Przejdź do głównej zawartości

002. Moje miasto

Jakoś tak... Nie wiem, co dodać.
Wczoraj zastanawiałam się, czy jest sens myśleć. No jest. Tak mi się przypomniała rozmowa moich przyjaciół na chacie, jeden z nich nazwał pozostałych 'tosterami'. Wspominam to ze śmiechem. Lubię tak sobie powspominać momenty, które były naprawdę zabawne, w drodze do szkoły. Przy okazji wsłuchuję się w szum miasta, mimo że rano nie jest głośno. Po drodze spotkam kogoś jeszcze i tak miło sobie idziemy. Czasem jeszcze wstępuję po wodę gazowaną lub bułeczki (najczęściej do Biedronki). Lubię swoje miasto. Nie chciałabym z niego nigdy wyjeżdżać. Na dodatek mieszkam w centrum i wszędzie mam blisko, a Biedronkę mam dosłownie za murem :) Przyzwyczaiłam się do szumu miasta, do gwaru. I wiem, gdzie są poszczególne sklepy. Nie potrafiłabym nagle zamieszkać na wsi. Tam życie jest dla mnie trochę za spokojne...

Kiedyś wzruszało mnie dużo rzeczy. Pies Lampo, Titanic, Kubuś Puchatek... Ale teraz jestem trochę twardszą osobą i wzrusza mnie niewiele rzeczy. Ale jak wspominam Titanic, to łezka w oku się kręci... Zwłaszcza pod koniec drugiej części. Nie wytrzymałam i popłakałam się. Rodzice uspokajali mnie jakąś godzinę. Zmęczona płaczem zasnęłam.
Jak leciał film Franklin i coś tam, i jak jego babcia opowiadała mu historię, że jak miała trzy latka, wybuchł pożar i w tym pożarze zginęli jej rodzice. Schowałam się pod dziadkowy stół i się poryczałam. Ale to było w 2, może 3 klasie.
No i muszę przyznać, że jestem sentymentalna. NIGDY nie wyrzucę moich starych pamiętników. Z pluszakami nie chcę się rozstać, mimo że zajmują mi miejsce w pokoju. Tak jest i już. Nie chcę tego zmieniać.

A że się rozpisałam, a muszę kończyć, dodam cytat mojego taty: 'Łyżkę ryżu i kijem po krzyżu' :) Bye, Linn.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#2

Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.

#o51. Kamila

Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^. A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki. Dziewczyna przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły. - Ach... - westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju. - Tyśka, otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana. Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę szafy. ***** - Dzień dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trze

#o43. "Cambio dolor..."

Witajcie! :) Mam nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział, który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam swoje pomysły ^^. A, i jeszcze jedno. Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę dużo. No dobrze, to rozdział 8. ~*~ - Faragondo, ale dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora. - Jak wiecie, zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy, ja i jej mama. To naprawdę pilne! - A... czy to dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki oprócz Flory. - To dotyczy tylko Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii. - Ale zrobiła się chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się bezczelnie Aisha. - Aisha! Dlaczego się tak odzywasz?! Wcześnie