Przejdź do głównej zawartości

#o39. Special Rosa!

Hej ;). Postanowiłam opublikować moja stare opowiadanie. Trochę długie, ale mam nadzieję, że się spodoba. Imię bohaterki to Rosa, po hiszpańsku róża.


- Halo? Czy jest tu ktoś? - pytała młoda dziewczyna. Jakimś cudem znalazła się w kamiennym, opuszczonym pałacu. Co z tego, że była do tego przyzwyczajona. Ale to było obce dla niej miejsce.
Przydeptywała swoją ukochaną suknię. Nie wiedziała, znalazła w pałacu. Czyżby została porwana? Tego nie wiedziała. Chciała wiedzieć, lecz w pałacu nie było nikogo, kto odpowiedziałby na jej wołania.
Usiadła na drewnianej ławce. Zaszkliły się jej oczy. Ale obiecała sobie, że nie może płakać. Tylko dlatego, że nie chciała sobie popsuć makijażu. Drewniana ławka się zapadła. Suknia została zabrudzona.
- I co ja teraz zrobię? - myślała rozpaczliwie. - Przecież to moja jedyna suknia, jedyna jaką kiedykolwiek miałam. Ooo... - ujrzała różnokolorowe światła. - Piękne...
Podeszła.
- Nie, nie możemy jej tu zostawić. Jest za ładna. - usłyszała głos.
- To co niby zrobimy? Musimy zdobyć te pieniądze, musimy mieć ten okup.
Zostałam porwana!” - przemknęło jej przez myśl. Jak najszybciej wybiegła z pokoju, obmyślając plan ucieczki.
~*~
- Bla, bla, bla, coś tam, coś tam.
- Seli, nie fałszuj! - zaśmiała się Flora.
- Ja fałszuję?! Ja fałszuję?! - mało brakowało, a Selina zamachnęłaby się wazonem z fiołkami na Florę.
Dziewczyny, zwane Winx, przygotowywały się do balu absolwentek. Taki był zwyczaj w ich wymiarze. Co roku absolwenci także innych szkół świętowali. Wszyscy myśleli o tym, by wypaść jak najlepiej i dostać nagrodę „Dance Queen”. Magiczne dziewczyny dopiero w tym roku mogły uczestniczyć w balu, nazywanym „Magixis” ze względu na wymiar Magix.
Roxy, która nie chciała iść na bal, usiadła spokojnie na krześle i zaczęła kartkować książkę o Magixis.
Bal Absolwentów jest znaną i popularną formą rozrywki wśród magicznych osób. - czytała. - Jednak TYLKO absolwenci mogą w nim uczestniczyć. Jest nazywany Magixis, co wskazuje na magiczne obrzędy w starych czasach.
- Ej, ej, dlaczego Magixis jest podkreślone? - spytała Stella.
- Ponieważ to odniesienie do tego hasła – Roxy wzniosła oczy do nieba na gest frustracji. I zaczęła znów czytać:
Magixis – najdoskonalszy bal dawnych czasów. Organizowany od XVII wieku. Na ten bal przychodziły wyłącznie młode dziewczęta i młodzi panowie. Nie mogli być magiczni, ponieważ za ten czyn karano nawet śmiercią. Można było przyjść wyłącznie na czarno. Nie wolno było mieć trzewików ani nieodpowiednich butów (patrz: złe buty).
Nazwa wzięła się od panny Kariny Minnot. Bowiem ona ukryła fakt, że jest wróżką. Jednak jej rodzice zapłacili organizatorom i dzięki temu panna Karina nie została stracona. Od tej pory na bal mogły przychodzić jedynie magiczne osoby. Zaś w tych czasach było modne dodawanie dźwięcznej końcówki -is.
- A ja myślałam, że to młody wyraz. - szczerze zdziwiła się Bloom.
- O rany! - krzyknęła Flora. - Szybko! Za pół godziny jest bal!
~*~
Młoda dziewczyna wydostała się z tajemniczego zamku. Niestety, zaczął padać deszcz. „I tak ubrudziłabym sobie sukienkę. I buty też” - pomyślała. Jednak radość z tego, że udało się jej uciec porywaczom była dużo większa niż smutek spowodowany pobrudzeniem sukni. Chciała znaleźć się w ciepłym domu, w pięknej, nowej sukience. Nagle wokół niej zrobiło się biało.
- Otwórz odpowiednie drzwi... - usłyszała głos.
- A które są odpowiednie? - spytała z rozpaczą i nadzieją.
- Które wybierzesz...
Zawahała się. Jednak skierowała się w stronę czarnej plamy.
BUM! Znalazła się w czyjejś szafie. Była obładowana najróżniejszymi sukienkami. Nawet o jednej z nich dziewczyna mogła tylko pomarzyć. W końcu dotarła do drzwi. Otworzyła je.
Stanęła na fioletowym dywanie. W pokoju był balkon, nawet łazienka. Wyjrzała za drzwi pokoju. Pomyślała, że to może być hotel.
- A szafa nie wygląda na taką dużą. - stwierdziła.
Wyszła na korytarz. Wybrała czarne drzwi. W tym pokoju wszystko było czarne. Ubrania też. Zobaczyła ulotkę o balu.
MAGIXIS!
Zapraszamy na bal „Magixis”! Najdoskonalszy bal, najfajniejszy i przede wszystkim – najpiękniejszy. Możesz przyjść, tylko musisz być magiczna/magiczny. Będzie w dzień zaćmienia Słońca o godzinie 12. Zapraszamy! Nie będziesz żałować!
Klub Winx

- Hm... Dziwne. Ale pójdę. - pomyślała. Na łóżku zobaczyła piękną, czarną bransoletkę. - Piękna! - natychmiast założyła ją na rękę. Zmieniła się w piękną dziewczynę, ubraną na czarno.
Bum!, bum!, bum!. Usłyszała bicie dzwonów. Ogłaszały godzinę osiemnastą. Chciała znaleźć się tam, gdzie się odbywał ten bal.
Przeniosła się przed ogromne mosiężne drzwi. Z pewnością siebie otworzyła je. Spojrzeli na nią wszyscy absolwenci. Najwyraźniej musiała przerwać uroczystą przemowę.
- A towarzyszka to kto? - Stella podeszła do dziewczyny, szturchając ją palcem.
- Jestem Rosa, chociaż mówią na mnie Ross. - odparła dziewczyna.
- Nie obchodzi mnie, kim jesteś, musisz wyjść. Nie ma ciebie na liście. - widząc łzy w oczach dziewczyny, czarodziejka zmieniła ton na bardziej przyjacielski. Ale to nie zmieniło reakcji Rosy. Łzy zaczęły jej płynąć z oczu. Wybiegła i trzasnęła drzwiami. Urwały się i potoczyły się w stronę tarasu.
- Stello, jak mogłaś?! - pani dyrektor skrzyczała młodą wróżkę. - To jest potężna czarodziejka, Rosa. Teraz będziesz miała z nią do czynienia!
- Ale popsuła nam bal... - Bloom stanęła w obronie przyjaciółki.
- Ale to się nie liczy – odezwała się Icy.
- Bądź cicho! - krzyknęła wściekła na Rosę i Icy Flora. - Ale co z balem?
- Nie będzie balu. Musimy naprawić szkody i jak najszybciej odnaleźć Larinę. Dowiedziała się o swojej potężnej mocy i może Was zniszczyć! - powiedziała przerażona dyrektor.
- A kim ona w ogóle jest?! - krzyknęła Stella. - Jakąś paniusią, której zachciało się balu?! Może jeszcze będziemy spełniać jej wszystkie zachcianki?! A może, Faragondo, powiesz nam, że mamy misję ją pokonać i że to ja będę musiała spróbować?!
- Brawo, Stello. - dyrektor zaświeciły się oczy. - Zaczynacie jutro rano.

- Po co ja się w to wpakowałam?! - wyrzucała sobie Rosa. Ale cieszył ją fakt, że miała magiczne moce. I to dużo silniejsze niż moce „obrzydłych” Winx. Pomyślała, że chce mieć ukryty pokój w podziemiach. I chce się w nim znaleźć.
Pojawiła się tam natychmiast. W jej pokoju było wszystko, czego tylko zechciała. „A gdyby tak... gdyby udało mi się przemienić...” - pomyślała.
- Przemieniam się... przemieniam się... - powtarzała.
Udało się. Stała się czarną czarodziejką, która sieje moc zniszczenia. Jej moce miały służyć do dobrych celów była czarodziejką rzeczy nadprzyrodzonych. Poleciała do pokoju Winx. Nikogo tam nie zastała.
- Telekineza! - krzyknęła Rosa. Cały pokój wróżek został zdemolowany. Ubrania Stelli zostały pobrudzone. Tak jak inne meble. Zaśmiała się władczo. I niech Winx się bronią! Ona ma wielką moc.
Stała się niewidzialna. Chciała tylko zobaczyć reakcję czarodziejek.
~*~
- RATUNKU! - Bloom wydarła się na cały głos.
Dyrektorka przybiegła po chwili.
- Na moce Magixu! - krzyknęła z przerażeniem. Pokój wróżek wyglądał „przeokropnie”, tak jak po pożarze. - Dziewczyny, co tu się stało?!
- Przyszłyśmy i tak było jużż... - Stella trzęsła się ze strachu. Ale także dlatego, że było zimno, a nie miała czym się nakryć. - Zzzzimno mmm-mi... Z-z...
- Nie martwcie się, coś wymyślimy. Pochodźcie po pokojach uczennic i poszukajcie jakichś ubrań. Przyjdźcie do mojego gabinetu za pół godziny.
- Jak myślicie, to mogła być ta Róża? - zapytała Flora.
- Ross? - odparła Stella.
- Może Rose?
- Rosin?
- Rosa. - ostatecznie powiedziała Roxy.
- Roxy! Gdzie byłaś? - spytała z niepokojem Bloom.
- W bibliotece. Rozmawiałam z Rosą.
- O czym gadałyście? Gdzie ona jest? Dlaczego zdemolowała nasz pokój? - sypały się dziesiątki pytań.
- Chciała się przyłączyć do Was. Ale, jak widać, mile widziana nie będzie.
- A skąd ją znasz?
- Zaprzyjaźniłam się z nią. Żegnajcie.
- Rooxie, nie odchodź! Nie zostawiaj nas! Roxy!!!
Niestety, Roxy odeszła od nich. Nie mogła znieść presji Winx. Selina rozpaczliwie wołała za nią, ale to nie nie dało.
Zabawna, inteligentna Roxy, która była czarodziejką zwierząt, odeszła.
- Nigdy jej nie zapomnę – powiedziała, chlipiąc, Flora.
Na horyzoncie pojawiła się Rosa.
- Co z Was za smutasy i beksy. Nie wiedziałam, że takie jesteście. - powiedziała szyderczo, patrząc na zapłakane twarze wróżek.
- Nie wystarczy ci, co zrobiłaś! - krzyknęła Stella.
- A co ja zrobiłam? - zmieszała się Rosa.
- Przez Ciebie Roxy odeszła. - uspokoiła się Bloom.
- Ach, to – zauważyła inteligentnie Ross. - Poprosiła, bym dała Wam tę kartkę.
Tecna zaczęła czytać:
Drogie Winx!
Na pewno będzie Wam to przykro czytać. Ale trudno. Nie obchodzi mnie to. Zawiodłyście mnie, gdy prosiłam Was o pomoc. Ale teraz to nieważne, Rosa pomogła mi rozwiązać ten problem.
Jesteście zapatrzone w siebie. Świata nie widzicie. Ale to jest Wasz problem, nie mój. Mój był taki, że nie chciałyście mi pomóc. A uważacie się za idealne, bezbłędne i za najlepsze przyjaciółki. Ja chcę żyć w normalnym towarzystwie, wśród normalnych przyjaciółek. Chcę Wam pokazać, jakie jesteście, to nie wytykanie błędów. Dla Was błędem jest nałożenie nieodpowiednich dżinsów. To nie jest normalne, no chyba że u Stelli. Za bardzo przejmujecie się sobą.
Pomyślicie, że to ja jestem nienormalna. Lub zaczniecie płakać. A ja się tak zachowywałam, bo chciałam Wam coś pokazać. Lecz Wy nic nie dostrzegłyście. I ja Wam tego nie powiem, Rosa też nie. Ona nie wie, o co chodzi, nie wytykajcie jej nic. Ona NIC, ale to NIC nie zrobiła. To ja się z nią zaprzyjaźniłam i to ja odeszłam. Nawet ona początkowo protestowała przeciwko mojemu odejściu od Was. W końcu „jesteście SUPER-Winx! Nic Was nie pokona!”.
Nie wiem, czy będę chciała do Was jeszcze napisać. Możecie napisać do mnie. Musicie poszukać Rosy, by dostarczyła kartkę. Napiszę... kiedyś. Do zobaczenia.
Roxy
- Jakie to smutne... - chlipnęła Flora.
- Nie płacz, musimy coś zrobić – powiedziała Bloom.
- Ale co? - spytała zdumiona Selina, patrząc na list.
- Chciała nam coś przekazać. Jednak zastanawia mnie co... - zamyśliła się.
- Domyślam się – powiedziała drwiąco Ross.
- Niby co? Że jesteśmy złe, nikczemne i ponure? - odparła Flora.
- Chciałabym. - stwierdziła dziwnym głosem Rosa. - Ale... postaram się Wam pomóc.
- Ty?! Pomóc?!
- Tak.
Dziewczyny milczały.
- Podeszła do Was po balu taka dziewczyna z siwymi czy tam białymi włosami.
- No tak. - przypomniała sobie Flora. - Krzyknęłam na nią.
- Powiedziała później do tych dwóch... Czekajcie, zapisałam to. Akurat jestem w przemianie Believix, więc mogłam cofnąć się w czasie.
Spojrzały na karteczkę.
@: Zniszczymy je.
^: Kogo???
*: GŁUPIA JESTEŚ?!
@: Nasze „kochane” Winx.
^: Aha.
*: Atak na nie wyznaczy Icy.
^: I dobra. Ok.
<Icy pisze>
@: Pasuje?
^: Zobaczymy, ciekawe, co na to Griffin...
*: Będziesz się nią przejmować?! Możemy już o niej zapomnieć...
<złowieszczy śmiech Trix>
^: Haha. Już mi się odechciało za nią tęsknić.
@: Nigdy jej nie lubiłam i nie będę tęskniła. Ona jest...
*: Najokropniejszą i najbrzydszą nauczycielką wszechświata wiedźm, wróżek i wszystkich.
@: No tak. Tak trzeba.
^: Dobra, Trix, chodźmy. Musimy je jak najszybciej atakować.
@ - Icy. ^ - Darcy. * - Stormy.
- ICY?! Myślałam, że od niej odpocznę... - westchnęła ciężko Bloom.
- Winx, czeka Was walka. Tym razem muszę Wam pomóc.
- Szkoda, że Musa, Layla i Tecna wyjechały... - w głosie Seliny było słychać żal.
- Wyjechały? - spytała Rosa.
- Wyjechały zdobyć nową przemianę – Mythix.
- Trzeba je powiadomić. Ja to zrobię.
- Nie! Czekaj! Ross! Masz dopiero przemianę Believix! Za wcześnie!
- To chodźcie ze mną – uśmiechnęła się tajemniczo Rosa. - Roxy też pójdzie.
- Rooxie idzie?! Ekstra!!! Idę!!! - zobowiązała się Stella.
- Jeden problem... - zaczęła przerażona Lara, wpatrując się w kryształową kulę.
- Tak? - powiedziała roześmiana Stella.
- Widzę Trix. - twarze dziewczyn poblakły. - Zamierzają zaatakować Wasze przyjaciółki. Musimy lecieć.
- Chwilka! - przypomniała sobie Stella. - A ubrania?
~*~
BUM! BUM, BUM! BUM, BUUM...
Słychać było niemiły dźwięk dla uszu Trix. Przedzierały się przez różową pustynię. „Nienawidzę różowego! Chcę zemdleć” - myślała Icy. Nie zemdlała tylko dlatego, ponieważ ziemia była biała, a nie znosiła białego. „To koszmar! Różowy to dla lalek Barbie” - Stormy omal nie krzyknęła. Gdyby ziemia była szara lub granatowa, byłby to dla niej raj. „Róż!!! Kocham róż! Nieeee... Dlaczego muszę się tak nastawiać, skoro NIENAWIDZĘ różu???!!!” - z rozpaczą mówiła sobie w duchu Darcy. Trix były odwiecznymi rywalkami Winx. Nic dziwnego. Całkiem się od siebie różniły. Winx lubiły róż i jasne kolory. Zaś Trix ubóstwiały czerń i ciemne kolorki. Winx kochały pomagać, a Trix uwielbiały niszczyć. „Opętała je żądza niszczenia” - tak mawiała Lady Griffin, która była dyrektorką Chmurnej Wieży. Trix kiedyś się tam uczyły. Wiedźmy spostrzegły Musę, Tecnę i Laylę.
Icy zaśmiała się złowieszczo.
- Ale co... - zaczęła Musa.
- Mamy Was! - powiedziały Trix.
- Potęga Mythixu! - krzyknęły Winx. Przemieniły się.
- CO?! WINX TUTAJ?! - wydarła się Stormy.
- Winx tam! - krzyknęła szyderczo Rosa, patrząc na wróżki stojące za plecami wiedźm.
- Magia ognia! - odparła Bloom.
- Dziewczyny!!! - Selina i Flora wybiegły na przywitanie.
- A gdzie Roxy? - zorientowała się Stella. Niestety, za późno.
- Nie ma jej? - Rosa wzruszyła ramionami.
- Miała jechać z nami... – westchnęła Bloom.
- Z WAMI. Ale zapomniałyście o niej... - odparła Clarin, odwracając wzrok.
Winx spuściły oczy. Trix leżały na ziemi. I wróżki, i wiedźmy były przybite. W końcu strata przyjaciółki lub przegrana bitwa to nie byle co.
To było tylko parę uderzeń mocami. A las w tej części był zniszczony. Drzewa były spalone. Flora nie zajęła się tym. A przecież była czarodziejką natury! To nic.
Zwierzęta pouciekały z lasu. Bardzo się przestraszyły. To też nic. W końcu najważniejsza była strata Roxy. Nic więcej się nie liczyło.
Rosa przerwała milczenie.
- Wiecie - zaczęła. - Teraz pokazujecie, jakie fajne z Was przyjaciółki. O to chodziło Roxy - za dużo rozpaczacie, a nie wypełniacie swoich misji. Zachowanie na szóstkę z plusem.
Podeszła do drzew. „Odświeżyła” je. Las znów stał się bujny. Zwierzęta wróciły do nowego, ale starego, pięknego i bujnego lasu.
Po zrobieniu tego zniknęła.
- Dość tego, Winx! - rozkazała Bloom. - Wracamy do Alfei.
~*~
- Gdzie jest dziewczyna?! - krzyknął porywacz.
- Jeszcze sześć godzin temu tu była! - odparła porywaczka.
- I zero okupu – powiedział smutno chłopak.
- Co z tego, że jestem jej przyjaciółką. Zapomniała o mnie. Marzyła o magii, więc trzeba poszukać magicznego wymiaru. Znasz jakiś?
- Wymiar Magix!
~*~
- Rooxie! Roxy! Heej? - wołała Rosa. Na próżno. Na dodatek drogę zastąpiła jej jakaś dziewczyna.
- Pamiętasz starą znajomą, Rose? - spytała chłodno.
- Rose? Nie znam nikogo takiego, może to ty? - odparła.
Dziewczyna zdjęła kaptur.
- Vera?! Wyjechałaś przecież!
- To ja Ciebie porwałam. Zabrakło mi pieniędzy. Nadal mi brakuje. Twoje przyjaciółki będą rozpaczać. No trudno. Tom, chodź tutaj! - krzyknęła Vera.
Chłopak przyszedł.
- Zwiąż ją. I TO JUŻ!!! - rozkazała przyjaciółka.
- Ale... Ty? Jak mogłaś mi coś takiego zrobić? - odparła z rozpaczą dziewczyna.
Niestety. Było za późno. Rosa, a raczej Rose, nie mogła się wydostać. Jej plany legły w gruzach. A ona tylko chciała pomóc Winx i Roxy.
Zaczęła płakać. Nikt jej nie słyszał. Vera i Tom odeszli. Siedziała sama, przywiązana do krzesła - a krzesło było przywiązane do podłogi. Zakneblowano ją. Tylko co chciała osiągnąć Vera, porywając Rosa? Vera miała tylko jeden cel, spowodowany czymś przypadkowym...
~*~
I Melinda wędrowała przez góry, przez morza, szukając Feniksa. Nie wiedziała jednak, gdzie je znaleźć.
WAMWAMWAM!!! I? Nic. Stanął nad nią ogromny lew.
- Feniks? - zapytała szeptem Melinda.
Wspięła na niego się z nadzieją.
Niestety, to nie był Feniks.
- Aaaaaargh! - krzyknął.
- Nie! To nie ten lew! - dziewczyna darła się z przerażeniem.
Lew zamierzał ją pożreć. Jednak...
- Heej, Flora, zejdź na ziemię – Bloom machała jej ręką przed oczami.
- Już, a co się stało? - oprzytomniała nowa pisarka.
- Co robi Stella? - spytała Tecna.
- Czatuje sobie z jakimś chłopakiem. - powiedziała lekko Musa.
- A Brandon? - zerwała się na równe nogi Layla.
- Już wszystko skończone. Sam ze mną zerwał. - odparła pochłonięta nowym zajęciem Stella.
- Szkoda... - zaczęła smutno Selina, ale widząc niezadowolenie przyjaciółek zostawiła ten temat.
Stella pisała i pisała. „Hej, co się stało, dlaczego już nie chcesz pisać???” - głosił ostatni SMS napisany przez dziewczynę. Musiała skończyć, ponieważ chłopak nie odpisywał. Zmęczona w końcu zasnęła. Flora zaś dokańczała opowiadanie o Melindzie. Bloom i Tecna grały w „Państwa miasta”. Layla próbowała dodzwonić się do Nabu, a Musa układała nową piosenkę.
Żadna nie domyślała się, co mogło stać się z Roxy i Rosą, zresztą... zapomniały o swoich przyjaciółkach, które ostatnio przypadkowo wywołały tyle szumu...
~*~
- Gdzie są Winx? - zdenerwowana Faragonda chodziła po swoim gabinecie.
- Trix też zniknęły. - na krześle siedziała równie poirytowana Lady Griffin. - Musimy czekać.
Dyrektor Chmurnej Wieży zamierzała coś jeszcze dodać, ale widząc ogromny niepokój u przyjaciółki zamilkła. Tak naprawdę w ogóle nie obawiała się, że Trix coś sobie zrobią. Były samodzielne. I może nie tak uczciwe jak Bloom, Stella, Musa, Tecna, Flora, Layla, Roxy i Selina. Nowa się nie liczyła, Lady Griffin kompletnie jej nie znała. Miała tak dziwnie na imię...
Nagle dyrektor Alfei wpadło coś do głowy. Włączyła Internet. Wpisała „Winx”. Wyświetliło się ogromnie dużo haseł i natychmiast zrozumiała, że w ten sposób nic nie znajdzie. Po nieudanym wyszukaniu wpisała „Rosa”.
Rosa – młoda dziewczyna. Przyjaciółka Melissy. Prowadzi bloga: link.
Serdecznie dziękujemy za skorzystanie:) Miłego dnia/popołudnia/wieczoru:D

Blog Rosy.

O mnie, o tobie, o nas...
wtorek, 1 lipca
Zdecydowałam się zostawić bloga. Może nawet go usunę, nie wiem. Chciałabym tylko podziękować za współpracę z Melissą, Tulpe, Flowerą i Nelką – bardzo dużo mi pomogłyście przy blogu, przy szablonie i przy czytelnikach.
Dlaczego to piszę? Przecież i tak nikt tego nie przeczyta, opuściłam go pół roku temu, ale dopiero teraz go zamykam.
Oficjalne zamknięcie. Żegnajcie!
EDIT:
Nowe niusy! Jestem czarodziejką. Zniszczę Winx, Trix i Alfeę. Wszystkim odbiorę moc i będę najpotężniejsza! Nadchodzi Rosa! Amen.
Autor: Rose. Godzina: 18:59:47.

- A niech to! - krzyknęła dyrektor. Rosa chce zniszczyć Winx! Faragonda nie może na to pozwolić!!! Przecież jest ulubioną nauczycielką wszystkich uczennic w Alfei, nawet absolwentki marzą, by do niej wrócić. Może Rosa jej nienawidziła dlatego, że nigdy jej nie uczyła? Może przekonać ją do tego?
Nieee... Rosa przekonałaby się o swojej najpotężniejszej mocy Magixu, Ziemi i całego wszechświata. Nauczyciele i nauczycielki Alfei byliby winni. W dość dużej mierze. Ponieważ to dyrektor Faragonda przyjmuje uczennice do magicznej szkoły dla wróżek.
- Musimy czekać. - odważyła się powiedzieć dyrektor Chmurnej Wieży.
- Tak... - zamyśliła się Faragonda.
- O co chodzi? - spytała zaniepokojona Lady Griffin.
- Dlaczego Rose tak bardzo nas nienawidzi?
~*~
Dlaczego tak bardzo nienawidziłam Alfei?” - zastanawiała się Rosa.
To był główny temat jej przemyśleń. Chciała się uwolnić z szaleńczej kryjówki. „Musiałabym zdobyć nową przemianę.” Chciała nowej przemiany, bardzo ją chciała mieć.
- Moc Harmonixu... Moc Harmonixu... - błagała. I przemieniła się.
Jakimś cudem uwolniła się z kryjówki. Pobiegła szukać Winx, obawiając się, że coś mogło się im stać.
~*~
Winx spały. Czaiły się na nie Trix. „Są bezbronne, przecież śpią. I nie mogą użyć swych mocy” - bezustannie powtarzały sobie Icy, Darcy i Stormy.
Icy wyciągnęła DZIENNIK KAPITANA.

Dziennik kapitana. Czaimy się na obrzydłe Winx. Do ataku!!!

Zaatakowały Winx. Pierwsza rzuciła się Stormy.
- AUUUUU!!! - krzyknęła z bólu.
- Co się stało? - spytała Darcy.
- Szczracziłam żemba. Bolyyyy!!! - wiła się z bólu.
- Straciłam zęba, tak? Biedna Stormy... - powiedziała Darcy.
- STORMY!!! Zostań. Krzyknij, gdy będziesz widziała wróżki.
Stormy zgodziła się.
~*~
- Winx!!! - krzyczała Rosa.
- Jesteśmy. - odparła spokojnie Bloom.
- Trix planują atak.
- WHAT?! - poderwała się Stella. - Najpierw niech zadzierają ze Stellą! Bójcie się!
- Winx Mythix! - krzyknęły. Pobiegły do lasu.
~*~
Winx pod dowództwem magicznej Rosy udały się na miejsce, gdzie czekały na nie Trix. Schowały się, jednak Rose wyszła naprzeciw czarownicom.
- Naprawdę jesteście takie słabe, czy tylko udajecie? - zaczęła Rosa.
Wściekła Icy wyszła z krzaków.
- Uważaj, do kogo mówisz, panienko! - krzyknęła.
- Nie martw się o mnie. Co wy, anorektyczki? Chude jak szkielety, niedługo umrzecie. - Rosa nie potrafiła utrzymać ostrych docinek.
- Darcy! Proszę, zabierz tę panienkę do lochu. - rozkazała przywódczyni grupy czarownic. Jednak Darcy bała się potężnej Rosy i nie ruszała się z miejsca.
- Skręca się, bo nie ma co jeść. - Ross przewróciła oczami i parsknęła śmiechem. Niezauważalnie Stormy podeszła do niej i od tyłu złapała za ręce.
- Teraz już nie masz mocy, smarkata laleczko! - wysyczała. - Przestań z tymi docinkami, bo zostaniesz ukarana.
- Niby jak? - odparła Rosa ze stoickim spokojem. Uwolniła się z rąk Stormy, która syknęła z bólu.
- Au, ty idiotko! Wykręciłaś mi rękę!
- A wy, anorektyczki, idziecie ze mną. Chyba, że chcecie, bym zmusiła was siłą do opuszczenia lasu.
~*~
Trix zostały uwięzione przez Winx.
- Zabierzmy je do Alfei. - zaproponowała Selina.
- Może spotkamy się z Roxy? - spytała cicho Flora.
- Może. Nie chcę wam robić nadziei. - odparła twardo Rosa.
Wybrały się do szkoły. W kącie siedziała dziewczyna o różowych włosach, które na końcach były żółte.
- ROXY! - krzyknęła Selina.
- Czekałam na was pół godziny. Ile więcej można?! - powiedziała poirytowana Roxy.
Dziewczyny spuściły oczy.
- To był żart. - uśmiechnęła się Roxy. - Witajcie!
~*~
Trix zostały wrzucone do lochu, ale największym upokorzeniem dla nich były docinki Rosy. Nigdy nie zostały tak upokorzone, a chciały zapomnieć o słowach, które powiedziała im przed powrotem do czarodziejek - że jak chcą walki, to są nikim.
Zaś Winx pogodziły się i były z tego faktu zadowolone. Rosa także do nich dołączyła, a Roxy stała się jej najlepszą przyjaciółką.
Ogólnie wszystko skończyło się szczęśliwie.
I pomyśleć, że to wszystko działo się w tylko jeden dzień...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#2

Życie staje się niesamowicie trudne, kiedy z dnia na dzień tracisz oparcie we wszystkich i postanawiasz uciec. Ot tak, pozostawiasz całe swoje życie za sobą i uciekasz. Od odpowiedzialności, obowiązków, całej przeszłości. Jedynym, co na ciebie czeka, jest przyszłość pełna blasku.

#o51. Kamila

Hej :3. W końcu postanowiłam wrócić do tego bloga. Na razie zawiesiłam opowiadanie, jednak na pewno kiedyś do niego wrócę ^^. A teraz mój kolejny słaby wytwór bez tytułu. Tak, wiem, że jest krótki. Dziewczyna przebudziła się i wyjrzała przez okno. Mimo tego, że jej okno znajdowało się na pierwszym piętrze, na trawie zobaczyła poranne kropelki rosy. Dzień zaczynał się wprost fantastycznie. Szkoda tylko, że był to poniedziałek i znów zaczynał się kolejny tydzień szkoły. - Ach... - westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w ogród wypełniony pięknymi kwiatami. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi pokoju. - Tyśka, otwieraj! Za pół godziny musisz wyjść do szkoły! - usłyszała stanowczy głos matki, która najwyraźniej była czymś bardzo zdenerwowana. Nastolatka zdusiła w sobie jęknięcie i wolno skierowała się w stronę szafy. ***** - Dzień dobry, nazywam się Elżbieta Zawadzka i będę uczyła was fizyki. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie, zmieniać nauczycielkę w trze

#o43. "Cambio dolor..."

Witajcie! :) Mam nadzieję, że szablon jest ładny. Napisałam kolejny rozdział, który jest dość długi. Miałam dość dużo weny i zapisałam swoje pomysły ^^. A, i jeszcze jedno. Dziękuję Wam za 1,600 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę dużo. No dobrze, to rozdział 8. ~*~ - Faragondo, ale dlaczego musimy ją odnaleźć? Co się stało? - zapytała Flora. - Jak wiecie, zniknęła, a musimy powiedzieć jej coś bardzo ważnego. To znaczy, ja i jej mama. To naprawdę pilne! - A... czy to dotyczy nas, czy tylko Stelli? - powiedziała Tecna, bawiąc się kosmykiem włosów. Nie interesowała jej ta cała sytuacja. Chciała tylko zdobyć Magicalix, zresztą tak jak pozostałe czarodziejki oprócz Flory. - To dotyczy tylko Stelli i jej koleżanki. Wyruszajcie na Ziemię. - odparła Faragonda i zanim Winx się spostrzegły, były już w Gardenii. - Ale zrobiła się chamska, nie dała się nam odpowiednio ubrać! - odezwała się bezczelnie Aisha. - Aisha! Dlaczego się tak odzywasz?! Wcześnie