygodę swojego życia... Pewnie jakąś nieprzyjemną.
- Być może. Zjedzmy ten posiłek. Nie wiem jak wy, ale ja jestem strasznie głodna. - powiedziała Aisha i nie czekając na reakcję przyjaciółek, sięgnęła po dużą kanapkę.

*

Suzanne zaczęła wycierać kubki i szykować tacę z zamówieniami dla klientów kawiarni. Zobaczyła Stellę i jakiegoś mężczyznę. „Ciekawe, czy się znają?” - pomyślała, ponieważ przyjaciółka nie wyglądała na szczególnie zadowoloną.
Tymczasem Stella krzyknęła.
- Jesteś...
- Valtor. - odparł mężczyzna i tajemniczo się uśmiechnął.
- Jak to?! To niemożliwe! Przecież zabiłyśmy cię! Miałyśmy wtedy Enchantix! Cała Drużyna Światła się zebrała! I my, Winx!
- Droga dziewczynko... - zaczął Valtor. - Wszyscy zapomnieli o mnie i o zaklęciu, które rzuciłyście na mnie. Działało tylko dwa lata. Nie chcę planować zemsty, wiem, że jesteście dobre.
- Zwracasz się do mnie jak do małego dziecka, a niedługo skończę dwadzieścia lat! - syknęła Stella. - I dlaczego mam ci wierzyć?
- Moja droga, uwierz. Pojawię się tutaj jeszcze nie raz, ale pamiętaj, że nie jestem już złym człowiekiem. - powiedział Valtor.
- Nie życzę sobie, byś tutaj przychodził. Żegnam! - odparła zimno i wróciła do kawiarni.
Tymczasem mężczyzna także odszedł. Zaczął się nad sobą zastanawiać. Stella od zawsze się jemu podobała. Sympatyczna, zmienna. No, i młoda. Valtor tak naprawdę był tylko sześć lat od niej starszy. Niedawno dobiegły go pogłoski, że zerwała ze swoim dawnym chłopakiem. Jeśli to prawda, to... ma u niej niemałe szanse. Uśmiechnął się. Życie od razu nabrało kolorów.

*

- Faragondo, o co chodzi? - zapytała Luna. Siedziała na niewielkim fotelu przy biurku Faragondy. Pierwszy raz gościła w Alfei.
- Chyba dziewczyny powinny się dowiedzieć...? - zapytała nauczycielka. Matka Stelli zmieszała się i spuściła głowę.
- Jeszcze nie teraz. Nie jestem na to gotowa. - odparła szybko.
- Pojawił się znak. Znikła strona w podręczniku Roxy, a po chwili się pojawiła.
- O, nie! Szczególnie ona nie może się o niczym dowiedzieć! - krzyknęła Luna.
- Dlaczego? - zapytała Faragonda.
- Faragondo, później wszystko wyjaśnię. Teraz muszę odlecieć na Solarię, obowiązki mnie wzywają. Przepraszam. - odparła Luna i skierowała się do statku kosmicznego.
- Jesteśmy w kontakcie! - odparła wciąż zaniepokojona Faragonda.

*

Czarodziejki po śniadaniu weszły do salonu.
- Bloom!? - krzyknęła Musa.
- Chciałam was przeprosić. - zmieszała się. - Wiem, że źle zrobiłam. Zerwałam z Brandonem.
Po tych słowach Winx wiedziały, że muszą jej wybaczyć. Wszystkie roześmiały się. Do kompletu brakowało tylko Stelli. Nagle ktoś zapukał do ich drzwi. Musa poszła otworzyć. Przed drzwiami zobaczyła Faragondę, która weszła do salonu.
- Dziewczyny, musicie odnaleźć Stellę. To ważne.

Komentarze

  1. Bardzo ciekawy rozdział. Naprawdę świetny. Valtor się pojawia - cudownie i jeszcze ta kartka z książki Roxy, ciekawe o co chodzi. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :3.
    -----
    Co do szablonu to nie ma za co :3. Cieszę się, że mogłam pomóc. Fajnie, że jestem tu Adminką ;3. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#2

Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.

#o43. "Cambio dolor..."

Witajcie! :) Mam nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział, który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam swoje pomysły ^^. A, i jeszcze jedno. Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę dużo. No dobrze, to rozdział 8. ~*~ - Faragondo, ale dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora. - Jak wiecie, zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy, ja i jej mama. To naprawdę pilne! - A... czy to dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki oprócz Flory. - To dotyczy tylko Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii. - Ale zrobiła się chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się bezczelnie Aisha. - Aisha! Dlaczego się tak odzywasz?! Wcześnie

#o51. Kamila

Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^. A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki. Dziewczyna przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły. - Ach... - westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju. - Tyśka, otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana. Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę szafy. ***** - Dzień dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trze