Przejdź do głównej zawartości

#o43. "Cambio dolor..."

Witajcie! :) Mam nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział, który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam swoje pomysły ^^.
A, i jeszcze jedno. Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę dużo.
No dobrze, to rozdział 8.


~*~


- Faragondo, ale dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora.
- Jak wiecie, zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy, ja i jej mama. To naprawdę pilne!
- A... czy to dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki oprócz Flory.
- To dotyczy tylko Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii.
- Ale zrobiła się chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się bezczelnie Aisha.
- Aisha! Dlaczego się tak odzywasz?! Wcześniej nie byłaś taka! - Tecna aż pokiwała głową ze zdumienia.
- Przepraszam... Po prostu wciąż tęsknię za Nabu, brak mi go... Nie mam siły już żyć. - westchnęła cicho czarodziejka Morfix'u i rozpłakała się. Winx nie wiedziały, co robić. Żadna z nich nie znalazła się w takiej sytuacja, jak Aisha. Bardzo chciały jej pomóc, ale jednocześnie nie mogły. Zaczęły się zastanawiać, dlaczego ich przyjaciółka ma taką huśtawkę nastrojów. Czyżby stało się coś, o czym nie wiedziały? Coś... poważnego?
- Ais... Przecież masz nas i rodziców. I nawet Roy'a. - Musa próbowała pomóc przyjaciółce. Ale to nie poskutkowała. Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać.
- Roy'a, tak? - powiedziała sarkastycznie Aisha. - On mi wyznał miłość, a ja go odrzuciłam! Wiesz, jaki był wściekły?! Ale to nie moja wina, że go nie kocham. Nabu ciągle jest w moim sercu. - westchnęła. - A rodzice? Nie wiem, co o nich myśleć. Ostatnio są bardzo nerwowi i ciągle się kłócą. Boję się, że mogą wziąć rozwód...
- Nie martw się, Aya, wszystko będzie dobrze. - pocieszała ją Flora, chociaż sama w to wątpiła. Wszystko się waliło, jednak była szansa naprawienia wszystkiego. Niewielka.
- Mam taką nadzieję. - chlipnęła dziewczyna i poszła otrzeć łzy.
Niedobrze...” - pomyślała czarodziejka natury. - „Wszystko się wali, a my nic nie możemy zrobić. Jesteśmy bezradne. Trzeba działać, a nie stać jak kołek w płocie.”
Nagle wróżka wpadła na genialny pomysł. Musi odszukać Stellę na własną rękę.
- Wiecie co, dziewczyny? Muszę coś zjeść, a tutaj jest kawiarnia. Możemy za kilka godzin spotkać się przy Love&Pet? - spytała. Naprawdę była głodna, ponieważ nie zdążyła zjeść porządnego śniadania.
- Okej, do zobaczenia. O drugiej bądźmy przed naszym dawnym sklepem. A na razie rozejrzyjmy się za Stellą.
Gdy Flora weszła do kawiarni, Winx odeszły. Ustalały, która pójdzie do Frutti Bar - wszystkie chciały tam iść, a trzeba było się rozdzielić.
- Dzień dobry, mogę zamówić tą sałatkę? - spytała Flora, wskazując na sałatkę w menu.
- Tak, za kilka minut będzie gotowa. - uśmiechnęła się kelnerka. Czarodziejka ciągle na nią patrzyła, ponieważ w kelnerce było coś znajomego. Te same gesty i głos. Tylko kolor włosów i plakietka „Rosa” się nie zgadzały. Ale warto było spróbować.
Flora podeszła od kelnerki i powiedziała:
- Stella, wiem, że to ty.
- Jaka Stella? - skłamała kelnerka, udając, że o niczym nie wie.
- Wyczuwam kłamstwo. Nie kłam, wiem, że to ty. - odparła dziewczyna.
Stella spuściła głowę.
- Tak, to ja. - przyznała. - Chyba muszę ci wszystko wyjaśnić.
- W takim razie za chwilkę, przygotuj sałatkę. Jestem strasznie głodna.

*

Tymczasem Roxy przebywała w Alfei i ciągle zastanawiała się nad tą kartką. Co w niej takiego było, że Faragonda się zdenerwowała? Tego nie wiedziała. Nagle jej współlokatorki weszły do pokoju, ale słyszała, że rozmawiają. Schowała się pod łóżko Lilly, by usłyszeć temat ich rozmowy.
- Wiecie co? Ja się cieszę, że przyłożyłam Suzanne. Należało się. Co za cwaniara, nie chce imprezować. Takie osoby nie zasługują na szacunek. - Melike rozsiadła się wygodnie na łóżku Lilly, tak jakby było jej.
- Masz rację! Jeśli tego nie zrobi, dostanie kolejny raz od nas. - Laurel zachichotała.
- Pamiętajcie! Nie możemy się z nią przyjaźnić. Przecież to jest dziecko, nawet chłopaka nie ma. A niby rok starsza od nas. - Caroline mówiła powoli i poważnie, ale powago wystarczyło jej tylko do końca zdania. Wybuchnęła śmiechem.
- Za naukę, która jest najważniejsza zdaniem sztywniary Suzanne! - zawtórowała jej Lilly.
Dziewczyny wzniosły toast alkoholem, wypiły zawartość kieliszków i bełkocząc, dotarły do drzwi. Śmiejąc się, wytoczyły się na korytarz.
Roxy była przerażona.
Co one zrobiły Suzanne?!” - myślała gorączkowo. - „Skopały ją? Na śmierć? Nie, nie na śmierć, przecież jako duch nie mogłaby polecieć do Gardenii! To pobiły ją? Co jej zrobiły? Przecież to moja przyjaciółka, muszę jej bronić!”
Nagle nasunęła się jej dziwna myśl.
Dziwne, przecież jestem taka jak ona, ale ani razu o mnie nie wspomniały. To dlatego, że mam chłopaka?” - pomyślała i zaraz na myśl przyszedł jej Tony.
Czy ona go zna? Nie, przecież nie mogę być zazdrosna. Pewnie się kiedyś przyjaźnili.” - uspokoiła się Roxa. Jednak nie mogła przestać myśleć o Melike, Lilly i reszcie. Pobiły Suzanne! Przecież to jest karalne! Z drugiej strony, po doniesieniu mogły zrobić jej krzywdę... Musiała wybrać, a to nie było przyjemne. Wybór. A przecież nie pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji.

*

- Cambio dolor... - nuciła Suzanne. To była jej ulubiona piosenka, którą bardzo lubiła. Nie zmieniała zdania już od kilku lat.
Właśnie wycierała naczynia, a stojąca obok Stella szykowała sałatkę dla brązowowłosej wróżki.
- Możesz przestać to nucić? Nie znasz innych piosenek? - rzuciła Stella.
- Nie mogę, bo to moja ulubiona piosenka. Jak ty coś nucisz, to ja się nie czepiam, więc daj mi spokój. - odcięła się poddenerwowana Suzanne, nie wdając się w kłótnie. Stella była zdziwiona jej reakcją. Suza najwyraźniej czymś się martwiła, jednak księżniczka nie mogła znaleźć przyczyny jej kłopotów. Przygotowała sałatkę dla Flory i odeszła, by nie drażnić Suzanne.
- To twoja sałatka. - podała przyjaciółce wypełnioną miseczkę.
- Dzięki, to usiądźmy. - powiedziała średnio zadowolona Flora. Coś ją martwiło. - Opowiadaj.
- No, cóż. Jak wiesz, Brandon mnie zdradził. Zrozumiałabym nawet, gdyby to była inna dziewczyna, tylko nie Bloom. - westchnęła Stell. W jej oczach pojawiły się łzy. - Zerwałam z nim. Poleciałam na Solarię, ale tam była napięta atmosfera. Rodzice ciągle się kłócili. Wyczułam, że ojciec nie kocha mamy i od razu wróciłam. Ale wy też się biłyście, Winx się rozpadało. Postanowiłam uciec od tych wszystkich problemów. - wyjaśniła blondynka, nie wspominając nic o Valtorze.
- No tak... - przyznała Flora. - Na dodatek Aya ma kłopoty z rodzicami, ciągle się kłócą.
- Oni?! - Stella wytrzeszczyła oczy. - Prędzej uwierzyłabym, że to rodzice Bloomy się rozwodzą.
- Naprawdę? - czarodziejka natury zaśmiała się, ale zaraz później posmutniała. - Na dodatek tęskni za Nabu...
- Ach, ta miłość. - Stell pokiwała głową i westchnęła. - A jak tam Helia?
-Wszystko dobrze, ale ostatnio jest zajęty treningami. Na szczęście codziennie wieczorem znajduje czas, by do mnie zadzwonić. - uśmiechnęła się Flora.
- Zazdroszczę ci, że tobie wszystko się układa. Wolałabym być na twoim miejscu, przynajmniej twój chłopak mimo wszystko jest ci wierny. - wyznała Stella. - Po moim od początku powinnam była się spodziewać, że nigdy nie będzie tylko ze mną.
- Cambio dolor. - odparła Flora, popijając wodę.
- Masz rację. - przyznała księżniczka Solarii.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to Faragonda cię szuka. To jest naprawdę pilne. - w końcu powiedziała czarodziejka natury.
- Tak pilne, jak powiedzenie jakiejś błahostki? - odparła sarkastycznie Stella.
- Ona to konsultowała z Luną! - krzyknęła Flora. Blondynka od razu spoważniała.
- Ale nie mogę jeszcze lecieć. Zostały mi pół godziny do zmiany.
- W takim razie zaczekamy pół godziny. - odparła szatynka. Obie zamilkły, nawet ruch na ulicy ucichł. Słyszały tylko Suzanne, która niezmiennie nuciła „... Cambio dolor...”.

*

W tym samym czasie czarodziejki ciągle szukały Stelli. Musa poszła do Frutti Bar, Tecna skierowała się w stronę centrum handlowego, Bloom poszła do restauracji „Bueno”, a Aisha do pamiętnego parku, gdzie Mitzi i jej przyjaciółki przeszły na stronę zła za sprawą Czarowników z Czarnego Kręgu. Żadna z nich nawet nie trafiła na ślad znajomej blondynki - co więcej, nikt jej ostatnio nie widział. Nie miały pomysłu.
Powoli dochodziła druga. Musa, Tecna, Aisha i Bloom spotkały się pod sklepem Love&Pet. Jednak nigdzie nie było Flory, co wszystkie zdziwiło. Nagle zadzwonił telefon Musy.
- Cześć, tu Flora. - odezwał się znajomy głos.
- Flora!? Gdzie jesteś? - Musa prawie krzyknęła.
- Muszę wracać do Alfei, mam do załatwienia ważną sprawę, o której zapomniałam. Niedługo się odezwę. - powiedziała czarodziejka i rozłączyła się.
- Flory nie będzie, musi coś załatwić. Szukajmy dalej. - powiedziała Musa i nastolatki znów się rozdzieliły, nie mając najmniejszego pomysłu na to, co mają dalej robić. Do szkoły nie chciały wracać, nie miały na to ochoty.

*

Po jakimś czasie Stella i Flora znalazły się w Alfei.
- Faragondy nie ma, poleciała spotkać się z panią Luną. Za dwie godziny powinna wrócić. - powiedział profesor Wizgiz.
- Za dwie godziny!? - córka Luny o mało nie krzyknęła. Gdyby to zrobiła, wszystkie wróżki przebywające w Alfei usłyszałyby ją.
- Przyjaciółka chciała powiedzieć, że już dość długo czekała. - Flora uśmiechnęła się przepraszająco do profesora.
- Nie szkodzi, rozumiem zdenerwowanie. Do zobaczenia, dziewczyny, muszę iść na zajęcia. - odparł profesor i wyszedł z gabinetu.
Ciekawe, co takiego mają mi do powiedzenia? I kto jest tą koleżanką?” - pomyślała Stella. - „Pewnie rodzice coś przede mną ukrywają, ale co to może być...?”.
- Stell, wracamy na Ziemię? Nie wiem, co będziemy robić przez te dwie godziny... - powiedziała trochę zmęczona Flora.
- I co, chcesz się natknąć na Bloom i resztę? - czarodziejka pokręciła głową. - Odpada.
- Ale naprawdę nie mam pomysłu na dalszy plan zajęć... - odparła Flora.
Aaa!” - nastolatki usłyszały czyjś krzyk. Nie zastanawiając się dłużej, zbiegły po schodach.
A mówiłaś, że nie mamy nic do roboty...” - Stella była zadowolona, że miała rację. Flora skrzywiła się, choć nie było tego widać. W końcu dotarły na dół, gdzie czekała na nie przerażona brunetka.
- One są pijane, czuć od nich alkohol! - pisnęła.
Dziewczyny zobaczyły twarz jednej z dziewczyn.
- Melike... - szepnęła niezadowolona Flora. Cała sytuacja nie podobała się jej. Coś się nie zgadzało.
- Musimy kogoś zawiadomić. - powiedziała Stella i nie czekając na reakcję przyjaciółki, zaczęła wołać: „Halo! Niech ktoś tu przyjdzie! Tutaj leżą pijane dziewczyny!”.
Na miejscu niemal natychmiast zjawił się profesor Wizgiz, który pomógł przetransportować Melike, Caroline, Lilly i Laurel do gabinetu dyrektorki. Zjawił się tłum dziewczyn, które z pogardą patrzyły na nietrzeźwe koleżanki.

*

- Nie wierzę, po prostu nie wierzę! - powiedziała Bloom. Była już godzina szesnasta, a po Florze ani śladu to było podejrzane, bo wróżka nigdy się tak nie zachowywała. Miała zadzwonić do Musy, ale nie zrobiła tego. Bez sensu.
- Może się czymś zajęła? - podsunęła myśl Aisha.
- Od dwóch godzin nie daje znaku życia. Chyba oszaleję. - jęknęła rudowłosa czarodziejka. I jak na komendę rozległ się dźwięk telefonu Musy.
- O, przyszła wiadomość. - powiedziała posiadaczka komórki. Wszystkie patrzyły na ekranik z SMS-em od Flory: „Hej! Przepraszam, że martwiłyście się o mnie. Wszystko jest w porządku. Zapomniałam się odezwać, bo byłam zajęta.”.
- I co odpiszesz? - spytała Tecna. Musa po chwili zastanowienia wystukała:
A co było taką pilną sprawą?”.
Po chwili komórka zadźwięczała: „Wyjaśnię Wam później, teraz muszę już kończyć. A, jeszcze jedno! Portal do szkoły jest tymczasowo zamknięty. Na razie, Flora”.
- Super. - mruknęła Aisha.
- Chodźmy od Frutti Bar! - zawołała pogodnie Bloom.
- Dobry pomysł, Bloo. - odparła Tecna. Podniosły się z ławki i zaczęły iść w stronę ukochanej kawiarni.

*

- Dzień dobry, Faragondo! - zawołała Stell.
- Witaj, Stello. Porozmawiamy później, teraz muszę zająć się sprawą dziewczyn. - westchnęła nauczycielka.
Flora nie okłamała przyjaciółek. Alfea naprawdę była otoczona blokadą ochronną, by nie dopuścić wścibskich dziennikarzy do szkoły. Faragonda sama nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Swoje kroki skierowała w stronę jej gabinetu, gdzie czekały na nią już wytrzeźwiałe nastolatki.
- Witajcie.
- Cześć, Gonda, co my tu robimy? - Caroline niczym się nie przejmowała, podobnie jak jej przyjaciółki.
- Nie masz prawa się tak do mnie zwracać! - krzyknęła Faragonda. - Upiłyście się!
- No to co z tego? - odparowała Laurel. - W szkole każdy się upijał, więc?
- Ale to nie jest zwykła szkoła. I macie pół godziny na spakowanie swoich rzeczy, zostajecie wyrzucone z Alfei. - dyrektor nie miała litości dla bezczelnych uczennic. Zaś one były gotowe błagać ją na kolanach, by ich nie wyrzucała. To nie złamało Faragondy. Dobrze wiedziała, że nie dostaną się nawet do Chmurnej Wieży.
Bezceremonialnie wyrzuciła je z gabinetu.
- Faragondo? - Stella zerknęła przez uchylone drzwi. - Czy mogę teraz...?
- Na razie nie, muszę ochłonąć. - odparła nauczycielka.
I Stell odeszła do swojego pokoju. I tylko Flora usłyszała, jak dyrektor płacze. Jednak nie mogła wejść, nie chciała przeszkadzać. Dobrze wiedziała, jak Faragonda bardzo starała się o dobrą opinię Alfei i jak bardzo się starała.
W końcu napisała do Musy: „Melike, Caroline, Lilly i Laurel się upiły. Nawet nie wiecie, jaka to jest sensacja.”.
Nie musiała długo czekać na odpowiedź: „O rany, naprawdę? I co, wyrzucono je z Alfei? /Aya”.
Oczywiście, że tak! Bariera będzie odblokowana niedługo.”.

*

Tymczasem Suzanne pracowała na swojej zmianie. Akurat przygotowywała ciasteczka dla narzeczonych. Było jej miło patrzeć, że są zadowoleni z jej wypieków.
Po chwili zobaczyła tajemniczego mężczyznę, którego widziała wczoraj ze Stell. Wtedy kłócili się, a dziś wydawał się bardziej spokojny.
- Czy jest Stella? - zapytał.
- Akurat teraz jej nie ma, jej zmiana skończyła się kilka godzin temu. - odparła Suzanne. - A... dlaczego pan pyta?
Mężczyzna odwrócił wzrok.
- Chciałem z nią porozmawiać, ale zrobię to jutro. - powiedział po dłuższej chwili milczenia.
Suza uśmiechnęła się przepraszająco.
- Akurat jutro ma wolne, ale pojutrze będzie cały dzień.
- W takim razie do zobaczenia. - odparł nieznajomy i wyszedł z kawiarni. A Suzanne zaczęła się zastanawiać, kim jest ten nieznajomy? I co się dzieje ze Stellą? Wprawdzie jej zmiana się skończyła, ale miała wpaść po książkę, którą zostawiła. „Stella i książki...” - Suza parsknęła śmiechem.

*

Była już godzina dwudziesta. Winx odwiedziły ukochany Frutti Bar, gdzie spotkały Morganę. Dowiedziały się, że na wyspie Tir-nan-ok jest wszystko dobrze, a Nebula świetnie sprawdza się w roli królowej. Aisha i Musa poszły porozmawiać na plażę, a Tecna pomagała naprawiać sprzęt. Jedynie Bloom pozostała bez zajęcia. Po kilku minutach zebrały się przy różowym parasolu.
- Może wrócimy do Alfei? Tu jest trochę nudno... - zaproponowała Tecna. - A ja już naprawiłam sprzęt. Portal jest już otwarty.
- Niezły pomysł! - zgodziła się Musa. Chwilę później były już w Alfei. Zobaczyły Florę biegającą w tę i z powrotem. Zanosiła dość dużo rzeczy.
Aisha dostrzegła Stellę, która miała nieobecny wzrok. Była zamyślona, co nie zdarzało się jej często. „Chyba Flora zaciągnęła ją od Alfei, bo Stell sama by nie wróciła” - pomyślała o przyjaciółce z wdzięcznością.
- Flora! - w końcu krzyknęła Tecna. - Dlaczego tak ciągle biegasz? I tak jesteś za chuda!
- Wiem. - przyznała czarodziejka. - Ale pomagam Faragondzie nosić te różne rzeczy. Wyobraź sobie, że to są wszystkie rzeczy Melike i jej koleżaneczek.
- Wyobrażasz sobie Melike mającą ubrania w jednej szafie? - zaśmiała się Tecna.
- Właśnie nie za bardzo. Zobaczymy się za chwilę, jeszcze tylko... kilka toreb... - sapnęła Flora i znów rzuciła się w wir pomagań.
Naprawdę Flora jest gotowa do takich poświęceń, nawet jeśli jest naprawdę zmęczona? Nie wierzę.” - pomyślała Tecna. - „I ona jest za chuda!”
- Hej, Stella! - odezwała się Bloom. Dawna przyjaciółka spojrzała w jej stronę.
- Cześć. Czego tak naprawdę chcesz ode mnie? - odparła niemiło Stell.
- Ale o co ci chodzi!? - krzyknęła rudowłosa.
- Zabrałaś mi wszystko, co miałam! - w oczach blondynki pojawiły się łzy. Bloom zaczęła żałować tej rozmowy.
- Zerwałam z twoim byłym, nie rozumiesz? - księżniczka Domino postanowiła być oschła.
- Wiem o tym. - odparła Stella ku zdumieniu Bloomy. - Może jeszcze powiesz mi, że chcesz, bym dalej była twoją najlepszą przyjaciółką? Weź mnie na litość. Jeśli chcesz być miła, nie zachowuj się tak - dobrze ci radzę. Na razie nie jestem gotowa, by się z tobą przyjaźnić. Może za jakieś... dziesięć lat? - dokończyła i poszła do pokoju.
Flora skończyła nosić torby i także pognała do pokoju. Miała serdecznie dość napiętej atmosfery wśród przyjaciółek.
Pomocy! - zapisywała w pamiętniku. - Mam dość atmosfery wśród Winx. Znalazłam Stellę i niby wszystko dobrze, ale... znowu kłótnia. A miałyśmy zamiar je pogodzić. Dlaczego Stell jest taka niemiła? Ale to wszystko wina Bloom, mogła nie być z Brandonem za jej plecami. No, i jeszcze Helia. Ale jemu nie mogłabym się zwierzyć, mógłby wszystko wygadać przyjaciołom. Boję się. Co będzie, jeśli nasza grupa się rozpadnie? A jeszcze na dodatek wojna dziewczyn o Magicalix... Tak, jakby tylko moce się liczyły. A trzeba patrzeć na rzeczywistość...
Na dodatek Stell chyba coś ukrywa. Zakochała się?
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. „Cambio dolor”. Do zobaczenia, Flora.
Wyjrzała przez okno. Młode wróżki bawiły się w ogródku. „Ach, ile bym dała, by znaleźć się na ich miejscu.” - pomyślała Flora i westchnęła. Nie wiedziała, dlaczego także ona musiała płacić za błędy swoich przyjaciółek.
Położyła się na łóżku i zasnęła. Tak zastały ją przyjaciółki, które pół godziny weszły do pokoju.

*

Młody, 20-letni chłopak siedział przy biurku. Popatrzył na zdjęcie swojej dziewczyny, która miała różowe włosy. Leciutko się uśmiechnął. Do dziewczyn i przyjaciółek miał szczęście, zawsze wybierał te właściwe i wierne.
Na myśl przyszła mu jego dawna dziewczyna i przyjaciółka, Suza. Wiedział o niej dosłownie wszystko - o jej rodzinie, o kłopotach w szkole, o tym, że mimo wszystko uwielbia gorzką czekoladę, o wielbieniu do „Zbuntowanego anioła” i o tym, że marzy o zawodzie kelnerki. Znał ją lepiej niż ona sama. Nie wiedział, dlaczego z nią zerwał. Przecież ona rozumiała go najlepiej. Teraz zastanawiał się, co robi. Pewnie pracuje w zawodzie kelnerki. Ma wielu przyjaciół i jest bardzo lubianą osobą. Uczy się w Alfei, w szkole dla czarodziejek. A oprócz tego wcale się nie zmieniła.
Wyjrzał przez okno. Pod oknem właśnie przechodziła jakaś dziewczyna, blondynka. Bardzo podobna do Suzanne. Nie, to chyba ona. Nie mógł się pomylić. Jego dawna dziewczyna, którą bardzo kochał. Westchnął. Nagle zechciał z nią pogadać i się zwierzyć ze wszystkiego.
Pod wpływem impulsu zadzwonił do niej. Odebrała dziewczyna przechodząca przed oknem.
- Cześć, Suza! - powiedział.
- Hej. Jaki masz problem, że dzwonisz? - usłyszał chłodny ton koleżanki.
- Wiesz, że stoisz przed moim domem? - odparł.
- Naprawdę? Nie wiedziałam, że się przeprowadziłeś.
- Mogłabyś wpaść? Chciałem pogadać.
Suzanne była zaskoczona. Nie rozmawiali od kilku miesięcy, a nagle się odzywa.
- Innym razem, muszę iść do domu. - powiedziała ciągle zaskoczona i wyłączyła telefon. Chłopak nie był na nią zły. Wiedział, że ciągle jest na niego wściekła i że ma do niego żal.

*

- Faragondo, czy teraz mogę porozmawiać? - zapytała Stella późnym wieczorem.
- Może jutro? Teraz mam całonocny dyżur, a twoja mama także jest zajęta. - odparła Faragonda, zbierając rzeczy do torebki.
- Dobrze, zgadzam się. - powiedziała rozczarowana blondynka. - Hm... chciałam zapytać, kiedy może być lekcja o Magicalix'ie?
- W najbliższych dniach. - uśmiechnęła się kobieta.
Stella wyszła i zobaczyła samotnie siedzącą Florę na parapecie. Czarodziejka natury płakała.

Komentarze

  1. Hm, kolejny cudowny rozdział. Tak miło czyta się to opowiadanie. Ciekawa jestem jak akcja potoczy się dalej :3. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko =D Pozdrawiam ;33.

    OdpowiedzUsuń
  2. '- Flora! - w końcu krzyknęła Tecna. - Dlaczego tak ciągle biegasz? I tak jesteś za chuda!' ^^

    Kolejny świetny rozdział i do tego długi. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#2

Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.

#o51. Kamila

Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^. A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki. Dziewczyna przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły. - Ach... - westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju. - Tyśka, otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana. Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę szafy. ***** - Dzień dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trze